środa, 15 września 2021

14 września 2021


1. Poseł Suski u Mazurka. Zastanawiam się, co jest zabawniejsze: tyrady posła Suskiego, czy wnioski wysnuwane z tych tyrad, przez – wydawać by się mogło – poważnych ludzi. I dyskusje na ten temat. Wysokie C. Polska wyjdzie z Unii Europejskiej, bo poseł Suski coś powiedział. No, skoro poseł Suski to powiedział, to na pewno wyjdzie. 
Tradycyjnie się nie wyspałem. I to jest zła informacja. 

2. Po raz pierwszy od bardzo dawna zjadłem krewetki w Krakenie. Złą informacją jest, że nie były tak dobre, jak kiedyś. Świat schodzi na psy. Ale nie zupełnie, gdyż tuna burgery były chwalone. Jak kiedyś.

3. Wczoraj, przed samą Warszawą zwariował HVAC. I to jest zła informacja. I zaczął dmuchać gorącym, nic sobie z prób regulowania przeze mnie temperatury nie robiąc. Przypomniałem sobie o tym przed wyjazdem. Oczywiście problem ten wcześniej miało milion Amerykanów, z których tysiąc postanowiło się jego rozwiązaniem podzielić w internecie. Kilku zrobiło to na Youtube. Więc się dowiedziałem, że muszę wypiąć bezpiecznik, wpiąć bezpiecznik, uruchomić auto, przez dwie minuty pozwolić się HVAC-owi zaadaptować, wyłączyć auto, po piętnastu sekundach uruchomić auto i gotowe. Zrobiłem to nawet trzy razy. I wszystko się prawie udało. Otóż na mnie dmuchało w porządku, na pasażera – powietrzem gorącym. Wyrzuciło więc Miśka na tył. 
Dojechaliśmy do Słupcy. Na Orlenie postanowiłem Lawinę umyć. Pomny zawieszenia myjni na Orlenie w Świebodzinie, zapytałem obsługę żeńską, czy Lawinia się mycia w myjni nadaje. Obsługa odpowiedziała twierdząco. Wjechałem więc do środka, Misiek myjnię uruchomił. Ja, z Moim Nowym Szefem siedzieliśmy,w aucie. Ja kontemplowałem myjnię, Mój Nowy Szef – Apple Event. W pewnym momencie dotarło do nas, że myjnia się zawiesiła i myje w kółko pół metra bieżącego Lawiny: koniec kabiny – początek paki. Zadzwoniłem do Miśka, żeby nas ratował. Odpowiedział, że nawet na chwilę nas nie można z oczu spuścić. Ale zanim przyszedł – sztuczna inteligencja myjni zauważyła, że coś jest nie tak i wymogła kontynuację programu. Nie była to wybitnie inteligentna sztuczna inteligencja, bo przywieszenie programu powtórzyło się jeszcze dwa razy. W związku z tym, mycie trwało dobre trzy kwadranse. Czas ten się jakoś specjalnie na jakość nie przełożył. Za to, po myciu, HVAC się naprawił i przestał wiać na gorąco. 

Po drodze, wysłuchałem wczorajszej rozmowy koleżanki Kolendy z Radkiem Sikorskim. Rozmowa bardzo mi przypominała tę dzisiejszą, poranną, z RMF FM. Koleżanka Kolenda wystąpiła w roli Roberta Mazurka, zaś Sikorski w roli Marka Suskiego. Różnica była tylko taka, że po wszystkim Suski nie obrażał na Twitterze Mazurka. 

No i jednak Mazurek by nie pozwolił Sikorskiemu pleść takich andronów. 

 

wtorek, 14 września 2021

13 września 2021


1. –Im więcej słów pan wypowiada, tym bardziej widać, że nie ma pan nic do powiedzenia – powiedział Mazurek do Cymańskiego. Trudno się z nim nie zgodzić. I to jest zła informacja. 

