poniedziałek, 6 września 2021

5 września 2021

 


1. Wcześniejszy brak połączenia pomiędzy konwerterem satelitarnej anteny a tunerem odzwyczaił mnie od oglądania niedzielnej publicystyki. „Siódmy dzień tygodnia” zupełnie wyparłem ze świadomości. Zobaczyłem migawkę „Woronicza 17” i przełączyłem na Rymanowskiego, u którego było nudno. Zapamiętałem tylko, że Kanthak jeździ z dziewczyną po dożynkach. Tak właściwie, to Jan Kanthak mógłby być moim synem. I to jest zła informacja, bo chyba jeszcze nie jestem gotowy na to, by być w wieku kogoś, kto jest ojcem posła na Sejm. U Piaseckiego zobaczyłem Leszczynę i natychmiast wyłączyłem telewizor. 

2. Dużo ciekawiej było na ClubHouse. Przysłuchiwałem się rozmowie na temat pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Przy okazji wyciągnąłem z Suburbana akumulator. Wciąż się ładuje. Próbowałem też rozebrać sprzęgło kompresora klimatyzacji. Prawie mi się udało. Jak na kilku youtubowych filmach – odkręciłem śrubę, po której odkręceniu zejść powinien element, który sprzęgło dociska. Nie zszedł. I to jest zła informacja. Udało mi się tylko zalać wszystko WD40. No i się teraz obraca mniej protestując. 

3. Później się spotykałem. Najpierw w Krakenie. Później pojechałem w gości. Na Pragę. Giorgi wiózł mnie Chryslerem Sebringiem. Giorgi marynarkę miał nawet. Przy Palmie nie przejął się zupełnie nadjeżdżającym na sygnale radiowozem. Dżygit. W gościach niestety wszedłem w tryb narzekania. Istnieje niebezpieczeństwo, że mi tak do jutra zostanie.  
Wróciłem do domu Astrą z Anvarim. W domu zacząłem oglądać „Czterdziestolatka”. Ciekaw jestem, czy gdybym był trzydzieści lat młodszy, to by mnie też wciągnął. Gdybym dziś był trzydzieści lat młodszy. Chyba jednak nie. I to jest zła informacja.



niedziela, 5 września 2021

4 września 2021


 

1. Zacząłem oglądać „Zwykłych obywateli”. Przez cały czas się zastanawiałem, czy już ten film widziałem, czy tylko oglądałem dziesięć innych historii, w których para jedzie przez postapokaliptyczną Amerykę, wpadając na dziwnie stylizowane gangi, kulturalnie wyglądających ludożerców, czy, na koniec jest zdradzana przez sympatycznych dziaduniów. Jednak tego filmu wcześniej nie oglądałem. Złą informacją jest, że poza „Mad Maxem” i tym filmem, co to autor książki, na podstawie której był zrobiony dostał tę amerykańską nagrodę, co to nie pamiętam, jak się nazywa – nie jestem sobie w stanie przypomnieć, jak się nazywały te filmy z których garściami czerpano. 

2. Wbrew pozorom tygodnik „Wprost” wciąż istnieje. W postaci elektronicznej. No i tenże tygodnik w rubryce polityczno-plotkarskiej postanowił się mną zająć. Napisano: że skoro jestem z Krakowa, to mam daleko do pracy w Zielonej Górze. Jest w tym jakaś logika. Złą informacją jest, że najprawdopodobniej stosowana jest również w innych tekstach duetu Olczyk-Miziołek. 

3. Razem z kolegą Wojtkiem pojechaliśmy do miejscowości Borki Kosiorki po Suburbana. Po drodze obserwowaliśmy nieco arizońskie niebo. A na niebie chyba poniemieckie migi dwudzieste dziewiąte. Suburban stał rok. Mechanik się w pewnym momencie poddał i Suburban zaczął wrastać. Niby wrósł, a zapalił. Podolewaliśmy różnych płynów, wymieniliśmy klosz od lampy i ruszyłem. Kolega Wojtek nieskutecznie próbował mnie do jazdy zniechęcić, sugerując, że nigdzie nie dojadę. Dojechałem. Z przerwą w Kałuszynie. W Kałuszynie wyglądało na to, że nie dojadę, gdyż coś złego się stało ze sprzęgłem sprężarki klimatyzacji. Niebezpiecznie się zagrzało, więc trzeba było zaczekać, by wystygło. Czekając, zjedliśmy w lokalu, w którym, na ścianie, podpisała się Izabela Trojanowska. Gotujący Egipcjanin chciał kupić Suburbana. Za gotówkę. Odmówiłem. Sprzęgło się przestało grzać, dojechałem do domu. Złą informacją jest, że nie wiadomo czy się aby grzać znowu nie zacznie. Gdy się zagrzeje za bardzo, może strzelić pasek. I wtedy miał się będę z pyszna. 

