sobota, 23 października 2021

22 października 2021


1. Dziś krótko. I to jest zła informacja. 


2. Po długiej i męczącej podróży dojechaliśmy do Warszawy. Wiało i lało. Jechaliśmy na przykład przez Kujawy. Drogi wąskie, bez namalowanych pasów. Łatwo nie było. Powinienem z mniejszym zaufaniem podchodzić do najkrótszych tras sugerowanych przez Googla. Powinienem. A tego nie robię. I to jest zła informacja. 

3. W Warszawie, w kamienicy, parę dni temu była awaria gazu. Wyłączyli. Naprawili. Włączyli. Co z tego, że włączyli, skoro piecyk gazowy postanowił się nie włączyć. Świeci na czerwono i nie reaguje na reset. Od dwóch godzin szukam jakiejś dobrej instrukcji. Dotychczas wszystkie, jakie znalazłem sugerują wzywanie serwisanta. I to jest zła informacja. 

 

piątek, 22 października 2021

21 października 2021


 

1. Wieje. Wieje. No wieje i rozwiewa mnie.
Wiatr obudził mnie o piątej. Przez godzinę prawię z nim walczyłem, udając że mi wcale w spaniu nie przeszkadza. Poległem. Wstałem. I to jest zła informacja, bo koło dziewiątej znów mi się spać zachciało. 

2. Wiało. Na tyle wiało, że zabrali prąd. Z rok temu kupiłem wielkiego UPS-a. Takiego, który jest w stanie pociągnąć lodówkę. Niestety, uruchomiony strasznie hałasuje. Gdy zabiorą prąd, podłączam do niego lodówkę. Wtedy ważniejsze jest, że lodówka chłodzi, niż to, że UPS hałasuje. Pół roku temu wymyśliłem, że UPS zniosę do piwnicy, i przeprowadzę jakoś do kuchni przewód. Wtedy UPS będzie mógł działać ciągle. Złą informacją jest, że wymyśliłem to pół roku temu i nic z tym nie zrobiłem. 

3. Jechałem najpierw do Świebodzina. Po drodze, o mały włos nie wpadłem w leżący na drodze kawałek drzewa. Nałożyły się: zabrudzona szyba, deszcz i chęć wyłączenia bluetootha, bo się zawiesza, kiedy po raz pierwszy się podłączy. O mały włos nie wpadłem, trochę mnie poślizgnęło na liściach. 
Przy drodze z Ołoboku do Lubogóry leżało parę powalonych drzew. 
W Świebodzinie bardzo interesujące spotkanie. 
Do Zielonej S3. Wiało. Prawie trzy tony Lawiny miotało po drodze, jak nie napiszę kogo po pustym sklepie. 
W Zielonej stanąłem pod poniemieckim kasztanem. Kasztan stanął na wysokości zadania. 
Wracałem przez Kije i Skępe. Przed Skąpem położyło kilka drzew.

Profesor Żerko zniknął z Twittera. I to jest zła informacja. 

środa, 20 października 2021

20 października 2021


 1. No więc wywoziliśmy do stołówki chińską superwannę. Historia chińskiej wanny była taka – z dziesięć lat temu, Bożena kupiła na niemieckim ebayu superwannę. Dwuosobową. Z hydromasażem. Z ozonowaniem. Z podświetleniem. Z podgrzewaniem wody. Z radiem. I to wszystko za niezbyt wygórowaną cenę. Kiedy już kupiła, się okazało, że dostawa będzie za jakieś pół roku. I była. Wanna przyjechała. Z pomocą sąsiadów wywlekliśmy ją do łazienki na piętro. Użyliśmy jej ze dwa razy. Była super. Ale proces napełniania trwał tydzień. Przesadzam. Mniej niż tydzień. Z półtorej godziny. 

