Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert Mazurek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Robert Mazurek. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 listopada 2021

3 listopada 2021

 


1. Tym razem śnił mi się rabin Schudrich. Na ciężkim kacu. Gdyż wcześniej był na Podlasiu. Mówił, że przywiózł dwa litry jakiegoś arcydzieła sztuki destylarskiej. Śnił mi się też Krzysztof Panek. Ten akurat miał pretensje, że mu źle doradziłem w sprawie remontu podłogi. Nie wiem co konkretnie, bo przyszedł chcący wyjść na deszcz Kocio i mnie obudził. Obaj – Rabin i Krzysztof – we śnie wychodzili z jakiegoś protestanckiego nabożeństwa procedowanego przez kobietę z dziwnym kołnierzem, w nowoczesnym wnętrzu. Hotelowym, coś jak sale z przestawianymi ścianami, w których się w warszawskim Sheratonie organizuje imprezy.

Uwielbiam TVN24. Bardzo dobra rozmowa Piaseckiego, w której zajmująca się pszczyńską sprawą prawniczka – mimo zdecydowanego stosunku do do ubiegłorocznego wyroku TV – mówiła, że lekarze mogli i powinni byli przeprowadzić aborcje. Natychmiast po zakończeniu jest komentowana w sposób ujednoznaczniający: powiedziała, że to wina TK. 
Porzuciłem TVN24. W znaczeniu: nie oglądałem przez cały dzień. Potrafię sobie wyobrazić, co się na antenie przez cały dzień działo. I to jest zła informacja. 

2. Dawno nie słuchany Mazurek urządził pani Poseł od Hołowni niezłe oranko. Nie sądzę, żeby miało to jakikolwiek wpływ na wynik, jaki osiągnie pani Poseł w następnych wyborach. I to jest zła informacja. 

3. Spotkania na teamsach tym razem trwały dłużej. Znaczy: skacowany rabin nie wróży żwawych zebrań. Ustawiliśmy z Bożeną w górnej łazience szafkę pod umywalkę. Teraz tylko wyciąć dziurę na odpływ i wszystko podłączyć. Wieczorem, z sąsiadem Tomkiem, wynieśliśmy na górę lustro. Nie tłukąc. Co jest jakimś sukcesem. 
Sąsiad Tomek podzielił się plotkami o śmieciowej zmowie. Czyli, że śmieciowi przedsiębiorcy podzielili się gminami i nie robią sobie konkurencji. Mogą więc dyktować gminom ceny. To się nadaje do prasy. 

Prasa regionalna donosi, że remont mostu w Cigacicach się może przedłużyć. I to jest zła informacja. Przez Cigacice będę miał bliżej do roboty. 


wtorek, 12 października 2021

11 października 2021


1. Powtórka Mazurka w przerwie między zdalnymi zebraniami. Skonstatowałem, że Ziobryści – w przykładzie dzisiejszego mazurkowego gościa – jakby dorośli. I się wyluzowali. Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi. Choć akurat tego cytatu użył w rozmowie Mazurek, w zupełnie innym kontekście. 
Zaczęło padać. I to jest zła informacja. Pierwszy raz, na własne oczy zaobserwowałem sytuację, o której już kilka razy opowiadali mi sąsiedzi. Mianowicie, po naszej stronie Odry padało, po drugiej na niebie nie było ni chmurki. Wolałbym, żeby jutro było odwrotnie.  

2. Na zielonogórskiej elektrociepłowni wisi baner: Solidarni z Turowem. W czasach, gdy solidarność wyraża się zwykle modyfikacją fejsbukowego awatara, przygotowanie offlajnowego transparentu to nie lada zaangażowanie.
W Zielonej korki. Na rondzie Szpakowskiego (Mariana) stał radiowóz. Leżał też na ścieżce rower. Później przeczytałem, że rowerzysta chwilę po zderzeniu z samochodem miał półtora promila. Ciekawe ile miał przed zderzeniem. Pechowiec. Nie dość, że nie ze swojej winy wylądował w szpitalu, to jeszcze będą mu zarzuty stawiać. Szpakowski (Marian) musiał studiować z moją świętej pamięci babcią. 
Rzuciłem wcześniej okiem na Suburbana. Powoli zbliża się do momentu, w którym zacznie wyglądać coraz lepiej. Wracając do domu, wpadłem do Castoramy, żeby kupić rury, którymi przeprowadzę porządnie antenowy przewód. Złą informacją jest, że kupiłem ich za mało. Sześć metrów. Zamiast dwunastu. 

3. Na dzierżawionym przez Józka, gienkowym polu, ostatni akord żniw. Kombajn hałasował zbierając soję. Przyjdzie zawlec do domu zimujące tu rośliny. I to jest zła informacja, bo jeszcze nie pozwijałem węży. A robię to odo dobrych dwóch tygodni. 


 

środa, 6 października 2021

6 października 2021


1. U Mazurka Anna-Maria Żukowska. Jak było do przewidzenia – wystarczył wywiad w TVN24 i Swiatłana Cichanouska przestała być już ulubionym głosem Białorusi. Złą informacją jest, że można odnieść wrażenie, iż dla sporej polski polityczno-medialnej części, jej miejsce zajął Łukaszenka. 

2. Pojechałem do paczkomatu, żeby odebrać katalog wystawy Bogdana Krężla. Żeby nie to, że zacząłem pracę, bym tę wystawę zobaczył. 
Mając grzybowe nadzieje, wracałem przez las. Nadzieje spaliłyby na panewce, gdyby nie jeden podgrzybek. Całkiem nawet foremny. Złą informacją jest, że podgrzybek ten jeden, nadgryziony został przez robaki. 

3. W przerwach w pracy zawodowej kontynuowałem amatorskie prace nad ogrzewaniem mojego pokoju. Najpierw przetestowałem komin. Niemieccy rzemieślnicy wykonali go we wzorcowy sposób. Później wlazłem do komina i odkułem przemurowanie zamykające otwór na rurę od pieca. Podłączyłem rurę, odpaliłem piec. Działa. To dobry znak. Pozostaję teraz uszczelnić miejsce, w którym do komina wchodzi rura i zrobić poważne drzwi do otworu, przez który do komina wchodziłem. 

