czwartek, 30 maja 2024

30 maja 2024


 1. Rano się okazało, że co prawda napisałem Negatywy, ale ich nie opublikowałem. I to jest zła informacja, bo najwyraźniej tracę panowanie nad rzeczywistością. 


2. Od rana do wieczora po okolicy szwendały się burze. I do tego ktoś jeszcze upuścił ciśnienia. Efekt był taki, że człowiek nie miał siły, ni ochoty na nic. I to jest zła informacja. Ze trzy razy padało, ale nie na tyle, żeby napadało. Na tyle, żeby było trzeba zdjąć powieszone pranie.
Był plan, żeby pojechać po piwo do Niemiec. Spalił jednak na panewce. 
Udało mi się chyba jedynie wykonać proste prace porządkowe, polegające przede wszystkim na usunięciu zwłok, które banda naszych kotów porzuca w obejściu. 

3. Pieskowi też się zbytnio nie chciało spacerować. Poszliśmy w górę wsi, po drodze mijając grupę gości pobliskiej agroturystyki. Goście z niedużym pieskiem. Bez ekscesów. Później piesek zaprzyjaźnił się z jeszcze innym, funkcjonującym za bramką pieskiem.

Wieczorem odwiedziliśmy sąsiadów, u których byli inni sąsiedzi, którzy jutro jadą nad jezioro Garda. A w związku z tym, że jadą, to poszli. A my wspominaliśmy historie. Przede wszystkim operatora szambiarki. Jesienią minie dziesięć lat od kiedy wykopano u nas kanalizację, więc historie były bardzo stare.

Jest przed północą, chętnie bym się położył spać, ale muszę czekać na koty. I to jest zła informacja. 
(Tak, wiem, że można zrobić dla kotów drzwiczki)

29 maja 2024

 


1. Teoretycznie, zapadł dziś wyrok w mojej sprawie z 212. Mogę się tylko domyślać jaki, bo nie trafił na stronę sądu. 

Cezary Tomczyk, wiceminister obrony (gdyby ktoś nie wiedział) (ja nie wiedziałem), zapytany przez Rymanowskiego: kto ma jechać na szczyt NATO, prezydent czy premier? Bez zastanowienia odpowiedział, że premier. Byłaby to chyba pierwsza taka sytuacja. Znaczy kiedyś, na jubileuszowym szczycie byli i prezydent, i premier. Tyle że premier był członkiem prezydenckiej delegacji. 
To, co teraz napiszę, to nie może być prawda, bo pan premier oświadczył, że nie będzie brał biernego udziału w wyborach prezydenckich. 
Awantura z ambasadorem Szatkowskim wzięła się z tego, że premier chce tam wysłać swojego człowieka, żeby ten jego człowiek załatwił, żeby to premier był na waszyngtońskim szczycie traktowany, jako szef delegacji. A potrzebne mu to jest, bo już prowadzi kampanię prezydencką. A głównym tematem tej kampanii jest bezpieczeństwo. A gdzie, jak nie na waszyngtońskim szczycie NATO, będzie sobie można robić fajne w tym temacie fotki. 
Powtarzam, to nie może być prawda, bo pan premier oświadczył. A co jest w tym złą informacją? Proszę sobie samemu wybrać.

2. Piesek miał serię zdjęć roentgenowskich i USG. W związku z tym drugim, ma teraz częściowo wygolony brzuszek. Dziwnie to wygląda. USG w porządku. Gorzej ze zdjęciami. Mogą go boleć stawy. I to jest zła informacja. 

3. Postanowiłem zabrać się za regulację linki sterującej skrzynią biegów w kosiarce. Za pomocą paleciaka i dwóch drewnianych klocków, podniosłem tył, tak by się koła mogły obracać swobodnie. Odpaliłem kosiarkę. Popracowała chwilę, kichnęła i zgasła. Skończyło się paliwo. Bezskutecznie oblazłem obejście, poszukując bańki z jakąś resztką benzyny. Tyle wyszło z regulacji. 
Założyłem więc do spalinowej kosy bęben z plastikowymi nożykami – nowoczesny wynalazek do używania zamiast żyłki. Działało świetnie. Póki nie wszedłem do starego sadu. Okazało się, że plastikowe nożyki nie wytrzymują spotkania z czymś twardszym niż trawa. I to jest zła informacja.
Wymieniłem głowicę na żyłkową. Skosiłem nieco chaszczy. Używanie kosy spalinowej sprawia większą satysfakcję od używania kosy spalinowej.

Poszliśmy z pieskiem na spacer. Piesek wybrał drogę w górę wsi. Dowiedzieliśmy się, że sąsiadom stamtąd lis zabrał dziesięć kur. Poważne się u nas na wsi dzieją rzeczy. 

środa, 29 maja 2024

28 maja 2024


1. Minister nauki, zapytany o CO2, odpowiadał u Rymanowskiego, że jest przeciw smogowi. Miałem nadzieję, że ten sposób wywijania kota ogonem przestanie działać. A wciąż działa. I to jest zła informacja.
Swoją drogą to, że tytułowany „ministrem nauki” człowiek miesza pył zawieszony z dwutlenkiem węgla to w sumie niezła aberracja. 

2. Cały dzień zajmowałem się intelektualną pracą. Efektywność tego była mierna. I to jest zła informacja. Coś, co powinienem zrobić w dwie godziny, zrobiłem w godzin siedem. A zmęczony byłem, jakbym pracował efektywniej. 

3. Wieczorem poszedłem z pieskiem. Choć właściwie szybko się okazało, że to raczej piesek mnie wyprowadzał. 
Zacząłem słuchać rozmowy Mazurka z Petru. Mazurek bez cierpliwości jest coraz trudniejszy do słuchania. I to jest zła informacja. 


 

wtorek, 28 maja 2024

27 maja 2024


1. Pojechałem do Zielonej. Drogą przez las, obok młyna, co go nie ma. Większości młynów, które jeszcze były w 1945 roku już nie ma. I to jest zła informacja, no młyny nawet jeżeli nie ma zapotrzebowania na mielenie zboża, mogłyby robić prąd. 
Odrę forsowałem promem. Forsował ją też elektryczny samochód z Zarządu Dróg Wojewódzkich. Zarząd Dróg Wojewódzkich zarządza też promami. Kierowca przywitał się z panami z obsługi promu, po czym panowie wygnali nas z samochodów, z których zwykle nie gonią. Znaczy samochodem elektrycznym jechał ktoś ważny. 

2. Dojechałem do mechanika od skrzyń. Suburban stał w tym samym miejscu, co zwykle, a od prawie tygodnia miał być na podnośniku. Mechanik od skrzyń nie przyjął sugestii, że Suburban był już na podnośniku, a już nie jest. A mógłby. Wszyscy by się lepiej poczuli. Powiedział, że na pewno na podnośniku Suburban będzie w piątek. Trudno mi jakoś uwierzyć, że mechanik od skrzyń pracował będzie w długi weekend. I to jest zła informacja. 

3. Byłem w Archiwum Państwowym. Gdzie – jak zasugerował jeden z czytelników Negatywów – jest jednak dokumentacja remontu domu. Złą informacją jest, że nie było w niej inwentaryzacji. 
Za to znalazłem tam korespondencję pomiędzy babcią sąsiadki Joli a świebodzińską Radą Narodową, w sprawie zawalonego stropu w chlewiku. Strop zawalił się w związku z budową ośrodka kolonijnego, inwestor obiecał, że naprawi. A nie naprawiał. Ostatecznie wypowiedział się urząd wojewódzki. Żeby naprawił. No i chyba naprawił.
Wg projektu, dom miał być pozbawiony historycznych elementów elewacji. Ktoś musiał tupnąć nogą, bo podjęto decyzję o ich zachowaniu. Z użyciem – cokolwiek by to miało znaczyć – tynku krzeszowickiego. 


 

poniedziałek, 27 maja 2024

26 maja 2024


1. Miałem bardzo fabularnie bogaty sen. Jakieś wędrówki po górach, pościgi elektrycznymi hulajnogami, strzelaniny, dośniłem od momentu, w którym spotkałem się z ojcem. Moim. I jego świętej pamięci ojcem, czyli moim świętej pamięci dziadkiem. Już mieliśmy zacząć rozmawiać, ale zadzwonił telefon. Na jawie. Postanowiłem się obudzić. Dzwonił ojciec. Taka, proszę państwa, koincydencja. Pogadaliśmy. Kiedy skończyliśmy, to się okazało, że się zbliża jedenasta. I to była zła informacja, gdyż nie mogłem kontynuować snu. 