Koty czekały w kuchni przy swoich miskach. Okazało się, że poza suchym (które i tak było w misce) i resztką jakiejś starej „Doliny Noteci” nie mam im co dać. Pokręciły się chwilę i poszły. 
Chwilę później pod drzwiami na tarasie znalazłem martwą mysz. Bożena uważała, że koty w ten sposób chciały pokazać, że głodząc zmuszamy je do polowania, ja zaś pomyślałem, że koty widząc, że się w domu nie przelewa, postanowiły się podzielić zdobyczą.

2. Pojechałem do miasta, żeby zrobić zakupy kotom. Amazon już chyba prawie gotowy. Ani chybi zaczną likwidować zaraz kontenerowy biurowiec. Informacje o naborach pracowników wyciekają nawet z zamkniętej lodówki. Właściwie, gdyby szukali kogoś do prowadzenia mediów społecznościowych, to bym mógł aplikować. Mam jakąś praktykę. Swoją drogą, to że się tak ostro reklamują chyba znaczy, że mają problem z zebraniem załogi. Ciekawe co zrobią najpierw: podniosą stawki, czy zaczną się reklamować po ukraińsku. Chyba, że już się po ukraińsku reklamują, tylko dobrze targetują ten przekaz. 

Kupiłem w Rossmanie saszetek mnóstwo, w jakimś dziwnym sklepie typu dyskont kupiłem mnóstwo baterii za jakieś grosze. W Tesco, którego zaraz nie będzie, ptasie serca dla kotów. No i się musiałem chwilę po mieście pokręcić, bo czekałem aż mi przyjdzie e-recepta. Chwila trwała godzinę z kawałkiem. Mam wrażenie, że dwie na trzy spotykane osoby mówiły po ukraińsku lub rosyjsku. 
Byłem na targu zwanym rynkiem. Kupiłem śliwki. I wieszak, który Bożena zarezerwowała w „Atelier u Iwonki”. W końcu przyszła recepta. Lek trafiłem w drugiej aptece. I w ten prosty sposób z 45 minut, które miał trwać wyjazd, zrobiło się godzin trzy. I to jest zła informacja. 

3. Wróciłem do domu. Nakarmiłem Kocia. Kocię, które spało jak zabite, jak tylko usłyszało mlaskanie – zerwało się na równe nogi. Znikąd pojawiła się też Rudzia. 
Złą informacją jest, że najedzone Kocię zaczęło się bawić martwą myszą. I nie robiło tego w czysty sposób. 
Ruszyłem do Warszawy. Omijając Kulczyka udało mi się nawet całkiem sprawnie dojechać. W Warszawie bardzo ciekawa rozmowa, z – ze spotkania, na spotkanie – coraz bardziej interesującym rozmówcą. 



poniedziałek, 13 września 2021

12 września 2021


 

1. Spałem do południa. A przynajmniej do dziesiątej. Nie próbowałem nawet oglądać niedzielnej, przedpołudniowej publicystyki. Obejrzeliśmy słabą komedię romantyczną. Bardzo słabą. Dwie przyjaciółki wychodziły za mąż. Nie oglądałem z wystarczającym zaangażowaniem, żeby zrozumieć o co chodziło. W każdym razie wesela odbywało się w tych samych salach, w których dwa lata temu Andrzej Duda spotykał się z Donaldem Trumpem. Pamiętam, że chyba tylko jeden z naszych korespondentów zauważył, że w spotkaniu uczestniczyło – poza wiceprezydentem – dużo sekretarzy. Co było wyjątkowe. Towarzysze amerykańscy byli zdziwieni, że polskie media tego nie zauważyły. Cóż działają te nasze media trochę inaczej niż w takich na przykład Stanach. I to jest zła informacja. 

2. No i w końcu udało się nam obejrzeć „Manka”. Przymierzałem się do tego parę razy, ale jakoś okazji nie było. Bardzo to dobry film jest. Oczywiście natychmiast mi przyszła ochota na „Obywatela Kane'a”. Niestety żadna z platform go nie udostępnia. I to jest zła informacja. Przyjdzie kupić od Appla.

3. U kotów wszystko w porządku. Rudzia większość czasu spędziła na tarasie z Kocięciem. Kocio krążył. Wieczorem wszyscy wrócili do domu. Znaczy najpierw było Kocię z Kociem. Wydawało nam się, że Rudzia gdzieś jest w domu i zamknęliśmy drzwi na taras. W pewnej chwili Kocio zaczął się wydzierać, zaprowadził Bożenę pod rzeczone drzwi. A za którymi siedziała Rudzia. Kocio – jak mu się chce – jest bardzo za rodzinę odpowiedzialny. 

