sobota, 25 września 2021

24 września 2021


1. Zmieniłem olej Lawinie. Osobiście wymieniłem. Muszę kupić klucz do odkręcania filtra. Póki co, przydał się klucz do grubych rur. Choć nie było łatwo, gdyż projektanci klucza nie założyli, że będzie się nim operować wśród elementów zawieszenia. 

2. Pojechaliśmy z Kociem i Kocięciem do weterynarza. A dokładniej do weterynarz. Ktoś zły i niedobry drapnął Kocia pod okiem, wdał się stan zapalny i samo przemywanie herbatą nie pomagało. Kocio dostał dwa zastrzyki. Kocię odrobaczono. Usłyszałem o sterylizacji aborcyjnej i – niestety – nie mogę jakoś o tym zapomnieć. 
Kupiłem w Tesco szafkę na dokumenty. Tesco jest w likwidacji. I to jest zła informacja. Mam – co prawda – dzięki temu szafkę na dokumenty, ale nie będę miał gdzie kupować chleba. 

3. Prezydent udzielił w Nowym Jorku wywiadu TVN24. Nie ma w tym nic dziwnego, bo ostatnio zawsze jak jest z Stanach, to udziela wywiadu TVN24. Zresztą nie o wywiad chodzi. Wywiad, według 300polityki miał się na antenie pojawić o 19:26. Jednak o 19:26, zamiast Andrzeja Dudy pojawił się Aleksander Kwaśniewski. Z Kraśką. Rozmawiali. Rozmowę przerwano, by puścić fragment wywiadu z Andrzejem. Raczej nieprzypadkowo dobrany. W sam raz, by Kwaśniewski mógł skomentować. Komentowanie wywiadu przed jego emisją. W TVN24 udało się coś, czego jeszcze nawet Jacek Kurski nie zrobił. 
O ile nasz rynek medialny byłby bez tej stacji uboższy

Złą informacją jest, że zamiast oglądać kolejny odcinek „The Morning Show” oglądaliśmy „Bez snu”. Mógłby się raczej nazywać „Bez sensu”. Reżyser tego arcydzieła na imię ma Baran. 


 

piątek, 24 września 2021

23 września 2021


1. Na lotnisku w Babimoście jest tabliczka. Wtopiona w beton drogi kołowania. „W tym miejscu 21 07 1961 r stanął na polskiej ziemi pierwszy kosmonauta świata Jurij Gagarin, któremu nadano tytuł honorowego pilota J.W. 5037
Tablicę wmurowano w okrągłą dziewiątą rocznicę tego wydarzenia. 
Miałem nadzieję, że uda mi się na lotnisku wynegocjować prawo do przyjeżdżania na kwadrans przed odlotem. Płonną nadzieję. I to jest zła informacja. 

2. Znowu płynąłem promem w Pomorsku. Z tym, że tym razem przyjechałem kiedy prom był jeszcze po wschodniej stronie. Pełny. Musiałem więc czekać pełen cykl. I jeszcze potem płynąć. Złą informacją jest, że podwójne szyby audi potęgowały nikłość zasięgu. Więc cały czas bez dostępu do sieci. Trudno było wytrzymać. Ale jakoś dałem radę. 
W „Bagietce” nie było sernika. Wziąłem szarlotkę. Też dobra.

3. Praca poszła żwawo. Poszliśmy więc z Miśkiem do jednej z rozpoznanych przez niego knajp. Na ścianie wisiała wystawka dziecięcych rysunków. Brakowało tytułu: „alkohol w oczach dziecka”. Siedzieliśmy na zewnątrz, bo Misiek musiał palić. Przy stoliku obok siedziała grupa młodzieży o ciekawych imionach. O ile mnie słuch nie mylił był i Brajanek i Dżesika, Dawid, i jeszcze parę. Rozmawiali o jakiejś koleżance, której rodzice kupili auto za sto tysięcy. Jak tylko dostała prawko. I, że rodzice – jak tylko potrzebuje – dają. Cała rodzina umie wydawać pieniądze. Jak wujek do burdelu idzie, to wydaje trzydzieści tysięcy. 
Złą informacją jest, że nie potrafię oddać melodii tej rozmowy. 