No więc superwanna stała sobie w łazience na piętrze. My przyjeżdżaliśmy, wyjeżdżaliśmy. Kiedyś, konkretnie na prezentacji audi A4 sedana. W Poznaniu była ta prezentacja. Namówiłem kolegę, z którym tę A4 żeśmy ujeżdżali, żeby wyskoczyć do Rokitnicy. Na miejscu, usłyszał (on – nie ja), że cieknie woda. No i się okazało, że chińska bateria, w chińskiej superwannie, wzięła i pękła. Zalewając łazienkę na piętrze i łazienkę na parterze. Zalewając przez jakiś miesiąc. Zima jakoś specjalnie mroźna nie była. Znaczy pękła nie tyle z mrozu, co sama z siebie. A konkretnie: ze swojej bylejakości. Skutki zalania udało się z czasem zniwelować. Ale serce do superwanny straciliśmy. Stała sobie przez lata. Do wczoraj, kiedyśmy ją z Miśkiem, z narażeniem życia ściągnęli na parter. Z narażeniem miśkowego życia, bo on szedł z przodu – znaczy, superwanna zsuwała się na niego. 
Dzisiaj, bez specjalnych problemów, udało się superwannę wrzucić na Lawinę i zawieźć do stołówki. Być może, za jakiś czas, rozpocznie nowe życie, jako ogrodowe jacuzzi. Złą informacją jest, że to mało prawdopodobne. Raczej przez dekadę będzie stać na boku w stołówce. 

2. Byłem w Zielonej. Promem. Ostatnio mam szczęście takie, że na prom wjeżdżam bez czekania. Że tak powiem – z marszu. 
Suburban jest przygotowywany do malowania. Pozatykano mu dziury. Złą informacją jest, że tylny zderzak, w znakomitej części składa się wyłącznie z chromu. 

Z Zielonej wracałem przez Świebodzin. Kolejny etap agonii Tesco. Kupiłem piękną żeliwną, emaliowaną patelnię. Na czerwono Za mniejszą połowę ceny. Patelnia miała przyczepione to coś, co się przyczepia, żeby sklepowy złodziej nie ukradł. Była tak ciężka, że pani sklepowa miała kłopot. Skomentowała: tak ciężka, to musi wytrzymać wiele lat. Odpowiedziałem, że dlatego ją kupuję. Żeby coś po mnie zostało. 
Po wystawie likwidowanego sklepu z butami, polskiej marki CCC, chodziło dziecko. Raczej nikt nie chciał go sprzedać z 30–40% zniżką. 

3. Ciepły wiatr budzi niepokój. Uwarunkowanie genetyczne. Prawnukiem górala wszakże jestem. Raz w życiu widziałem jak się chmury zbierały na linii szczytów. Ale to inna historia. No więc w lubuskim jest ciepło i mocno wieje. I to jest zła informacja, bo nasze lipy już wystarczająco wycierpiały. 

19 października 2021


1. Mazurek z Suskim. Po raz od dawna pierwszy nie użył cytatu z „Misia”. Tego o płaszczu, co to go w szatni nie ma. 
Dzień doszczętnie zniszczyło mi oglądanie Europarlamentu. Przez cały czas opieprzała mnie Bożena, że ładną pogodę marnuję. Ona nie wytrzymała po jakiejś pani w czerwonym, która po angielsku opowiadała jak jest w Polsce. (Piszą, że ta pani występuje ponoć w rosyjskiej telewizji)
Dosłuchałem do debaty końca. Jakoś fascynujący byli niemieccy eurodeputowani protestujący przeciwko budowie muru na granicy z Białorusią. Nie przeszkadza im, że niemieckie służby nielegalnych migrantów wyrzucają do Polski. 
No i oczywiście van der Leyen mówiąca, że przywoływanie Nord Stream 2 świadczy o braku argumentów. 
Na koniec Halicki podziękował, za wsparcie w walce z PiS-owskim reżimem, w imieniu 90 procent proeuropejskich Polaków. Złą informacją jest, że spora część europejskich mediów może uwierzyć, że Halicki ma poparcie 90% polskich wyborców, a to, że nie widać tego w wynikach wyborów, to efekt jakichś machlojek. 
Później była konferencja Tuska. Ogłosił sukces. Że dzięki jego niedzielnym manifestacjom Kaczyński się cofnął i kasuje Izbę Dyscyplinarną. I znowu wychodzi geniusz Prezesa. Przewidział, że będą demonstracje i się zdecydował przez te demonstracje przyszłe Izbę skasować. Parę tygodni wcześniej się zdecydował. 

2. Ale tak naprawdę złą informacją jest, że wydawało mi się wcześniej że pani Spurek jest jakimś ewenementem. A nie jest. Po tej debacie wiem, że nie jest. 