Złą informacją jest, że muszę jutro o ósmej być w wydziale komunikacji. 


 

piątek, 1 października 2021

30 września 2021


1. U Mazurka Kwaśniewski. Jakże on przyjemnie manipuluje. Też bym tak chciał potrafić. Bez zmrużenia oka. Nie potrafię. I to jest zła informacja. 

2. W Sulechowie jest pułk artylerii. Piąty. Pojechałem oglądać zmianę dowódcy. Zmiana, jak zmiana. Z tym, że wydawało mi się, że przy przekazaniu sztandaru trzeba nim pomachać. A nie machali. Więc może już nie trzeba. 
Artylerzyści różnią się od czołgistów. Być może dlatego, że nie muszą udawać, że są kawalerzystami. Są artylerzystami. Od średniowiecza. Wiem, bo też jestem artylerzystą. Honorowym. Z 85 strzelałem. O ile huku się spodziewałem, to zaskoczeniem było atak poruszonego wystrzałem pyłu. 
W Sulechowie stoi Pion. Czyli sowiecka armata do wystrzeliwania pocisków jądrowych. Pierwszy raz, na żywo widziałem. Robi wrażenie. 
Ze czterdzieści kilometrów na północ przechowywano do takich amunicję. 
Złą informacją jest, się nie dowiedziałem, czy Piony stacjonowały w Sulechowie, czy tylko ktoś postanowił zbudować muzeum artylerii. 

3. Błażej rzucił robotę. I to jest zła informacja, bo to jednak będzie strata dla Pałacu. Źli ludzie mówili, że zdecydował się już dość dawno. W każdym razie, przez trzy lata bardzo się dużo nauczył. 
Ciekawe, w sumie, co będzie dalej. Powrót do sytuacji sprzed Łapy, czyli bez rzecznika? (Nikt już nie pamięta, że Marek nie był rzecznikiem. Był dyrektorem biura.)

 

środa, 29 września 2021

28 września 2021


1. Wtorek. Dzień zebrań. I to jest zła informacjaU Mazurka – Marcin Przydacz. Mazurek o reparacje, ten, że to polityczna. Mazurek o Reparacje, ten, że to nie jest rzecz, o której decyduje podsekretarz w MSZ. Mazurek o Reparacje, ten, że w tej sprawie decydować powinien Sejm, Prezydent, Rząd. Mazurek o Reparacje, ten, że osobiście. uważa, iż się należą, że mamy moralne prawo. Na to Mazurek, że moralnie to zwyciężamy zawsze mistrzostwa w piłkę. I tu Przydacz zaprotestował. Porównywanie II wojny światowej, z piłką nożną nie jest jednak ok. 

2. Byliśmy z Rudzią u pani weterynarz. Jestem dziadersem więc nic mnie nie zmusi do pisania weterynarzyni czy weterynarki. Rudzia raczej nie jest w ciąży. Tylko tyje. Może dlatego tyje, że idzie zima. 
Korzystając z okazji, poszliśmy do „Atelier u Iwonki”. Bożena kupiła lustro i lampę. Trzeba będzie po nie przyjechać w przyszłym tygodniu. No i dostaliśmy
prezent. Po prezentowemu zapakowaną porcelanową rzeźbę. Kaczki. 

3. Pojechałem do Zielonej. Złą informacją jest, że się nie udało włożyć na jedynkę, historii o kobiecie, która najpierw na niestrzeżonym przejeździe wbiła się po szynobus, a potem wyciągała dzieci z płonącego wraku. Tekst trafił do środka z zajawką na jedynce. 
Spieszyło mi się do domu. Za Kijami dogoniłem radiowóz. Chwilę mi zajęło, zanim dotarło do mnie, że nic nie stoi przeciwko temu, żebym radiowóz wyprzedził. Wyprzedziłem. Później w dystyngowany sposób zwiększałem odległość. Do zakrętu. 

Wieczorem kontynuowaliśmy oglądanie dziwnego serialu na Netfliksie. „Nocna Cisza”. Mimo iż oglądać będę do końca – nie polecam. 


 

czwartek, 23 września 2021

22 września 2021


 

1. Dziś będzie krótko, bo jest późno, a ja niestety muszę wcześnie wstać. I to jest zła informacja.

2. Spóźniony pojechałem do Zielonej. Cóż, da się tę trasę pokonać krócej niż w godzinę. W Zielonej miałem prawdziwe zebranie. W znaczeniu: siedzieliśmy przy stole i rozmawiali. Jak kiedyś. 
No i wiem, gdzie wstawię Suburbana. Wracałem przez Świebodzin. Byłem w starostwie. Złą informacją jest, że człowiek w moim wieku, wciąż się nie może przyzwyczaić, że już od lat nie jest w urzędzie traktowany jak wróg.  

3. Wariactwo związane z urodzinami Mazurka trwa dalej. I to jest zła informacja. Kolega z szeroko rozumianej firmy napisał na Twitterze, że jest od trzydziestu lat już dziennikarzem i z żadnym politykiem nie jest na ty. Cóż, w jego sytuacji nie ma się czemu dziwić. 
Przewodniczący PO Donald Tusk wezwał dziś na spotkanie tych posłów, którzy zachowali się niezgodnie ze standardami Platformy Obywatelskiej. Od liderów Platformy, od wiceprzewodniczących partii, przewodniczącego klubu, szefów regionów, oczekujemy wskazywania drogi i utrzymania wysokich standardów.
Ciekawe o co chodzi z tymi standardami, bo wezwał tylko trzech. A ze zdjęć można wnioskować, że posłów PO na imprezie było więcej. 

Kiedy wróciłem do domu, były wszystkie koty. Potem Kocio z Rudzią wyszli. Po jakimś czasie Kocio wrócił. Nie pozwalał mi zamknąć drzwi póki nie przyszła Rudzia. 
Kocio siedzi pod drzwiami i czeka aż się go wpuści. Rudzia z Kocięciem się dobijają. Dość zabawnie to wygląda. 