2. Cały dzień, z przerwami, słuchałem Śniadania Mellera. I tak jeszcze nie dosłuchałem do końca.
Wzruszające jest przekonanie w własnej wszechwiedzy Jakuba Dymka. Zwłaszcza w kwestiach transatlantyckich. Cały dzień obiecywałem sobie, że się tym tematem tu zajmę, a jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że mi się tego pisać nie chce. I to jest w sumie zła informacja, bo by to mogło ociekać sarkazmem. Wskaźnik: miejsce i wielkość artykułów na temat jakiegoś kraju w „New York Timesie”. Muszę to zapamiętać. 

3. Byliśmy na pierwszej komunii najmłodszego syna sąsiadów. Bardzo było miło. Począwszy od piknikowej atmosfery wokół kościoła, w którym trwała msza, po obiad w Złotym Potoku.

Później byłem z psem. Bardzo był grzeczny. W pewnym momencie spod łap wyskoczył mu mały ptaszek. Zaczął go ścigać, co nie było specjalnie trudne. Dorwał. Jakoś mi się udało wyjąć go mu z gęby. Wziąłem ptaszka w ręce. Piesek po chwili stracił zainteresowanie. Wokół nie było widać rodziców ptaszka. Przez chwilę wiercił mi się w ręce. W końcu przestał. I to jest zła informacja, bo nie już nie zaczął. A ja się zastanawiam, czy nie powinienem był go tam gdzieś zostawić. Ale gdybym go zostawił, to by się nim znowu pies zajął. Bez sensu. 




 

niedziela, 26 maja 2024

25 maja 2024


 1. Jak przypomniała Frau Żerko, jeśli chcesz rozśmieszyć pana Boga, to opowiedz mu o swoich planach. Poszedłem więc spać późno, bo oglądaliśmy „The Shield”. Później, znaczy wcześniej, obudził mnie pan walarz. Żeby powiedzieć żebym nie przyjeżdżał, bo musi jechać do Świebodzina. I do Świebodzina wał przywiezie. Zyskałem dzięki temu z dwie godziny. Ale nie snu. I to jest zła informacja. Po wał pojechałem citroenem, następcą Renaty. Niby ma klimę i jest jak nowy, ale Renata ze swoim ze trzy litrowym Dieslem jakoś fajniej jeździła. No i chyba była krótsza. 

Podniosłem w Lawinie koło, wyczyściłem to coś, co wystaje z mostu, w co wchodzi krzyżak wału, wepchnąłem to, nie wiem jak się nazywa, ale jest na początku wału, za krzyżakiem, do skrzyni, wsadziłem tylny krzyżak na miejsce, skręciłem. Samochód nie spadł mi na głowę. Opuściłem podniesione koło, przejechałem się na jazdę próbną, no i jest dobrze. W znaczeniu: nie ma wibracji. Złą informacją jest, że coś dziwnego się stało z kalamitkami, w znaczeniu: nie wystają tak, jak zwykle wystają. Trudno uwierzyć, żeby pan walarz je źle założył. 

2. Piesek nie chciał iść na spacerek. Więc nie poszliśmy. Odsłuchałem więc, co Mazurek sądzi o antykrucjacie Trzaskowskiego. Napisałem parę dni temu, że to atak w Tuska. Robert poza tym, powiedział, że to początek kampanii, że Trzaskowski wierzy, że to mu jakichś wyborców przysporzy. Jeden z amerykańskich uczestników Strategic Ark opowiadał mi, że jakiś jego znajomy brał udział w spotkaniu, mniejsza z tym jakiej, amerykańskiej delegacji z Trzaskowskim. I – jak mówił uczestnik spotkania – Trzaskowski mówił Sorosem, nawet miejscami podkręcając. Nie przejmował się brakiem entuzjazmu słuchaczy, bo wokeizm w Stanach przestaje być modny. Co widać na przykład po tak popularnym komentarzu Elona Muska. 

3. Dobrzy ludzie powiesili nam na bramie baner Pawła Szefernakera. Złą informacją jest, że brama z banerem, na wietrze zachowuje się nietypowo, czyli sama zamyka, w momentach, w których się zwykle nie zamyka i trzeba podkładać kamień. 
Szefernakerowe lico patrzy na chodniki, które chyba w zeszłym tygodniu skończyli robić. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że bez Pawła nie byłoby ani tych chodników, ani remontu ulic w Świebodzinie i tych wielu innych rzeczy, które w okolicy pobudowano. Już nikt nie pamięta, że to Paweł zbudował system, który dotacje rozdzielał w sprawiedliwy sposób, a nie wybierał miejsca, gdzie lokalni posłowie byli najgłośniejsi. 

sobota, 25 maja 2024

24 maja 2024


1. No więc z powodów oczywistych jakoś specjalnie się nie wyspałem. Zaczęło mnie budzić tak od siódmej. Skutecznie obudziło przed dziewiątą. Chwilę przed tym, jak zadzwonił długo niesłyszany kolega, który po lekturze wczorajszych Negatywów chciał się podzielić historią dotyczącą jednego z ich bohaterów. Nie napiszę więcej, bo wbrew temu, co wszyscy o mnie sądzą, nie jestem podłym plotkarzem, któremu nie można nic w zaufaniu powiedzieć. I to w sumie jest zła informacja, bo historia była interesująca. I wiele mówiąca o rzeczonym bohaterze.

2. Byłem w jednym z urzędów centralnej administracji. Wziąłem tam udział w dyskusji na temat bieżącej sytuacji politycznej i rysujących się jej perspektyw. Bardzo interesującej. 
Później pojechałem do szewca, w znaczeniu do sklepu z butami. Noszę buty (w sytuacjach garniturowych) brytyjskiej firmy, która naprawia swoje produkty, wymieniając im podeszwy. Kosztowało to ostatnio 350 zł. Złą informacją jest, że teraz kosztuje ponad osiemset. Więc się nie zdecydowałem, gdyż aż tak tych butów nie lubię. Oddam do podzelowania i już nie będę stukać, co niektórych – excusez le mot – wkurwia.

3. Dotarłem na Strategic Ark. Jestem jednak zwolennikiem kuluarów. Udało mi się w nich przeprowadzić kilka bardzo interesujących rozmów. Posłuchałem przez chwilę Radosława Sikorskiego. Był w formie. Konferencja się skończyła, wróciłem do domu, spakowałem worek, spóźniłem się na pociąg na lotnisko, dojechałem boltem prowadzonym przez jakiegoś pana z kraju, którego nazwa kończy się na -stan, który przez całą drogę rozmawiał z bratem, chyba po turecku. No i znowu zdążyłem na samolot, co wcale nie było takie oczywiste.
Teraz siedzę w samolocie i nad Wielkopolską kończę Negatywy, bo mam plan, by tym razem się położyć przed czwartą, bo jutro czeka mnie poważne wyzwanie – montowanie wału. 
Mam plan. Niestety złą informacją jest, że z planów się pan Bóg śmieje. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

 

piątek, 24 maja 2024

22–23 maja 2024



1. No więc najprościej by było ogłosić, że środy nie było i spokojnie przejść do czwartku. 
Ale nie możemy sobie na to pozwolić. 
No więc w Warszawie łypał na mnie zewsząd poseł Szczerba. I to jest zła informacja, gdyż o pośle Szczerbie słyszałem złe rzeczy, zanim jeszcze zaczął się pojawiać w telewizji. 
Wcześniej wysłuchałem rozmowy Mazurka ze Szczerby koleżanką z klubu. Taką z warkoczem. Na koniec, Mazurek zapytał o to co czyta. Odpowiedziała, ze ustawy. Ciekawe jakie, bo parlament jakoś słabo ostatnio pracuje. 
Byłem w Pałacu. PAD odznaczył Bartka Cichockiego. Za Kijów. I bardzo dobrze. Następnego dnia wieczorem usłyszałem, jak przedstawicielka wielkiego mocarstwa mówiła, że czuje zażenowanie iż ambasador jej państwa z Kijowa wtedy wyjechał. 
W uroczystości odznaczania udział wzięli goście konferencji Strategic Ark PISM-u. Goście naprawdę ważni. Niektórzy bardzo chcieli, żeby ktoś im wyjaśnił, o co chodzi z polską nawalanką, kto jest bardziej rosyjskim agentem. Nie mogli zrozumieć, jak kraj, który przez lata wykazywał się, często jako jedyny, zdrowym rozsądkiem w sprawie Rosji, pozwala sobie na coś tak idiotycznego. Usłyszałem też, że rezygnacja z CPK jest irracjonalna. Polska powinna walczyć o to, by Amerykanie przenieśli się do Polski z Niemiec. A do tego potrzebna jest infrastruktura. CPK, bo te samoloty z wojskiem muszą gdzieś lądować.
Wróciłem do domu i się zdrzemnąłem, zakładając, że mnie obudzi za chwilę i napiszę Negatywy. Obudziło mnie niestety dopiero rano. 