sobota, 4 września 2021

3 września 2021


1. Dziennikarka TVN24 próbowała rano wymusić na wiceburmistrzu Michałowa stwierdzenie, że mieszkańcy źle znoszą stan wyjątkowy. Wójt mówił, że większym problemem jest sytuacja na granicy. Dziennikarka TVN24 cisnęła, że mieszkańcy będą musieli nosić ze sobą dowody osobiste. Wiceburmistrz, że większym problemem jest sytuacja na granicy, że zdarzały się sytuacje, że ktoś znajdował migrantów w stodole swojej. Dziennikarka sugerowała, że to internetowe plotki, że ludność będzie pozbawiona informacji znad granicy, bo dziennikarze tam nie wejdą. Wiceburmistrz odpowiedział, że mieszkańcy wiedzę czerpią bezpośrednio.

Obserwacja TVN24, do której to czynności wróciłem niedawno po dłuższej przerwie, prowadzi do wniosku, że większość pracujących tam ludzi uwierzyła, że stacja zostanie za chwilę zamknięta. I mają więc ostatnią szansę, by zrobić cokolwiek. Z tym, że to cokolwiek, nie jest wcale czymkolwiek w celu uratowania stacji przed zamknięciem, tylko czymkolwiek w ogóle. 
Teraz więc zajęli się walką z ochroną wschodniej granicy Unii Europejskiej. Walką dla walki. Bo – mimo wszystko – trudno sobie wyobrazić, że chodzi im o to, by polski Rząd przepuścił falę migrantów przez granicę. By dotarli oni do Niemiec. Niemiec, do których gdyby by dotarli, Alternative für Deutschland zyskała by trochę ekstra punktów. Co by mogło przesunąć układ polityczny w Unii Europejskiej. Przesunąć w stronę, która raczej nie jest chyba ulubioną dla większości gwiazd stacji. 

Cóż, od polityków, którzy uwierzyli w swoją propagandę – śmieszniejsi są wierzący w swoją dziennikarze. Choć właściwie wcale nie są śmieszni. I to jest zła informacja. 

2. Byłem gapiem. W znaczeniu oglądałem uroczystą zmianę warty pod GNŻ. Z okazji Święta Kawalerii. Przemawiał minister Kasprzyk – nazywany, przez przyjaciół zupełnie jak Hans Kloss – Jankiem. Zacytował chyba Wieniawę-Długoszowskiego. Że dyplomaci mogą robić świństwa ale nie mogą robić głupot, zaś kawalerzyści mogą robić głupoty, ale nie mogą robić świństw. 
Złą informacją jest, że podczas apelu pamięci nie przypomniano nazwisk żołnierzy dzisiejszych jednostek kawalerii, którzy zginęli na misjach. Jedne, co im możemy teraz ofiarować to pamięć. 


3. Dykteryjka sprzed lat. Do Londynu przyjeżdża leningradzka orkiestra. Kapelmistrz z Leningradu rozmawia ze swoim londyńskim odpowiednikiem 
Mówią, że w Związku Radzieckim panuje antysemityzm, a u nas w orkiestrze gra czterech żydów. Jeden nawet pierwsze skrzypce! A ilu jest żydów u was? 
–Nie wiem – odpowiada spokojnie Brytyjczyk. 
Dykteryjkę tę przypomniała mi dzisiejsza dyskusją o homofobii. Przypomniała mi też historię o pewnym państwowym urzędniku, który na pytanie o jego preferencje seksualne zwykł odpowiadać: spierdalaj
Złą informacją jest, że dziś mało kto rozumie i tę dykteryjkę, i tę historię. 

czwartek, 2 września 2021

2 września 2021



1. Zawsze, gdy mam ustawiony budzik się nie wysypiam, bo się co chwilę budzę i sprawdzam, czy aby nie dzwoni. Miałem budzik ustawiony. Na szóstą. I to jest zła informacja. 

2. Wstałem. Przyszła kocia rodzina. Zaczęła jeść. Nałożyłem jej – w znaczeniu: rodzinie – ile się dało, spakowałem się i poszedłem. Przed bramę. Po chwili przyjechał Mój Nowy Szef. Przyjechał i zawiózł mnie do Babimostu. Porządny człowiek. Właściwie, to zdążyłem w ostatniej chwili, bo kiedy wysiadałem z auta, ze środka wyszła pani i powiedziała, żeby się spieszyć, bo zamykają. I zamknęli. Parę minut po mnie przyjechał jeszcze ktoś. I go już nie wpuścili, choć błagał. I to jest zła informacja, bo mogli okazać trochę serca i go wpuścić. Samolot za to wystartował pięć minut przed czasem. A wylądował przed czasem z pół godziny. 