Wieczorem obejrzeliśmy jeszcze jeden film. I to jest zła informacja. Obiecałem Bożenie, że nie napiszę jaki, bo trochę wstyd. W każdym razie amerykański. Superprodukcja. Niemiecki reżyser. Ze Stuttgartu. Byłem kiedyś w Stuttgarcie. Mieszkałem w hotelu przy lotnisku. Na lotnisku było coś, co omiatało świat światłem. Jak latarnia morska. To ponoć pamiątka po sieci takich latarni. Sieć ta umożliwiała nocne loty. Na przykład do Królewca. W Królewcu nie byłem. I się nie wybieram.
W Stuttgarcie polecam muzeum Porsche. I restaurację nad tym muzeum. Kiedy się poprosi, podają wybitny destylat z pigwy. Destylat – nie nalewkę. 

sobota, 11 września 2021

11 września 2021

 

1. Śniło mi się, że mnie prąd kopnął. Tylko trochę. Nie na tyle, żebym się obudził. Obudziłem się dużo później. Wszystko mnie bolało. Jakby mnie prąd kopnął. I to jest zła informacja.
Montowałem później lampę. Pomny snu dwa razy sprawdzałem, czy w kostce ni ma napięcia. Nie było. 

2. Pani Merkel przyleciała do Warszawy samolotem z niezbyt rzucającym się w oczy napisem „Luftwaffe” na pionowym stateczniku. To ciekawe, że nie ma już ani Wehrmachtu, ani Kriegsmarine, a Luftwaffe zostało.

Panele na dachu stołówki robią prąd od roku. No i przez ten rok zrobiły 9,5 MWh. To ponoć niezły wynik. Przyszedł też rachunek za prąd. Za rok rachunek. Z którego nic nie rozumiem. I to jest za informacja.

3. Obejrzeliśmy na Netfliksie film „Worth”. O prawniku, który zarządzał funduszem dla rodzin ofiar WTC. Nie był to najlepszy film. Lepszy by był, gdyby go wyreżyserował Eastwood. Nie wyreżyserował, ale nie to jest najgorsza informacja. Oglądając pomyśleliśmy równolegle z Bożeną, że w Polsce nawet takiego filmu nie zrobiono o 10 kwietnia 2010. Zrobiono gorszy. I to jest zła informacja. 

11 września 2001 roku pracowałem w sportowym magazynie „Viva Futboll”. Telewizor w redakcji nie miał anteny. Kombinowałem więc antenę z wieszaka. Takiego z drutu, na jakim odbiera się marynarki z pralni. Chyba skutecznie, bo jakieś obrazki z tego telewizora pamiętam. 

10 września 2021


1. Zaczęło się od telefonu przed ósmą rano. Nie odebrałem, bo mnie z głębokiego snu ten telefon wyrwał. Kolega Artur dzwonił. Wymyśliłem, że przyszedł do redakcji i zaczął oglądać Magazyn, który wczoraj puszczaliśmy do druku. Znalazł jakiś błąd kardynalny i dzwoni. Z duszą na ramieniu oddzwoniłem – chciał powiedzieć, że mu się Magazyn podoba. Złą informacją jest, że powinienem wiedzieć, iż z Magazynem wszystko jest w porządku. 

2. No i przespałem cały dzień. Mógłby być dwa razy dłuższy. Nie był. I to jest zła informacja. Gdyby był, to bym się wyspał bardziej. 

3. W pewnym momencie obudził mnie Kocio. Dość zdecydowanie. Zaprowadził mnie do kuchni, gdzie czekając na jedzenie, siedziała w komplecie rodzina. Kocio potrafi wziąć czasem sprawy w swoje ręce. 

Wieczorem obejrzeliśmy ze trzy odcinki „Brytanii”. Dwa by zupełnie wystarczyły. Świetnie się spało przy netfliksowej „Kate”. 
Złą informacją jest, ze tuner satelitarny znowu przestał rozmawiać z anteną. Znowu mnie ominie niedzielna publicystyka.