Zaczęło strasznie wiać. Najpierw na S3 próbowało nas zwiać, później sypało nam liśćmi w oczy, no i jeszcze pozrzucało gałęzie na drogę. Na koniec się okazało, że gałąź jedna spadła na bramę. 


 

czwartek, 23 września 2021

22 września 2021


 

1. Dziś będzie krótko, bo jest późno, a ja niestety muszę wcześnie wstać. I to jest zła informacja.

2. Spóźniony pojechałem do Zielonej. Cóż, da się tę trasę pokonać krócej niż w godzinę. W Zielonej miałem prawdziwe zebranie. W znaczeniu: siedzieliśmy przy stole i rozmawiali. Jak kiedyś. 
No i wiem, gdzie wstawię Suburbana. Wracałem przez Świebodzin. Byłem w starostwie. Złą informacją jest, że człowiek w moim wieku, wciąż się nie może przyzwyczaić, że już od lat nie jest w urzędzie traktowany jak wróg.  

3. Wariactwo związane z urodzinami Mazurka trwa dalej. I to jest zła informacja. Kolega z szeroko rozumianej firmy napisał na Twitterze, że jest od trzydziestu lat już dziennikarzem i z żadnym politykiem nie jest na ty. Cóż, w jego sytuacji nie ma się czemu dziwić. 
Przewodniczący PO Donald Tusk wezwał dziś na spotkanie tych posłów, którzy zachowali się niezgodnie ze standardami Platformy Obywatelskiej. Od liderów Platformy, od wiceprzewodniczących partii, przewodniczącego klubu, szefów regionów, oczekujemy wskazywania drogi i utrzymania wysokich standardów.
Ciekawe o co chodzi z tymi standardami, bo wezwał tylko trzech. A ze zdjęć można wnioskować, że posłów PO na imprezie było więcej. 

Kiedy wróciłem do domu, były wszystkie koty. Potem Kocio z Rudzią wyszli. Po jakimś czasie Kocio wrócił. Nie pozwalał mi zamknąć drzwi póki nie przyszła Rudzia. 
Kocio siedzi pod drzwiami i czeka aż się go wpuści. Rudzia z Kocięciem się dobijają. Dość zabawnie to wygląda. 



środa, 22 września 2021

21 września 2021


1. Byłem na grzybach. Może trzeci raz w tym roku. I to jest zła informacja, bo sobie kiedyś obiecywałem, że jak będę tu, na miejscu, na stałe, to będę do lasu chodził codziennie. Grzyby albo suche, albo zapleśniałe, albo robaczywe. Udało się zebrać łubiankę podgrzybków. I kawałek prawdziwka. Prawdziwek wyrósł na środku drogi. Całkiem spory. Niestety nim go znalazłem, w ogromnej części został zjedzony. Prawdziwków później znalazłem drużynę. Przy drodze. Zjedzonych jeszcze bardziej. Nigdy tyle naraz nie widziałem. 

2. Poszedłem do Józka po jajka. Dwadzieścia jajek za dwadzieścia złotych. Drożyzna atakuje. Ale nie o tym. Okazało się, że odwieziony przeze mnie wczoraj do Międzyrzecza paleciak potrzebny jest w Rokitnicy.
Kocio nie nocował. Reszta rodziny wyszła po śniadaniu. Kocio wrócił koło dwudziestej. Parę minut później Rudzia. Bez Kocięcia. Zupełnie się tym brakiem nie przejmująca. I to jest zła informacja, bo nie dość, że jest zimno, to jeszcze leje. 