3. Złą informacją jest, że nie mogę napisać, co przez cały dzień robiłem w Warszawie. No i to, że przez to, że przez cały dzień to robiłem, nie wiem, co będzie w jutrzejszej Gazecie. 

środa, 1 września 2021

1 września 2021


1. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów się pierwszego września wyspałem. W 2018 r., kiedy przygotowywaliśmy spotkanie z tzw. Niemcem w Wieluniu, na obiedzie podczas wizyty grupy przygotowawczej sugerowałem, że kiedy następnym razem będą nas najeżdżać, niech to zrobią wczesnym popołudniem. W swoim dobrze pojętym interesie. Nie za bardzo chcieli o tym rozmawiać. I to jest zła informacja. 

2. Byłem w Skwierzynie. Zobaczyłem remontowany kościół. Nie zobaczyłem obrazu, który przemycono z Klewania na Rówieńszczyźnie. I to jest zła informacja, bo sztukę sakralną oglądać lubię. Ubiegłowieczna historia nie obeszła się ze Skwierzyną najlepiej. 

Rudzia z Kocięciem właściwie cały dzień spędziły w domu. Wyszły dopiero wieczorem. Kocia nie było. W końcu przyszedł. Wyszedł do górnej łazienki, gdzie montowałem lampę i zaczął się awanturować. Chodziło mu, żebym szybko zszedł na parter i nałożył mu świeże jedzenie. Później chciał, żebym go wpuścił do stołówki. Tu byłem twardy. Gdybym go wpuścił, musiałbym czekać aż wyjdzie. Albo go szukać. I wyciągać.

3. Pojechałem do Rzepina. Ubiegłowieczna historia nie obeszła się z Rzepinem najlepiej. Na komunalnym cmentarzu pochowany jest kapral Henryk Chrul, obrońca Westerplatte. IPN wpadł na godny i sprawiedliwy pomysł, by pierwszego września czcić pamięć obrońców Westerplatte. W Rzepinie IPN był w osobie dyrektora szczecińskiego oddziału. Wyszła miła, kameralna uroczystość. Syn Obrońcy, a bardziej żona syna Obrońcy opowiadała o Obrońcy dykteryjki. Był prawdziwy Generał z Żagania. I młodzież z klasy mundurowej. Z tym, że ta młodzież zajęta staniem na baczność nie słuchała dykteryjek. Obrońca nie chciał się żenić, bo zakładał, że będzie znowu wojna. A bezżennemu walczy się łatwiej. W końcu pojechał kiedyś do Zielonej na Winobranie. Tam zapoznał dziewczynę. Następnego dnia się oświadczył i przy trzecim spotkaniu ożenił. 
Winobranie się zaraz zaczyna – jakby co. 

Z Rzepina wracałem przez Świebodzin. I to jest zła informacja, bo wszedłem do Lidla i wydałem worek pięniędzy. 

Jutro w Gazecie będzie o grasującym w Gorzowie podpalaczu, pierwszym dniu roku szkolnego, wywiad z ministrem Kraską. O ratownikach medycznych. Ciekawy – stacje, które ich zatrudniają wypracowały w zeszłym roku milionowe zyski. Wielomilionowe. A udają, że nie mają pieniędzy na podwyżki. No i o tej uroczystości w Rzepinie. 



 

wtorek, 31 sierpnia 2021

31 sierpnia 2021


 

1. Dzień zaczął się od tego, że Kocio postanowił mnie wypchnąć z łóżka. A może zaczął wypychać bezwiednie? Trudno powiedzieć. Wstałem. Kocio wstał pól godziny później. Zjadł i poszedł. Chociaż padało. To, że padało, to zła informacja, gdyż od dwóch dni schnie na sznurku pranie. Znaczy raczej moknie. 

2. Przyjechał pan od ustawiania satelitarnej anteny. Wziął drabinę, wylazł na maszt i zaczął anteną kręcić. Przestał. Ostrożnie zszedł z drabiny. Unikał nerwowych ruchów, gdyż odkrył, że w konstrukcji anteny zamieszkały pszczoły. Antenę ustawił. Nie pomogło. Trzeba było wymienić przewód. Ledwo starczyła resztka, którą miałem. Jest zrobione byle jak. Ale przez chwilę będzie działać. Gdy przestanie – muszę być przygotowany. Mieć przewód koncentryczny, żelowy w odpowiedniej długości i rurki najlepiej stalowe, by przewód przez nie puścić. I móc jeździć po nich samochodem. 