 

piątek, 10 września 2021

9 września 2021


1. Obudziłem się chory. I to jest zła informacja, bo się już dążyłem od takiego stanu odzwyczaić. U Mazurka Rozenek. Jako wicenaczelny „Nie” zarobił na dwa domy, dwa mieszkania i dwa samochody. I na broń palną. Uzbrojony lewicowiec to nie jest dziś często spotykany przypadek. 

2. Przez całe przedpołudnie pisałem felieton do „Dziennika Polskiego”. Pod lipą pisałem. Z lipy zaczęły już lecieć liście. I to jest zła informacja, bo jak spadną wszystkie, to nie będę miał gdzie pisać felietonów do „Dziennika Polskiego”. 

3. Pojechałem do Zielonej. I pracowałem do nocy. Z godziny na godzinę byłem coraz bardziej chory. Do domu wróciłem chory już zupełnie. Przyjdzie do doktora iść, bo zupełnie nieprzytomny jestem – co widać po głębi pisanego właśnie tekstu.

Zmarła koleżanka Szulc. I to jest zła informacja. Trzydzieści lat temu zaczynaliśmy razem pracę na Wielopolu, w dziale miejskim „Gazety Krakowskiej”.


 

czwartek, 9 września 2021

8 września 2021


1. Porównywanie mnie z dziennikarzami TVN-u jest nie na miejscu – powiedział Kukizowi Mazurek, po tym jak go Kukiz nazwał tefauenowcem. Praca utrudnia mi poranne obcowanie z elektroniczną publicystyką. I to jest zła informacja. 

2. Suburban stanął obok Lawiny. Wydawało mi się, że Lawina jest od Suburbana mniejsza. Nie jest. Jest nawet dłuższa. O pięć centymetrów. O siedem zaś jest szersza. 
Redaktor Wrona twierdził, że Laguna to bardziej Tahoe niż Suburban. Mylił się. Tahoe jest o pół metra krótsze. 
Pojechałem do Zielonej. Pierwszy raz widziałem coś, co się nazywa Winobranie. Na placu Bohaterów stoi lunapark. Na deptaku można kupić różne brzydkie rzeczy. I drogie. W „Bagietce” dobry chleb. I ciasto drożdżowe. 
W Castoramie zamówiłem przycięte płyty na biblioteczną półkę. Przycięte będą na przyszły tydzień. Byłem w świebodzińskim Tesco. Wciąż działa. Choć półki coraz bardziej puste. Skończyły się na przykład szprotki, których jedzenie radowało Kocia. Kupiłem serca. Ptasie. Kiedy wróciłem do domu jadło je Kocie. Jadła też Rudzia. Kocia nie było, więc nie jadł. 
Próbowałem założyć nowe noże do kosiarki. Bezskutecznie próbowałem. I to jest zła informacja. Naostrzyłem więc stare. Trochę pokosiłem. Zrobiło się ciemno. Więc przestałem. Kocio urzędował w okolicach stołówki. Wrócił do domu ze mną. Zaczłął jeść serca. Zjadł ich tyle, że miał na pewno jakieś po dobrej stronie. 

3. W równoległej rzeczywistości przez cały dzień trwała twitterowa afera. Waszyngtoński korespondent RMF-u – skądinąd bardzo sympatyczny człowiek –  napisał, że Kancelaria usilnie zabiega o spotkanie z Bidenem przy okazji ONZ-u . Nie pasowało mi to jakoś. Sprawdziłem. Nie zabiega. Strasznie ostatnio dużo chodzi takich wiadomości. A to o przerzucaniu wojsk do Rumunii, a to o personalnych sankcjach. Ciekawe, czy to nadaje ktoś w Stanach, czy – co bardziej się wydaje prawdopodobne – w Polsce. 
Ktoś sobie wybiera dziennikarza, o którym wie, że ten nie będzie jakoś specjalnie weryfikował i mu podrzuca. Ten puszcza w eter. Się klika. Się cytuje. A, że to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? Tym gorzej dla niej. 
Nudzi mnie już pisanie, że to nie jest kraj dla starych ludzi. I to jest zła informacja. 