środa, 22 września 2021

21 września 2021


1. Byłem na grzybach. Może trzeci raz w tym roku. I to jest zła informacja, bo sobie kiedyś obiecywałem, że jak będę tu, na miejscu, na stałe, to będę do lasu chodził codziennie. Grzyby albo suche, albo zapleśniałe, albo robaczywe. Udało się zebrać łubiankę podgrzybków. I kawałek prawdziwka. Prawdziwek wyrósł na środku drogi. Całkiem spory. Niestety nim go znalazłem, w ogromnej części został zjedzony. Prawdziwków później znalazłem drużynę. Przy drodze. Zjedzonych jeszcze bardziej. Nigdy tyle naraz nie widziałem. 

2. Poszedłem do Józka po jajka. Dwadzieścia jajek za dwadzieścia złotych. Drożyzna atakuje. Ale nie o tym. Okazało się, że odwieziony przeze mnie wczoraj do Międzyrzecza paleciak potrzebny jest w Rokitnicy.
Kocio nie nocował. Reszta rodziny wyszła po śniadaniu. Kocio wrócił koło dwudziestej. Parę minut później Rudzia. Bez Kocięcia. Zupełnie się tym brakiem nie przejmująca. I to jest zła informacja, bo nie dość, że jest zimno, to jeszcze leje. 

3. Nic śmieszniejszego niż retweety redaktora Lisa, dziś nie zobaczyłem. Retweety memów i komentarzu dotyczących urodzin Mazurka. Mnie też nie było na liście gości, jednak znoszę to z ciut większą godnością. 
To wzmożenie moralne jest naprawdę śmieszne. Nie była to pierwsza, organizowana przez Mazurka impreza, jak również – jak imprezy Mazurka by niepowtarzalne nie były – nie była to raczej jedyna taka, na której politycy opcji różnych rozmawiają ze sobą w ludzkim języku.
No i jeszcze jedna sprawa. Mazurkowi prywatne kontakty z politykami nie przeszkadzają w rozsmarowywaniu ich na antenie. Większość zaś moralnie wzmożonych dziennikarzy nie jest się w stanie uwolnić od własnych politycznych poglądów i sympatii. 
Zresztą nie jestem pewien, czy aby u części wzmożenie wynika aby z kalkulacji. I to jest zła informacja. 








 

wtorek, 21 września 2021

20 września 2021


1. Andrzej Zybertowicz porównał Mazurka do Moniki Olejnik. I to było nawet śmieszne. Mógł jeszcze przerwać przerywającemu mu Mazurkowi i powiedzieć, że mu daje minutę na to, żeby się wygadał. Złą informacją jest, że nie zapamiętałem z tej rozmowy niczego poza przegadywankami. 

2. Znalazłem kolejną drogę do Zielonej. Najpierw. Normalnie do Sulechowa. Później, przez Mrozów i Laskowo do Pomorska. Wody w Odrze wciąż dużo. Parkometry z Zielonej – przynajmniej te, w okolicach redakcji – nie są zainteresowane elektronicznymi płatnościami. Przez dłuższą chwilę walczyłem z aplikacją, którą powinienem móc za parkowanie zapłacić. Nieskutecznie. Bo się okazało, że do płatności nie da się podpiąć nic rozsądnego. Że trzeba przedpłacić zwykłym przelewem. Nie udało mi się więc zapłacić za parkowanie i to jest zła informacja, bo ostatnio wolę rachunki płacić. 
Kolega Olszański stwierdził, że Zielona jest trudna w deszczu. Może i coś w tym jest.

Z Moim Nowym Szefem pojechaliśmy do Gorzowa. Po drodze zboczyłem do Międzyrzecza, żeby oddać paleciak sąsiada Tomka. Pożyczyłem na tydzień pół roku prawie temu. 
Na wjeździe do Gorzowa korek, Jakiś tytan intelektu postanowił w godzinach szczytu frezować asfalt na południowym węźle. 

3. Wracałem starą trójką. Na S3 wjechałem za Skwierzyną. Zjechałem za Chrystusem. Wpadłem do likwidowanego Tesco. Będzie mi tego Tesco brakowało. 

Kocię: po pierwsze urosło, po drugie się ucywilizowało. Czyli potrafi usiedzieć na klanach. Rudzia cały dzień była w terenie. Wróciła chwilę po tym, jak w teren poszedł Kocio. No i jak poszedł – tyle go widzieli. I to jest zła informacja, bo nie wiem, czy iść spać, czy na niego czekać. 



 

sobota, 18 września 2021

17 września 2021



1. Mazurek świętował dziś pięćdziesiąte urodziny. Mnie też to niedługo czeka. I to jest zła informacja, bo wciąż mam wrażenie, że jeszcze nie dorosłem do tego jak wyglądam. 

2. Byłem w Zielonej. Usłyszałem nadającą się do prasy historię, o człowieku, który sprokurował jakieś nacjonalistyczne ulotki. No i niestety zainteresował się nimi pewien prokurator. Zdecydowanie się zainteresował. Akt oskarżenia. Pierwsza instancja: nie ma prawa zakazującego nacjonalizmu. Jest prawo zakazujące rasizmu, szowinizmu (i tam pewnie coś jeszcze). Druga instancja: Pierwsza instancja miała rację: nie ma prawa zakazującego nacjonalizmu. Jest prawo zakazujące rasizmu, szowinizmu (i tam pewnie coś jeszcze). Prokurator wciąż uważa, że to on ma decydować, co jest przestępstwem. Mówi nawet o tym w mediach. I to jest zła informacja. 

