sobota, 13 listopada 2021

12 listopada 2021


1. Nie wiem, a chciałbym wiedzieć, w informacji też nie wiedzą, dokąd zmierza świat. Nie wiem, a chciałbym wiedzieć. 
Wizyty w Warszawie generują kaca. I – co jest złą informacją – nie jest to kac postalkoholowy. Raczej kac powodowany absmakiem. Something is rotten in the state of Denmark. Tyle dobrze, że jak człowiek odjedzie te czterysta przeszło kilometrów, to już może udawać, że tego nie widzi. 

2. Rano, przez chwilę słuchałem rzecznika Ministerstwa Zdrowia w TVN24. Prowadzący koniecznie chciał się dowiedzieć, co rzecznik sądzi o mejlu z pounarozmowa.com
Rzecznik nie odpowiadał. Prowadzący zdawał się nie rozumieć, że nie każdy rzecznik jest politykiem. Niezależnie od tego, że każdy jakąś politykę uprawia. 
Miałem w sumie cztery zebrania. Trzy moje – krótkie. Jedno cudze – długie. Podobnie pozbawione sensu, jak zebrania w mojej poprzedniej pracy. 

Po zebraniach pojechałem do Świebodzina. Do stacji kontroli pojazdów. Pan wlazł w kanał. Poszarpał kołami i stwierdził, że prace moje wykonane są perfekcyjne. Ale że tłuką się koncówki drążków. Wewnętrzne. I wąsy, które nazywają się jak by się mogli nazywać amerykańscy literaci: Pitman i Idler. Razem by mogli dostać Pulitzera. 
Złą informacją jest, że z Ameryki ściągnąłem sobie tylko końcówki zewnętrzne.

3. Jakiś czas temu, wciągnął nas teleturniej o dość kretyńskim tytule: „Postaw na milion”. Teleturniej świetnie prowadzi kolega Nowicki. Generalnie – teleturniej dość bezwzględnie się rozprawia z poziomem systemu polskiej edukacji. 

Później obejrzeliśmy „The Morning Show”. Od kiedy żona człowieka, który mimo iż ma mazdę MX-5 nie jest gejem, napisała, że się jej serial ten kojarzy z „The Bold and the Beautiful”, co chwilę zamiast się wzruszać, szukam tego podobieństwa. No i się teraz zastanawiam, czy cały serial jest taki, czy tylko najnowszy odcinek. 
W „Inwazji” wreszcie można było zobaczyć obcego. Mógłby być bardziej straszny. Złą informacją jest, że nie zauważyłem czym ten obcy został zabity. 

Tu informacja dla kolegi Krzysztofa: Kocio ma się dobrze. Reszta też. Najmniejsze rośnie.  

I tak minął mojej osobie – rzadko spotykany – dzień z symetryczną datą. 


 

piątek, 12 listopada 2021

11 listopada 2021


1. W robocie do mycia podłogi zepsuła się bateria. Od nieużywania. I to jest zła informacja, bo będę musiał kupić nową która pewnie też się zepsuje. Od nieużywania.

Rosyjskojęzyczny kierowca, o zdecydowanie niechrześcijańskich imieniu, zawiózł mnie uberem w okolice placu Piłsudskiego. Nie mógł jechać wytyczona przez aplikację trasą, gdyż Jerozolimskie były już zamknięte. 

2. Postałem chwilę na trawniku, w miejscu gdzie stanie południowe skrzydło Saskiego, żeby w przyszłości, kiedy już stanie, opowiadać, że tam stałem.

Orły Białe w Pałacu. Skromnie. Jednak to nie to samo co na Zamku Królewskim. I to jest zła informacja. Uważam, że to Zamek powinien być siedzibą głowy państwa. Pałac jest jednak trochę bez sensu. 

Przypadkiem miałem szansę zobaczyć naszą dyplomacją w działaniu. Skutecznym. Którego efekty można było zobaczyć wieczorem. 

Tymczasem w Zielonej Górze, podczas wojewódzkich uroczystości, konferansjer w ręce trzymał teczkę z logo Stali Gorzów. Prowokacja została zauważona. Jednak atmosfera Święta uchroniła prowokatora przed linczem.