2. Musiałem się rzucić w wir pracy. Udało mi się zdążyć ze wszystkim. Później byłem w urzędzie centralnej administracji, na lunchu z przedstawicielem poważnej korporacji, spotkałem się z przedstawicielem branży PR-owo-lobbystycznej i ekonomistą naukowcem. Potem jeszcze z przedstawicielem administracji rządowej. Zdążyłem się przebrać i pojechać na kolację konferencji PISM-u, zjeść ją, wysłuchać bardzo dobrego wystąpienia pani z Ameryki, która pracowała w administracji tzw. młodego Busha, bardzo, bardzo dobrego. Złą informacją jest, że przez moje językowe ograniczenia nie wyłapałem wszystkich smaczków. 
Potem jeszcze wypiłem piwo z byłym zastępcą sekretarza stanu. Porozmawiałem z emerytowanym szefem sztabu. I poszedłem do domu. 

3. Donald Tusk ogłosił, że nie będzie startował w prezydenckich wyborach. Trudno mi w to uwierzyć. 
Zacząłem słuchać dyskusji w Kanale Zero, o tym jak Żydzi widzą Polskę. I się znowu zrobiła czwarta. I to jest zła informacja.


 

środa, 22 maja 2024

21 maja 2024


1. Napisałem wczoraj do DHL, że mi się nie podoba iż umawiają się na dostawę w cztery dni, a przywożą w tydzień:

Dzień dobry, Wybrałem International Express, bo zależało mi na czasie. Sprzedawca pisał, że przesyłka powinna dotrzeć do mnie we czwartek, 16 maja, na Waszej stronie, po tym jak przesyłka omyłkowo wylądowała w Kanadzie, informowaliście, że przesyłka dotrze w piątek, 17 maja. Cło opłaciłem we czwartek przed południem. Wygląda na to, że przesyłce mniej czasu zajęło dotarcie ze Stanów do Poznania, niż 100 km z Poznania do mnie. To już któryś raz z rzędu, kiedy przesyłka przychodzi w czasie, który ma się nijak do tego, który obiecujecie w momencie zlecenia. Można podejrzewać, że DHL oferując dostawę w ciągu czterech dni, świadomie wprowadza klientów w błąd.


Odpisał mi pan Szymon (doradca klienta):

Szanowny Panie

Dziękuję za przysłanie wiadomości.

Przesyłka została nadana 13/05 i faktycznie została przesortowana błędnie  Błędne przesortowanie to zdarzenie losowe na które nikt nie ma wpływu i faktycznie przez nie czas transportu się wydłużył  Nikt celowo Panu tej przesyłki błędnie nie posortował. Przesyłek lotniczych międzynarodowych jest dużo mniej niż krajowych stąd dłuższy czas doręczenia na poziomie ostatniej mili. nie każdą paczke da sie doręczyć w dzień przylotu, gdyż jest to operacyjnie niemożliwe.  Natomiast nie do końca rozumiem jak miałoby wyglądać doręczenie przesyłki do Pana, rozumiem, że po opłacie cła kurier miałby wyjeżdżać z magazynu z jedną paczką w celu doręczenia jej do Pana ? 

Za opóźnienie w dostawie przepraszam w imieniu firmy,.



Nie wchodząc w szczegóły (przesyłka oclona w czwartek, czyli na logikę powinna przyjść w piątek, a nie w poniedziałek), odpisałem:

Zobowiązują się Państwo do dostarczenia przesyłki w ciągu czterech dni, dostarczają Państwo w siedem. Gdybym wiedział, że nie można mieć do Państwa zaufania, wybrałbym tańszego przewoźnika, który oferował dostawę w tydzień.

Jeżeli Państwa infrastruktura nie pozwala na dostarczanie przesyłek w czasie zgodnym z ofertą, to dlaczego taką usługę Państwo oferują?


Pan Szymon (doradca klienta) odpisał mi:


Przesyłka zostałaby dostarczona w terminie gdyby nie błędne przesortowanie, które jest zdarzeniem losowym na które sie nie ma wpływu.

Zapytałem pana Szymona, dlaczego w takim razie poprzednia przesyłka szła tydzień, choć nie była „błędnie przesortowana”. Nie odpowiedział. 

DHL sucks. I to jest zła informacja. 


2. Wlazłem pod auto i odkręciłem wał. Poszło zadziwiająco dobrze. Wał, mimo swoich monumentalnych rozmiarów, okazał się być lekki jak piórko. No może raczej pióro, gdyż zrobiony jest z aluminium. Tyle więc było z obawy, że jak go odkręcę, walnie mnie w łeb. 
Zdążyłem też wyjść spod Lawiny, nim mie przygniotła się staczając. Ręcznego nie ma, a bez wału skrzynia nie trzyma. 
Krzyżak, ten od strony skrzyni, nie tyle stanął, co miał luz. Pożyczyłem od sąsiada Tomka Berlingo i pojechałem do walarza, do Boczowa. 
W Boczowie zwykle bywałem w sklepie ze śmieciami. Za każdym razem widziałem siedzibę walarza. Łatwą do rozpoznania po napisie z wielkich liter acz pochyłych liter: WAŁY.
Walarz powiedział, że skoro wał jest aluminiowy, to go nie wyważy, gdyż nie ma zgrzewarki. Ale to nie musi być problem, gdyż wał wygląda całkiem nieźle i wcale nie musi wymagać wyważenia. No i będzie do odebrania w sobotę, choć pewnie gotowy będzie jutro, ale jutro, to ja z kolei będę w Warszawie. W sobotę nie będę, więc pojadę wał odebrać. Wymiana krzyżaków będzie mnie kosztować nieco powyżej 160 zł. 
Walarz podzielił się doświadczeniem z aluminiowymi wałami, które zwykle montowane są w amerykańskich samochodach. No i kiedy taki amerykański samochód ładowany jest na statek, dokerzy robią to widłami widlaka. Zwykle krzywiąc przy tym wały. No i te krzywe wały do niego trafiają. No i on je przerabia na stalowe. Walarz opowiadał, że ma klienta, który sprowadza auta ze Stanów i klient ten wynajął specjalnego człowieka do pilnowania rozładunku, żeby ostrożnie był przeprowadzany. I na nic to było, gdyż szkody robią dokerzy amerykańscy. Każdy, kto widział „The Wire”, wie na co amerykańskich dokerów stać. Zwłaszcza tych polskiego pochodzenia. 
Złą informacją jest to, że kiedy jechałem tym Berlingo, ze dwa razy to niemalże zawału dostałem, gdyż się ten samochód nie zachowywał jak samochody, do których jestem przyzwyczajony. Wystarczał podmuch wiatru, żeby mnie zaczynało nosić po drodze, jak przedstawiciela nacji, która – jak twierdzi prof. Bartoszewski (młodszy) – prowadzi cywilizowaną wojnę w Strefie Gazy, po pustym sklepie. Nie dla mnie już tanie samochody. 


3. Powinienem opisać przygody jakie w Warszawie miała Bożena z rozładowanym akumulatorem w audi, o zatrzaśniętym bagażniku, o pomocnych sąsiadach i w ogóle. Nie mam jednak na to siły. Muszę się położyć, żeby zaraz wstać. I to jest zła informacja. 

 

wtorek, 21 maja 2024

20 maja 2024


1. Odkąd zarzuciłem oglądanie telewizyjnej publicystyki, straciłem łatwo pozyskiwany temat Negatywów. I to jest zła informacja. Pozostaje mi więc YouTube. Więc oglądałem, zwanego niegdyś Breivikiem, Mastę u Mazurka. Nic interesującego, poza zapowiedzią prezydenckiego tweeta w sprawie Iranu. Potem słuchałem jakiegoś chyba starego Bosaka u Rymanowskiego. Bosak, jak Bosak. Potem słuchałem Ziemkiewicza, który z Biedronia zrobił prezydenta Koszalina. Risercz ziemkiewiczowski zawsze na propsie. Mnie by się to nie udało, gdyż jakoś tak mi się zrobiło, że zapominam nazwę tego miasta. Pamiętam, że jest na K i nie jest Kołobrzegiem. 

2. Haski Trybunał wydał nakaz aresztowania premiera Izraela. Wywołało to powszechną radość na Twitterze. Radość nie byłaby tak wielka, gdyby nie działalność pana ambasadora Liwne. 
Równie powszechne, jak radość z nakazu aresztowania Netanjachu, było oburzenie na prezydenckiego tweeta z kondolencjami w sprawie prezydenta Iranu. Stosunek polskiego Twittera do państwa Izrael nie wynika więc ze staropolskiego antysemityzmu, bo wtedy inny by musiał być stosunek do Iranu. Ale to wszystko nie jest raczej takie proste. I to jest zła informacja. 

3. Przyszły krzyżaki. Podróż z Poznania zajęła im więcej czasu niż podróż do Poznania z Syracuse w stanie Nowy Jork. DHL nie potrafi wywiązywać się z własnych zobowiązań. I to jest zła informacja. 
Spróbuję jutro zdemontować wał. 