3. Nic śmieszniejszego niż retweety redaktora Lisa, dziś nie zobaczyłem. Retweety memów i komentarzu dotyczących urodzin Mazurka. Mnie też nie było na liście gości, jednak znoszę to z ciut większą godnością. 
To wzmożenie moralne jest naprawdę śmieszne. Nie była to pierwsza, organizowana przez Mazurka impreza, jak również – jak imprezy Mazurka by niepowtarzalne nie były – nie była to raczej jedyna taka, na której politycy opcji różnych rozmawiają ze sobą w ludzkim języku.
No i jeszcze jedna sprawa. Mazurkowi prywatne kontakty z politykami nie przeszkadzają w rozsmarowywaniu ich na antenie. Większość zaś moralnie wzmożonych dziennikarzy nie jest się w stanie uwolnić od własnych politycznych poglądów i sympatii. 
Zresztą nie jestem pewien, czy aby u części wzmożenie wynika aby z kalkulacji. I to jest zła informacja. 








 

wtorek, 21 września 2021

20 września 2021


1. Andrzej Zybertowicz porównał Mazurka do Moniki Olejnik. I to było nawet śmieszne. Mógł jeszcze przerwać przerywającemu mu Mazurkowi i powiedzieć, że mu daje minutę na to, żeby się wygadał. Złą informacją jest, że nie zapamiętałem z tej rozmowy niczego poza przegadywankami. 

2. Znalazłem kolejną drogę do Zielonej. Najpierw. Normalnie do Sulechowa. Później, przez Mrozów i Laskowo do Pomorska. Wody w Odrze wciąż dużo. Parkometry z Zielonej – przynajmniej te, w okolicach redakcji – nie są zainteresowane elektronicznymi płatnościami. Przez dłuższą chwilę walczyłem z aplikacją, którą powinienem móc za parkowanie zapłacić. Nieskutecznie. Bo się okazało, że do płatności nie da się podpiąć nic rozsądnego. Że trzeba przedpłacić zwykłym przelewem. Nie udało mi się więc zapłacić za parkowanie i to jest zła informacja, bo ostatnio wolę rachunki płacić. 
Kolega Olszański stwierdził, że Zielona jest trudna w deszczu. Może i coś w tym jest.

Z Moim Nowym Szefem pojechaliśmy do Gorzowa. Po drodze zboczyłem do Międzyrzecza, żeby oddać paleciak sąsiada Tomka. Pożyczyłem na tydzień pół roku prawie temu. 
Na wjeździe do Gorzowa korek, Jakiś tytan intelektu postanowił w godzinach szczytu frezować asfalt na południowym węźle. 

3. Wracałem starą trójką. Na S3 wjechałem za Skwierzyną. Zjechałem za Chrystusem. Wpadłem do likwidowanego Tesco. Będzie mi tego Tesco brakowało. 

Kocię: po pierwsze urosło, po drugie się ucywilizowało. Czyli potrafi usiedzieć na klanach. Rudzia cały dzień była w terenie. Wróciła chwilę po tym, jak w teren poszedł Kocio. No i jak poszedł – tyle go widzieli. I to jest zła informacja, bo nie wiem, czy iść spać, czy na niego czekać. 



 

poniedziałek, 20 września 2021

19 września 2021


1. Do śniadania oglądaliśmy programy Rymanowskiego i Piaseckiego. Strata czasu. 
Gdybym miał piętnaście lat, to bym pewnie po takim poranku mówił, że będę głosował na Bosaka. Nie mam piętnastu. Mam pięćdziesiąt. Prawie. Jeżeli bym miał na kogoś, zdzisiejszego zestawu gości głosować, byliby to Rymanowski z Piaseckim. I to jest zła informacja. 

2. Dawno, dawno temu pisywałem na Salonie24. Chodzi mi czas, zanim zacząłem pisywać tam pod nazwiskiem. 19 grudnia 2009 roku napisałem notkę pod tytułem „Kiedy u Tusków są Święta?

Zeszłotygodniowy numer tygodnika „Gala” („Gala – sztuka sięgania do gwiazd”) publikuje wywiad z premierem rządu RP, panem Donaldem Tuskiem.