3. Wracałem przez Łódź. Jakość nawierzchni łódzkich ulic przypomina tę drogi Borów-Wilkowo. Droga Borów-Wilkowo ma być gotowa na w czerwcu. Łódzkie ulicę trudno powiedzieć kiedy. Z Łodzi pojechałem do Zgierza po drodze nie zobaczyłem żadnej strażackiej wieży. Ze Zgierza do Emilii. W Emilii się okazało, że się nie da wjechać na autostradę. Jechałem więc objazdem przez miejscowości o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem. No i dojechałem więc o prawie trzeciej. I to jest zła informacja, bo zaraz mi będzie dzwonił budzik. 

Dyktowanie w iPhone działa. Gdyby nie działało – pisałbym do świtu. 




 

czwartek, 11 listopada 2021

10 listopada 2021


1. Plan był taki, że wcześnie wyjadę do Warszawy. Plan spalił na panewce. I to jest zła informacja. Jestem posiadaczem broni czarnoprochowej, więc wiem, co to za panewka. Z literatury, gdyż w moich czarnoprochowych broniach takiej nie ma. 

2. Najpierw seria zebrań. Z przerwą na Żukowską u Mazurka. Nie pamiętam co było. Pamiętam, że było jak zwykle. Po serii zebrań udałem się do stołówki, żeby dokonać wymiany gum stabilizatora i łączników stabilizatora. Proste. Z tego wszystkiego zrobił się wieczór. Ruszyłem do Warszawy. No i chwilę po tym, jak ruszyłem, zawieszenie zaczęło się tłuc. Miałem zestaw kluczy i żabkę. Stanąłem, dokręciłem. Tłukło się mniej. Stanąłem, dokręciłem. Tłukło się mniej. Na BP, za Wrześnią, kupiłem komplet płasko-oczkowych. Udało się skręcić bardziej. Ale przez cały czas się dalej się coś tłukło. Muszę więc podjechać na stację jakąś diagnostyczną, żeby mi sprawdzili, co się tłucze. I to jest zła informacja, bo zrobię to dopiero w piątek. Czyli po powrocie.

3. Kolejną złą wiadomością jest, że jeżeli chcę dalej udawać mechanika – muszę sobie kupić narzędzie. A to nie są tanie rzeczy. 
Po drodze słuchałem Stanowskiego, Mazurka i Mazurka ze Stanowskim. Jechałem powoli, więc miałem czas nadrobić zaległości. Mazurek ma respekt do profesora Krasnodębskiego. Profesor Krasnodębski ma tego świadomość i to wykorzystuje. Mazurek też ma tego świadomość, więc po Krasnodębskim zaprasza kogoś, z kim nie ma takiego problemu. W tym przypadku panią Kidawę-Błońską. 
Ani Stanowski sam, ani z Mazurkiem nic nie powiedział o tym, kiedy wyślą mi „Kmioty Polskie”. Ileż można czekać?


 

wtorek, 9 listopada 2021

9 listopada 2021


1. Za pół roku skończę pięćdziesiąt lat. 
Wstałem prosto na zebranie. No i zanim się zdążyłem ogarnąć przeszyły trzy. 
Najmłodszy z kotów otworzył oczy. Gdy nie śpi i nie je, to łypie. Wygląda na to, że będzie dużym kotem. Złą informacją jest, że nie wiem, z czego to wnioskuję. 

2. Goście pojechali. Złą informacją jest, że nie wiem, czy użycie kołka rozporowego z serią podkładek do zamocowania nadkola było, wystarczająco do tego, by dojechać do Warszawy, dobrym pomysłem. 

3. Mamy ciekawy problem w Gazecie. W miejscowych klubach piłkarskich grają żołnierze. Wielu z nich wysłano na białoruską granicę, kluby więc nie mają kim grać. Jeden z klubów, poprosił związek o przesunięcie meczów na wiosnę. Związek odmówił, bo się boi, że przez pandemię nie będzie mógł przeprowadzić rozgrywek. Więc kluby, w których są grają żołnierze mają trudno. Autor pisze, że sytuacja nietypowa. I że może pora coś wymyślić, bo nie wiadomo czy sytuacji takich nie będzie więcej. Trudno się nie zgodzić. 
Dziś się generalnie dużo w pracy działo. 
Przez chwilę oglądałem sejmową debatę. Tylko przez chwilę. Wystarczyło, by nie zmieniać dania o polskim parlamentaryzmie.  
Od paru dni nie mam czasu na słuchanie Mazurka. I to jest zła informacja. Dziś była pani marszałek Kidawa-Błońska. Echa kilku bonmotów odbijały się po Twitterze. 
Obejrzałem za to kolejny odcinek „Morning Show”. Bardzo to jest dobre. 