Pan pojechał, telewizor zaczął działać. I to jest zła informacja. Trafiłem od razu na jakiegoś prawnika z Wolnych Sądów, który tłumaczył, że nie wolno wprowadzać stanu wyjątkowego. Gotów jestem się założyć, że jakiś czas temu twierdził, że należy wprowadzić stan wyjątkowy w związku z pandemią. 
Póżniej z prowadzącym dziennikarzem się zgodzili, że wniosek Premiera do TK to wychodzenie z UE. No i wyłączyłem telewizor. 

Mój ulubiony Michał Szułdrzyński napisał: Covid nie był powodem do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Ale trzy tuziny migrantów na granicy już tak.
Nie byłby sobą, gdyby pamiętał o przygotowanych i wprowadzonych przez Platformę z PSL-em przepisach o Stanie epidemicznym. 

3. Z Moim Nowym Szefem pojechaliśmy do Gorzowa. Na uroczystości. Najpierw z mostu oglądaliśmy przelot iskier, później byliśmy w radio, później byliśmy na uroczystościach, później na obiedzie, później wróciłem do domu. 

W domu pusto. Po godzinie przyszła Rudzia z Kocięciem, które najpierw zjadło, później zaczęło po całym domu gonić swój ogon. Niezbyt skutecznie. 

Wieczorem oglądałem „Ostatniego Skauta”. Tytuł pamiętałem z wypożyczalni kaset wideo, tej na rogu Filareckiej i Salwatorskiej. Wtedy – z niewiadomych przyczyn – nie udało mi się kasety z nim wypożyczyć. Dziwny ten film. Dziwnymi samochodami jeżdżą. Złą informacją jest, że przespałem finał. Więc nie wiem, jak się kończy. 

Jutro w Gazecie: o dzisiejszych uroczystościach, o tym, że Maryla Rodowicz jest honorową obywatelką Zielonej Góry, o zmianach w rozkładach gorzowskich autobusów, no i o tym, że Lubuskiem nie ma już Porozumienia, bo całe przechodzi do Adama Bielana. 

30 sierpnia 2021


1. Pojechałem do miasta po kocie jedzenie. Lało. Jak z cebra. Kupiłem w Acion kilka niepotrzebnych rzeczy. W Rossmanie kocie jedzenie. Lało jak z cebra. Zalało dziurę pod wiaduktem. Nie na tyle, żeby nie była przejezdna. Pod Amazonem na parkingu stoją już samochody. Nie byłem w Lidlu. I to jest zła informacja.

2. Campus Polska przestał być transmitowany. I to jest zła informacja. Po panelu z Tuskiem i Trzaskowskim ktoś porównał ich do Bidena i Harris. Naszło mnie od razu, że w naszym przypadku odpowiednikiem Bidena jest Trzaskowski.

Koty wyszły rano. Kociątko w ślad za matką wykonało piękny skok z tarasu. Pierwszy wrócił Kocio. Przespał pół dnia na kanapie. Reszta wróciła, gdy się już ściemniło.  

3. Jutro w Gazecie: o tym, że serce z Zielonej do Zabrza leciało policyjnym bellem, o tym, że w potrzebie będą nas wspierać niemieckie karetki z ratownikami, o tym, że koparka w Świebodzinie naruszyła gazociąg. No i przede wszystkim o 39 rocznicy wielkiej demonstracji w Gorzowie. 

Na koniec dnia zacząłem oglądać na Amazon Prime rosyjski film o obcym statku kosmicznym, który zestrzelony przez niezwyciężone rosyjskie lotnictwo, rozbił się na Czertanowie, zabijając dwieście osób. Jeszcze nie wiem, jak się to skończy. I to jest zła informacja. Na razie jest ciekawie. Młodzież szkolna żąda wykończenia obcych, młodzież zła jest w związku z ofiarami. Nikt nie wiąże ofiar z decyzją o zestrzeleniu. 


 

niedziela, 29 sierpnia 2021

29 sierpnia 2021


1. Coś się tam mojej osobie śniło. Nie pamiętam co. I to jest zła informacja. Praga albo Budapeszt. I w tej Pradze albo Budapeszcie mieszkanie nasze przy Filareckiej. 