3. Byłem w Gorzowie. I, w tym Gorzowie, piłem wódkę. Po raz pierwszy od lutego piłem. Złą informacją jest, że picie (czynność) przestało mi zupełnie sprawiać przyjemność. Społeczna część tej aktywności przyjemność sprawia mi dalej. Istnieje poważna szansa, że będę chodził na picie, nie pijąc. I skończy się na tym, że będę robił za kierowcę. W drodze do Gorzowa usłyszałem historię nadającą się na film. Historię, która by się spodobała koledze mojemu Kapli, bo o miłości jest. 


piątek, 17 września 2021

16 września 2021


1. Mazurek po wakacjach jeńców nie bierze. Tym razem był dysonans poznawczy posła Kropiwnickiego. Jak w mediach niepisowskich ktoś może go pytać o majątek. Był chyba jeszcze bardziej niż Sikorski ciśnięty przez Kolendę w kwestii opozycyjnych pomysłów na przejęcie władzy. 
Złą informacją jest, że mam wrażenie, że te mazurkowe wywiady na nikim wrażenia już nie robią.  

2. Rudzia z Kocięciem biegały po drzewach. Znaczy – Rudzia polowała na Kocię, zaganiając je na drzewo. Kocię wspinało się na dobre trzy metry. Rudzia za nim. Później złaziły. I tak kilka razy.
Przez pół dnia nie mogłem wymyślić o czym tu napisać do „Dziennika Polskiego”. I wtedy wjechał Braun. Cały na biało. Choć może raczej cały na brązowo. Im bliżej będzie wyborów, tym w Sejmie bardziej będzie brązowo. I to jest zła informacja. 

3. Napisałem i pojechałem do Zielonej. Magazyn koło Sulechowa robi wielkie wrażenie. W Zielonej wpadłem w korki. Mówią, że nie ma lepszego skrzyżowania niż rondo. Niestety, gdy odległości między rondami są niewielkie mogą się te ronda nawzajem zatykać. Praca poszła sprawniej niż tydzień temu. Wróciłem przed północą. Kocio w domu. Reszta rodziny – nie.
Złą informacją jest, że mnie chyba znowu choroba zaczyna rozbierać. 




 

czwartek, 16 września 2021

15 września 2021


1. Bardzo – muszę przyznać – wiele radości sprawiająca ludziom złym rozmowa Mazurka z niejakim Gdulą. Myśliwym w stanie spoczynku. Od pierwszego pytania. Mianowice: za kim kibicował Gdula w meczu Polska-Rosja.

Miałem zawieźć Suburbana do Międzyrzecza, żeby hamulce w nim zrobić. Wyszło jakoś tak, że nie zdążyłem. Znaczy zdążyłem wyjechać za bramę gdy się okazało, że nie zdążę dojechać do Międzyrzecza przed końcem pracy warsztatu. Szkoda. Przynajmniej jedno by było z głowy.
Za to, w końcu udało mi się trochę skosić. Nie tyle, ile bym chciał. Trawa była nie dość, że wysoka, to jeszcze gęsta. No i się kładła, zamiast dać się skosić. Więc na parę razy trzeba było jechać. Złą informacją jest, że się dziura w wydechu zrobiła. Będę musiał chyba jakoś ten wydech odkręcić, bo się go na kosiarce raczej nie pospawa. 

2. Mazurek ze Stanowskim. Trochę jak sernik taki z rodzynkami sernik, z tym, że rodzynek więcej niż sernika. Ale może będzie lepiej. Złą informacją jest, że wciąż nie zaczęli wysyłać „Kmiotów polskich”. Choć właściwie śmieszną by była sytuacja, gdyby najlepiej od lat wielu sprzedana książka z poezją nie powstała. 
Obejrzeliśmy „Oslo” na HBO. Tzw. normalni ludzie zwykle nie wierzą, że się politykę często tak właśnie robi.

3. Kocię siedzi w domu. Rudzia wychodzi. Kocio znika. Wieczorem, gdy zaczęło lać wrócił przemoczony i postanowił schnąć na moich kolanach. Dość szybko mu to poszło. 
Złą informacją jest, że nie wiem jeszcze o czym napiszę jutro felieton do „Dziennika Polskiego”. 

 

środa, 15 września 2021

14 września 2021


1. Poseł Suski u Mazurka. Zastanawiam się, co jest zabawniejsze: tyrady posła Suskiego, czy wnioski wysnuwane z tych tyrad, przez – wydawać by się mogło – poważnych ludzi. I dyskusje na ten temat. Wysokie C. Polska wyjdzie z Unii Europejskiej, bo poseł Suski coś powiedział. No, skoro poseł Suski to powiedział, to na pewno wyjdzie. 
Tradycyjnie się nie wyspałem. I to jest zła informacja. 

2. Po raz pierwszy od bardzo dawna zjadłem krewetki w Krakenie. Złą informacją jest, że nie były tak dobre, jak kiedyś. Świat schodzi na psy. Ale nie zupełnie, gdyż tuna burgery były chwalone. Jak kiedyś.

3. Wczoraj, przed samą Warszawą zwariował HVAC. I to jest zła informacja. I zaczął dmuchać gorącym, nic sobie z prób regulowania przeze mnie temperatury nie robiąc. Przypomniałem sobie o tym przed wyjazdem. Oczywiście problem ten wcześniej miało milion Amerykanów, z których tysiąc postanowiło się jego rozwiązaniem podzielić w internecie. Kilku zrobiło to na Youtube. Więc się dowiedziałem, że muszę wypiąć bezpiecznik, wpiąć bezpiecznik, uruchomić auto, przez dwie minuty pozwolić się HVAC-owi zaadaptować, wyłączyć auto, po piętnastu sekundach uruchomić auto i gotowe. Zrobiłem to nawet trzy razy. I wszystko się prawie udało. Otóż na mnie dmuchało w porządku, na pasażera – powietrzem gorącym. Wyrzuciło więc Miśka na tył. 
Dojechaliśmy do Słupcy. Na Orlenie postanowiłem Lawinę umyć. Pomny zawieszenia myjni na Orlenie w Świebodzinie, zapytałem obsługę żeńską, czy Lawinia się mycia w myjni nadaje. Obsługa odpowiedziała twierdząco. Wjechałem więc do środka, Misiek myjnię uruchomił. Ja, z Moim Nowym Szefem siedzieliśmy,w aucie. Ja kontemplowałem myjnię, Mój Nowy Szef – Apple Event. W pewnym momencie dotarło do nas, że myjnia się zawiesiła i myje w kółko pół metra bieżącego Lawiny: koniec kabiny – początek paki. Zadzwoniłem do Miśka, żeby nas ratował. Odpowiedział, że nawet na chwilę nas nie można z oczu spuścić. Ale zanim przyszedł – sztuczna inteligencja myjni zauważyła, że coś jest nie tak i wymogła kontynuację programu. Nie była to wybitnie inteligentna sztuczna inteligencja, bo przywieszenie programu powtórzyło się jeszcze dwa razy. W związku z tym, mycie trwało dobre trzy kwadranse. Czas ten się jakoś specjalnie na jakość nie przełożył. Za to, po myciu, HVAC się naprawił i przestał wiać na gorąco. 