 

poniedziałek, 20 maja 2024

19 maja 2024


 

1. Szwedzi potrafią. Jedynym efektem poprzedniego wieczoru było to, że się nie zdążyłem wyspać.
Poznałem kiedyś człowieka, który opowiadał, że nie miewa kaca. I że ma to również czarną stronę. Kiedy nie ma kary, grzeszy się łatwiej. Zbyt łatwo. 
W międzyczasie dotarł prezent urodzinowy, który sobie zrobiłem. Mianowicie T-shirt z napisem „DELAYED AUDITORY FEEDBACK”. Po dwóch tygodniach nikt już chyba nie pamięta, o co z tym chodzi. I to jest zła informacja. 

2. Słuchając jak uczestnicy „Trzeciego Śniadania” dyskutują o trzaskowskim zdejmowaniu krzyży, wpadłem na pomysł, że może chodzić o zupełnie coś innego. 
Może nie wszyscy zauważyli, ale trwa kampania wyborcza. Przed wyborami, które Tusk musi wygrać. Jeżeli znowu wyborów nie wygra, będzie miał problem z wiarygodnością. Ruch Trzaskowskiego, w wygraniu wyborów nie pomaga. Nic by się nie stało, gdyby zrobił to za parę tygodni. Robi to jednak teraz. Bo nie zależy mu na sukcesie Tuska. Dlatego, że Tusk może go wyciąć z wyborów prezydenckich? 
Jako człowiek przekonany o tym, że Tusk chce zamieszkać w Pałacu (lub w Belwederze), zastanawiałem się, w jaki sposób wytnie z wyścigu Trzaskowskiego. Dziś „Gazeta na niedzielę” napisała, że podjęto decyzję prawyborach w Platformie, czyli Tusk Trzaskowskiego wytnie w sposób demokratyczny. Trzaskowski się przed tym broni. Jeżeli obroni się skutecznie i wystartuje w wyborach, może się okazać, że krzyże przestaną mu przeszkadzać.

Przeszła burza. Lało. Okazało się, że jedna rynna jest zapchana. W znaczeniu, zapchana jest rura spustowa. I to jest zła informacja, bo nie bardzo wiem, jak tę rurę odetkać.

3. Złą informacją jest, że nie wiem jak to się stało, że znów jest czwarta, ptaki śpiewają, zorze wstają. Ktoś mi najwyraźniej kradnie czas. 

niedziela, 19 maja 2024

18 maja 2024


 

1. Znowu mi się coś śniło, niestety już zupełnie nie wiem, co. I to jest zła informacja.

2. Napisał czytelnik moich felietonów. Że nie doceniam polskiego piwa. A ja doceniam. Problem polega na tym, że te dobre polskie piwa są poza moim zasięgiem. 

Drugi, a właściwie trzeci dzień, asystowałem przy badaniach konserwatorskich domu. Nie było łatwo, gdyż był się urwał pasek zębaty, który umożliwiał obracanie koszem hydraulicznego podnośnika. 

W końcu przerwana została czarna seria wydarzeń związanych z zakupem monitora. Do dobrego paczkomatu przyszedł dobry kabel. Udało mi się go z paczkomatu wyjąć. A po podłączeniu do komputera, wszystko zaczęło działać. Złą informacją jest, że musiałem dwa razy sprawdzić, by w to uwierzyć. 

3. Z sąsiadem moim Gienkiem piliśmy szwedzki bimber. Pretekstem były moje ubiegłotygodniowe urodziny. Szwedzki bimber, a tak naprawdę arcydzieło bimbrownictwa. Alkohol bez smaku, bez zapachu, jednak pozostawiający postalkoholowe skutki, których właśnie doświadczam. I to jest zła informacją. 

sobota, 18 maja 2024

17 maja 2024


1. No więc tym razem znowu mi się coś śniło. Zapamiętałem tylko obrazek, w którym pięć lisów podgryza kota Rudolfa, który wygląda jak rudawy Kocio. Lisy wyglądały jak szczenięta, choć od Rudolfa były większe. Wszystko się działo w zdeformowanym parku. Generalnie sen był wielce skomplikowany. Nic więcej z niego nie pamiętam. I to jest zła informacja. 

2. Dzień przeszedł pod hasłem podnośnika koszowego, który ze wszech stron okrążał dom, w związku z badaniami konserwatorskimi elewacji. Mnie się udało przy okazji przeczyścić rynnę. Jedną z czterech. I zobaczyć dom z góry. Kiedy wiatr wahał mną na wysokości dwudziestu paru metrów, dotarło do mnie, że to samo widać z sąsiadowego drona. 
W każdym razie, oglądając dach z góry, zauważyłem, że się obsunęła blacha nad jednym z dachowych okien, I to jest zła informacja, bo nie jeszcze nie wymyśliłem, jak ją poprawić. 

3. W międzyczasie zadzwoniłem do Boczowa, do firmy, która naprawia wały. Usłyszałem, że mam wał przywieźć i czekać jakieś dwa tygodnie, aż będzie gotowy. Nie pasuje mi ta sytuacja, gdyż bez wału nie ma jazdy. 
Nie dojechały krzyżaki, choć zapłaciłem za to, żeby były wczoraj. DHL leci w kulki. I to jest zła informacja. 


 

piątek, 17 maja 2024

16 maja 2024


 

1. Niespecjalnie się jakoś wyspałem. I to jest zła informacja. Pamiętam, że mi się na koniec śniło, iż w jakiejś wypożyczalni samochodów ddostałem złotą kartę, dzięki której miałem sobie co tydzień wybierać jakiś samochód do jeżdżenia. Porządny. Nie pojeździłem. Musiałem wstać. 

2. Przeżyłem bardzo interesujący dzień. Byłem w muzeum. Nawet dwa razy. Tym samym. Byłem też w bibliotece. Zwiedzałem Świebodzin, oglądałem obłożony styropianem XVII-wieczny pałac i wiele innych budynków. A wszystko po to, żeby się dowiedzieć, jaki powinien być tynk. 
Złą informacją jest, że bezwzględny krzyżak daje się we znaki. Dobrze, że nowe krzyżaki dotarły do Poznania. 

3. W międzyczasie kupiłem monitor. Nowy w sklepie. I złożyłem reklamację w DPD. Przywiozłem monitor do domu. Poskręcałem. Podłączyłem. No i się okazało, że Macbook Air nie chce obsługiwać pełnej rozdzielczości monitora. Poczytałem, wyszło, że trzeba kupić specjalny kabel. Kupiłem. Będzie w sobotę. O ile, oczywiście, trafi. 

czwartek, 16 maja 2024

15 maja 2024


 

1. Wywiad z Kumochem omawiany był z kolei rano u Mazurka. Wiem, gdyż słuchałem jadąc do Zielonej. Złą informacją jest, że o rozprawie wciąż nie mogę nic napisać, a jest to niestety marnotrawstwo. Napiszę tyle, że były mowy końcowe. Wyrok ma być za dwa tygodnie. 
Pan Sędzia, jak ostatnio zawsze, po zakończeniu rozprawy wygłosił wykład na temat polskiego systemu prawnego. Nie było to specjalnie napawające optymizmem. Jedyną właściwie pozytywną informacją, jest to, że Zbigniew Ziobro przestał być ministrem sprawiedliwości, co wcale nie znaczy, że równie pozytywna jest informacja o tym, kim jest (i co robi) jego następca. 

2. Pojechałem do mechanika od skrzyń, u którego stoi Suburban. Powiedział, że za tydzień będzie wkładał złożoną skrzynię. Bardzo bym chciał w to wierzyć. Złą informacją jest, że mi go zupełnie nie żal w związku z kontrolą z ochrony środowiska, która pewnie przywali mu grzywnę, bo zbyt czysto w okolicach warsztatu to nie ma. 