Na zdjęciach rodzina Tusków łamiąca się opłatkiem, premier z wazą barszczu, groch z kapustą, kompot z suszu, choinka, świeczki, prezenty (wnuk dostał piłkę i coś firmy Fisher Price). 

Na okładce: Specjalnie dla nas! Donald Tusk z wnukiem Mikołajem. Tylko „Galę” rodzina premiera zaprosiła na święta do sopockiego mieszkania.

Prawosławni świętują 13 dni po katolikach. Tuskowie dwa tygodnie wcześniej?

Może ktoś powinien poprosić Gowina, żeby ten zadzwonił do Tuska i powiedział mu, że katolicy w Polsce siadają do wigilijnego stołu 24 grudnia?

A poważnie: „Gali” udał się numer, którego Sacha Baron Cohen (ten od „Borata” i „Brüna”) by się nie powstydził. Namówić premiera dość sporego państwa do tego, by wraz z rodziną imitował świętowanie dość ważnej dla współobywateli uroczystości rodzinno–religijnej. I to jeszcze dla pisma, w którym kilka stron dalej Misiek Koterski tłumaczy, że szołbiznes zniszczył mu życie, zaś Maleńczuk opowiada, jak swoje córki nauczył kłamać jak z nut. Czy Mikołaj (wnuk premiera) tę samą piłkę dostanie drugi raz w wigilię?

Na koniec cytat: „Sopockie mieszkanie premiera ma niecałe 70 metrów. Kiedy rozstawi się w salonie świąteczny stół, nie ma już miejsca na nic innego. Jest za to tak przytulnie, że gospodarze swojego lokum nie zamieniliby na żaden pałac.”
„Gali” już nie ma. Burda zamknęła ją miesiąc temu. Metody – jak mogliśmy zauważyć w Płońsku – zostały.  
Złą informacją jest, że „Gali” już nie ma. Choć pewnie wciąż jest parę tytułów, które by z radością wzięły udział w takich przedsięwzięciach. 

3. Trzecia seria „Sex education”. Złą informacją jest, że chyba nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jaki poziom osiągną w serii piątej. 


 

niedziela, 19 września 2021

18 września 2021


1. Złą informacją jest, że nie zdążyłem wczoraj podjechać do Castoramy, odebrać zamówione w zeszłym tygodniu płyty na trzecią półkę do biblioteki. Pojechaliśmy więc do Zielonej Góry.

2. Przed Castoramą przeszliśmy się po deptaku. Zostały ślady po Winobraniu. Byliśmy w Bagietce i sklepie z serami, który jest obok. Sery smaczne. Bardzo smaczne. Złą informacją jest, że tak samo, jak smaczne – drogie. 
W Ohach-Ahach przy Rynku zjadłem dobre kimchi i średnią pizzę. 
Na Samorządowym Kolegium Odwoławczym wisi niezgodna z przepisami flaga. 
W Castoramie nieproporcjonalnie mało czynnych kas. Nieproporcjonalnie do liczby klientów. 
Wracaliśmy promem. Wysoka Odra, więc prom płynął szybko. 

3. Na Netfliksie obejrzeliśmy „Opowieści o rodzinie Meyerowitz”. Z dużą przyjemnością. Złą informacją jest, że już kiedyś ten film widziałem. I prawie nic z niego nie pamiętałem, a na pewno zrobił wtedy na mnie takie same, jak teraz wrażenie. 

Koty kolejny dzień śpią w domu. Znaczy: jesień. 


 

sobota, 18 września 2021

17 września 2021



1. Mazurek świętował dziś pięćdziesiąte urodziny. Mnie też to niedługo czeka. I to jest zła informacja, bo wciąż mam wrażenie, że jeszcze nie dorosłem do tego jak wyglądam. 

