poniedziałek, 14 lutego 2022

13 lutego 2022


1. „Śniadanie Rymanowskiego” przestałem oglądać, gdy rzeczony zapytał pani Lubnauer, co dzieje się w głowie Putina.
W „Loży Prasowej”, na którą na chwilę wpadłem, Agaton Koziński – cytuję z pamięci – opowiadając o obecności wojsk rosyjskich na Białorusi: Białorusini zadają sobie stare polskie pytanie: wyjdą, czy nie wyjdą. Prawie dobrze. Wyjdą, wejdą – co za różnica. „Loży” też je zmogłem. I to jest zła informacja. 

2. Rozleciał mi się amortyzator w Lawinie. Coś się od paru dni tłukło. Zdjąłem koło. I się okazało, że amortyzator w dwóch jest kawałkach. I jest to jakoś zła informacja. Z drugiej strony, Lawina zadziwiająco dobrze się prowadziła, jak na samochód z jednym z przodu amortyzatorem.
Pod stołówką przez liście zaczęły się przebijać lilie. 
Posadziłem dwie choinki. Bez specjalnej wiary, że coś z nich będzie. Ważne, że szanse dostały. 

3. Wieczór przed Flightradarem. Ściągnąłem sobie aplikację do podsłuchiwania rozmów pilotów z wieżą. Nudne, choć fascynujące. Cztery Globemastery przyleciały do Jasionki. Amerykanie jak mówią, że przerzucają, to przerzucają. Samoloty się wypakowały i poleciały do Ramstein. Ze Stanów lecą jeszcze dwa. Dolecą pewnie nad ranem. 
Nad Ukrainą lata Global Hawk. Z Sigonelli. Byliśmy tam dwa lata temu. Amerykanie prosili, żeby dziennikarze nie widzieli świeżo tam przebazowanych dronów. Specjalnie przesłanialiśmy część hangaru, w której stał taki jeden. 
Później, kiedy czekaliśmy na przylot, przed kamerami wylądował inny. I tyle by było z tajemnic. 

Złą informacją jest, że mnie kusi, żeby zaczekać, aż kolejny Globemaster wyląduje. 



 

niedziela, 13 lutego 2022

12 lutego 2022


1. Długo spałem. Mimo kocich protestów. Gdy wstałem, zdążyłem jeszcze zobaczyć ranną szadź. Dzień słoneczny. Poprzedni, tak słoneczny był w październiku ubiegłego roku. 33 kWh.
Pojechałem do miasta. Kasa samoobsługowa w Lidlu nie wiedziała o istnieniu chleba z rozmarynem. Zapomniałem podjechać do apteki. I to jest zła informacja, bo człowiek w moim wieku powinien bywać w aptece. 
W kwestii wieku: ktoś wrzucił na fejsa mem z pytaniem: ile miałeś lat, gdy dowiedziałeś się, że sklejone superglue palce, rozkleisz wodą z solą? 
Ja miałem tyle, co dziś. 

2. Badania kliniczne Amantadyny potwierdziły, że od placebo różni się wyłącznie tym, że może szkodzić. Wynik ten nie zmieni raczej stosunku do Amantadyny ludzi, którzy się na nią dali nabrać. Dorośli ludzie rzadko się przyznają do tego, że się zachowali jak idioci. Bardziej prawdopodobne jest, że będą opowiadać o spisku Big Pharmy. I pewnie dalej będą na Amantadynę namawiać. Głupkiem łatwiej być w większym towarzystwie. I to jest zła informacja. 
Dorośli ludzie rzadko się przyznają do tego, że się zachowali jak idioci. Przypomniał mi się kolega mój, który zadzwonił do mnie między turami wyborów w 2020. Głosował na Hołownię. Zadzwonił konkretnie w dzień wspólnej konferencji Hołowni z Trzaskowskim. Zadzwonił i złorzeczył sobie, że mimo iż dojrzałym jest mężczyzną uwierzył w to, że Hołownia jest jakąś nową jakością w polskiej polityce.

3. Dooglądałem „Wiedźmina”. Z przerwami. 
Złą informacją jest, że dopiero wieczorem dotarło do mnie, że są nowe odcinki „Euphorii”. Syn Barry'eo Levinsona jest wybitnym reżyserem. 