3. Przyszedł w końcu monitor. Sprzedawca zapakował go bez sensu. Efekt był taki, że monitor w transporcie był pękł. Przyjdzie się nawalać ze sprzedawcą na pisma przedsądowe. I to jest zła informacja. Najgorsze jest to, że jakoś przeczuwałem, iż tak będzie. 


wtorek, 14 maja 2024

14 maja 2024


1. Monitor wciąż nie przyjechał. Udało mi się tym razem przebić przez niezbyt pokumane boty, dobić do żywego człowieka i usłyszeć, że paczka trafiła omyłkowo do Poznania (aż się prosi, by zażartować, że zupełnie jak minister Kolarski). Ale system zadziałał. Oddział zielonogórski widząc, że nie widzi przesyłki, zaczął raban (usłyszałem nawet o piątej ile), przesyłka zostanie do Zielonej dostarczona. I pewnie jutro trafi do mnie. 
Tymczasem przesyłka z krzyżakami, miast do Europy, trafiła do Kanady, a konkretnie wschodniego Quebecu. Ale system rozpoznał swój błąd. Shipment arrived at incorrect facility. It will be sent to the correct destination for delivery. No i jeszcze dziś miało przyjechać jedzenie dla pieska. Nie przyjechało dzisiaj, gdyż wysłane zostało dzisiaj. Może przyjedzie jutro. Z monitorem. A mnie nie będzie, gdyż będę siedział na ławie oskarżonych w sądzie w Zielonej Górze. Słynne 212. 
Swoją drogą, 3 maja, wędrując z placu Zamkowego do Pałacu, zaczepiłem prezesa Banasia. Zapytałem, czy NIK kontroluje samorządy. Kontroluje. Opowiedziałem, że pani (ex) marszałek Polak pozywa moją osobę cywilnie (to drugi proces), a za pozew płaci Urząd Marszałkowski. Prezes Banaś odpowiedział, że powinno się temu przyjrzeć. Ale teraz mają dużo pracy. Trudno się nie zgodzić.
W każdym razie, nawet jeżeli zostanę uniewinniony w obu procesach (nie wiem, czy w cywilnym też się jest uniewinnionym, czy coś innego) to i tak będę przegrany, ponieważ za wszystko płacę jako lubuski podatnik. I to jest zła informacja.

2. Sekretarz Stanu Blinken napisał (pewnie nie własnoręcznie) tweeta: I returned to Kyiv today to demonstrate our unwavering support for Ukraine as they defend their freedom against Russian aggresion. Kłopot polega na tym, że tweet rzeczony został zilustrowany zdjęciem, na którym sekretarz Blinken idzie po peronie czwartym dworca w Przemyślu. W asyście dwóch policjantów. Polskich policjantów. Detale są ważne. I to jest zła informacja. 

Obejrzałem do końca wczorajsze Ground Zero. Rozmowa z Kumochem pojawiła się jeszcze kilka razy. Szkoda, że filmu z Youtube nie da się wydrukować, bo bym sobie powiesił na ścianie. 

3. Kosiłem, wertykulowałem, grabiłem, siałem, podlewałem. Woziłem też wózkiem meble ogrodowe. Złą informacją jest, że większość mebli wymaga gruntownego remontu. Ciekawe dlaczego. Może ze starości?
Koniecznie miałem jeszcze coś opisać, ale nie pamiętam co. Może ze starości?

A, już wiem co. Doktor Sibora stwierdził, że przyjmujący Andrzeja Dudę w klapkach Arab, tym przyjmowaniem go postponował. Doktor Sibora na arabskich outfitach zna się podobnie, jak na dyplomacji. Czyli niezbyt. Rzeczony Arab wszystkich przyjmuje w takich klapkach. I nikt się nie czuje tym postponowany.
Doktor Sibora jest niesamowitą postacią, gdyż zwykle nie ma pojęcia o tym, o czym mówi, ale mówi tak, jakby pojęcie miał. I wielu ludzi się na to nabiera. 
Kiedyś, dawno temu, pewna prywatna stacja informacyjna prosiła mnie o pomoc w jednej sprawie, pomogłem z radością, stawiając warunek, by przez czas pewien nie zapraszali doktora Sibory do komentowania wizyt zagranicznych. Zgodzili się bez wahania. 
Swoją drogą MSZ powinien wystawiać mediom jakiegoś emerytowanego dyplomatę, by tłumaczył jak jest. Zamiast mędrców typu dr. Sibory. 








 

13 maja 2024


1. Złą informacją jest, że nie przyjechał monitor, którego zakup negocjowałem do bladego świtu, świętując urodziny. Nie dość, że nie przyjechał, to jeszcze nie opuścił miejsca, które w nomenklaturze DPD nazywa się PL51487. Przy śniadaniu słuchaliśmy madame Gosiewska u Mazurka. Ależ ona była zła.

2. Pojechałem do miasta, by spotkać się z nowo wybranym niespodziewanie wicestarostą. Gabinetu jeszcze nie spersonalizował. Później jeździłem po okolicy w poszukiwaniu męczygumy, który by mi wyważył koła. Bezskutecznie jeździłem. W międzyczasie zadzwonił kolega Janek, któremu opis wibracji, w które wpada Lawina, przypomniał Poloneza, który miał tak samo, gdy mu stanął krzyżak. Jeździłem więc dalej, tym razem w poszukiwaniu kogoś, kto ma kanał i sprawdzi stan krzyżaków. Tym razem skutecznie. Krzyżak, ten od strony skrzyni biegów, był dziwny. W znaczeniu, coś się od niego odczepiło. Czyli kolega Janek miał dobre przeczucie. Później się okazało, że krzyżak to jednak nie teutonic knight, tylko U-joint, gdzie „U” nie bierze się z kształtu, tylko od słowa „universal”. Na koniec się okazało, że sprowadzenie krzyżaków ze Stanów będzie nie tylko tańsze, ale i szybsze. Nie mam pomysłu, gdzie te krzyżaki wymienię. Może spróbuję sam, gdyż – z filmów na YouTube – wynika, że wymiana ich polega na waleniu w nie młotkiem. Z godzinę na każdy. Jakoś nigdy mi nie szło walenie młotkiem. I to jest zła informacja.

3. Zapowiadany wczoraj wywiad z Kumochem ukazał się w gazecie i na i.pl.  Wieczorem, w Ground Zero, omawiali go dr dyr. Dębski z gen. w st. spocz. Andrzejczakiem.  Wyszło więc chyba dobrze. Jeśli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery, zasługa to raczej Kumocha, a nie moja. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedy upłynie właściwa ilość czasu, Kumoch opublikuje te wszystkie notatki, zdjęcia, zapisy rozmów. Ja tam ledwo to liznąłem, a to niesamowite są rzeczy.

Złą informacją jest, że minęło wpół do trzeciej. Piesek lata po obejściu, nie chce wrócić do domu, bo jak nie lata, to pilnuje rybiej głowy, którą skądś (podejrzewam skąd) ma.



 

poniedziałek, 13 maja 2024

12 maja 2024


 


1. Rano oglądałem, choć raczej słuchałem Śniadanie Mellera. Chwilami nawet budziło to jakieś emocje. Ale nie aż takie, żeby zapamiętać o co chodziło. Znaczy, coś tam pamiętam. Na pewno nikt przy stole nie wiedział jak w Polsce działają służby specjalne. Ale do tego się już można przyzwyczaić. Dr Kuisz ciągle przypominał tzw. aferę hejterską, która miała być jednym z powodów społecznej determinacji w temacie pomsty na PiS-ie. Dość to w sumie zabawne, gdyż zasięgi tamtej związanej z Ziobrystami bandy, to jakieś promile tego, co robią Silni Razem. Złą informacją jest, że nikt siedzących przy stole tego nie przypomniał. 
Było tam coś jeszcze. W sumie najbardziej mnie ubawił Kierownik Jeziora, który najbardziej zdecydowany atak przeprowadził na Mateusza Morawieckiego. 

2. Udało mi się przełożyć pasek klinowy przenoszący siłę (moment?) z wałka silnika na koło centralne. Przełożyć ze starej kosiarki. Kosiłem później w parku. Kosiarką elektryczną. Jak się bateria wyczerpała, odpaliłem traktorek i skosiłem z pół hektara. Złą informacją jest, że się chyba poluzowała linka sterująca skrzynią biegów i straciłem wsteczny. W każdym razie, udało mi się całkiem sporo wykosić. 

3. Jutro w „Polsce – Times” bardzo interesujący wywiad z Kumochem (interesujący dla tych, co się interesują kwestiami ukraińsko-rosyjskimi). Później pewnie będzie na i.pl.

Piesek dziś, w bardzo zdecydowany sposób, wybrał drogę, którą szliśmy na spacer. Dawno nie był tak zdecydowany. 

Wieczorem skończyliśmy „Sugara” na AppleTV. Nie będę spojlerował, ale na to, jak się skończy wpadłem na jakieś dziesięć minut przed tym, kiedy się okazało, jak się skończy. W zasadzie, mógłbym zostać pisarzem i tworzyć belestrystykę. Sensacyjne książki. Mógłbym, ale nie zostałem. I to jest zła informacja, bo raczej już nie zostanę. 

niedziela, 12 maja 2024

11 maja 2024


1. No więc tak, nie chce mi się pisać o porażce, która dotknęła mnie w związku z próbą robotyzacji kwestii ścinania trawy. Porażka to jest zła wiadomość. I na tym poprzestańmy. 

2. Byliśmy w mieście na zakupach. Między innymi w nowootwartym Bricomarche. Nie mam w tej sprawie nic specjalnego do powiedzenia. Złą informacją jest, że Lawina zaczęła się trząść. Tak powyżej 50 km/godz.