2. Byłem w Zielonej. Usłyszałem nadającą się do prasy historię, o człowieku, który sprokurował jakieś nacjonalistyczne ulotki. No i niestety zainteresował się nimi pewien prokurator. Zdecydowanie się zainteresował. Akt oskarżenia. Pierwsza instancja: nie ma prawa zakazującego nacjonalizmu. Jest prawo zakazujące rasizmu, szowinizmu (i tam pewnie coś jeszcze). Druga instancja: Pierwsza instancja miała rację: nie ma prawa zakazującego nacjonalizmu. Jest prawo zakazujące rasizmu, szowinizmu (i tam pewnie coś jeszcze). Prokurator wciąż uważa, że to on ma decydować, co jest przestępstwem. Mówi nawet o tym w mediach. I to jest zła informacja. 

3. Byłem w Gorzowie. I, w tym Gorzowie, piłem wódkę. Po raz pierwszy od lutego piłem. Złą informacją jest, że picie (czynność) przestało mi zupełnie sprawiać przyjemność. Społeczna część tej aktywności przyjemność sprawia mi dalej. Istnieje poważna szansa, że będę chodził na picie, nie pijąc. I skończy się na tym, że będę robił za kierowcę. W drodze do Gorzowa usłyszałem historię nadającą się na film. Historię, która by się spodobała koledze mojemu Kapli, bo o miłości jest. 


piątek, 17 września 2021

16 września 2021


1. Mazurek po wakacjach jeńców nie bierze. Tym razem był dysonans poznawczy posła Kropiwnickiego. Jak w mediach niepisowskich ktoś może go pytać o majątek. Był chyba jeszcze bardziej niż Sikorski ciśnięty przez Kolendę w kwestii opozycyjnych pomysłów na przejęcie władzy. 
Złą informacją jest, że mam wrażenie, że te mazurkowe wywiady na nikim wrażenia już nie robią.  

2. Rudzia z Kocięciem biegały po drzewach. Znaczy – Rudzia polowała na Kocię, zaganiając je na drzewo. Kocię wspinało się na dobre trzy metry. Rudzia za nim. Później złaziły. I tak kilka razy.
Przez pół dnia nie mogłem wymyślić o czym tu napisać do „Dziennika Polskiego”. I wtedy wjechał Braun. Cały na biało. Choć może raczej cały na brązowo. Im bliżej będzie wyborów, tym w Sejmie bardziej będzie brązowo. I to jest zła informacja. 

3. Napisałem i pojechałem do Zielonej. Magazyn koło Sulechowa robi wielkie wrażenie. W Zielonej wpadłem w korki. Mówią, że nie ma lepszego skrzyżowania niż rondo. Niestety, gdy odległości między rondami są niewielkie mogą się te ronda nawzajem zatykać. Praca poszła sprawniej niż tydzień temu. Wróciłem przed północą. Kocio w domu. Reszta rodziny – nie.
Złą informacją jest, że mnie chyba znowu choroba zaczyna rozbierać. 




 

czwartek, 16 września 2021

15 września 2021


1. Bardzo – muszę przyznać – wiele radości sprawiająca ludziom złym rozmowa Mazurka z niejakim Gdulą. Myśliwym w stanie spoczynku. Od pierwszego pytania. Mianowice: za kim kibicował Gdula w meczu Polska-Rosja.

Miałem zawieźć Suburbana do Międzyrzecza, żeby hamulce w nim zrobić. Wyszło jakoś tak, że nie zdążyłem. Znaczy zdążyłem wyjechać za bramę gdy się okazało, że nie zdążę dojechać do Międzyrzecza przed końcem pracy warsztatu. Szkoda. Przynajmniej jedno by było z głowy.
Za to, w końcu udało mi się trochę skosić. Nie tyle, ile bym chciał. Trawa była nie dość, że wysoka, to jeszcze gęsta. No i się kładła, zamiast dać się skosić. Więc na parę razy trzeba było jechać. Złą informacją jest, że się dziura w wydechu zrobiła. Będę musiał chyba jakoś ten wydech odkręcić, bo się go na kosiarce raczej nie pospawa. 