 

8 listopada 2021


 


1. Obudziłem się z paskudnym bólem głowy. Do teraz czuję tego bólu ślady. I to jest zła informacja. 

2. Po dwóch zebraniach i obejściu obejścia udaliśmy się z naszymi gośćmi do Świebodzina. Pod świętą figurę. A potem do Atelier u Iwonki, gdzie Bożena kupiła mi w prezencie na nadchodzące imieniny grafikę – drzeworyt i kopię obrazu Hansa von Maréesa „Die Ruderer”. Marées zmarł, gdy był nieco młodszy ode mnie. Oryginał „Wioślarzy” wisi w Alten Nationalgalerie. Nie byłem. I to jest zła informacja, bo w moim wieku wypadałoby mieć to już za sobą.

Objechaliśmy okolicę. Częściowo po ciemku i w deszczu. Goście więc mogli się tylko domyślać, jak tu jest pięknie. Przeszliśmy się po parku w Przełazach. Ciemny pałac wygląda okazale. 

3. Przesunąłem piecyk, którym ogrzewam mój gabinet. Dzięki temu udało mi się wstawić w komin rurę z szybrem. Rozpaliłem przy przymkniętym szybrze i się okazało, że piecyk grzeje wyraźnie lepiej. Nic właściwie dziwnego, gdyż rura do komina średnicę ma właściwie szerokości paleniska. 

W tle całego dnia sytuacja na granicy. Rano, przy śniadaniu dyskusja: „Trzeba pomagać, przecież jest zimno, a to są ludzie” vs „każdy, kto się przedostanie do Niemiec da znać swoim, że się da i pociągnie za sobą kolejnych”. 
Później informacja, że w niedzielę, na przejściu w Słubicach Niemcy prowadzili wyrywkowe kontrole wszystkich przejeżdżających samochodów. Znaczy – nie są zainteresowani przyjmowaniem kogokolwiek. Jakaś grupa niemieckich aktywistów – pisze Bild – postanowiła pojechać autobusem pod białoruską granicę, żeby przywieźć stamtąd migrantów. Usłyszeli, że jeżeli tak zrobią złamią federalne prawo i będą pociągnięci do odpowiedzialności. RAno, w wywiadzie dla Radia Zachód, lokalny działacz Lewicy powiedział, że kiedy służył w wojsku, to do nielegalnie przekraczających granicę się strzelało. 
Później były filmy z granicy. I coraz większa liczba rozsądnych głosów, nawet ze strony ludzi, którzy wcześniej rozsądkiem nie grzeszyli.
Ciekawe, czy to, co się na granicy dzieje zaowocuje w końcu tym, że zaczniemy w Polsce używać jakiegoś odpowiednika amerykańskiego „Thank You for Your service”. 

Paweł Szefernaker nazwał Donalda Tuska kanalią. I to jest zła informacja, gdyż zamiast zajmować się wpisem Tuska, wszyscy zajmować się będą wpisem Pawła. 

niedziela, 7 listopada 2021

7 listopada 2021



1. Znów nie pamiętam, co mi się śniło. Śniło się w każdym razie zbyt długo. Choć raczej nie tyle zbyt długo, co do zbyt późna. Wstałem więc i zlawszy niedzielną publicystykę zamontowałem deskę. Samoopadającą. Później powiesiliśmy lustro. Dwa razy wieszaliśmy, gdyż za razem pierwszym, z niewiadomych powodów, wyszło zbyt wysoko. Za drugim razem wyszło dobrze, tylko krzywo. I to jest zła informacja, gdyż to ja wierciłem. 

2. Odwiozłem Miśka do Zielonej. Zatankowałem. Również benzynę. Za 5,99. Minus dziesięć groszy z promocyjnego bonu. 
Mam nową zabawę. Dziaderską. Próbuję dojechać z Zielonej do domu z jak najmniejszym wskazaniem komputera od spalania. Dziś wyszło 6,1. We czwartek wyszło 6,0. To, że się zacząłem tym fascynować, to jednak jest zła informacja. Przy najdroższym, jaki się mi udało spotkać gazie, różnica 0,1 litra to trzydzieści pięć groszy. 