Po drodze, wysłuchałem wczorajszej rozmowy koleżanki Kolendy z Radkiem Sikorskim. Rozmowa bardzo mi przypominała tę dzisiejszą, poranną, z RMF FM. Koleżanka Kolenda wystąpiła w roli Roberta Mazurka, zaś Sikorski w roli Marka Suskiego. Różnica była tylko taka, że po wszystkim Suski nie obrażał na Twitterze Mazurka. 

No i jednak Mazurek by nie pozwolił Sikorskiemu pleść takich andronów. 

 

wtorek, 14 września 2021

13 września 2021


1. –Im więcej słów pan wypowiada, tym bardziej widać, że nie ma pan nic do powiedzenia – powiedział Mazurek do Cymańskiego. Trudno się z nim nie zgodzić. I to jest zła informacja. 

Koty czekały w kuchni przy swoich miskach. Okazało się, że poza suchym (które i tak było w misce) i resztką jakiejś starej „Doliny Noteci” nie mam im co dać. Pokręciły się chwilę i poszły. 
Chwilę później pod drzwiami na tarasie znalazłem martwą mysz. Bożena uważała, że koty w ten sposób chciały pokazać, że głodząc zmuszamy je do polowania, ja zaś pomyślałem, że koty widząc, że się w domu nie przelewa, postanowiły się podzielić zdobyczą.

2. Pojechałem do miasta, żeby zrobić zakupy kotom. Amazon już chyba prawie gotowy. Ani chybi zaczną likwidować zaraz kontenerowy biurowiec. Informacje o naborach pracowników wyciekają nawet z zamkniętej lodówki. Właściwie, gdyby szukali kogoś do prowadzenia mediów społecznościowych, to bym mógł aplikować. Mam jakąś praktykę. Swoją drogą, to że się tak ostro reklamują chyba znaczy, że mają problem z zebraniem załogi. Ciekawe co zrobią najpierw: podniosą stawki, czy zaczną się reklamować po ukraińsku. Chyba, że już się po ukraińsku reklamują, tylko dobrze targetują ten przekaz. 

Kupiłem w Rossmanie saszetek mnóstwo, w jakimś dziwnym sklepie typu dyskont kupiłem mnóstwo baterii za jakieś grosze. W Tesco, którego zaraz nie będzie, ptasie serca dla kotów. No i się musiałem chwilę po mieście pokręcić, bo czekałem aż mi przyjdzie e-recepta. Chwila trwała godzinę z kawałkiem. Mam wrażenie, że dwie na trzy spotykane osoby mówiły po ukraińsku lub rosyjsku. 
Byłem na targu zwanym rynkiem. Kupiłem śliwki. I wieszak, który Bożena zarezerwowała w „Atelier u Iwonki”. W końcu przyszła recepta. Lek trafiłem w drugiej aptece. I w ten prosty sposób z 45 minut, które miał trwać wyjazd, zrobiło się godzin trzy. I to jest zła informacja. 

3. Wróciłem do domu. Nakarmiłem Kocia. Kocię, które spało jak zabite, jak tylko usłyszało mlaskanie – zerwało się na równe nogi. Znikąd pojawiła się też Rudzia. 
Złą informacją jest, że najedzone Kocię zaczęło się bawić martwą myszą. I nie robiło tego w czysty sposób. 
Ruszyłem do Warszawy. Omijając Kulczyka udało mi się nawet całkiem sprawnie dojechać. W Warszawie bardzo ciekawa rozmowa, z – ze spotkania, na spotkanie – coraz bardziej interesującym rozmówcą. 



piątek, 10 września 2021

9 września 2021


1. Obudziłem się chory. I to jest zła informacja, bo się już dążyłem od takiego stanu odzwyczaić. U Mazurka Rozenek. Jako wicenaczelny „Nie” zarobił na dwa domy, dwa mieszkania i dwa samochody. I na broń palną. Uzbrojony lewicowiec to nie jest dziś często spotykany przypadek. 

2. Przez całe przedpołudnie pisałem felieton do „Dziennika Polskiego”. Pod lipą pisałem. Z lipy zaczęły już lecieć liście. I to jest zła informacja, bo jak spadną wszystkie, to nie będę miał gdzie pisać felietonów do „Dziennika Polskiego”. 

3. Pojechałem do Zielonej. I pracowałem do nocy. Z godziny na godzinę byłem coraz bardziej chory. Do domu wróciłem chory już zupełnie. Przyjdzie do doktora iść, bo zupełnie nieprzytomny jestem – co widać po głębi pisanego właśnie tekstu.

Zmarła koleżanka Szulc. I to jest zła informacja. Trzydzieści lat temu zaczynaliśmy razem pracę na Wielopolu, w dziale miejskim „Gazety Krakowskiej”.


 

czwartek, 9 września 2021

8 września 2021


1. Porównywanie mnie z dziennikarzami TVN-u jest nie na miejscu – powiedział Kukizowi Mazurek, po tym jak go Kukiz nazwał tefauenowcem. Praca utrudnia mi poranne obcowanie z elektroniczną publicystyką. I to jest zła informacja. 