2. Twitter nie ma sposobu na oznaczanie sarkazmu. I to jest zła informacja. Popularny ostatnio poseł z Wielkopolski napisał: Czeski dziennikarz pyta mnie: dlaczego polski rząd nie chce pomóc tym Afgańczykom? Odpowiadam, że sam chciałbym to wiedzieć. A on: my to byśmy dali im piwo i smažený sýr. Najwyraźniej nie zauważył, że piwo dla muzułmanów to coś, jak czarna polewka. Skomentowałem, że my w takim razie powinniśmy proponować wódkę i schabowe. 

3. Z Moim Nowym Szefem pojechaliśmy na dożynki. Pod Koszalin. Kiedy ostatni raz jechałem od Szczecina na wschód nie było jeszcze S6. Teraz jest. Dożynki w deszczu. Nie byle jakim. Wręcz – nomen-omen – nawalnym. Kiedy się skończyła część oficjalna przestało padać. Znowu padało, gdy wracaliśmy. Rokitnicy nie spadła zaś ni kropla. 
Nie ma zwyczaju włączania w deszczu tylnego przeciwmgielnego. I to jest zła informacja. 

W jutrzejszej Gazecie: o tym, że gwiazda Falubazu najważniejsza jednak odchodzi, o tym, że się w zielonogórskim MZK dogadano i strajku nie będzie, o tym, że Maryla Rodowicz zostanie honorowe obywatelstwo.

Na HBO trzecia seria Brytanii. Trudno mi sobie wyobrazić w jakim języku się oni tam wszyscy dogadują. Bo łacina to raczej być nie mogła. 



 

28 sierpnia 2021



1. Po śniadaniu zaczęliśmy sprzątać spadnięte gałęzie z lipy. Wyszły trzy kursy. W takich sytuacjach złą informacją jest, że nie kupiłem Silverado. 

2. Przy wożeniu gałęzi wyszło, że z opony prawej tylnej duch uchodzi. Pojechałem szukać męczygumy. Najpierw do Mostek. Przez las. Później do Portu. Wulkanizator w Porcie przestał działać w soboty. I to jest zła informacja. Z Portu do Świebodzina. Trochę naokoło, bo do miasta wjeżdżałem Młyńską. Otwarty był dopiero zakład przy zwanym Rynkiem targu. Otwarty był przypadkiem, bo zwykle, w sobotę o tej porze był zamknięty. Wyciągnięto gwóźdź. Wepchnięto coś, co zatkało dziurę. I tyle. 60 zł. 
Kiedy wracałem złapał mie przejazd przy Sobieskiego. W krzakach obok torów stał brodaty mężczyzna w okularach. Dziwnie podekscytowany. Z małą kamerą w ręce. Pomachał nadjeżdżającemu pociągowi i zaczął go filmować. Kiedy pociąg przejechał, wszedł na tory i filmował pociągu tył. 

3. „Three Billboards Outside Ebbing, Missouri”. Bardzo dobrze wydane bez paru groszy dziesięć złotych. Tak dobrze, że aż odpaliłem później pierwszą serię „True Detective”. Złą informacją jest, że odpaliłem tak późno, że nie ma szans bym dooglądał. 


 

sobota, 28 sierpnia 2021

27 sierpnia 2021


 

1. Nie spałem zbyt długo i to jest zła informacja. Nie spałem zbyt długo, gdyż obudziła mnie miaucząca w niebogłosy Rudzia. Otóż się okazało, że wieczorem musiała nie wiadomo kiedy wyjść. Kocię zostało. Stała więc przed drzwiami tarasu i się darła. Kocię siedziało w środku. Kiedy ją wpuściłem od razu podbiegła sprawdzać, czy wszystko z Kocięciem w porządku. Przyszedł z góry Kocio. Rudzia chciała się przywitać. Kocio udawał niezainteresowanego. 
Później złapałem ich jak razem leżą wszyscy na łóżku na piętrze. 

2. Pojechaliśmy do Frankfurtu odwieźć na pociąg Tośkę z koleżanką. Ceterum censeo droga z Węgrzynic do Toporowa powinna zostać wyremontowana. Parkowanie przy dworcu we Frankfurcie kosztuje 25 centów za godzinę. Pół euro za dwie. Frankfurt nad Odrą ma jednak jakieś plusy. Na latarni za mostem wisi plakat AFD. Napisano na nim, że zamknięte granice to coś normalnego. Ustaliliśmy, że te plakaty nie mogą dotyczyć Bundesratu, bo do Bundesratu nie ma bezpośrednich wyborów.  
Po słubickiej stronie wzmacniane są wały. Te przeciwpowodziowe. Ważne byśmy ich za bardzo nie wzmocnili, bo wielka woda wtedy by mogła lunąć na naszych niemieckich przyjaciół.
Przejazd kolejowy na Transportowej w połączeniu z wyjazdami z parkingów dla TIR-ów może zabrać człowiekowi dobre pół godziny. I to jest zła informacja.