2. Mazurek ze Stanowskim. Trochę jak sernik taki z rodzynkami sernik, z tym, że rodzynek więcej niż sernika. Ale może będzie lepiej. Złą informacją jest, że wciąż nie zaczęli wysyłać „Kmiotów polskich”. Choć właściwie śmieszną by była sytuacja, gdyby najlepiej od lat wielu sprzedana książka z poezją nie powstała. 
Obejrzeliśmy „Oslo” na HBO. Tzw. normalni ludzie zwykle nie wierzą, że się politykę często tak właśnie robi.

3. Kocię siedzi w domu. Rudzia wychodzi. Kocio znika. Wieczorem, gdy zaczęło lać wrócił przemoczony i postanowił schnąć na moich kolanach. Dość szybko mu to poszło. 
Złą informacją jest, że nie wiem jeszcze o czym napiszę jutro felieton do „Dziennika Polskiego”. 

 

środa, 15 września 2021

14 września 2021


1. Poseł Suski u Mazurka. Zastanawiam się, co jest zabawniejsze: tyrady posła Suskiego, czy wnioski wysnuwane z tych tyrad, przez – wydawać by się mogło – poważnych ludzi. I dyskusje na ten temat. Wysokie C. Polska wyjdzie z Unii Europejskiej, bo poseł Suski coś powiedział. No, skoro poseł Suski to powiedział, to na pewno wyjdzie. 
Tradycyjnie się nie wyspałem. I to jest zła informacja. 

2. Po raz pierwszy od bardzo dawna zjadłem krewetki w Krakenie. Złą informacją jest, że nie były tak dobre, jak kiedyś. Świat schodzi na psy. Ale nie zupełnie, gdyż tuna burgery były chwalone. Jak kiedyś.

3. Wczoraj, przed samą Warszawą zwariował HVAC. I to jest zła informacja. I zaczął dmuchać gorącym, nic sobie z prób regulowania przeze mnie temperatury nie robiąc. Przypomniałem sobie o tym przed wyjazdem. Oczywiście problem ten wcześniej miało milion Amerykanów, z których tysiąc postanowiło się jego rozwiązaniem podzielić w internecie. Kilku zrobiło to na Youtube. Więc się dowiedziałem, że muszę wypiąć bezpiecznik, wpiąć bezpiecznik, uruchomić auto, przez dwie minuty pozwolić się HVAC-owi zaadaptować, wyłączyć auto, po piętnastu sekundach uruchomić auto i gotowe. Zrobiłem to nawet trzy razy. I wszystko się prawie udało. Otóż na mnie dmuchało w porządku, na pasażera – powietrzem gorącym. Wyrzuciło więc Miśka na tył. 
Dojechaliśmy do Słupcy. Na Orlenie postanowiłem Lawinę umyć. Pomny zawieszenia myjni na Orlenie w Świebodzinie, zapytałem obsługę żeńską, czy Lawinia się mycia w myjni nadaje. Obsługa odpowiedziała twierdząco. Wjechałem więc do środka, Misiek myjnię uruchomił. Ja, z Moim Nowym Szefem siedzieliśmy,w aucie. Ja kontemplowałem myjnię, Mój Nowy Szef – Apple Event. W pewnym momencie dotarło do nas, że myjnia się zawiesiła i myje w kółko pół metra bieżącego Lawiny: koniec kabiny – początek paki. Zadzwoniłem do Miśka, żeby nas ratował. Odpowiedział, że nawet na chwilę nas nie można z oczu spuścić. Ale zanim przyszedł – sztuczna inteligencja myjni zauważyła, że coś jest nie tak i wymogła kontynuację programu. Nie była to wybitnie inteligentna sztuczna inteligencja, bo przywieszenie programu powtórzyło się jeszcze dwa razy. W związku z tym, mycie trwało dobre trzy kwadranse. Czas ten się jakoś specjalnie na jakość nie przełożył. Za to, po myciu, HVAC się naprawił i przestał wiać na gorąco. 