Położyłbym się spać, ale czekam aż lecący z bazy lotniczej Dover, boeing 747-412(BCF) wyląduje w Boryspolu. 

Wylądował. Po 12 godzinach, 26 minutach lotu. Teraz go będą rozładowywać. 
 

sobota, 12 lutego 2022

11 lutego 2022


1. Miała być wiosna, a tu deszcz ze śniegiem. Z przerwami na słońce. Krótkimi. 
Zacząłem oglądać drugą serię „Wiedźmina”. Nie rozumiem emocji, które budzi. Ani wart jest tych swoich pięciu gwiazdek, ani krytyki. Nigdy w sumie nie byłem specjalnym wielbicielem „Wiedźmina”. Ani książki, ani gdy. Wolałem „Narrenturm”. I to jest zła informacja, bo „Trylogii husyckiej” raczej nikt nie sfilmuje.

2. Nowa umowa z Canal+. Przyszedł nowy tuner satelitarny. Sagem. Od wielu lat mam wrażenie, że francuscy producenci elektroniki podzespoły wynajdują na śmietnikach supermarketów, wśród elektrośmieci. Tuner w nazwie ma WiFi, ale do WiFi podłączyć się nie może. Woli się zawiesić. Zresztą nie ma specjalnej różnicy pomiędzy stanem zawieszenia, a pracy. Podłączony do sieci kablem, pracuje w tempie przypominającym wdzwaniany Internet, jak w ubiegłym wieku. Kiedyś można było używać innych sprzętów. Teraz karty działają wyłącznie w tym, co Canal+ dostarcza. I to jest zła informacja. 

3. Napięcie na ukraińsko-rosyjskiej granicy zmotywowało mnie do uruchomienia telewizora. Ostatnie wiatry przestawiły antenę, więc działało słabo. Do anteny mam z pięćdziesiąt metrów. Poszedłem, ruszyłem, wróciłem, nie pomogło. Więc jeszcze raz poszedłem, ruszyłem, wróciłem, nie pomogło. Wpadłem na pomysł racjonalizatorski. Połączyłem FaceTimem dwa telefony. Jeden ustawiłam tak, żeby widział ekran, drugi wziąłem ze sobą. Poszedłem, ruszałem sprawdzając na telefonie. Pomogło. 

Dziennikarze bardziej przekonani o wojnie, niż ludzie dobrze poinformowani. 
Bardzo dużo jest szumu. I to jest zła informacja. 


 

piątek, 11 lutego 2022

10 lutego 2022


1. Audi pojechało na wymianę oleju. We wtorek. We środę się okazało, że leje się olej spod dekli. I kapie z miski. Zdjęli w misce. A w misce znaleźli trudno powiedzieć co. Kawałek samochodu. No to się przestraszyli, że samochód się rozpadł. Jednak jak na rozpadnięty – całkiem nieźle jeździ, więc – po konsultacjach z Kamilem – doszliśmy do wniosku, że kawałek ten samochodu, jeździ w misce od bardzo dawna. Musiał tam wpaść komuś kiedyś przy czegoś naprawie. Później, po zdjęciu dekli się okazało, że uszczelnione były sanitarnym silikonem, więc nic dziwnego, że się lało. Problemem większym było, że podczas przykręcania ktoś poukręcał śruby. Śrub prawie trzydzieści. Każda po dwadzieścia złotych, do tego trzeba na nie czekać. A samochód potrzebny. Udało się im coś wyrzeźbić. Płukanka wyraźnie audi pomogła. Pracuje ciszej. Złą informacją jest, że te śruby będę musiał kupić. 

2. Byliśmy w Zielonej. Bożena odebrać audi, ja w pracy. Oglądałem kilka archiwalnych jedynek „Gazety Zielonogórskiej” i „Gazety Lubuskiej”. Bardzo, muszę powiedzieć, porządnie robiony periodyk. Z bogactwem informacji. Nie tylko lokalnych. Przeczytałem o tym, że premier Cejlonu postanowiła uczynić z Cejlonu republikę socjalistyczną. I to wszystko obok winiety. Przeczytałem też, że stalinizm był wynaturzeniem komunizmu. W starszych wydaniach można było odnieść wrażenie, że na jedynce więcej było informacji, niż teraz w połowie gazety. I to jest zła informacja. 