2. Suburban stanął obok Lawiny. Wydawało mi się, że Lawina jest od Suburbana mniejsza. Nie jest. Jest nawet dłuższa. O pięć centymetrów. O siedem zaś jest szersza. 
Redaktor Wrona twierdził, że Laguna to bardziej Tahoe niż Suburban. Mylił się. Tahoe jest o pół metra krótsze. 
Pojechałem do Zielonej. Pierwszy raz widziałem coś, co się nazywa Winobranie. Na placu Bohaterów stoi lunapark. Na deptaku można kupić różne brzydkie rzeczy. I drogie. W „Bagietce” dobry chleb. I ciasto drożdżowe. 
W Castoramie zamówiłem przycięte płyty na biblioteczną półkę. Przycięte będą na przyszły tydzień. Byłem w świebodzińskim Tesco. Wciąż działa. Choć półki coraz bardziej puste. Skończyły się na przykład szprotki, których jedzenie radowało Kocia. Kupiłem serca. Ptasie. Kiedy wróciłem do domu jadło je Kocie. Jadła też Rudzia. Kocia nie było, więc nie jadł. 
Próbowałem założyć nowe noże do kosiarki. Bezskutecznie próbowałem. I to jest zła informacja. Naostrzyłem więc stare. Trochę pokosiłem. Zrobiło się ciemno. Więc przestałem. Kocio urzędował w okolicach stołówki. Wrócił do domu ze mną. Zaczłął jeść serca. Zjadł ich tyle, że miał na pewno jakieś po dobrej stronie. 

3. W równoległej rzeczywistości przez cały dzień trwała twitterowa afera. Waszyngtoński korespondent RMF-u – skądinąd bardzo sympatyczny człowiek –  napisał, że Kancelaria usilnie zabiega o spotkanie z Bidenem przy okazji ONZ-u . Nie pasowało mi to jakoś. Sprawdziłem. Nie zabiega. Strasznie ostatnio dużo chodzi takich wiadomości. A to o przerzucaniu wojsk do Rumunii, a to o personalnych sankcjach. Ciekawe, czy to nadaje ktoś w Stanach, czy – co bardziej się wydaje prawdopodobne – w Polsce. 
Ktoś sobie wybiera dziennikarza, o którym wie, że ten nie będzie jakoś specjalnie weryfikował i mu podrzuca. Ten puszcza w eter. Się klika. Się cytuje. A, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Tym gorzej dla niej. 
Nudzi mnie już pisanie, że to nie jest kraj dla starych ludzi. I to jest zła informacja. 


 

niedziela, 27 czerwca 2021

26 czerwca 2021


 

1. Jakoś się nie zdecydowałem, żeby posłuchać, co do powiedzenia Ziemcowi ma Gowin. Wysłuchaliśmy za to do śniadania „Śniadania w Trójce”. Bożenę irytował Poncyliusz. Ja tam dziękuję Bogu za splatformionych pejotenowców – wyraźnie widzę, kim nie chcę zostać. 

Po śniadaniu obejrzeliśmy wczorajszego Stanowskiego z Mazurkiem. Naprawdę przyjemnie się to oglądało. Szkoda, że Mazurek nie może być taki podczas swoich codziennych rozmów. Dużo było o nieszczęsnej Ustawie reprograficznej. Mazurek powiedział, że uważa, że Państwo powinno wspierać kulturę – ale niech sponsoruje dzieła, a nie artystów. 

2. Założyłem nowy pasek. Klinowy pasek. No i sporo wykosiłem. Kosiłem, aż strzelił pasek. Inny. Ten napędzający kosisko. Niestety w serwisowej rozpisce nie ma jego numeru. Trzeba będzie dobierać na oko. Przy okazji zauważyłem, że schną świąteczne choinki. Te, które sadziliśmy po moim powrocie ze szpitala. Będę jej jutro podlewał. Zobaczymy z jakim skutkiem. 

3. Zawiozłem sąsiadów nad kanał. Muszę kiedyś spróbować pojechać tam w ciągu dnia. Usiąść na pomoście i spróbować coś napisać Na przykład felieton do „Dziennika”. Człowiek z Krakowa wyjedzie, a Kraków w człowieku siedzi. „Dziennik” to zawsze dla mnie będzie „Dziennik Polski”, a nie DGP.

Przed północą przywiozłem sąsiadów znad kanału. Coś tam złowili, ale bez rewelacji. Kiedy po nich jechałem, koncentrując się na tym, żeby nie przejechać Luckiego (Lakiego?) – psa sąsiadów – nie zauważyłem, że biegnie za mną Karol, który chciał się zabrać na przejażdżkę po nocnym lesie. Popełnił błąd, bo zamiast biec za mną, powinien polecieć przez park i złapać mnie, gdy wjeżdżałem na asfalt. Cóż, przejedzie się następnym razem. 

Posiedzieliśmy chwilę po powrocie, wsłuchując się w odgłosy imprezy sąsiedniej ze stawkami agroturystyce. Dobrze mieć dużą działkę, na tyle dużą, by do sąsiedniego domu, w którym ktoś może otworzyć turystyczny biznes było na tyle daleko, by ryki miastowych gości nie przeszkadzały we śnie. 
Usłyszałem plotkę, że stolarz, który zrobił nam niby-taras i który miał wyjącą maszynę, sprzedał nieruchomość jakimś Ukraińcom, którzy mają otworzyć warsztat samochodowy. Cudownie by było, gdyby warsztat okazał się blacharsko-lakierniczy. 

Piszę z Kociem na kolanach. Walczą w nim dwie koncepcje wieczoru: pójść w tango lub zostać na kolanach. Wygra pewnie pierwsza.


sobota, 19 czerwca 2021

18 czerwca 2021


1. Jest ciepło. Znaczy, w domu jest super. Ciepło jest na zewnątrz. Zbyt ciepło. 

Mazurek zarzucił Kwaśniewskiemu brak patriotyzmu. Bo nie chciał stawiać pieniędzy na zwycięstwo Polski w piłce kopanej. Później z Mazurka zeszło powietrze i stał się Mazurkiem kieszonkowym, łykającym wszystko, co mu Kwaśniewski łyżeczką podawał. Inna sprawa, że Kwaśniewski to wybitny specjalista. Teraz już takich nie robią. 

Wyjąłem z Kocia dwa kleszcze. Strasznie szybko zleciały te cztery tygodnie, podczas których miał być przed kleszczami zabezpieczony. 