3. Przyjechali goście. Nie napiszę kto. Osoba jedna z gości przywiozła ze sobą gazetę. „Dziennik Gazetę Prawną” i „Plus Minus”. Siedzi teraz i czyta. Złą informacją jest, że mnie dziwi iż ktoś czyta gazety. Te papierowe. Jestem przecież wicenaczelnym największego w województwie dziennika.


Na zdjęciu przedziwnie oświetlone niebo, które mnie czekało w Rokitnicy, gdym z Zielonej wracał. 


 

6 listopada 2021


 

1. Z pewnością coś mi się śniło. Ale nie pamiętam co. I to jest zła informacja. Obudziło mnie kocię, które postanowiło wypowiedzieć wojnę kołdrze. 
Po śniadaniu kontynuowaliśmy walkę w górnej łazience. Konkretnie z umywalką. Okazało się, że potrzebujemy trzech wężyków, bo te, które przyszły z baterią były za krótkie. 

2. Pojechaliśmy więc do miasta. Najpierw stanęliśmy pod Hosso. Pretekst był taki, żeby kupić żwirek do kuwety. A naprawdę chodziło o to, żeby kupić jakieś niepotrzebne rzeczy w Actionie. 
Żwirek w zoologicznym okazał się tak irracjonalnie, że Bożena postanowiła że poradzimy sobie do poniedziałku bez. Misiek zauważył, że ryby (w akwariach) się jedzą. Mnie zaś w oczy wpadła rodzina, która kupiła sobie ptaszka. Tato niósł klatkę, syn mniejszy – ptaszka w pudełku, syn większy – dla paszka jedzenie. Bardzo byli z siebie wszyscy dumni. 
Parking pełen. Ludzi tłumy. Maseczki, jeśli w ogóle, to raczej pod nosem. Пандемии у нас нет. W Mrówce kupiliśmy wężyki. I kran ogrodowy, żeby uprościć podłączenie pralki. Mrówkowy pan próbował mnie do tego kranu zniechęcić. I namówić na droższy o całe dziesięć złotych chromowany zaworek do pralki. Byłem twardy. Kupiliśmy też wszystko, co potrzeba by powiesić lustro. Przynajmniej tak się mi wydaje. 
Wracając zostawiliśmy Miśka w Lubogórze, gdzie miał wykonywać czynności reporterskie. 
Za Rokitnicą zachodziło słońce. Wyszło zza chmur, żeby zajść. I to jest zła informacja, bo gdyby wyszło zza chmur wcześniej, prądu by się zrobiło więcej niż te 10 kWh.

3. Zamknąłem wodę, pozaślepiałem niepotrzebne przyłącza. Nie było to łatwe. Ale chyba się udało. 
Przywiozłem Miśka i kontynuowaliśmy prace z szafką. Znaczy: od kontynuował, ja sekundowałem. Skutecznie. Na niedzielny poranek pozostało nam powieszenie lustra i zamontowanie deski. Wolnoopadającej. 
Na moim nowym komputerze – na którym zresztą teraz piszę – udało się zainstalować Mojave. Złą informacją jest że nie chce na tym systemie działać aplikacja Twittera.


sobota, 6 listopada 2021

5 listopada 2021


1. Tym razem śnił mi się Londyn. By night. Gut. Jakieś restauracje, ulice wąskie. Nie pamiętam.
Do śniadania, w przerwie między teamsowymi zebraniami słuchaliśmy Mazurka. Najpierw z Foglem, później youtube podrzucił nam prehistoryczną Kaję Godek. Ciekawe doświadczenie. Pani Godek. Wcześniej wiele słyszałem, ale nie tyle, żeby sobie wyrobić tak zdecydowane zdanie. Teraz sobie wyrobiłem. I to jest zła informacja. 
Fogiel zdał egzamin ze znajomości cen chleba, mleka i masła. Ja bym poległ. Za chleb zapłaciłem dzisiaj z osiem złotych. W „Bagietce”. Ten w Tesco kosztował trzy z kawałkiem. Ale Tesco już nie ma. Masło – bym odpowiedział że koło pięciu. A mleka nie kupowałem od lat. Znam się za to na cenach LPG. 
Wywlokłem kibel z Lawiny. Udało mi się go nie uszkodzić i wciągnąć do domu. To jest jakiś sukces. 