3. Pachnie wiosną. Przebiśniegów kwitnie cały dywanik. Żeby nie to, że luty – można by uwierzyć, że wiosna już przyszła. 
Złą informacją jest, że się nam szykuje deszczowy tydzień. 

 

czwartek, 10 lutego 2022

9 lutego 2022


1. Dziś jest międzynarodowy dzień pizzy. A ja nie mam dnia – to Janerka. I dalej – Jestem Nikim co umie tylko spać, lunatykiem od odkładania spraw.
Gdyby nie moja nowa praca, to bym się pewnie nigdy nie dowiedział, że jest coś takiego, jak międzynarodowy dzień pizzy. I żyłbym bez tej świadomości. 
I pewnie moje życie by było prostsze, gdyż poza międzynarodowym dniem pizzy, jest też światowy dzień pizzy. I ten wypada 17 stycznia. W rocznicę wkroczenia do Warszawy wojsk sowieckich. Choć pewnie jedno z drugim nie ma specjalnie dużo wspólnego. Złą informacją jest, że się jeszcze nie nauczyłem robić pizzowego ciasta. Również pizzowego, gdyż nie potrafię robić też żadnego innego. 

2. InPost. Po opowieściach człowieka, który pracował u nich, jakoś mi szkoda kurierów InPostu. Pojechaliśmy do Ołoboku, żeby nadać dwie paczki w paczkomacie. Niestety, korzystanie z usług Poczty wymaga niedostępnych dla mnie pokładów cierpliwości. Przy paczkomacie stał kurier. Stał busem i ładował do niego paczki. On to robił swoją aplikacją, ja skanując listy przewozowe. Z pierwszą paczką się udało. Z drugą zrobił się problem, bo wsadził paczkę do mojej skrytki. Otworzyć ponownie się nie dało. Zadzwoniłem na infolinię. Kurier poprosił, żeby nie mówić, co się stało, tylko powiedzieć, że zatrzasnąłem pustą skrytkę. Tak zrobiłem. Kurier liczył na to, że pani z infolinii otworzy tamtą skrytkę zdalnie. Niezbyt mądrze liczył, bo pani tylko wykasowała moją przesyłkę z systemu, w końcu nie trafiła do paczkomatu. Skasowała. Zeskanowałem. Otworzyła się inna skrytka. Kurier więc i tak musiał sam z centralą nawiązać kontakt. Złą informacją było, że paczka miała więcej niż osiem centymetrów. Musieliśmy więc wrócić do domu, żeby jeszcze jeden list przewozowy wydrukować. Kiedyśmy wrócili pod paczkomat, kuriera już nie było. Więc albo sobie poradził, albo rzucił tą robotą, jak znany mi człowiek, który tam wcześniej pracował. 

3. Niechże wreszcie Disney wejdzie ze swoją platformą do Polski. Nieobecność jej na naszym rynku wymaga potwornych kombinacji. I to jest zła informacja. 


 

wtorek, 8 lutego 2022

8 lutego 2022


1. Śniło mi się coś nieprzyjemnego. I to jest zła informacja. Tak nieprzyjemnego, że się obudziłem zlany potem. Potem zapomniałem o co chodziło. Pamiętam, że sen był bardzo realistyczny. Nawet chciałem sobie zapisać, o co we śnie chodziło. 
Dziś wtorek, więc pięć zebrań. Niewiele brakowało, a mogłoby zebrań być więcej.  

2. Znalazłem w zbiorach DVD z „Settlers 7”. Dawno nie miałem komputera z napędem. W Pro – jest. Teoretycznie, bo nie reagował na wciskanie klawisza eject. Wykonałem wszystkie możliwe procedury. Bezskutecznie. W końcu wpadłem na pomysł, by napęd wyjąć. Nie chciał wyleźć. W końcu wyszedł. No i się ucieszyłem, gdyż się okazało, że nie był podłączony. Podłączyłem. Zaczął reagować na eject. I tyle by było dobrego, gdyż się okazało, że napęd nie czyta płyt. Żadnych. I to jest zła informacja, bo postanowiłem do końca miesiąca nie kupować już żadnych kawałków komputera. 
Z ciekawostek komputerowych: Bożena zatkała iMaca odpalając kilka naraz stron facebookowych. Fascynujące ile to jest w stanie zeżreć zasobów. Jak tak dalej pójdzie, maszyny do Internetu będą musiały być mocniejsze niż stacje graficzne. 