3. Sąsiad Tomek, z pomocą człowieka zza lasu, naprawił Białorusa. Okolicę wypełniał więc charakterystyczny dźwięk. Nowoczesne ciągniki brzmią zupełnie inaczej. Mnie, w kosiarce szlag trafił pasek klinowy, który przenosi napęd z silnika, do środkowego koła. Jest to zła informacja, gdyż tego akurat paska nigdy nie wymieniałem. Nie wiadomo więc, czy trafię dobry wymiar. Trawa broni się przed koszeniem. 

 

sobota, 11 maja 2024

10 maja 2024


1. Udało mi się przespać pierwsze tramwaje. Obudziłem się dopiero po ósmej, dzięki czemu wysłuchałem jak Mazurek rozmawia z sympatyczną panią wiceminister z PSL-u, która w Europarlamencie ma zamiar zajmować się kulturą. Teraz jest Generalnym Konserwatorem Zabytków. Mazurek cisnął ją w sprawie wiceministra Wyrobca, który krakowskiemu teatrowi Bagatela, kierowanemu przez dyrektora Wyrobca przyznał najwyższą z przyznawanych przez wiceministra Wyrobca teatrom dotację. Pani wiceminister nie miała w tej sprawie nic do powiedzenia, bo i co by miała mieć, skoro nie zajmuje się teatrami. Ani wewnętrznymi stosunkami pana Wyrobca. 

2. Oddałem buty do szewca celem podzelowania. Dwie pary. Tanio nie było. Ale buty, to buty. Nie zdążyłem zanieść trzeciej pary do Loake. I to jest zła informacja, bo miałbym z głowy. Odwiedziłem Muzeum Powstania Warszawskiego. Ale jako osoba półprzytomna, nie byłem chyba zbyt interesującym rozmówcą. Z Muzeum udałem się pod Sejm, by zobaczyć demonstrację Solidarności. Pod kanadyjską ambasadą porozmawiałem z jednym, wciąż młodym, parlamentarzystą. Wysłuchałem przemówienia przewodniczącego Dudy (miewał lepsze). Obejrzałem transparenty. I udałem się w stronę domu, z którego poszedłem na Centralny, na którym spotkałem Biedronę, z którym porozmawialiśmy o imprezie wspomnieniowej Free Pubu. Biedrona omal nie przegapił pociągu, gdyż ten nie jechał do Krakowa, tylko do Rzeszowa przez Kraków. Biedrona opowiedział, że nowy prezydent Krakowa, Miszalski ogłosił, że zacznie sprzątać po PiS-ie. Wytłumaczyłem, że to ma sens, gdyż sprzątanie będzie krótkie, nawet bardzo krótkie. I zakończy się sukcesem, gdyż będzie posprzątane. 

3. Służba Ochrony Lotniska podejrzewała mnie, że spróbuję dokonać zamachu na samolot z użyciem słoiczka pesto. Musiałem więc nadać bagaż. Swoją drogą pasażerowie idący przez fast track traktowani są inaczej. Zdarzyło mi się już lecieć z wielokrotnie większym słoikiem pesto. Ale wtedy szedłem szybką ścieżką. Gdyby wszystko było tak proste, to by była zła informacja, bo do frequent flyera brakuje mi jeszcze trochę lotów. 


 

piątek, 10 maja 2024

9 maja 2024


1. Choć nie obudził mnie tramwaj, łatwo nie było. Do prawie trzynastej zajmowałem się wypełnianiem obowiązków zawodowych. Złą informacją jest, że jedną rzecz chciałbym zrobić lepiej. 
Z ważnych informacji, Jacek Siewiera, szef BBN-u, w Turcji zdał egzamin, dzięki któremu jest już szefem BBN-u habilitowanym
Byłem w Faster Dogu. Nie mają łatwo, gdyż rozpoczął się remont podwórka.

2. Korzystając z tego, że jestem w Warszawie pojechałem wyważyć koła do słynnej w pewnych kręgach firmy, która znana jest raczej z renowacji felg. Przyjechałem. Najpierw usłyszałem, że opony nie są ok. Później, że felga jedna krzywa. Jeszcze później, że opony całoroczne słabo sobie radzą z przebiegami, czyli że jeżeli ktoś dużo jeździ, na lato powinien ubierać opony letnie. Felgę wyprostowano, koła wyważono. Opony następne mam kupić na jesieni. Złą informacją jest, że kosztowało mnie to prawie pięćset złotych. 

3. Poszedłem świętować urodziny. I tak jakoś wyszło, że wciąż je świętuje, choć jest prawie czwarta. I to jest zła informacja. 


 

czwartek, 9 maja 2024

8 maja 2024


1. No więc się okazało, że muszę jechać do Warszawy. I to jest zła informacja, gdyż zasadniczo miałem zupełnie inne plany.
Autostrada kosztuje już 104 złote. Liberadzki, któremu to zawdzięczamy, nie startuje, więc nie można na niego nie zagłosować.

2. Gdzieś za Poznaniem, kaczka z dziećmi przechodziła przez autostradę. Zrobiła to skutecznie, mimo jadących samochodów. Choć niewiele brakowało.
Całą drogę właściwie słuchałem zdawania matury z polskiego na Kanale Zero. Uczestnicy świetnie się bawili. Im bliżej końca, tym lepiej. A im lepiej się bawili, tym program był gorszy. I to jest zła informacja, bo z programu mimo wszystko edukacyjnego, zrobiło się coś w rodzaju śniadaniówki. 

Później odsłuchałem Jacka Siewierę u Mazurka. Próbował (Jacek) użyć metody, która raz zatkała Mazurka, czyli na pytanie, dlaczego politycy nic nie robili przez lata, zapytał, a dlaczego dziennikarze nie cisnęli. Tym razem nie poszło tak dobrze, bo Mazurka nie zatkało, a Jacek nie miał przygotowanego sposobu, jak to ciągnąć. Mógłby, na przykład, wyjaśniać rolę mediów w demokracji. Rolę i odpowiedzialność. 
Kto odpowiada za sprawę sędziego Sz.? No właśnie. Kto?
Dlaczego sędziów nie sprawdzają służby? Bo nie ma takich przepisów. Kto za to odpowiada? Ustawodawca. Skąd się bierze ustawodawca? Z wyborów. Wybierają ich obywatele. Wybierają po uważaniu. Kto ma wpływ na to uważanie? Media. Co media mówią o sędziach? Że ich niezależność jest najważniejszą rzeczą na świecie. Co mówią o służbach? Że to zło, chodzące na pasku polityków. Co by mówiły, gdyby służby zajmowały się sędziami? Że to koniec praworządności. Dyktatura. I w ogóle. 

3. Postanowiłem się wcześnie położyć, żeby od rana ostro pracować. Ale włączyłem House'a. I jest druga trzydzieści. I to jest zła informacja, bo za chwilę zaczną jeździć tramwaje, od których dźwięku zdążyłem się odzwyczaić. 

A tak w ogóle, to mam urodziny. 


 

środa, 8 maja 2024

7 maja 2024


1. U Mazurka sędzia Łukasz Piebiak. Jakby rozsądnie nie brzmiał, nie mogłem się oprzeć konstatacji, że Ziobryści to zło. Chwilę później przeczytałem, że matka związanego z nimi prezesa dużej firmy ubezpieczeniowej, w samym szczycie działalności komisji zajmującej się warszawską reprywatyzacją, kupiła mieszkanie w słynnej kamienicy przy Noakowskiego. Z tego, co pamiętam, wtedy mówiono, że mieszkanie kupił sam rzeczony prezes. Fascynujące, że żadna z gwiazd naszego śledczego dziennikarstwa nie zajęła się tą sprawą wtedy. Choć właściwie wcale nie fascynujące. I to jest zła informacja. 

2. W Actionie sprzedają „skrzynię ogrodową o drewnianym wyglądzie”. Złą informacją jest, że mi mimo zdjęcia, trudno mi sobie wyobrazić, co to znaczy mieć „drewniany wygląd”. 
Przypomniał mi się dowcip o tym, jak dwóch panów w jedzie pociągiem z Moskwy do Petersburga. Zaczynają rozmawiać o polityce. Coraz bardziej się radykalizują. W końcu któryś mówi, że car jest durniem. Na to otwierają się drzwi przedziału i do środka wpada żandarm. Chce ich aresztować za obrazę majestatu. Jeden przytomnie próbuje tłumaczyć, że rozmowa dotyczyła cara angielskiego. Na co żandarm wali go w ryj, krzycząc: Тихо, какой царь дурак, мы лучше знаем!
A przypomniał mi się, gdy jeden z centralnych urzędów, w osobie szefa nawiązał ze mną kontakt, by poinformować, że wymiana kostki granitowej na polbruk, wynika z konieczności dostosowania miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych do obowiązujących norm. 