2. Kosiarka. Traktorek – kosiarka. Zrekonstruowałem coś, co służy do podwiedzenia kosiska. Sprężyna i linka. Mogłem kupić oryginalne części za jakieś cztery stówki, wybrałem drogę Adama Słodowego. Konstrukcja na razie działa. Zobaczymy jak długo. 
Skosiłem spory kawał parku. Kosiłem aż rozleciał się pasek klinowy łączący silnik z kołem pośrednim. Najpierw się rozciągnął. Pewnie z gorąca. Później zaczął ślizgać. Ślizgając rozgrzał tak, że się zaczął dymić. Podymił, podymił, i się rozpadł. Część wkręciło pod pasek napędzający kosiko, Reszta wylądowała w trawie. 
Nowy pasek będę miał najwcześniej we wtorek. Szukając paska odkryłem, że kosiarka jest z 1994 roku, czyli to teraz najstarszy pojazd w rodzinie. 

Kiedy szukałem – padł mi internet. Wyglądało na to, że zmarł router. Prawie go pochowałem. W ostatniej chwili coś mnie tknęło – no i się okazało, że to nie tyle router, co UPS, który go zasilał. UPS wyglądał dobrze, świecił zieloną lampką, tylko nie wypuszczał z siebie prądu. Świntuszek. 

3. Kiedy poprzednim razem składałem moduł ABS lawiny, nie miałem pasty termicznej. Takiej, przez którą ciepło z elementów elektronicznych przechodzi na obudowę, która w tym przypadku pełni rolę radiatora. Odkręciłem. Gdzieś mi poleciała jedna z mocujących moduł śrubek. Nie mogłem jej znaleźć. Poszedłem do sąsiada Tomka po wykrywacz metalu. Nie pomogło. 
Najdłużej zajęło mi zdrapywanie sylikonu, którym skleiłem moduł. Zamontowałem. Zgubiona śrubka tkwiła między przewodami hamulcowymi.
Leżąc pod Lawiną zauważyłem delikatny wyciek oleju. Chyba z simeringu wałka sprzęgłowego.

Znowu trafiłem na teleturniej prowadzony przez kolegę Nowickiego. Tym razem dwie panie poległy na Rembrandcie. Myślały, że to nazwisko. Nie znały nikogo, kto by miał tak na imię. W sumie ja też nie znam. Poza Rembrandtem. Ale – z drugiej strony – czy można powiedzieć, że go znam. Coś tam widziałem w Ermitażu. Ale tak właściwie, to było ciemno. 




 

środa, 16 czerwca 2021

15 czerwca 2021


1. Mazurek z zaangażowaniem wartym lepszej sprawy pastwił się nad kukizowym posłem Sachajką. W pewnym momencie zaczął go egzaminować ze znajomości Szwajcarii. Zapytał o liczbę języków urzędowych. 
Cztery, wydaje mi się, że cztery – odpowiedział niepewnie Sachajko.  
Ma pan rację, wydaje się panu – odpowiedział Mazurek. 
Trzy? – zapytał Sachajko.
Tak – błysnął Mazurek. I zaczął z Sachajki szydzić. No i na koniec mu wyjaśnił, że to francuski, niemiecki i retroromański. Retoromański – wg Mazurka – niesłusznie nazywany włoskim, choć włoskim nie jest, a jest podobny. 
Sachajko miał rację. Urzędowych języków jest cztery. Francuski, niemiecki, retoromański (romansz) i włoski. Czym Mazurka z równowagi wyprowadził? Nie wiem. Może tym, że był Sachajką a nie kimś innym?

2. Pojechałem do Zielonej Góry. Do Sulechowa, później S3. Zieloną znam punktowo. Jestem na etapie łączenia tych punktów. Ciekawe doświadczenie. Parkometry nie są zainteresowane kartami kredytowymi. Apple Pay i mObywatel spowodowały, że poruszam się wyłącznie z telefonem. Więc miałem kłopot. Czyli – przed wizytą w Zielonej Górze – warto zebrać kolekcję monet. 
Zasadniczo, to pojechałem rozmawiać. Ale skoro już w mieście byłem, to w Castoramie kupiłem listewki, do których przywiąże się pomidory, które zdążyły wyrosnąć z bambusowych kijaszków, do których przywiązane zostały dwa tygodnie temu. 

Pod Auchanem zaczepił mnie pan w chyba Viano. Powiedział, że też miał Avalanche'a. Ale go dwudziestotonowa ciężarówka walnęła. Na Śląsku. I by kupił. Ja nie sprzedaję. Ale kciuki trzymam. 

Wracałem promem. Wciąż mnie fascynuje fakt, że prom płynie, bo do pcha prąd rzeki. Znaczy, że nie trzeba motoru, żeby płynął. No i dotarło do mnie, że bardzo bym chciał mieć odblaskową kamizelkę z napisem „Obsługa promu”. Tłumaczyłbym zainteresowanym, że to pamiątka z przylądka Canaveral. 

3. Wróciłem. Wyciągnąłem z kocia trzy kleszcze. Zmotywowało nas to, by pojechać z nim do weterynarza. Zaszczepić go na różne rzeczy. I nasmarować zajzajerem na pchły, kleszcze i pasożyty jelitowe. Czynności te wykonał pan weterynarz (ten, który mówi z identycznym akcentem, jak mój świętej pamięci dziadek). Wcześniej Kocia przejrzał i stwierdził, że zdrów jest on jak ryba. Nie licząc gojących się ran, po nocnych eskapadach. Przy okazji, sugerując po raz kolejny kastrację, przyznał, że w przypadku kota, który lat ma tyle, co Kocio, kastracja może nie przynieść spodziewanego efektu. I Kocio dalej będzie wychodził w noc, tłuc się z innymi kotami. 