3. Dojechaliśmy do Boczowa na pół godziny przed zamknięciem. Nie było zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Ja tam znalazłem odkurzacz Miele. Z elektroszczotką. Za całe 80 złotych. Wygląda na to, że nie działa regulacja mocy silnika. Ale co to dla mnie. Ważne, że działa elektroszczotka. Złą informacją jest, że nie zdążyłem zapytać o cenę granicznego słupa z tablicą Freistaat Bayern. 
Od przyjazdu do Boczowa nieskutecznie próbuję sobie przypomnieć piosenki, jaką „Lamus” reklamował się w lokalnej telewizji. Jeśli chcesz się coś tam i się wyposażyć, to coś tam, coś tam, coś tam u Zbyszka w Boczowie
Wracaliśmy naokoło. Przez Świebodzin. W Wilkowie złapał nas korek. Czy korek nieruchomy ma jakąś specjalną nazwę? Wyrwaliśmy się z niego i przez Borów i jakieś nowe osiedla w Rozłogach dojechaliśmy po wąskim bruku do miasta. 

Wieczorem z przerwami oglądaliśmy „Biga Lebowskiego”. Dziś takich filmów nie robią. 

Jutro w Gazecie: o Falubazie, o niewybuchach. Więcej nie pamiętam. Traumatyczne przeżycia mogą powodować wypieranie wspomnień. 

piątek, 27 sierpnia 2021

26 sierpnia 2021


 

1. Rudzia z Kocięciem nocowała w domu, Kocio krążył. Razem rano przyszli zjeść. Kocię je wszystko. Rudzia zaczęła wybrzydzać. Kocio niby nie je, ale kiedy reszta je, on też zaczyna. Złą informacją jest, że trzeba będzie Rudzię z Kocięciem do weterynarza zawieźć. A nie bardzo wiadomo, jak to zrobić.  

2. Dzień – excusez le mot – się posrał, gdy próbowaliśmy skręcić z drogi nr 277, czyli tej przez Kije ze Skąpego na starą trójkę. Otóż był korek. I do skrętu, i na starej trójce. Byliśmy spóźnieni. Już wcześniej byliśmy spóźnieni. Zanim wjechaliśmy na S3 byliśmy spóźnieni jeszcze bardziej. I to się do Zielonej nie zmieniło. Z Zielonej z Moim Nowy Szefem pojechaliśmy do Gorzowa. W Gorzowie nawiedziliśmy Szpital. Później pojechaliśmy oglądać jak prezes Kurski wbija łopatę. 
Doświadczenie interesujące, gdyż po raz pierwszy nie pamiętam od kiedy prezes Kurski na imprezę się nie spóźnił. Że się Kura zawsze na wszystko spóźnia to secret de Polichinelle. Ostatnio obserwowałem to 1 sierpnia przy Gloria Victis
Najbardziej widowiskowe spóźnienie Kury uniemożliwił wtedy chyba jeszcze BOR-owik z Czasówek. Miało to miejsce na Jasnej Górze. Otóż Franciszek (papież) zaczął odprawiać mszę na wałach. No i ta msza już chwilę trwała. Pod wałami ludzi tysięcy setki, transmisja pewnie nie tylko do polskich telewizorów. Wpada Kura. No i zamierza przejść między Franciszkiem a światem. Widzi to BOR-owik z Czasówek. Nie wierzy własnym oczom. W ostatniej chwili szczupakiem się rzuca i blokuje Kurę, mówiąc, że może jednak przejdzie inną drogą. 
W każdym razie wystąpiłem w telewizji. Jako tło przebitki do przemówienia Kury. Złą informacją jest, że byłem niezbyt ostry. Zauważył mnie waszyngtoński Stańczyk.

3. Po powrocie do Zielonej, dzień – 
excusez le mot – posrał się do imentu. I to jest zła informacja, bo zakładałem, że się – excusez le mot – posra tylko trochę. Skończyło się na tym, żeśmy spóźnili Gazetę o dwie godziny. I na takie spóźnienie korporacja już raczej nie miała procedur. Pikanterii dodaje fakt, że spóźniliśmy Gazetę pojutrzejszą. 