3. „Kos”. Jednak zmarnowane dwie godziny. I to jest zła informacja. Krytycy piali. A to przecież taki trochę teatr telewizji. 



 

wtorek, 7 maja 2024

6 maja 2024


1. U Mazurka Zalewski. Miał problem z powiązaniem własnego zdania na temat CPK, ze zdaniem własnego rządu. Mazurek próbował go cisnąć w kwestii eksodusu do PE. Nieskutecznie, bo Zalewski nie widział problemu. Bożena stwierdziła wieczorem, że jest idealnie obły. 
Pojechałem na Narodowy, na Defence24 Days. Spotkałem kilku znajomych. Kilku czytelników Negatywów. Jednego dość nawet prominentnego. Jeszcze nie tak dawno nikt by go nie wiązał z kwestiami bezpieczeństwa, a tu taka niespodzianka. 
Później wróciłem do miasta. Odwiedziłem kadrę zarządzającą pewnej ważnej instytucji analitycznej Coraz więcej ludzi mówi o niesterowalności obecnej władzy. Mało się dzieje nie z powodu lenistwa, tylko dlatego, że zbyt wielu ludzi musi uzgadniać ze sobą decyzje. Zbyt wielu, by się móc dogadać. Zamiast więc się kłócić, nic się nie robi. I jest to jednak zła informacja. Gdyż daleko mi do ludzi, którzy tak nie lubią obecnej władzy by uważać, że im gorzej, tym lepiej.

2. Chciałem oddać angielskie buty do przedstawiciela ich producenta, by wysłał je do Anglii w celu remontu polegającego na wymianie podeszw. Złą informacją jest, że się na miejscu okazało, iż buty nie są tego producenta. Pojechałem do organu konstytucyjnego, gdzie wypiłem herbatę, sok pomidorowy, zjadłem paluszki i dopełniłem formalności. Stamtąd pojechałem do urzędu centralnego, gdzie brałem udział w wielowątkowym omawianiu rzeczywistości. Wnioski były interesujące, choć niezbyt optymistyczne.
Pod urzędem z użyciem młota (no właśnie, jak się nazywa młot pneumatyczny, który nie jest pneumatyczny, tylko na prąd?) zrywano granitową kostkę. Złą informacją jest, że spryzmowany obok polbruk mógł świadczyć o tym, że kostka zostanie nim zastąpiona. Czyżby kryzys finansowy tej instytucji doprowadził do tego, żeby musieć dorabiać na sprzedaży granitowej kostki i płyt chodnikowych? Nie, to raczej nie możliwe. 

3. Z tego wszystkiego, na lotnisko ruszyłem znów w brawurowy sposób. Czyli wysiadłem z ubera, który był Boltem dziesięć minut przed boardingiem. I znowu miałem zadziwiające szczęście. W kolejce do kontroli bezpieczeństwa nie było nikogo. Przez samym hajmanem rosyjskojęzyczna para, która miała kłopot ze zrozumieniem procedur. Ale i tak do bramki trafiłem trzy minuty przed czasem. Zresztą później jeszcze przesunięto boarding. Złą informacją jest, że te szczęśliwe zbiegi okoliczności prowadzą mnie jednak na manowce. 
Samolot w Babimoście pojeździł po lotnisku, by zaparkować w zupełnie abstrakcyjnym miejscu. Wszystko przez tłok na lotnisku. W znaczeniu: w normalnym miejscu stał jakiś boeing Enter Air. 






 

poniedziałek, 6 maja 2024

5 maja 2024


1. Za chwilę objawi się nam nowy bohater prawej strony. Mianowicie Jacek Protasiewicz zaczął jeździć po ministrze Kierwińskim. W imię zasady: wróg naszego wroga, naszym wrogiem nie jest, pan Jacek rozpoczął drogę w stronę fajnego gościa, który zna grzeszki i grzechy Platformy i się pewnie zaraz będzie nimi dzielił. Swoją drogą, zwykle to akurat Jarosław Kaczyński zwykł tworzyć sobie wrogów. Tym razem zrobił to Donald Tusk. I jest to jakoś znaczące. Coraz więcej ludzi mówi, że to już nie taki Tusk jak kiedyś.
Prawa strona nie dorobiła się swojej Moniki Olejnik, były próby, ale jednak pani Monika jest niepowtarzalna. I to jest zła informacja, bo gdyby się dorobiła, Protasiewicz byłby jej cotygodniowym gościem. Jak swego czasu Kazimierz Marcinkiewicz. 

2. Wysłuchałem manifestu Twardocha w „Kanale Zero”. Tego o języku śląskim. Pisarz z niego niezły, trybun – niekoniecznie. Rozumiem jego zaangażowanie w sprawę, powinien jednak uważać, by nie dać się łapać na manipulacjach. Mówienie, że dziś, dla Hiszpanów, odrębność Katalonii jest oczywistością – jest jednak zbyt odważne. Podobnie jak opowiadanie, że profesor Miodek zmienił zdanie w sprawie języka śląskiego. 
Tak, uważam, że Ślązakom należy się specjalne traktowanie. Uważam, że w szkołach na Górnym Śląsku powinno się uczyć miejscowej historii, która była inna, niż historia reszty Polski. Przez 600 lat przodkowie dzisiejszych Ślązaków ginęli na przykład w zupełnie innych wojnach. Albo i w tych samych, tylko niekoniecznie po tej samej stronie. Tak, Ślązacy powinni móc chronić swoją tradycję. Również gwarę, jakiej używają. 
Pytanie, czy tworzenie na siłę języka śląskiego, pomoże. Wbrew pozorom może nie pomóc i to jest zła informacja. 

3. Słuchałem przez cały dzień, bo z przerwami, Śniadania bez Mellera. Jest to jednak nowa jakość w polskiej publicystyce. Albo właściwie stara jakość, tyle że już zapomniana. 

Spędziłem dzień na rozmowach. Ubawił mnie człowiek, który opowiadał, że nie zainstalował sobie m-Obywatela, bo chciał zachować prywatność. Dwa razy mu wyjaśniałem, że m-Obywatel daje mu dostęp do danych, które Państwo już ma. Więc jest tak naprawdę odwrotnie, niż mu się wydaje. Najpierw nie chciał wierzyć. Po chwili chyba jednak zrozumiał, że się dał zmanipulować. Napisałem kiedyś w felietonie, że jeżeli ludzie są tacy, jak myśli o nich Platforma Obywatelska, to nie jest to dobra informacja. Ważne, że – patrząc na wyniki wyborów – jest ich jednak mniejszość. 

W BMW kolegi Kapli pękła sprężyna. Prawa tylna. I to jest zła informacja, bo to bardzo porządny samochód. 

A wieczorem spadł deszcz. Miasto dostało zupełnie innych kolorów. 

 

niedziela, 5 maja 2024

4 maja 2024


1. Złą informacją jest, że głowa bolała mnie przez całą noc i większą część dnia. 

2. Najpierw próbowałem ból zajeść, później zaspacerować. Wyszło tak sobie, choć przy okazji przypomniałem sobie o Barze Mleczym Prasowym. Bardzo dobry chłodnik. I bardzo dobry placek ziemniaczany. I jedno, i drugie, za rozsądne pieniądze.
W Krakenie, choć bardziej w Beirucie, konsylium, w postaci kolegi Krzysztofa i jego, w tej sprawie milczących dzieci, stwierdziło, że ból głowy wziął się z pitego na upale białego wina. Coś w tym musi być, gdyż w piątek był upał i było wino. Złą informacją jest, że żyłem dotychczas w błędzie myśląc że białe na upał lepsze jest niż czerwone. 

3. Nie mogłem nie zobaczyć przemówienia ministra Kierwińskiego. Jak również jego późniejszych tłumaczeń. Cóż, rzeczonego poznałem z dekadę temu w Krakenie. Bełkotał wtedy bardziej, a w związku z tym, jak wczesna była godzina, można było odnieść wrażenie, że ma po prostu słabą głowę. 
Szczerze mówiąc nie rozumiem o co ta zadyma, niech pierwszy rzuci kamieniem, kto się nie napił w Dzień Strażaka, później przemawiał, a jeszcze później nie próbował udowadniać, że jest trzeźwy.
Ludzie są strasznie zakłamani. I to jest zła informacja. 

 

sobota, 4 maja 2024

3 maja 2024


1. Prawda jest taka, że mnie potwornie boli głowa, więc nie będzie to jakieś arcydzieło sztuki blogerskiej.. I jest to zła informacja, bo się przecież tyle dzisiaj wydarzyło. 