2. Pojechałem do Zielonej. Nasłuchałem się dużo dobrego o astronomach z zielonogórskiego uniwersytetu. Zabrałem Miśka i przez Castoramę ruszyłem na północ. W Castoramie oddawałem kran, który nie pasował. Kupowałem kran, który pasował. I parę przecenionych tzw. dekorów. Przy kasie się okazało, że przecenione były częściowo. Znaczy – przeceny nie wbito do systemu, więc trzeba było czekać, aż się znajdzie człowiek od płytek i przygotuje kwit. Za każdym razem coś jest nie tak. Zaczynam się bać wizyt w Castoramie. I to jest zła informacja. 

3. Na północ, bo aż pod Gorzów, gdzie odbierałem kupionego na allegro lokalnie iMaca. 27-calowy. Późny 2009. Najwyższa wersja. Nie mogłem trafić. Trafiłem. Pan wyszedł przed dom. Wchodzimy do środka. iMac na stoliku. Przed stolikiem dwa szkraby. Oglądają na iMacu bajki. Ja zabieram komputer. Strasznie smutna historia. 
Dzieci powinny zacząć płakać. Pies szczekać. Kot miauczeć. Dzieci – przynajmniej jedno zafascynowała moja broda. W sklepach widać już Mikołaja

Wróciliśmy. Asystowałem Miśkowi w montowaniu kibla. Ciągle powtarza, że uwielbia wiercić. Pan w Castoramie powiedział, że kołki do montażu to będą szóstki. Kupiłem więc takie wiertło. Porządne bardzo. Kołki się okazały dziesiątkami. Udało się ten problem rozwiązać. Pomyliłem się za to ja w wężyku. I to jest zła informacja. Jutro trzeba będzie sobie jakoś z tym poradzić. 


 

piątek, 5 listopada 2021

4 listopada 2021


 

1. No i tym razem nic mi się nie śniło. W każdym razie żadnego snu nie pamiętam. Może chodzi o wczorajszego rabina Schudricha. Nie zrozumiałem przekazu i się przekazotwórca obraził.  
Płynąłem promem. W deszczu i wietrze. Miałem nadzieję, że prom się urwie i z Odrą spłynie do Bałtyku. I dalej, do Szwecji. Albo Danii. Jakoś się nie urwał. Nuda. I to jest zła informacja. 

2. Suburban nie jest już dziurawy. Będzie też niedługo pomalowany. Złą informacją jest, że z tylnego zderzaka został tylko chrom, a czasy, kiedy takich na allegro było kilka już minęły. 

3. Po drodze miałem kupić kibel. A konkretnie – kompakt do górnej łazienki. Wiedziałem konkretnie który. Castorama w Zielonej ma podziemny parking. Ma to swoje plusy. Jednym z nich jest, że kiedy pada, to nie pada na głowę. Więc nie padało. 
I na tyle by było, jeśli chodzi o plusy. Przez czterdzieści pięć minut szukałem kogoś, kto mi ten kibel sprzeda. Jedyny pan od łazienek obskakiwał Niemca, który kupował chyba instalację ogrzewania podłogowego. W końcu się pojawił pan inny. Zdziwił się, że nie znalazłem. Sam nie mógł znaleźć. Sprawdził w telefonie. Znalazł kogoś, kto przywiózł z magazynu. Złą informacją jest, że dopiero po kolejnych dwudziestu minutach. W międzyczasie kupiłem złą baterię umywalkową i niepasujący syfon. Castorama rządzi.