A w jutrzejszej: O referendum w sprawie odwołania lekarza w gminie Zabór, o oświetleniu gorzowskiego żużlowego stadionu, o wypadku na S3, przez który się spóźniliśmy do Zielonej i o tym, że się remontują kolejowe dworce. 


czwartek, 26 sierpnia 2021

25 sierpnia 2021


1. Obudził mnie Kocio. Złą informacją jest, że było to przez szóstą. Obudził mnie zawodząc. Tak po kociemu. Jak w sytuacji, gdy się przegaduje z innym kotem. Wstałem myśląc, że jakiś inny kot jest w domu. Żeby Kocia wesprzeć w ewentualnej walce. Innego kota nie było. Nie wiem, czy aby nie chodziło o odbicie, w stojącym na korytarzu lustrze. 

2. Kocio gdzieś znikł, ja się przeniosłem do kuchni. Przyszła Rudzia z Kocięciem. Zaczęły wyjadać Kociowi suche. Wyjadły prawie całe. Wrócił kocio. Zobaczył pustą miskę, popatrzył spode łba na Rudzię z Kocięciem. Wszystko było w tym spojrzeniu widać. Podszedł do nich i zaczął im obwąchiwać pyszczki. Wyglądało, że szuka sprawcy. Przerwał śledztwo, gdy mu Bożena suchego dosypała. 

Zapomniałem napisać, że w poniedziałek wiatr urwał konar przydomowej lipy. I to jest zła informacja. To, że urwał. Nie to, że zapomniałem. Będzie trzeba sprzątnąć. A tu robota mnie wciąga w jakiś irracjonalny sposób.

3. Pojechałem do Zielonej. Przez Pomorsko czyli inny prom. W Pomorsku ma powstać most. W przyszłości. W redakcji poznałem kolejnego czytelnika Negatywów. Wyglądało na to, że nie ściemnia, tylko naprawdę czyta. Z Zielonej pojechałem po Miśka na dworzec w Świebodzinie. Pociąg się nieco spóźnił. I do tego nie było go widać, bo zasłonięty był towarowym. Towarowy miał osprejowane wagony. 

Wieczorem Bożena próbowała wymóc na Kociu, by ten został w domu na noc. Brakło jej determinacji. W przeciwieństwie do Kocia, który to zdeterminowany był bardziej. Jesienność końca tego sierpnia przypomina, że trzeba będzie wprowadzić zimowe zwyczaje – zamykać balkon na noc. I to jest zła informacja. Dla Kocia przede wszystkim. 

Jutro w Gazecie – o tworzonym właśnie na poligonie w Wędrzynie ośrodku, w którym nielegalnie przekraczający granicę czekać będą na decyzję w sprawie azylu, o młodym człowieku, któremu wybuchł niewybuch, wciąż o Falubazie. I o psie, który kogoś podrapał w Niesulicach. 





 

środa, 25 sierpnia 2021

24 sierpnia 2021


1. Kocia rodzina spała w domu. Nie miała wyjścia, gdyż zamknęliśmy drzwi. Przyszli przed ósmą zwartą grupą i urządzili pobudkę. Znaczy – pobudczył Kocio. Reszta asystowała. Kocio chciał wyjść, reszcie chodziło o puste miseczki. 
Złą informacją jest, że Rudzia zaczęła wybrzydzać. Je przede wszystkim żółty ser. Ale nie może być zbyt suchy. 

2. Ruszyliśmy do Berlina. Droga Węgrzynice–Toporów jest straszna. I to jest zła informacja. Piętnaście lat temu się już wydawała straszna, ale wtedy nie była. Dziś jest. 
Przed granicą kolejka TIR-ów. Na granicy nikt paszportów nie sprawdzał. W Berlinie korki. I wybory. Do Bundesratu. Zawsze, kiedy przyjeżdżam do Niemiec są jakieś wybory. Mam wrażenie, że poprzednim razem w Berlinie byłem na opisanym przez Wirtualną Polskę wyjeździe. Wirtualna Polska napisała, że byłem po zamknięciu granicy. Byłem przed. Właściwie powinienem być im wdzięczny, gdyż od tego czasu nie traktuję poważnie tego, co można tam przeczytać. 
Gdybym wciąż był kimś ważnym i ktoś z WP się dowiedział, że Lawina stała przez godzinę zaparkowana przy koszarach strzelców gwardii – tych, co je teraz ma BND, pewnie bym mógł przeczytać interesujące z tego faktu wnioski. 
Za nazywanym zamkiem byłym ratuszem Steglitz na środku ulicy stali kowidosceptycy. Każda nacja ma swoich excusez le mot zjebów. 
Wracając zjechałem z autostrady, by przejechać przez kilka wiosek Odrzańsko-Sprewskiego Powiatu. Nie jest dobrze. Drogi dziurawe. Tylko pociągi jeżdżą. Frankfurt sprawia wrażenie umierającego miasta. Nie to, co Słubice. Nad Odrą ławeczki, na ławeczkach ludzie. Patrzą za Odrę na Niemcy. 
Dawno, dawno temu zabrałem moją świętej pamięci babcię na wycieczkę. Toyotą Suprą. Targą. Ze zdjętym dachem. Dojechaliśmy do Frankfurtu. Babcia zauważyła, że poprzednio, na terenie Rzeszy była w 1939. Kiedy Rzesza przyszła do Torunia. Zrobiliśmy po mieście kółko. Babcia stwierdziła, że RFN jest przereklamowany. No i wróciliśmy. Chyba jeszcze były kontrole na granicy.  