3. Bogdan Świączkowski został sędzią TK. Może by tak do TK poszedł Zbigniew Ziobro? Nie sądzę jednak, żeby się go udało do tego namówić. I to jest zła informacja. 
Obejrzeliśmy trzeci odcinek „The Gilded Age”. I z rozpędu ze dwa odcinki „Beforeigners”. Niby fajne, ale nudne. 
Obejrzałbym coś, co by było jak „The Wire”. Albo „Homeland”. Albo „Mandalorian”. Ale nawet mi się nie chce szukać. Taka pogoda chyba. 




 

7 lutego 2022


1. Nie chciało mi się słuchać Kukiza u Mazurka. I to jest zła informacja, gdyż świadczy o tym, że się odrywam od warszawskiej polityki, a – tak naprawdę – warszawska polityka jest o wiele ciekawsza od polityki lubuskiej.

2. Jadąc do Zielonej postanowiłem odkryć nową drogę. I odkryłem. Dziesięć kilometrów krótszą. Ponad dziesięć. Złą informacją jest, że droga ta nie wypełnia warunków, by ją drogą zwykłą nazwać.

3. Z Zielonej wracałem też promem. Wody w Odrze więcej niż zwykle. Nowa droga w drugą stronę podobnie dziurawa. Ciekawa jest świadomość, że za tzw. Niemca utrzymywała standard. 
Złą informacją jest, że raczej mało prawdopodobne jest, żeby jakość tej drogi w realnym czasie się poprawiła, więc gdybym się miał upgreadować samochód, to na coś naprawdę ogarniającemu off road.
Z dziesięć prawie lat temu zwiedzałem budowę fabryki Porsche pod Lipskiem. Robotników po placu budowy woziły mocno poobijane Cayenne. Całkiem nieźle wyposażone, choć nadgryzione zębem czasu. W każdym razie, samochody nieźle sobie radziły w budowlanych błotach.


 

poniedziałek, 7 lutego 2022

6 lutego 2022


1. Wstałem chwilę po początku „Kawy na ławę”. Włączyłem w momencie, gdy pani Leszczyna zajmowała się panią Le Pen i jej wyprowadzaniem Francji z NATO. Za panią Leszczyną nie przepadam, ale nie na tyle, że pisać, że mózg trzyma na stoliku, co widać było w kadrze. Za panią Le Pen też jakoś specjalnie nie przepadam. I nie przywiązuję wagi do jej przemówień. 
Wydawać by się mogło, że sytuacja międzynarodowa jest na tyle poważna, że większą wagę by można przywiązywać do czynów niż słów. Można by do ciekawych wniosków dojść. Na przykład, że Węgrzy nie robią (nie o słowa chodzi) niczego takiego, czego by teraz nie robiły Niemcy. 
A jeżeli już koniecznie się mamy skupiać na słowach, to co jest gorsze słowa Le Pen, że jej się NATO nie podoba, czy deklaracje pani van der Leyen, że niezależnie od tego, co Ruskie wykręcą, nie może być mowy o sankcjach na NS2?
Ostatnio się zmieniają linie podziału świata, niektórzy albo tego nie widzą, albo widzieć nie chcą. I to jest zła informacja. 

2. W środku dnia znowu wyłączyli prąd. Na całkiem długo, bo UPS od lodówki się poddał. Miłe było to, że jeszcze było jasno. Agregat się ukonkretnia. Zwłaszcza po tym, dy dotarło do mnie, że 12kW pompy to nie pobór. 
Kocia nie było całą noc i prawie cały dzień. Przeszedł, zjadł, wyszedł, przyszedł, zjadł, pobawił się chwilę z synem i poszedł. 
A przyszedł tak mokry, że wręcz z niego kapało. I to jest zła informacja, bo jeszcze się chłopak przeziębi.