3. Wczorajsze cięcie krzyża trafiło do Internetu. Proces cięcia. Sprawca użył bateryjnej piły. Tzw. lisiego ogona. Z Lidla. Mamy taką samą. 
Sprawca nawet się próbował maskować. Dość łatwo dał się – excusez le mot – zdeanonimizować. Wieczorem wjechała do niego Policja. 
Gość jest wierzącym ateistą. Bardzo w tę religię zaangażowanym. Grupy na fejsie i wydarzenie: Ogólnopolska Akcja Likwidacji Przydrożnych Krzyży. Siedzi teraz pewnie na dołku. Złą informacją jest, że nie może zrozumieć dlaczego tam siedzi. Przecież w telewizji mówili, że trzeba opiłowywać. 







 

wtorek, 19 października 2021

18 października 2021


 

1. Rudzia przypomina – nie wiem co – jakiś typ statku może. Jest drobna, ale brzuch ma gigantyczny. Nie przeszkodziło jej rano skakać za rzucaną kocięciu piłką. Kocio niby się dystansuje, ale na wszystko mam oko. 
Waszczykowski u Mazurka. Bardzo sympatyczny facet. Złą informacją jest, że był ministrem. 

2. RMF24.pl cytuje „Bilda”, cytującego szefa związku zawodowego policji Heiko Teggatza, który w liście do Horsta Seehofera (federalnego ministra spraw wewnętrznych) ostrzega przed wzrostem infekcji koronawirusem, jakim mogą zakażać migranci z Iraku, Syrii, Jemenu, Iranu i Afganistanu.
Bild” przytacza także dane: w ciągu minionego weekendu niemieccy policjanci zapobiegli nielegalnemu przekroczeniu polsko-niemieckiej granicy przez blisko pół tysiąca migrantów. 
Straszni ci Niemcy i bezwzględni. Nie dość, że uniemożliwiają nielegalne przekroczenie granicy, to jeszcze piszę, że migranci przenoszą wirusy. 
Z kolei w „Tageszeitung” Jarosław Kuisz i Karolina Wigura załamują ręce nad sytuacją na białorusko-polskiej granicy, na świadków wzywając Mickiewicza i Montaigne'a. 
Złą informacją jest, że im jestem starszy, tym mniej mam cierpliwości. Rzeczy, których powtarzalność kiedyś mnie śmieszyła, dziś mnie denerwują. Coraz bardziej denerwują.

3. Ktoś ściął krzyż na zielonogórskim osiedlu. Słusznej wielkości krzyż przydrożny. Piłą. Kiedyś takich rzeczy się nie robiło. I nie ważne, czy ktoś to zrobił z powodów antykościelnych, antyreligijnych czy tylko dlatego, że się o flaszkę z kumplami założył. To jest po prostu złe. 
Kilku naszych polityków postanowiło z ataków na kościół zrobić sobie wehikuł wyborczy. Z ataków na kościół instytucjonalny, zrobiły się ataki na kościół w ogóle, a z tego – na religię. No i jak jeden z drugim matoł zobaczy w telewizji, że można – bierze w sprawy w swoje ręce. To księdza opluje, to krzyż skosi i zaraz ktoś jakiś kościół podpali. W obronie molestowanych dzieci. Albo – bo tak. To nie jest kraj dla starych ludzi. I to jest zła informacja. 



poniedziałek, 18 października 2021

17 października 2021


1. No więc obudził mnie Kocio. Chodziło mu o to, żeby wpuścić Rudzię, która siedziała na tarasie, pod drzwiami. 
Przezbroiłem kuchenny piec na zimowy tryb pracy. Znaczy: wymieniłem podnoszony ruszt na ruszt ruchomy – taki, że którego można strącać popiół. 
Obejrzałem samą końcówkę Rymanowskiego. Zaprosił do Interii na dogrywkę. Próbowałem się podłączyć. Złą informacją jest, że przy dwudziestej reklamie musiałem dać sobie spokój.