Tankuję na Staatoilu, który się teraz inaczej nazywa. Mają tam promocję. Gdy zatankujesz pięćdziesiąt litrów, przy następnym tankowaniu masz na litrze 10 groszy zniżki. Jakoś mi się nie zdarza tankować mniej niż pięćdziesiąt litrów. 


czwartek, 4 listopada 2021

3 listopada 2021

 


1. Tym razem śnił mi się rabin Schudrich. Na ciężkim kacu. Gdyż wcześniej był na Podlasiu. Mówił, że przywiózł dwa litry jakiegoś arcydzieła sztuki destylarskiej. Śnił mi się też Krzysztof Panek. Ten akurat miał pretensje, że mu źle doradziłem w sprawie remontu podłogi. Nie wiem co konkretnie, bo przyszedł chcący wyjść na deszcz Kocio i mnie obudził. Obaj – Rabin i Krzysztof – we śnie wychodzili z jakiegoś protestanckiego nabożeństwa procedowanego przez kobietę z dziwnym kołnierzem, w nowoczesnym wnętrzu. Hotelowym, coś jak sale z przestawianymi ścianami, w których się w warszawskim Sheratonie organizuje imprezy.

Uwielbiam TVN24. Bardzo dobra rozmowa Piaseckiego, w której zajmująca się pszczyńską sprawą prawniczka – mimo zdecydowanego stosunku do do ubiegłorocznego wyroku TV – mówiła, że lekarze mogli i powinni byli przeprowadzić aborcje. Natychmiast po zakończeniu jest komentowana w sposób ujednoznaczniający: powiedziała, że to wina TK. 
Porzuciłem TVN24. W znaczeniu: nie oglądałem przez cały dzień. Potrafię sobie wyobrazić, co się na antenie przez cały dzień działo. I to jest zła informacja. 

2. Dawno nie słuchany Mazurek urządził pani Poseł od Hołowni niezłe oranko. Nie sądzę, żeby miało to jakikolwiek wpływ na wynik, jaki osiągnie pani Poseł w następnych wyborach. I to jest zła informacja. 

3. Spotkania na teamsach tym razem trwały dłużej. Znaczy: skacowany rabin nie wróży żwawych zebrań. Ustawiliśmy z Bożeną w górnej łazience szafkę pod umywalkę. Teraz tylko wyciąć dziurę na odpływ i wszystko podłączyć. Wieczorem, z sąsiadem Tomkiem, wynieśliśmy na górę lustro. Nie tłukąc. Co jest jakimś sukcesem. 
Sąsiad Tomek podzielił się plotkami o śmieciowej zmowie. Czyli, że śmieciowi przedsiębiorcy podzielili się gminami i nie robią sobie konkurencji. Mogą więc dyktować gminom ceny. To się nadaje do prasy. 

Prasa regionalna donosi, że remont mostu w Cigacicach się może przedłużyć. I to jest zła informacja. Przez Cigacice będę miał bliżej do roboty. 


wtorek, 2 listopada 2021

2 listopada 2021


1. Przyśnił mi się pirotechnik Baca. Zła informacją jest, że w sennikach nie ma wyjaśnienia snu, w którym występuje funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa tej specjalności. Innych specjalności zresztą też w sennikach nie ma. W każdym razie, Baca chłop porządny, więc założyłem, że to dobra wróżba.
No i od razu trzy teamsowe zebrania udało się przejść w półtorej godziny. 
Czyli by można w cennik wpisać – Gdy pirotechnik z SOP ci się przyśni – ciesz się, czasu zbyt wiele nie zmarnotrawisz. 
Z drugiej strony może chodzi o to, że Baca to góral. Zaczekam, aż mi się jakiś inny góral przyśni, wtedy będzie wiadomo. Ważne, żeby się przyśnił w tygodniu, bo w weekend zebrań na teamsach póki co nie ma. 

2. Jeśli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery, to nigdy nie chciałem zostać strażakiem. Może przez tę książeczkę o Wojtku, którą to moje pokolenie znało na pamięć. Prawda jest taka, że dziś jej treści nie pamiętam. Ni w ząb. Pamiętam za to z tej o chłopcu z okręcikiem: ty ten okręcik zrobiłeś sam, więc teraz z nami w pochodzie stań. Czy jakoś tak. Nad chłopcem z okręcikiem, to się chyba Barańczak pochylił w książkach najgorszych. Więc może raczej stąd pamiętam. 
No więc byłem dzisiaj w świebodzińskiej Państwowej Straży Pożarnej. Państwo Strażacy dostali dziś nowy samochód. Duży. Bez sikawki i drabiny. Za to z dźwigiem i widłami. W Polsce jest takich na razie siedem. Widły służą do holowania. Taka resorówka to by było coś. 
Brzechwy „Pali się!” znam dużo lepiej, niż te, wyżej wymieniane książeczki. W związku z kupowaniem Lawiny parę razy przejechałem trasę z Łodzi do Zgierza. Strażackiej wieży nie zauważyłem. I to jest zła informacja. 