3. Dzień przed telewizorem, z przerwą na brak prądu. 

Najpierw obejrzeliśmy film dla dzieci „Snake Eyes”. Nindża w garniturach wbijali w siebie miecze samurajskie i jeździło dużo elektrycznych hyundaiów. 

Dwa odcinki „The Gilded Age” – miło popatrzeć. No i ze trzy odcinki „

And Just Like That...”. Ten serial to strasznie smutna historia. I nie chodzi wcale o śmierć w pierwszym odcinku, tylko dziaderskie silenie się na progresywność. 
Ta śmierć to zła informacja, gdyż lubiłem tę postać. Dwadzieścia lat temu lubiłem. 


 

niedziela, 6 lutego 2022

5 lutego 2022


 

1. Prąd oddali koło drugiej. Został z nami do rana. I później przez dzień cały. Przestało też wiać. W ramach protestu przed wiatrem, kilka drzew pozrzucało trochę gałęzi. Jak będę duży, kupię sobie koszowy podnośnik i będę drzewa przycinał. Nie wiem kiedy się to stanie. I to jest zła informacja. 

2. Rudolf rano wyleciał na taras. Z tarasu, do parku. A w parku zaczął skakać po drzewach. I latarni. Rudzia wyszła za nim. I z tarasu obserwowała jego popisy. Wczoraj Rudolf czmychnął przez wejściowe drzwi. Jakoś tego nie zauważyliśmy. Jakiś czas później, gdy wyszliśmy przed dom, Rudolf zaczął się wydzierać w niebogłosy, z lipy koło domu. Wylazł na wysokość pierwszego piętra i bał się zejść. Drabina była ciut za krótka, ale udało mi się go jakoś zdjąć. 
Dziś wyłaził tak, że bym go zdjął i bez drabiny. 
Pan przywiózł ławkę. Dębową. W kościelnym nieco stylu. Niezbyt dużą, lecz przez swą dębowość całkiem ciężką. Wytargaliśmy ją jakoś ze Sprintera. Pan opowiedział o sobie. Przewędrował Rosję i napisał o tym książkę. Lubi stare meble. Tapiceruje. Mieszka w lesie. Cierpi z powodu pandemii, bo nie może podróżować. Po meble jeździł do Holandii. Ale już nie będzie. I to jest zła informacja, bo widać, że się na meblach znał. 

3. Obejrzeliśmy dwa odcinki „Suspicion”. Bardzo się dobrze zapowiada. Później obejrzeliśmy całą serię „Reachera”. Zdecydowanie nie jest to arcydzieło, ale jakoś daliśmy radę. 
Mazurek opowiedział Stanowskiemu historię o zabytkowym moście w Rotterdamie, który ma zostać rozebrany i odbudowany, by mógł przepłynąć jacht Jeffa Bezosa. Cóż, Kraków był pierwszy. 
Zawsze się można chwalić, że Bezosa zainspirował przypadek wiaduktu nad Grzegórzecką. A nasze służby konserwatorskie mogą tłumaczyć, że to była znana w Europie praktyka. Mazurek powiedział, że by można wyburzyć Wawel, żeby odbudować w bardziej energooszczędnej technologii. Pewnie że by można. I to jest zła informacja. 


sobota, 5 lutego 2022

4 lutego 2022


1. O świcie przyjechał pan z brykietami. Brykiety wciąż w rozsądnej cenie. 50 worków, każdy po dwadzieścia kilo. Trzeba było wnieść do domu. I się wniosło. A ludzie płacą za siłownię. Na środku holu powstała instalacja z zielonych worków. Co kto na nią wpadał, sugerował, żeby pozostawić i przedstawiać jako działanie artystyczne. 
Przyjechał Misiek. Znieśliśmy worki do piwnicy. A ludzie płacą za siłownię. Zmęczyłem się. I to jest zła informacja, gdyż nie przepadam za byciem zmęczonym.