 

środa, 8 września 2021

7 września 2021




1. Dziś będzie krótko, bo prawie świta. I to jest zła informacja, bo wolę spać przynajmniej sześć godzin. 

2. No więc od rana się zastanawiałem, czy w związku z hamulcowym problemem, kontynuować plan przebazowania Suburbana na wieś. Wykonałem czynność, która powinna była zminimalizować wyciek. 
Porozmawiałem z Egipcjaninem, który w sobotę wyrażał chęć kupienia Suburbana i wysłania go Kuwejtu, gdzie ponoć świetnie sobie radzą z rewaloryzacją Suburbanów. Dziś chęć była mniejsza. Wyrażona w tak małych pieniądzach, że wiadome się stało, że z Kuwejtu nici. W Kuwejcie była moja osoba. I wystarczy. 
Zapakowałem auto. Bez szaleństw. Znaczy: wziąłem trochę rzeczy, które na pewno do Audi się nie zmieszczą. I ruszyłem. 
Bogu dzięki postanowiłem wpaść do Jacka na Szyszkową. Jacek się na mój widok nie ucieszył. Pozwolił wjechać tyłem na kanał. Wykonanej przez mnie wcześniej czynności, która powinna zminimalizować wyciek skuteczność porównywalna była do tej reformy sądownictwa. Jacek powiedział, że się tego nie da zrobić dobrze. Zrobił i tak lepiej niż ja. Przy okazji stwierdził, że wyprowadzenie na ludzi Suburbana będzie kosztować z pięćdziesiąt tysięcy złotych. I to jest zła informacja. Może nie aż tak zła, bo jednak sporo przesadził.

3. Miałem ruszać z domu rano, ruszyłem od Jacka o 17:00. Dojechałem o 2:00. Działały dwa biegi, czyli prędkość maksymalna coś koło osiemdziesiątki. Przejazdowa – między sześćdziesiąt a siedemdziesiąt. Bardzo porządnym autem jest Suburban. Dojechał. Złą informacją jest, że przestał działać patent do podłączania iPhone do radioodtwarzacza. 



wtorek, 7 września 2021

6 września 2021


1. Byłem dziś i w Pałacu i w URM-ie. Pałac wciąż kameralny, URM wciąż jednak labiryntowy. Pochodziłem też trochę po mieście. Warszawa jak Warszawa. 

Odpaliłem Suburbana. Potraktowane WD40 sprzęgło klimatyzacji przestało wyć. Niestety przy hamowaniu ostrym strzelił przewód hamulcowy. I to jest zła informacja, bo to nie będzie prosty do rozwiązania problem. 

2. W Sejmie dyskusja o Stanie wyjątkowym. Zero zdziwień. I to jest zła informacja. 

3. Kolacja. Z Doktorem Kapitanem i Druhem Sekretarzem. Kiedy już zjedliśmy te wszystkie rzeczy, które znałem wyłącznie z filmów i szliśmy do Krakena, Doktor Kapitan opowiadał, jak to było w Lombardii, kiedy w czasie pierwszej fali pandemii buntowali się więźniowie. Policja zajmowała się szpitalami, wojsko pilnowało granic strefy, więźniowie uciekali. Nie miał ich kto łapać, więc się zaczęli panoszyć. Przez parę dni, w Lombardii, włoskie państwo nie działało. Jak z amerykańskiego postapokaliptycznego filmu. Napadający, kradnący, gwałcący bandyci w kraju bez policji. I to wszystko kawałek od nas. Złą informacją jest, że nikt u nas sobie z tego chyba nie zdawał sprawy. 

 

poniedziałek, 6 września 2021

5 września 2021

 


1. Wcześniejszy brak połączenia pomiędzy konwerterem satelitarnej anteny a tunerem odzwyczaił mnie od oglądania niedzielnej publicystyki. „Siódmy dzień tygodnia” zupełnie wyparłem ze świadomości. Zobaczyłem migawkę „Woronicza 17” i przełączyłem na Rymanowskiego, u którego było nudno. Zapamiętałem tylko, że Kanthak jeździ z dziewczyną po dożynkach. Tak właściwie, to Jan Kanthak mógłby być moim synem. I to jest zła informacja, bo chyba jeszcze nie jestem gotowy na to, by być w wieku kogoś, kto jest ojcem posła na Sejm. U Piaseckiego zobaczyłem Leszczynę i natychmiast wyłączyłem telewizor. 