3. Skoro już byłem w Świebodzinie, udałem się na poszukiwania kurczaczych serc dla Rudzi. Rudzi, matce karmiącej, się należy. A lubi. I je je. Nigdzie nie było. W trzecim sklepie usłyszałem, że nie ma, bo w weekend kurczaków nie bito. Będą jutro. Jakże się cieszę, że unikam mięsa. Tego rodzaju informacje otwierają oczy. Mięso nie bierze się ze sklepu. Najpierw coś się musi urodzić. Później dorosnąć. Na koniec zostać ubite i wypatroszone. 

Zaczęliśmy oglądać na HBO „Billions”. Zwykle nie przepadam za tłumaczeniem tytułów filmów, ale w tym przypadku, to, że nikt nie zamienił „Billions” na „Miliardy” to zła informacja. 

Listopadowa mgła w kamerze monitoringu wygląda jak stado małych muszek. Pewnie nie tylko listopadowa. 



 

1 listopada 2021


1. No i przyszedł listopad. 
„Nominacja” („Confirmation”)na HBO. Warto obejrzeć. Mam wrażenie, że każdy w tym filmie zobaczy coś innego. A wszyscy Bidena, który nie wygląda w tej historii najlepiej.
Naszła mnie konstatacja, że Joe Biden to w sumie taki trochę Bronisław Komorowski. 
I to jest zła informacja. 

2. Rano było słońce. Po południu zaczęło kropić. Udało się więc we czwartek trafić z prognozą pogody. 
Gmina wyczyściła staw przeciwpożarowy. Umówiliśmy się z sąsiadem Tomkiem, że będziemy staw napełniać. Tydzień temu się umówiliśmy. Złą informacją jest, że węże mam już pochowane i trzeba będzie je wyciągnąć. 

Koty dalej w komplecie. Najmłodszy jest ze dwa razy dłuższy niż tydzień temu. I ze cztery razy ma większą średnicę. 


3. „Krzyżacy”. Źli krzyżacy, stojąc pod bijącem dzwonem, komentują wyrwanie Zbyszka z rąk kata. Pod bijącym dzwonem. Twardzi zawodnicy. 
Ale przy tych wszystkich zabawnych niedoróbkach, przy teatralności – całkiem to dobry wciąż film. 
Zapomniałem, że Janek Kos synem był Ulricha von Jungingena. I to jest zła informacja. 





 

niedziela, 31 października 2021

31 października 2021


1. Z kotami wszystko w porządku. 

Kawa na ławę zmierza w kierunku „Drugiego Śniadania Mistrzów”, tyle że z przekrzykiwaniem. 
Po dzisiejszym programie zgadzam się ze zdaniem jednego z uczestników – szkoda czasu na tam chodzenie. 
W pewnym momencie Andrzej Zybertowicz próbował się podzielić informacją, że na wzrost cen gazu miała wpływ niska produkcja zielonej energii w 2020 roku. Przez którą zużyto zapasy, które trzeba było uzupełniać. Arłukowicz ze Zgorzelskim zaczęli rechotać. 
Nasze panele 9,6 kWp, w październiku 2020 r. wyprodukowały 498,85 kWh, a w październiku 2021 – 725,15 kWh, więc coś w tym jest. 
Złą informacją jest, że przy tych dwóch stałych gościach „Kawy” na merytoryczną dyskusję szans nie ma. 

2. Niemieccy goście sąsiedniej agroturystyki z całą mocą sprzętu słuchali dudniącej muzyki. A w związku z tym jak głośno jej słuchali, to rozmawiać musieli na siebie rycząc. Przez cały prawie dzień można było słuchać dudnienia i ryków. Myśmy mogli. Sąsiedzi bliżej – musieli. 
No to może inny cytat z „Cmentarza w Pradze” Eco: 
Niemców poznałem, pracowałem nawet dla nich. To najniższa kategoria rodzaju ludzkiego, jaką można sobie wyobrazić. Niemiec wydziela średnio dwa razy więcej kału niż Francuz – nadczynność funkcji trawiennych ze szkodą dla mózgowych, dowodząca fizjologicznej niższości. W czasach najazdów barbarzyńców germańskie hordy znaczyły przemierzane szlaki niepojętą ilością odchodów. Zresztą nawet w o wiele mniej odległych stuleciach francuski podróżnik zauważał natychmiast, że jest już w Alzacji, gdy widział na drogach niezwykłej wielkości kupy. Na tym nie koniec. Niemców charakteryzuje wydzielanie cuchnącego potu; dowiedziono też, że mocz Niemca zawiera dwadzieścia procent azotu, mocz zaś innych ras – tylko piętnaście.