2. W tzw. międzyczasie brałem udział w dyskusji – studyjnej właściwie – o prasie codziennej. Naszła mnie przykra konstatacją, że ludzie – ci od mediów – niczego się nie uczą. Albo może raczej mają dziwnie zawężone pole widzenia. Dwadzieścia lat temu. Ponad dwadzieścia. Wymyślono, że tabloidyzacja to panaceum. Że się takie gazety lepiej będą sprzedawać. No i zaczęto tabloidyzować. Efektem tego było odrzucenie ludzi, którzy w gazecie szukali czegoś poważnego. Mądrych tekstów. Bogactwa informacji. Przez chwilę za to przyciągnięto klientów na lekkie, głupkowate teksty. Nie dłuższe, niż trzy tysiące znaków. Przez chwilę, gdyż równocześnie rozwijać się zaczął Internet. A lekkie, głupkowate teksty, nie dłuższe niż trzy tysiące znaków, fajniej się ogląda w Internecie. Zwłaszcza, że zdjęcia się mogą ruszać. Czytelnik zaczął odpływać. 
Zamiast przemyśleć i się zastanowić, czy nie robić gazet dla czytelnika poważniejszego, którego jest, co prawda, mniej, ale za to jest dużo bardziej interesujący dla reklamodawców, ogłoszono, że papier nie ma przyszłości. 
Teoria: papier nie ma przyszłości, rozwiązała wszystkie problemy. Dlaczego ludzie nie kupują gazet? Bo papier nie ma przyszłości. Nie dlatego, że gazety robione są źle i dla nikogo. Papier nie ma przyszłości. Skoro nie ma przyszłości, to nie będziemy inwestować. Raczej będziemy ograniczać koszty. Bo papier nie ma przyszłości. O, patrzcie, sprzedaje się coraz gorzej, widzicie, mieliśmy rację – papier nie ma przyszłości. 
Cóż, tak robiony papier (nazywany z angielska – printem) nie ma przyszłości. I to jest zła informacja. 

3. Przyszedł alert RCB. Że będzie wiać i może nie być prądu. Sprawdził się częściowo. Nie wieje, ale nie ma prądu. Zaraz mi się UPS skończy i zniknie Internet. 
Koincydencja braku wiatru i prądu, może świadczyć o tym, że awaria jest gdzieś daleko. I poważna. I to jest zła informacja. 


 

piątek, 4 lutego 2022

3 lutego 2022

 



1. Krótko spałem. I tak obudziło mnie przed budzikiem. 
Pobiegłem sprawdzić, czy komputer działa. Działał. Lecz objawił się problem z odprowadzeniem ciepła. Wentylatory wiały. Zdjąłem radiator raz jeszcze, wyczyściłem z resztek z pasty, pokryłem pastą raz jeszcze i zaczęło działać.
Po resecie PRAM-u przyspieszył RAM. Złą informacją jest, że pozostała mi wymiana karty graficznej, a to może się okazać droższe niż wszystko to, w co inwestowałem wcześniej.

2. Pojechałem do miasta po groszek. Zielony. W puszkach. Kupiłem ogórki. Kupiłem czosnek. Kupiłem wegański pasztet. Złą informacją jest, że o mały włos nie wyszedłem ze sklepu bez groszku. 

3. Przyjechało państwo Gmyzostwo. Wciąż dyskutujemy. O polityce. I o instytucjach kultury. Pozyskałem wiedzę, którą się przed poniedziałkiem nie mogę z nikim podzielić. Złą informacją nie jest to, że się nie mogę podzielić. Złą jest wiedza ta, jako taka. 

czwartek, 3 lutego 2022

2 lutego 2022


 

1. Zielona Góra. Przez chwilę chciałem pokonać Odrę promem, ale w Skąpem skręciłem wręcz przeciwnie. A jak sobie przypomniałem, że chciałem promem, wyszło mi, że nie chciałem na tyle, żeby się cofać. 
W Zielonej odwiedziłem salon optyczny. Rozwaliłem uniwersalne okulary i teraz używam dwóch par. Narasta we mnie potrzeba szkieł progresywnych, ale nie wiem czy progresywne szkła przystoją konserwatyście. Z drugiej strony: co to ze mnie za konserwatysta. Zastanawiałem się nad szkłami kontaktowymi. Panie z salonu mnie skutecznie zniechęciły jedna – tłumacząc, że nie rozwiążą moich problemów, druga – mówiąc, że będę wyglądał młodziej. Żadne to dla mnie mecyje. Młodziej już wyglądałem. 
Uwielbiam plotki. I to jest zła informacja, bo nie jestem na tyle tu ustosunkowany, żeby by przerwy dostawać porcje. Dziś usłyszałem, że pół Zielonej Góry i fragmenty Gorzowa zastanawiają się dlaczego jeden pan jechał tą, a nie inną drogą. I czy miał ze sobą rakietę tenisową, czy nie miał. Plotki nie muszą być prawdziwe. Ważne by historie były ciekawe. A nie takie, jak te warszawskie: kogo zdymisjonują, czy kto na jaką chce iść placówkę, czy kto konkursu na prezesa spółki nie wygrał. 