3. Jutro w Gazecie: o przyszłości Falubazu; o tym, dlaczego Zielona Góra jest rozkopywana i o nowych gorzowskich autobusach. 

Dzienniku o wyburzonym niedoszłym zabytku z ulicy Piastowskiej. Przy Błoniach, obok niegdysiejszej piwiarni, nazywanej „Pod Blachą” bądź „Pod Płachtą”. 

Lodówka wciąż działa. Choć zdarza jej się mieć dziwne różnice temperatury pomiędzy półkami. Przez chwilę. Później się temperatura wyrównuje. Nie rozumiem o co chodzi. I to jest zła informacja. 




 

wtorek, 24 sierpnia 2021

23 sierpnia 2021



1. Nie będę pisał o Frasyniuku. Powinienem raczej napisać o Kajdanowiczu. Ale mi się nie chce. Zresztą, czy komukolwiek by się chciało na ten temat czytać?
Rano pojechaliśmy z Moim Nowym Szefem do Gorzowa, gdzie spóźniliśmy się na spotkanie u Wojewody. Lało, więc można było odnieść wrażenie, że droga zrobiła się ze dwa razy dłuższa. Im bliżej Gorzowa, tym lało mniej. W Urzędzie Wojewódzkim podano do kawy ciasto. Później byliśmy w gorzowskiej redakcji. I się okazało, że pracuję z człowiekiem, który w „Echu Krakowa” pracował, kiedy kupowałem w kiosku na ówczesnym placu Wolności wracając ze szkoły. Podstawowej. Numer 33. Imienia Janka Krasickiego. Kto dziś wie, kim był Janek Krasicki… Tak właściwie, to nienawidzę trzykropków. Złą informacją jest, że to ulubiony znak interpunkcyjny moich nowych kolegów. 

2. Stał się cud. Innymi słowy korporacja stwierdziła, że mogę się jej przydać. Mogę więc pracować w systemie wydawniczym na moim Macbooku. 
Dziś w Gazecie będzie o spadniętym Falubazie. Również o tym, co na ten temat sądzą w Gorzowie, o tym, gdzie w Lubuskiem się najsłabiej szczepią. No i o tym, kto wystąpi na Winobraniu. Nie byłem jeszcze na winobraniu. I to jest zła informacja. 
W „Dzienniku Polskim” piszą o Szkieletorze.

3. Lodówka się wzięła i zepsuła. A konkretnie zaczęła nierównomiernie chłodzić. U góry piętnaście stopni, na dole stopni pięć. Mieliśmy wcześniej tu lodówkę, która się zaczęła psuć. Mam wrażenie, że spora część jej psucia wynikała z działań serwisanta. Wymieniliśmy sprężarkę. Może nawet dwa razy. Naprawialiśmy wymiennik. Wymienialiśmy jakieś czujniki. W końcu wymieniliśmy lodówkę. Została po tym – pełniąca rolę szafki w stołówce – stara. I fragmentaryczna wiedza o tym, jak lodówka działa. Mając w pamięci niesmak wzbudzany przez ostatniego serwisanta, postanowiłem spróbować naprawić lodówkę. Najpierw musiałem ją wybebeszyć. Później rozkręcić. No i się okazało, że parownik jest zamrożony. Rozmroziłem nagrzewnicą z Lidla. Skręciłem. Lodówka zaczęła działać. Mam nadzieję, że chodziło o to, że ktoś jej wczoraj nie domknął i przez noc działała w jakimś dziwnym trybie. 

Na rozbebeszoną lodówkę przyszła kocia rodzina. W całości. Znaczy Rudzia z Kocięciem. No i był też Kocio. Rudzia zjadła resztki psiego jedzenia pozostałego po nadredaktorstwie Muchach. Zjadła też ze dwie saszetki z Rossmanna. 

Wieczorem oglądaliśmy „The Chair”. „Nie jestem członkiem społeczności żydowskiej, więc nie mogę wam mówić co jest obraźliwe”. I to jest zła informacja.