2. Dużo ciekawiej było na ClubHouse. Przysłuchiwałem się rozmowie na temat pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Przy okazji wyciągnąłem z Suburbana akumulator. Wciąż się ładuje. Próbowałem też rozebrać sprzęgło kompresora klimatyzacji. Prawie mi się udało. Jak na kilku youtubowych filmach – odkręciłem śrubę, po której odkręceniu zejść powinien element, który sprzęgło dociska. Nie zszedł. I to jest zła informacja. Udało mi się tylko zalać wszystko WD40. No i się teraz obraca mniej protestując. 

3. Później się spotykałem. Najpierw w Krakenie. Później pojechałem w gości. Na Pragę. Giorgi wiózł mnie Chryslerem Sebringiem. Giorgi marynarkę miał nawet. Przy Palmie nie przejął się zupełnie nadjeżdżającym na sygnale radiowozem. Dżygit. W gościach niestety wszedłem w tryb narzekania. Istnieje niebezpieczeństwo, że mi tak do jutra zostanie.  
Wróciłem do domu Astrą z Anvarim. W domu zacząłem oglądać „Czterdziestolatka”. Ciekaw jestem, czy gdybym był trzydzieści lat młodszy, to by mnie też wciągnął. Gdybym dziś był trzydzieści lat młodszy. Chyba jednak nie. I to jest zła informacja.



niedziela, 5 września 2021

4 września 2021


 

1. Zacząłem oglądać „Zwykłych obywateli”. Przez cały czas się zastanawiałem, czy już ten film widziałem, czy tylko oglądałem dziesięć innych historii, w których para jedzie przez postapokaliptyczną Amerykę, wpadając na dziwnie stylizowane gangi, kulturalnie wyglądających ludożerców, czy, na koniec jest zdradzana przez sympatycznych dziaduniów. Jednak tego filmu wcześniej nie oglądałem. Złą informacją jest, że poza „Mad Maxem” i tym filmem, co to autor książki, na podstawie której był zrobiony dostał tę amerykańską nagrodę, co to nie pamiętam, jak się nazywa – nie jestem sobie w stanie przypomnieć, jak się nazywały te filmy z których garściami czerpano. 

2. Wbrew pozorom tygodnik „Wprost” wciąż istnieje. W postaci elektronicznej. No i tenże tygodnik w rubryce polityczno-plotkarskiej postanowił się mną zająć. Napisano: że skoro jestem z Krakowa, to mam daleko do pracy w Zielonej Górze. Jest w tym jakaś logika. Złą informacją jest, że najprawdopodobniej stosowana jest również w innych tekstach duetu Olczyk-Miziołek. 

3. Razem z kolegą Wojtkiem pojechaliśmy do miejscowości Borki Kosiorki po Suburbana. Po drodze obserwowaliśmy nieco arizońskie niebo. A na niebie chyba poniemieckie migi dwudzieste dziewiąte. Suburban stał rok. Mechanik się w pewnym momencie poddał i Suburban zaczął wrastać. Niby wrósł, a zapalił. Podolewaliśmy różnych płynów, wymieniliśmy klosz od lampy i ruszyłem. Kolega Wojtek nieskutecznie próbował mnie do jazdy zniechęcić, sugerując, że nigdzie nie dojadę. Dojechałem. Z przerwą w Kałuszynie. W Kałuszynie wyglądało na to, że nie dojadę, gdyż coś złego się stało ze sprzęgłem sprężarki klimatyzacji. Niebezpiecznie się zagrzało, więc trzeba było zaczekać, by wystygło. Czekając, zjedliśmy w lokalu, w którym, na ścianie, podpisała się Izabela Trojanowska. Gotujący Egipcjanin chciał kupić Suburbana. Za gotówkę. Odmówiłem. Sprzęgło się przestało grzać, dojechałem do domu. Złą informacją jest, że nie wiadomo czy się aby grzać znowu nie zacznie. Gdy się zagrzeje za bardzo, może strzelić pasek. I wtedy miał się będę z pyszna. 