2. Poszedłem do mojego ulubionego ostatnio sklepu, żeby kupić młynek do soli marki Peugeot. Nie było. I to jest zła informacja. Kupiłem więc amerykański kosz na śmieci. I niemiecki rowerowy plecak. Trudno mi sobie wyobrazić, żebym z tym plecakiem wsiadł kiedyś na rower. Ale jest szpanerski i do samolotu się nada. 
Pojechałem później do Castoramy. Kupiłem trzy wtyczki, najdłuższy trzymilimetrowy imbus i plastikową rurkę. Rurka miała średnicy 32 milimetry i ze dwa i pół metra długości. Służyć będzie za pancerz dla przewodu łączącego antenę z dekoderem. Wtyczki posłużą po przerobienia poniemieckich przedłużaczy, a z imbusa nie będzie żadnego pożytku. 
W parkingu podziemnym Castoramy grupka młodzieży rapowała. Znaczy, słuchając utworów puszczanych z telefonu, podrapowywała. Scenka nie pasowała do parkingu podziemnego Castoramy. Zupełnie. Choć z drugiej strony pogoda była parszywa. 

3. W najmniej ku temu odpowiednim momencie postanowiłem wymienić procesor. Poszedłem wcześniej do sąsiada Tomka, by pożyczyć odpowiedniej długości imbus, gdyż Castorama nie najdłuższy trzymilimetrowy miał tylko 10 cm. Wyjąłem tackę, odkręciłem radiator, wyczyściłem ze starej pasty. Włożyłem nowy procesor. Nawaliłem pasty – jak się okazało – za dużo. Przykręciłem radiator. Wsadziłem tackę. Uruchomiłem. Nic. Znaczy: zapaliła się dioda, ruszyły dyski i wiatraki, ale komputer nie zrobił dzyń. Wyjąłem tackę, odkręciłem radiator, włożyłem stary procesor. Przykręciłem radiator. Wsadziłem tackę. Uruchomiłem. Nic. Znaczy: zapaliła się dioda, ruszyły dyski i wiatraki, ale komputer nie zrobił dzyń. Wyjąłem tackę, odkręciłem radiator, włożyłem nowy procesor. Przykręciłem radiator. Wsadziłem tackę. Uruchomiłem. Nic. Znaczy: zapaliła się dioda, ruszyły dyski i wiatraki, ale komputer nie zrobił dzyń. Wyjąłem RAM. Założyłem stary, z którym komputer przyszedł. Nie pomogło. Zaangażowałem brata mojego. Przysłał jakieś linki. Zaangażowałem kolegę Wojtka (który się zna). Przysłał instrukcję serwisową i zasugerował użycie powiększającego szkła. Zacząłem zgodnie z instrukcją serwisową wyciągać różne elementy i sprawdzać jaka będzie reakcja. Doszedłem do punktu, by wyjąć procesor i sprawdzić piny. Wyjąłem, sprawdziłem. Szkło się przydało. Jeden pin był wygięty. Bez specjalnej wiary, że mi się uda go wyprostować, pogmerałem przy nim śrubokrętem. Wsadziłem procesor, przykręciłem radiator, włożyłem tackę i się uruchomił. Złą informacją jest, że prawdopodobnie od tego wsadzania i wyciągania problem się zrobił z pastą termiczną. I się procesor będzie grzał. 