 

wtorek, 15 czerwca 2021

14 czerwca 2021


1. Wstałem lewą nogą. Jakoś się ostatnio nie mogę wyspać. I przez cały dzień chodzę nieprzytomny. Tak jak wczoraj nie chciało się mojej osobie zajmować poranną publicystyką. Tak i dzisiaj poprzestałem na Suskim u Mazurka. 
Żeby była jasność, ja też ją kupiłem – powiedział Mazurek, o swojej, przywiezionej z Azji koszuli – żeby nie było, że ją komuś zdarłem z pleców. Tam nie ma takich grubych ludzi, żebym mógł im zdzierać z pleców. 
E, nie, na pewno są – odpowiedział Suski. 

2. Zatrawianie parku. Zatrawianie przez rozwijanie. Wczoraj, sąsiad spod dębniaka, ładowarką Manitou przywiózł kolejną porcję trawy. W pocie czoła założył był trawnik. Później żona stwierdziła, że chce rabatki. Jemu szkoda było trawy z w pocie czoła założonego trawnika. Więc wyciął ją ostrożnie, zrolował i przywiózł. Tym razem w większych rolkach. Takich dwuosobowych. Rozwijaliśmy te rolki. Nie wyszła nam raczej murawa stadionowa ale i tak coś lepszego, niż chabazie, co rosły tam wcześniej. To już trzeci raz. Najpierw, na jesieni rozwijaliśmy trawę sąsiada Tomka. Później, ze dwa tygodnie temu, pierwszą partię od sąsiada spod dębniaka. Obie przyjęły się świetnie. Rosną. Nawet się dały ostatnio skosić. 
Dawno temu wpadłem na pomysł, żeby kupić trochę murawy z Narodowego. Okazało się, że nie jest to takie proste. 

3. Rano przeczytałem w Rzepie (jeśli mam być szery – a ja, od dzisiaj chcę być szczery – to najpierw w 300polityce, później w Rzepie), że administracja amerykańska zauważyła piątkowy wywiad profesora Raua. I że jest możliwe, że Amerykanie będą organizować spotkanie Biden–Duda „na marginesie szczytu NATO”. Później, przez cały dzień czytałem, że polska dyplomacja leży, że Polski nikt nie szanuje i że tego dowodem jest brak spotkania Biden–Duda na szczycie NATO. Później, Szczerski poinformował na Twitterze, że spotkanie Biden–Duda się odbyło. Później różnej maści medialni celebryci pisali, że spotkanie się na pewno nie odbyło, że się tylko przypadkiem mijali. Później Biały Dom poinformował, że spotkanie się odbyło. Później różnej maści medialni celebryci pisali, że nawet jeżeli się odbyło, to nie było wystarczająco ważne. Dyskusja przykryła właściwie cały szczyt. 
Cóż, żyjemy w kraju, w którym jednym z większych autorytetów w kwestii dyplomacji jest dr Sibora.


 

piątek, 21 maja 2021

20 maja 2021


1. Rano zawyły syreny. Przez chwilę nawet myślałem, że to taka akcja – Warszawa solidarna z Tel Avivem. Prezydent Trzaskowski nie takie rzeczy już robił, ale do mnie dotarło, że solidaryzowanie się z Izraelem nie jest wśród postępowców specjalnie popularne. 

Mazurek z Adamczykiem (ministrem) miał coś z pastwienia się nad niepełnosprawnym. W przeciwieństwie do Roberta, nie twierdzę, że Adamczyk (minister) jest niepełnosprawny. Chodzi mi o to, że jeżeli realizator nie zgra poziomów i gość jest zdecydowanie ciszej niż prowadzący. I gość mówi (cicho), a prowadzący w tym samym czasie to prześmiewczo komentuje (głośno) – tak, że nie można zrozumieć, co gość mówi. To zaczynamy mieć do czynienia z – w najlepszym razie – infotainmentem niezbyt wysokich lotów. 

2. Zapakowaliśmy się do auta i dość – jak na nas – wcześnie ruszyliśmy na zachód. Tym razem nie było korka na warszawsko-łódzkim odcinku A2. 
Na wysokości Poddębic zjechaliśmy z autostrady. Chciałem trafić do wielkiego sklepu z wożonymi chyba z Niemiec śmieciami. Sklep składający się z kilku dużych namiotów jest jednak przy DK72 przed Poddębicami, a nie – jak mi się wydawało – Uniejowem. Zamiast skręcić w lewo, skręciłem w prawo. I tyle było z zakupów. Rok temu kupiliśmy odkurzacz Miele. I lampę. Za grosze. Wydłubane z samochodu monety.
Za Turkiem, w Wielopolu odwiedziliśmy sklep z meblami. Kram-pol(są na Allegro). Dużo mebli. Porządnych. Za – delikatnie mówiąc – niewygórowane ceny. Duże meble tańsze niż małe. Ale to polska prawidłowość. Porządny kredens do mieszkania w bloku, przepraszam – apartamentowcu, raczej nie wejdzie.

Mam niestety ostatnio tak, że często zaczynam jechać na azymut. Więc zamiast jechać godzin trzy, jeździmy po dziesięć. Za to zwiedzamy dziwne miejsca. Przejeżdżaliśmy przez Tuliszków, Rychwał, Grodziec, Jarocin, Gostyń, Leszno. W Lesznie, w Lidlu w Centrum Handlowym Manhattan kupiliśmy precle. Tak paskudne, jak tylko mogą być paskudne lidlowe precle. I lidlowego dremela. Z tym akurat wiążę większe nadzieje niż z preclami. Obok CH Manhattan była hala sportowa z napisem „Trapez”, na której ścianie wypisano nazwiska leszczyńskich olimpijczyków. Było za daleko, bym mógł je przeczytać.
Z Leszna pojechaliśmy do Włoszakowic. Później były Brenno, Kaszczor, Mochy, Świętno i Kargowa. No i z Kargowej przez Sulechów i Skąpe, dojechaliśmy do domu. 

3. Czekała na nas paczka z Ameryki. Z częściami do Lawiny. Z niewiadomych przyczyn w bonusie dostałem dwie przednie tarcze hamulcowe. Chyba bym wolał, żeby takie prezenty były lżejsze. 
Przez trzy dni, kiedy nas nie było urosło strasznie dużo zielonego. Pewnie jutro coś skoszę.