2. Włączyłem Piaseckiego. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk histeryzowała – Piasecki miewał problem, żeby ją opanować. Pasławska popierała mur. Artur Dziambor tłumaczył, że nie lubi PiS-u, a pomysł muru był Konfederacji. Tomczyk próbował łączyć poglądy Dziambora (zamknąć granicę) z poglądami Dziemianowicz-Bąk (nie murem – wpuszczajmy rodziny), Sellin sprawiał wrażenie, że nic go nie może wyprowadzić z równowagi. Wzruszające było zdziwienie Kumocha. Przez parę lat go nie było w Polsce, więc zapomniał o tym, że nawalanka polityczna stała się ważniejsza niż raison d'État. A się stała. I to jest zła informacja. 

3. Z „Kawy…” przenieśliśmy się na Domo. „Ucieczka z miasta – Australia” zaszczepiła mnie na jakiekolwiek chęci tam emigracji. Domy brzydkie. I strasznie drogie. 

Oglądamy czwartą serię „Goliata”. Chyba jest lepsza niż trzecia. 
Złą informacją jest, że – podobnie, jak mojego kolegę Arka – śmieszy mnie nazwa „Amurzyn”.

Wieczorem Kocio znowu zrobił awanturę, by wymóc na nas wpuszczenie czekającej na deszczu Rudzi. Porządny jednak z niego chłop. 




 

niedziela, 17 października 2021

16 października 2021


1. Przyśniło mi się, że koledzy z Biura Bezpieczeństwa Narodowego dali mi w prezencie jakąś nową wersję Grota. Bardzo się interesująco składał. Problem polegał na tym, że właściwie nie powinienem mięć automatycznej broni, więc kiedy to do nich dotarło, postanowili, że amunicję pozbawią cech bojowy i wysypywali z niej proch. 
Złą informacją jest, że nie pamiętam jak rozwiązałem problem paradowania przez miasto z automatycznym karabinkiem. 

2. W nocy, koty w domu reprezentowało Kocię. Pozostałe wróciły rano. Zjadły i poszły spać. Spały, poszły. Kocię zostało. Kocio wrócił wieczorem. Rudzia – nie. I to jest zła informacja. 

3. Abp Jędraszewski powiedział, że homoseksualistach, że żyjąc właśnie tak, jak żyją zaprzeczają godności własnego człowieczeństwa. Prawdziwy wróg lawendowej mafii. A nie wygląda.
Zamontowaliśmy półkę w kuchni. Znaczy najpierw przerobiliśmy nadstawkę na półkę. Poprzez dołożenie deski. Teraz wisi nad zlewozmywakiem. 
Sąsiad Tomek kupił sobie kolejny samochód. Też volvo. Też S80. Tyle, że czarne. W bardzo ładnym stanie.
Złą informacją jest, że mam wrażenie iż przespałem cały dzień. 






 

sobota, 16 października 2021

15 października 2021

 


1. Spałem zbyt krótko. Coś mi się nawet śniło. I to w bardzo zdecydowany sposób. Złą informacją jest, że nie pamiętam co. 
Wszystkie koty nocowały w domu. Kocię całkiem dobrze zniosło zabieg. Lata już po domu, jakby nigdy nic. 

2. Odwożąc Miśka na stację, postanowiłem rozwiązać problem nadmiaru pustych opakowań szklanych. Problem wynikający z tego, że w zeszłym tygodniu nie zauważyłem, że właśnie jest ten wyjątkowy dzień, w którym – raz, na dwa miesiące – odbierają szkło. Wsadziłem część butelek do plastikowego worka na gruz, worek na pakę Lawiny i pojechaliśmy. Worek się musiał wywrócić, gdy w Ołoboku skręcałem na Świebodzin. Butelki się rozsypały i zaczęły dzwonić na wybojach. Misiek na pociąg zdążył. Do mnie dotarło, że Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych czynny jest nie do piętnastej, tylko od piętnastej. Musiałem więc gdzieś zgubić półtorej godziny. 
Poszedłem więc do Actiona. A tam już Boże Narodzenie. Wcześniej mi się wydawało, że Boże Narodzenie zaczyna się w sklepach 2 listopada. A tu taka niespodzianka. Później podjechałem do umierającego Tesco. Jest go coraz mniej. Złą informacją jest, że nie ma już worków, do których by można załadować owoce, czy chleb. 
Wciąż można kupić hinduski hummus. Nie ma za to już kokosowego mleka. 
Do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych przyjechałem na chwilę przed otwarciem. Ale, że brama była otwarta, to wjechałem. Wywaliłem szkło do złego kontenera. Wiem, bo po chwili, na rowerze przyjechał pan. Musiałem więc te butelki przerzucić. 