sobota, 4 września 2021

3 września 2021


1. Dziennikarka TVN24 próbowała rano wymusić na wiceburmistrzu Michałowa stwierdzenie, że mieszkańcy źle znoszą stan wyjątkowy. Wójt mówił, że większym problemem jest sytuacja na granicy. Dziennikarka TVN24 cisnęła, że mieszkańcy będą musieli nosić ze sobą dowody osobiste. Wiceburmistrz, że większym problemem jest sytuacja na granicy, że zdarzały się sytuacje, że ktoś znajdował migrantów w stodole swojej. Dziennikarka sugerowała, że to internetowe plotki, że ludność będzie pozbawiona informacji znad granicy, bo dziennikarze tam nie wejdą. Wiceburmistrz odpowiedział, że mieszkańcy wiedzę czerpią bezpośrednio.

Obserwacja TVN24, do której to czynności wróciłem niedawno po dłuższej przerwie, prowadzi do wniosku, że większość pracujących tam ludzi uwierzyła, że stacja zostanie za chwilę zamknięta. I mają więc ostatnią szansę, by zrobić cokolwiek. Z tym, że to cokolwiek, nie jest wcale czymkolwiek w celu uratowania stacji przed zamknięciem, tylko czymkolwiek w ogóle. 
Teraz więc zajęli się walką z ochroną wschodniej granicy Unii Europejskiej. Walką dla walki. Bo – mimo wszystko – trudno sobie wyobrazić, że chodzi im o to, by polski Rząd przepuścił falę migrantów przez granicę. By dotarli oni do Niemiec. Niemiec, do których gdyby by dotarli, Alternative für Deutschland zyskała by trochę ekstra punktów. Co by mogło przesunąć układ polityczny w Unii Europejskiej. Przesunąć w stronę, która raczej nie jest chyba ulubioną dla większości gwiazd stacji. 

Cóż, od polityków, którzy uwierzyli w swoją propagandę – śmieszniejsi są wierzący w swoją dziennikarze. Choć właściwie wcale nie są śmieszni. I to jest zła informacja. 

2. Byłem gapiem. W znaczeniu oglądałem uroczystą zmianę warty pod GNŻ. Z okazji Święta Kawalerii. Przemawiał minister Kasprzyk – nazywany, przez przyjaciół zupełnie jak Hans Kloss – Jankiem. Zacytował chyba Wieniawę-Długoszowskiego. Że dyplomaci mogą robić świństwa ale nie mogą robić głupot, zaś kawalerzyści mogą robić głupoty, ale nie mogą robić świństw. 
Złą informacją jest, że podczas apelu pamięci nie przypomniano nazwisk żołnierzy dzisiejszych jednostek kawalerii, którzy zginęli na misjach. Jedne, co im możemy teraz ofiarować to pamięć. 


3. Dykteryjka sprzed lat. Do Londynu przyjeżdża leningradzka orkiestra. Kapelmistrz z Leningradu rozmawia ze swoim londyńskim odpowiednikiem 
Mówią, że w Związku Radzieckim panuje antysemityzm, a u nas w orkiestrze gra czterech żydów. Jeden nawet pierwsze skrzypce! A ilu jest żydów u was? 
–Nie wiem – odpowiada spokojnie Brytyjczyk. 
Dykteryjkę tę przypomniała mi dzisiejsza dyskusją o homofobii. Przypomniała mi też historię o pewnym państwowym urzędniku, który na pytanie o jego preferencje seksualne zwykł odpowiadać: spierdalaj
Złą informacją jest, że dziś mało kto rozumie i tę dykteryjkę, i tę historię. 

czwartek, 2 września 2021

2 września 2021



1. Zawsze, gdy mam ustawiony budzik się nie wysypiam, bo się co chwilę budzę i sprawdzam, czy aby nie dzwoni. Miałem budzik ustawiony. Na szóstą. I to jest zła informacja. 