2. No więc jadąc hulajnogą na plac Zamkowy, na placu Piłsudskiego wpadłem na redaktora Sakiewicza, któremu się 3 maja pomylił z 15 sierpnia. Szliśmy więc razem przez Krakowskie Przedmieście. Po drodze, co chwile ktoś nas zaczepiał, znaczy nie tyle nas, co redaktora Sakiewicza, by mu podziękować za TV Republika. 
Złą informacją jest, że nie udało mi się sfotografować niby nieoczywistych, choć właściwie zupełnie oczywistych usadzeń. Na przykład minister, prokurator Bodnar obok pań prezes Manowskiej i Przyłębskiej. Albo siedzący obok prezesi NIK i KRRiT. 
Prezydent miał dobre przemówienie. Źli ludzie mówili, że trwało tak długo, gdyż szukał sposobu, by wkręcić w nie jakoś informację, że Wojtek Kolarski startuje w wyborach. 

3. Nie udało mi się zbudować koalicji na rzecz łażenia za Markiem Brzezińskim i wypytywania o akty antysemityzmu w amerykańskich uczelniach. Chociaż znalazłem chętnych, nikt ostatecznie się nie zdecydował. I to jest zła informacja, bo przecież akty miejsce mają. 

 

piątek, 3 maja 2024

2 maja 2024


1. No więc spałem dużo mniej, niż planowałem, gdyż piesek się potwornie awanturował. Rano się okazało, że nie bez powodu, gdyż z lipy spadł był słusznej wielkości konar. Piesek próbował tłumaczyć, że to nie jest w porządku, ale nikt go nie rozumiał. I to jest zła informacja. 

2. Za to trasa do portu lotniczego w Babimoście poszła jak z płatka. Wentylator, po wymianie modułu sterującego, zaczął ciszej pracować. Co wydaje się dziwne. Choć może nie, bo istnieje szansa, że poprzedni wysterowywał zbyt dużą prędkość. I może dlatego się spalił. 
Lot też przeleciał szybciej, niż zakładał dowodzący statkiem powietrznym kapitan. Po drodze udało mi się spisać większą część wywiadu z Kumochem. 
Lecący samolotem chłopiec zachwycony był tym, że widział prezydencki samolot. Ciekawe, czy widząc ich pięć, wyparł istnienie czterech, bo przecież nie da się naraz lecieć dwoma. Choć w sumie trzeba, bo drugi zawsze musi być w rezerwie. Choć, w pewnych sytuacjach, musi być to jakiś inny drugi. Na przykład CASA z Krakowa. W każdym razie chłopiec spotkanie z tymi samolotami przeżył bardzo. 
Do miasta dojechałem pociągiem. To w sumie zabawne, że projektowany pociąg z CPK, na Centralny dojeżdżać miał w podobnym czasie, co teraz ten z Okęcia. Złą informacją jest, że niemiłosiernie panujący nam rząd ciężko pracuje, żeby się nie można było o tym przekonać. 

3. Byłem w pewnym urzędzie centralnym, ale wcześniej chwilę stałem pod Belwederem, gdzie się odbywała uroczystość albo w związku z dniem flagi, albo dniem Polonii. Przechodził koło mnie kolejny chłopiec. Mama powiedziała mu, że zobaczy prezydenta. Zapytał – Jakiego prezydenta? 
– Polski – odpowiedziała mama. 
– Andrzeja Dudę? – zakrzyknął chłopiec i poleciał w stronę ogrodzenia Belwederu, by się móc lepiej przyglądnąć. 

Tomasz Wróblewski napisał na Twitterze, że po pięknym geście Marka Brzezińskiego, jakim było zaangażowanie w potępianie polskiego antysemityzmu, którego wykwitem był bezprzykładny atak 16-latka na synagogę, Polska powinna wysyłać delegacje na wszelkie amerykańskie uczelnie, na których trwają antysemickie ekscesy. Obawiam się, że Marek Magierowski się na coś takiego nie zdecyduje, więc może lepiej jutro, podczas obchodów 3 maja, grupowo zacząć wyrażać oburzenie wobec amerykańskiego ambasadora. Nie ma naszej zgody na antysemityzm. Również w USA, gdzie żyje tylu potomków polskich Żydów. 
Nikt, obawiam się, tego nie zrobi. I to jest zła informacja. Bo Państwo Polskie, w kontaktach z USA charakteryzuje się wyraźnym brakiem, excusez le mot, jaj. Bo gdyby było inaczej, pana Brzezińskiego by już dawno u nas nie było. A może by był, ale jako prywatna osoba. Znalazł w końcu u nas kolejną miłość życia. 

Wieczór spędziłem z panią profesor i jej Grzegorzem. Uważam, że lepiej to brzmi, niż kolega moim Grzesiem i jego panią profesor. I zachowałem się brzydko, gdyż nie pojechałem obejrzeć ich nowego mieszkania. A bardzo chcieli, bym to zrobił. Niestety za bardzo byłem zmęczony. Wszystko przez ten konar. 


 

czwartek, 2 maja 2024

1 maja 2024

 


1. W zasadzie zaspałem. Wszystko przez to, że był 1. maja, dzień dla niektórych wolny od pracy. 
Czyli, gdy się budziłem, nie słyszałem szumu maszyn panów budujących chodniki. Nie miałem też zebrania o 10:15. Nie mogłem więc jakoś rozpocząć dnia, póki nie dotarło do mnie, że nie zrobiłem wszystkiego, co miałem zrobić wczoraj, a dedlajn się zbliża. Więc generalnie początek dnia mi nie wyszedł. I to jest zła informacja.

2. Przez dłuższy czas poszukiwałem robota sprzątającego, którego od wczoraj nie widać. Z domu nie wyszedł, bo schody. Na piętro nie wyszedł, bo schody. Podobnie z piwnicą. Przejrzałem wszelkie zakamarki, gdzie zdarzało mu się zabłądzić. I nic. Może został porwany przez obcych, którzy przylecieli na Ziemię w poszukiwaniu kogoś inteligentnego. Złą informacją jest, że ten model powinien sam wracać do stacji dokującej, a nigdy mu się to nie zdarzyło.
Trochę skosiłem. Wymieniłem też w Lawinie moduł sterujący prędkością obrotów wentylatora. Poprzedni się wziął i zjarał.

3.Wróciła Bożena. Chwilę po tym, jak wysiadła z auta zauważyłem, że Rudolf rzucił się w kierunku drzewa, wkoło którego, drąc się w niebogłosy latał chyba szpak. Za Rudolfem rzucił się piesek. Rudolf więc się przez moment zawahał. I wtedy udało mi się sprzed Rudolfa pazurów i nadbiegających zębów Dracha wyciągnąć pisklę, które – wyglądało na to – składało się przynajmniej w połowie z rozdziawionego dzióbka. Schowałem pisklę do skrzynki na listy „Approved by the US Postmaster”. Przyniosłem drabinę i wyjąłem pisklę ze skrzynki na listy „Approved by the US Postmaster” i sadziłem je do gniazda. Chyba szpak przestał się wydzierać, więc raczej się udało rozwiązać problem.

Chwilę później przyjechali goście. Z córką małoletnią Elżbietą, którą sobie piesek upodobał, gdyż  łatwo mu było patrzeć jej w oczy. A tak przynajmniej może było pomyśleć. Ważne, że się nawzajem nie zjedli. To było chyba pierwsze spotkanie pieska z tak małym człowiekiem.

Złą informacją jest, że zaraz muszę wstać, bo lecę do Warszawy.





środa, 1 maja 2024

30 kwietnia 2024


1. Mazurek ogłosił koniec politycznej kariery Leszka Millera. Rzeczonego byłego premiera poznałem, nim został premierem, na imprezie z okazji pięciolecia tygodnika „Nie”. Był wtedy ministrem od spraw społecznych, rodziny etc., ubranym w czerwony dres.
Impreza była niezapomniana. Złą informacją jest, że niewiele z niej pamiętam.


2. Pojechałem do weterynarza z psią kupą. Niecałą. A właściwie dwoma. Przyjęto je z otwartymi ramionami. Choć może otwarte ramiona wzbudziło 120 zł. 
Odwiozłem też do Skwierzyny koszącego robota. Tego, który nie widzi przewodu, który służy do mówienia mu gdzie jest. Przyjechałem, wcześniej ledwo trafiłem, gdyż Skwierzyna wciąż sprawia wrażenie, jakby się wiąż nie podniosła po przejściu Armii Radzieckiej w 1945 roku, wyładowałem robota i za pomocą jego własnego napędu poprowadziłem w kierunku serwisu. Spowodowało to konsternację pracownika, który nie wierzył, że jego firma naprawia takie rzeczy. Drugi robota przyjął. Złą informacją jest, że nie był pewien, czy ma płytkę do tego modelu. Cokolwiek by to miało znaczyć.


3. Od paru dni podlewam platany. Dziś zauważyłem, że wypuszczają nowe listki. Złą informacją jest, że nie widać, żeby listki miał wypuścić orzech.