3. Obejrzeliśmy do obiadu kolejny odcinek „Morning Show”. Najbardziej się mojej osobie podoba wątek rasistowski. 
Później pojechaliśmy do kina. Na „Bonda”. Złą informacją jest, że nie jestem „Bonda” jakimś specjalnym amatorem. Gdybym był – to bym oglądał z większym namaszczeniem. 
W kinie, ostatni raz mnie widzieli nie pamiętam kiedy. Dawno. Myślałem, że kin prawie nie ma, a tu pełna sala. Włoskie miasto na początku filmu to Matera – gdyby komuś ta wiedza do czegoś była potrzebna. 


piątek, 15 października 2021

14 października 2021


1. U Mazurka Sellin. Nie popiera Bąkiewicza. Ale to nie Ministerstwo Kultury buduje Muzeum Bitwy Warszawskie. Buduje Muzeum Historii Polski. I ma zbudować, za dwa lata, ale Mazurek nie wierzy, bo Gliński mówił w szesnastym, że będzie coś w osiemnastym. I nie zagrał w żadnym filmie Mel Gibson. I tak ze dwadzieścia minut. Złą informacją jest, że nic już z tego właściwie nie pamiętam.

2. Od rana głodziliśmy obie kotki. I to jest zła informacja, bo to nie było łatwe. I moralnie, i technicznie. W końcu, chwilę przed południem zawieźliśmy je na zabieg. 
Później pojechaliśmy do Mrówki, po deskę. Na półkę. Jeszcze później wpadłem do Wydziału Komunikacji, żeby powiedzieć, że mi się teraz nie uda dostarczyć informacji o masie własnej Suburbana. 
Wróciliśmy i pojechałem do Zielonej. 
Parę godzin później Bożena pojechała po kotki. No i się dowiedziała, że Rudzia nie dość, że jest w ciąży to ta ciąża jest na tyle zaawansowana, że rozwiązana ma być w ciągu trzech tygodni. 

3. Misiek zrobił dobry wywiad ze snajperem odznaczonym Orderem Krzyża Wojskowego. Przez chwilę rano był kłopot, bo nieświadomie ominęliśmy pewne wojskowe zasady. Sprawę udało się odkręcić, a oficer, który się sprawą zajmował, w prostych żołnierskich słowach tekst pochwalił. 
Na jedynkę piątkowej gazety poszła historia o panu, który w ogródku wykopał moździerzowy granat, zapakował do pudełka i wezwał Policję. Odpowiedzialnie się powinno powiedzieć, że źle bardzo zrobił. I tak napisaliśmy. Mnie się natomiast przypomniały czasy sprzed lat z okładem trzydziestu, kiedy takie granaty wyłaziły tu z ziemi prawie wszędzie. W wielkich ilościach. Jeden to nawet przywiozłem do Krakowa. I przyniosłem do szkoły, na lekcję Przysposobienia Obronnego. I nikt saperów nie wezwał. Złą informacją jest, że nie pamiętam, czy mi nauczyciel, który się nazywał zupełnie jak pewien słynny fotoreporter, ten granat odebrał, czy nie. 

Wieczorem byłem na kolacji, z miejscową elitą i gościem ze stolicy. W hotelu „Ruben”. Bardzo wykwintne, niedobre jedzenie.


 

czwartek, 14 października 2021

13 października 2021


1. Zawsze było tak, że we wtorek zabierali zmieszane, środę plastiki, a czwartek biodegradowalne. Ale w tym roku po zmieszanych jadą biodegradowalne. Złą informacją jest, że się nie mogę do tego przyzwyczaić. Obudziłem się szarym jeszcze świtem., w przekonaniu, że coś jest nie tak. A może obudził mnie hałas śmieciarki? W każdym razie, pognałem żeby wymienić kosze. Raczej bez specjalnego przekonania, że zdążyłem. Okazało się, że jednak zdążyłem. Ale okazało się dopiero po południu. 
–Ten człowiek wygląda na koniunkturalistę – Bożena skomentowała mazurkowego gościa. Trudno się było nie zgodzić. 