Żeby nie było: narrator w książę opisuje też – w podobny sposób – inne nacje. 

Złą informacją jest, że tak się dobrze bawili, iż istnieje podejrzenie, że przyjadą raz jeszcze. 

3. Przyszła grupka zadowolonych z siebie dzieci z niespotykanym tu wcześniej zawołaniem „cukierek albo psikus”. Mimo iż mnie korciło, dałem cukierek. A nawet sześć. Amerykańskich. 

Misiek – poniekąd etnograf – tłumaczy, że anglosaskie świętowanie Halloween zupełnie nie pasuje do naszej tradycji, bo u nas się o duchy – w Dziady – dbało, a tam się je – w Halloween – przepędza. 

Złą informacją jest, że jak się te nasze duchy zdenerwują, to będziemy się mieć z pyszna. 

 

30 października 2021

 



1. Dostałem, jakiś czas temu, w prezencie od Bożeny zestaw noży Fiskarsa. Utrzymuję je w dobrym stanie, czyli ostrzę co chwilę. No i wieczorem, sprzątając po kolacji, zacząłem myć największy z nich. Nie wkładamy ich do zmywarki, bo coś tam. No i myjąc, zrobiłem jakiś dziwny ruch. Uderzyłem palcem (wskazującym) w ostrze. No i się potwornie głęboko zaciąłem. Zalewałem krwią kawałek kuchni. W końcu dotarło do mnie, że rana czysta i jak ścisnę, to powinno przestać broczyć. No i przestało. Udało się jakoś gazikiem owinąć. No i plastrem zakleić. Złą informacją jest, że boli i że mi się słabo bez tego palca pisze.

2. Liczba kotów się nie zmieniła. Chyba będzie już – odpukać – dobrze. Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Trzymało mnie do wieczora. O to jest zła informacja. 
Koty jedzą. A zwłaszcza kotki. Rudzia z Kocięciem potrafią w dwa dni zjeść kilogram serc drobiowych. Pojechałem szukać im mięsa. Cztery sklepy. Serc nie było nigdzie. Kupiłem mielone i jakieś kawałki ud bez kości. Chyba wolę te dobre stare czasy, kiedy starczało suche i saszetki z Rossmanna. 

3. Pochowaliśmy dwa małe. Będzie na nich rósł krzak. Bożena mówi, że kwitnie na różowo. 
Mam nadzieję, że dożyję czasów, kiedy będzie się można pochować (po kremacji) niekoniecznie na cmentarzu. Też bym mógł spocząć pod którymś z drzew w parku. 

Oglądaliśmy „Ocean ognia”. Chyba drugi raz. Film o tym, że niezbyt dobry prezydent Rosji jest obalany przez dużo gorszego Ministra Obrony, a świat ratuje Amerykanin o dobrym sercu. W tej roli Brytyjczyk Butler. Są też bohaterscy SEALs. I porządny Rosjanin. Prezydent Rosji jeździ Gelendą. Jego żołnierze tuningowanymi UAZ-ami. W Ameryce rządzi pani Prezydent. Bardzo dobry film. Większość przespałem.

Później, na Prime oglądaliśmy serial o doktorze, który ma firmę, która wpływa na ławników. Po trzech odcinkach wiadomo, że kolejnych dwadzieścia będzie identyczne. I to jest zła wiadomość. Choć gorszą jest, że – wg opisu serialu – oparty jest o faktyczną historię. 

Agroturystyka zza płotu gości grupę Niemców. Zachowują się tak, że aż się chce zacytować Eco z „Cmentarza w Pradze”: Wskutek nadmiernego spożycia piwa Niemcy są całkowicie niezdolni zdać sobie sprawy z własnej wulgarności, której szczytem jest to, że nie wstydzą się być Niemcami.