2. Wstałem. Przyszła kocia rodzina. Zaczęła jeść. Nałożyłem jej – w znaczeniu: rodzinie – ile się dało, spakowałem się i poszedłem. Przed bramę. Po chwili przyjechał Mój Nowy Szef. Przyjechał i zawiózł mnie do Babimostu. Porządny człowiek. Właściwie, to zdążyłem w ostatniej chwili, bo kiedy wysiadałem z auta, ze środka wyszła pani i powiedziała, żeby się spieszyć, bo zamykają. I zamknęli. Parę minut po mnie przyjechał jeszcze ktoś. I go już nie wpuścili, choć błagał. I to jest zła informacja, bo mogli okazać trochę serca i go wpuścić. Samolot za to wystartował pięć minut przed czasem. A wylądował przed czasem z pół godziny. 

3. Złą informacją jest, że nie mogę napisać, co przez cały dzień robiłem w Warszawie. No i to, że przez to, że przez cały dzień to robiłem, nie wiem, co będzie w jutrzejszej Gazecie. 

środa, 1 września 2021

1 września 2021


1. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów się pierwszego września wyspałem. W 2018 r., kiedy przygotowywaliśmy spotkanie z tzw. Niemcem w Wieluniu, na obiedzie podczas wizyty grupy przygotowawczej sugerowałem, że kiedy następnym razem będą nas najeżdżać, niech to zrobią wczesnym popołudniem. W swoim dobrze pojętym interesie. Nie za bardzo chcieli o tym rozmawiać. I to jest zła informacja. 

2. Byłem w Skwierzynie. Zobaczyłem remontowany kościół. Nie zobaczyłem obrazu, który przemycono z Klewania na Rówieńszczyźnie. I to jest zła informacja, bo sztukę sakralną oglądać lubię. Ubiegłowieczna historia nie obeszła się ze Skwierzyną najlepiej. 

Rudzia z Kocięciem właściwie cały dzień spędziły w domu. Wyszły dopiero wieczorem. Kocia nie było. W końcu przyszedł. Wyszedł do górnej łazienki, gdzie montowałem lampę i zaczął się awanturować. Chodziło mu, żebym szybko zszedł na parter i nałożył mu świeże jedzenie. Później chciał, żebym go wpuścił do stołówki. Tu byłem twardy. Gdybym go wpuścił, musiałbym czekać aż wyjdzie. Albo go szukać. I wyciągać.

3. Pojechałem do Rzepina. Ubiegłowieczna historia nie obeszła się z Rzepinem najlepiej. Na komunalnym cmentarzu pochowany jest kapral Henryk Chrul, obrońca Westerplatte. IPN wpadł na godny i sprawiedliwy pomysł, by pierwszego września czcić pamięć obrońców Westerplatte. W Rzepinie IPN był w osobie dyrektora szczecińskiego oddziału. Wyszła miła, kameralna uroczystość. Syn Obrońcy, a bardziej żona syna Obrońcy opowiadała o Obrońcy dykteryjki. Był prawdziwy Generał z Żagania. I młodzież z klasy mundurowej. Z tym, że ta młodzież zajęta staniem na baczność nie słuchała dykteryjek. Obrońca nie chciał się żenić, bo zakładał, że będzie znowu wojna. A bezżennemu walczy się łatwiej. W końcu pojechał kiedyś do Zielonej na Winobranie. Tam zapoznał dziewczynę. Następnego dnia się oświadczył i przy trzecim spotkaniu ożenił. 
Winobranie się zaraz zaczyna – jakby co. 

Z Rzepina wracałem przez Świebodzin. I to jest zła informacja, bo wszedłem do Lidla i wydałem worek pięniędzy. 

Jutro w Gazecie będzie o grasującym w Gorzowie podpalaczu, pierwszym dniu roku szkolnego, wywiad z ministrem Kraską. O ratownikach medycznych. Ciekawy – stacje, które ich zatrudniają wypracowały w zeszłym roku milionowe zyski. Wielomilionowe. A udają, że nie mają pieniędzy na podwyżki. No i o tej uroczystości w Rzepinie.