Po drodze, wysłuchałem wczorajszej rozmowy koleżanki Kolendy z Radkiem Sikorskim. Rozmowa bardzo mi przypominała tę dzisiejszą, poranną, z RMF FM. Koleżanka Kolenda wystąpiła w roli Roberta Mazurka, zaś Sikorski w roli Marka Suskiego. Różnica była tylko taka, że po wszystkim Suski nie obrażał na Twitterze Mazurka. 

No i jednak Mazurek by nie pozwolił Sikorskiemu pleść takich andronów. 

 

wtorek, 14 września 2021

13 września 2021


1. –Im więcej słów pan wypowiada, tym bardziej widać, że nie ma pan nic do powiedzenia – powiedział Mazurek do Cymańskiego. Trudno się z nim nie zgodzić. I to jest zła informacja. 

Koty czekały w kuchni przy swoich miskach. Okazało się, że poza suchym (które i tak było w misce) i resztką jakiejś starej „Doliny Noteci” nie mam im co dać. Pokręciły się chwilę i poszły. 
Chwilę później pod drzwiami na tarasie znalazłem martwą mysz. Bożena uważała, że koty w ten sposób chciały pokazać, że głodząc zmuszamy je do polowania, ja zaś pomyślałem, że koty widząc, że się w domu nie przelewa, postanowiły się podzielić zdobyczą.

2. Pojechałem do miasta, żeby zrobić zakupy kotom. Amazon już chyba prawie gotowy. Ani chybi zaczną likwidować zaraz kontenerowy biurowiec. Informacje o naborach pracowników wyciekają nawet z zamkniętej lodówki. Właściwie, gdyby szukali kogoś do prowadzenia mediów społecznościowych, to bym mógł aplikować. Mam jakąś praktykę. Swoją drogą, to że się tak ostro reklamują chyba znaczy, że mają problem z zebraniem załogi. Ciekawe co zrobią najpierw: podniosą stawki, czy zaczną się reklamować po ukraińsku. Chyba, że już się po ukraińsku reklamują, tylko dobrze targetują ten przekaz. 

Kupiłem w Rossmanie saszetek mnóstwo, w jakimś dziwnym sklepie typu dyskont kupiłem mnóstwo baterii za jakieś grosze. W Tesco, którego zaraz nie będzie, ptasie serca dla kotów. No i się musiałem chwilę po mieście pokręcić, bo czekałem aż mi przyjdzie e-recepta. Chwila trwała godzinę z kawałkiem. Mam wrażenie, że dwie na trzy spotykane osoby mówiły po ukraińsku lub rosyjsku. 
Byłem na targu zwanym rynkiem. Kupiłem śliwki. I wieszak, który Bożena zarezerwowała w „Atelier u Iwonki”. W końcu przyszła recepta. Lek trafiłem w drugiej aptece. I w ten prosty sposób z 45 minut, które miał trwać wyjazd, zrobiło się godzin trzy. I to jest zła informacja. 

3. Wróciłem do domu. Nakarmiłem Kocia. Kocię, które spało jak zabite, jak tylko usłyszało mlaskanie – zerwało się na równe nogi. Znikąd pojawiła się też Rudzia. 
Złą informacją jest, że najedzone Kocię zaczęło się bawić martwą myszą. I nie robiło tego w czysty sposób. 
Ruszyłem do Warszawy. Omijając Kulczyka udało mi się nawet całkiem sprawnie dojechać. W Warszawie bardzo ciekawa rozmowa, z – ze spotkania, na spotkanie – coraz bardziej interesującym rozmówcą. 



poniedziałek, 13 września 2021

12 września 2021


 

1. Spałem do południa. A przynajmniej do dziesiątej. Nie próbowałem nawet oglądać niedzielnej, przedpołudniowej publicystyki. Obejrzeliśmy słabą komedię romantyczną. Bardzo słabą. Dwie przyjaciółki wychodziły za mąż. Nie oglądałem z wystarczającym zaangażowaniem, żeby zrozumieć o co chodziło. W każdym razie wesela odbywało się w tych samych salach, w których dwa lata temu Andrzej Duda spotykał się z Donaldem Trumpem. Pamiętam, że chyba tylko jeden z naszych korespondentów zauważył, że w spotkaniu uczestniczyło – poza wiceprezydentem – dużo sekretarzy. Co było wyjątkowe. Towarzysze amerykańscy byli zdziwieni, że polskie media tego nie zauważyły. Cóż działają te nasze media trochę inaczej niż w takich na przykład Stanach. I to jest zła informacja. 