środa, 2 lutego 2022

1 lutego 2022


1. Rano padał śnieg. Bardzo padał, choć nie na tyle, by zasypał cokolwiek. Było za ciepło. Ze śniegu zrobił się deszcz. I to jest zła informacja. Jechaliśmy w tym deszczu, z moim nowym szefem do Gorzowa. Dość szybko. Dość szybko, do momentu, w którym dognaliśmy kolumnę składającą się z busa VW i forda. Chyba Focusa. Granatowych. Focus miał niebieskiego koguta na magnesie. Kolumna jechała z taką prędkością, że nie wypadało jej wyprzedzić. 

2. Państwo Polskie obniżyło VAT na paliwa. Jest to zła informacja, gdyż moje zapasy w obu zatankowanych autach straciły na wartości od 200 do 280 złotych. Biednemu zawsze wiatr w oczy. 
Znowu byliśmy w tej ładniejszej okolicy Gorzowa. Dwa spotkania. Jedno dłuższe, drugie krótsze. Oba interesujące. Mieliśmy się jeszcze spotykać w Międzyrzeczu, ale brakło czasu. 
Wróciliśmy. W domu zauważyłem, że słynna aplikacja covidowa poinformowała mnie, że mój telefon miał kontakt z telefonem osoby zarażonej. Od razu się poczułem źle. Tak źle, że wieczorem zrobiłem sobie test. No i wyszedł negatywny. Tak, jak przed tygodniem. Powinienem się od razu poczuć lepiej. Nie wyszło. Może powinienem spać dłużej niż po cztery godziny. 

3. Kocio z Rudzią w pewnym momencie wyszli. A wychodzili, jak na imprezę. Mając jakby nadzieję, że się do nich dzieci nie przyczepią. Po jakimś czasie wróciła Rudzia. Zjadła i poszła. Rudolf za to odkrył aportowanie. Kawałka folii, w którą opakowany przyszedł procesor do Pro. Folia gruba. Szeleszcząca. Przypominająca celofan. Kto dziś pamięta celofan? 
Oglądamy „Afterparty” na AppleTV. Mnie śmieszy. Bożenę nudzi. Ten sam autor czołówki, co w „The Morning Show”. Chyba. 

Znowu wieje. I to jest zła informacja. Może nie wyłączą prądu, gdyż nie przyszedł SMS z RCB. 



 

wtorek, 1 lutego 2022

31 stycznia 2022


1. Rano nie już nie wiało. Przyjechali panowie od światłowodu, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Jeden powiedział, że te napowietrzne linie nie mają sensu, bo po każdym wietrze mają za dużo roboty, że lepiej by było wszystko zakopać. 
Może i lepiej, ale ileż by to trwało. 
Przyjechali goście. Na kawę. Misiek z synem Henrykiem. Obeszliśmy teren. Większych strat nie było. Połamało tylko trochę choinkowych gałęzi. 
Pojawiły się przebiśniegi. W styczniu. Wojna będzie. 

Brat mój Michał, zaproponował, byśmy połączyli konta w Apple – stworzyli razem rodzinę. Wysłał mi stosowne zaproszenie. Okazało się, że nie mogę wejść do rodziny mojego brata, bo jestem już w innej. Strasznie to Apple jest konserwatywne. Złą informacją jest, że nie będę tego ciągnął. A aż się prosi. 


2. Mieliśmy pojechać po zakupy. No i już prawie ruszyliśmy, ale się okazało, że kupiony przeze mnie w Warszawie, przed niecałym miesiącem akumulator – ukląkł. Znaczy: nawet w pełni naładowany nie był w stanie rozruszać rozrusznika. Trzeba było wyprowadzić audi. W Świebodzinie były dwa akumulatory z lewym plusem. Jeden nawet dokładnie taki, jak trzeba. Bez kombinowania. Znowu sklep motoryzacyjny przy targu zwanym Rynkiem. Złą informacją jest, że chyba przyjdzie mi tamten odwozić do Warszawy. No i nie wiadomo jak z tą gwarancją będzie. 

3. Na koniec oglądałem „Judas and the Black Messiah”. Zasnąłem. I to jest zła informacja, gdyż nie wiem jak się film skończył. W każdym razie udało mi się zapamiętać definicję polityki wg przewodniczącego Mao: Wojna to polityka z rozlewem krwi. Polityka to wojna bez rozlewu krwi.