2. No i w końcu udało się nam obejrzeć „Manka”. Przymierzałem się do tego parę razy, ale jakoś okazji nie było. Bardzo to dobry film jest. Oczywiście natychmiast mi przyszła ochota na „Obywatela Kane'a”. Niestety żadna z platform go nie udostępnia. I to jest zła informacja. Przyjdzie kupić od Appla.

3. U kotów wszystko w porządku. Rudzia większość czasu spędziła na tarasie z Kocięciem. Kocio krążył. Wieczorem wszyscy wrócili do domu. Znaczy najpierw było Kocię z Kociem. Wydawało nam się, że Rudzia gdzieś jest w domu i zamknęliśmy drzwi na taras. W pewnej chwili Kocio zaczął się wydzierać, zaprowadził Bożenę pod rzeczone drzwi. A za którymi siedziała Rudzia. Kocio – jak mu się chce – jest bardzo za rodzinę odpowiedzialny. 

Wieczorem obejrzeliśmy jeszcze jeden film. I to jest zła informacja. Obiecałem Bożenie, że nie napiszę jaki, bo trochę wstyd. W każdym razie amerykański. Superprodukcja. Niemiecki reżyser. Ze Stuttgartu. Byłem kiedyś w Stuttgarcie. Mieszkałem w hotelu przy lotnisku. Na lotnisku było coś, co omiatało świat światłem. Jak latarnia morska. To ponoć pamiątka po sieci takich latarni. Sieć ta umożliwiała nocne loty. Na przykład do Królewca. W Królewcu nie byłem. I się nie wybieram.
W Stuttgarcie polecam muzeum Porsche. I restaurację nad tym muzeum. Kiedy się poprosi, podają wybitny destylat z pigwy. Destylat – nie nalewkę. 

sobota, 11 września 2021

11 września 2021

 

1. Śniło mi się, że mnie prąd kopnął. Tylko trochę. Nie na tyle, żebym się obudził. Obudziłem się dużo później. Wszystko mnie bolało. Jakby mnie prąd kopnął. I to jest zła informacja.
Montowałem później lampę. Pomny snu dwa razy sprawdzałem, czy w kostce ni ma napięcia. Nie było. 

2. Pani Merkel przyleciała do Warszawy samolotem z niezbyt rzucającym się w oczy napisem „Luftwaffe” na pionowym stateczniku. To ciekawe, że nie ma już ani Wehrmachtu, ani Kriegsmarine, a Luftwaffe zostało.

Panele na dachu stołówki robią prąd od roku. No i przez ten rok zrobiły 9,5 MWh. To ponoć niezły wynik. Przyszedł też rachunek za prąd. Za rok rachunek. Z którego nic nie rozumiem. I to jest za informacja.

3. Obejrzeliśmy na Netfliksie film „Worth”. O prawniku, który zarządzał funduszem dla rodzin ofiar WTC. Nie był to najlepszy film. Lepszy by był, gdyby go wyreżyserował Eastwood. Nie wyreżyserował, ale nie to jest najgorsza informacja. Oglądając pomyśleliśmy równolegle z Bożeną, że w Polsce nawet takiego filmu nie zrobiono o 10 kwietnia 2010. Zrobiono gorszy. I to jest zła informacja. 

11 września 2001 roku pracowałem w sportowym magazynie „Viva Futboll”. Telewizor w redakcji nie miał anteny. Kombinowałem więc antenę z wieszaka. Takiego z drutu, na jakim odbiera się marynarki z pralni. Chyba skutecznie, bo jakieś obrazki z tego telewizora pamiętam.