2. Zabrałem się za ponowne wyklejanie kominów. Konkretnie: połączeń – miejsc, w których stalowa rura wchodzi do murowanego komina. Poprzednie uszczelnienia się niestety wykruszyły. Tym razem użyłem gliny w proszku. Wyszło lepiej niż sama szamotowa zaprawa. Złą informacją jest, że kiedy skończyłem, dotarło do mnie, że póki glina nie wyschnie, nie będę mógł zapalić w piecu. Więc marzłem przez całe popołudnie. 

3. Wieczorem zaczęliśmy oglądać „Fundację”. Ozimowa czytałem coś chyba w środkowej podstawówce. I nic nie pamiętam. Serial efektowny. Złą informacją jest, że niestety sporą część drugiego odcinka przespałem. 
Teraz będę głodził koty, gdyż panie jadą jutro do weterynarza na zabieg. Miały jechać wczoraj. Ale jakoś to wszystkim wyleciało z głowy. 
No i jeszcze jedna dzisiejsza przygoda. Przez całą swoją historię, Suburban nie miał w dowodzie rejestracyjnym wpisanej masy własnej. Zmienił się przepis i mieś musi. Diagnosta powinien wystawić kwit, w który tę masę wpisze. I się okazało, że nie może jej przepisać z jakiejś tabelki, czy informacji producenta. Trzeba Suburbana zważyć. A wcześniej zatankować. Do pełna. Jakież to szczęście, że kiedyś, ktoś wymienił oryginaly 160-litrowy bak, na taki od nysy. Do którego wchodzi sto litrów mniej. 


 

środa, 13 października 2021

12 października 2021


 

1. Zajęcia zawodowe nie dały mojej osobie szansy na dosłuchanie do końca Piontkowskiego u Mazurka. Ale naprawdę złą informacją jest, że posłuchałem Przydacza u Piaseckeigo, gdyż Marcina jestem wielbicielem. Combo trzech zdalnych zebrań, a później konieczność nagłej jazdy do Zielonej, wystrzeliły mi w kosmos wszystkie plany. Do tego wszystkiego przyszła jesień. Przyszła tak bardzo, że musiałem z szafy wyjąć płaszczyk. 

2. Mój Nowy Szef zupełnie niepotrzebnie wykazał się ludzkimi uczuciami i postanowił podrzucić mnie kawałek pod Lawinę. Pan Bóg go za to pokarał, gdyż wjechał w nas całkiem nawet sympatyczny młodzieniec w vovlo. V50. Albo V40. Efekt taki, że Mojego Nowego Szefa rozbolała głowa, mnie boli szyja, a służbowa toyota kwalifikuje się do wymiany klapy bagażnika i zderzaka, choć bez tego da się jeździć. Złą informacją jest, że rzeczone volvo potłuczone ma reflektory i rozwalony grill. Początek jesieni jest trudny. Ja tam dziś, przez rozkojarzenie, za dwa razy o mało na drzewie nie wylądowałem. 
W Lidlu oktoberfestowy Paulaner po pięć złotych. Z dziesięć lat temu wypiłem w Monachium z dziesięć jego litrów za jednym posiedzeniem. Teraz, to już zupełnie inne Monachium, więc nie będę próbował bić tamtego rekordu. 
Dzięki codziennemu wzrostowi cen LPG, tankowanie Lawiny to naprawdę świetna inwestycja. Wczoraj lałem za 2,99, dziś za 3,19. 


3. Obejrzeliśmy dwa ostatnie odcinki „The Morning Show”. Bardzo to jest dobre. Złą informacją jest, że u nasz, w Polszcze, czegoś tak dobrego nie umią zrobić. Jeszcze gorszą, że nawet, gdyby umieli, to bym tego nie zauważył, bo mam niestety uczulenie na naszą kinematografię. 

wtorek, 12 października 2021

11 października 2021


1. Powtórka Mazurka w przerwie między zdalnymi zebraniami. Skonstatowałem, że Ziobryści – w przykładzie dzisiejszego mazurkowego gościa – jakby dorośli. I się wyluzowali. Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi. Choć akurat tego cytatu użył w rozmowie Mazurek, w zupełnie innym kontekście. 
Zaczęło padać. I to jest zła informacja. Pierwszy raz, na własne oczy zaobserwowałem sytuację, o której już kilka razy opowiadali mi sąsiedzi. Mianowicie, po naszej stronie Odry padało, po drugiej na niebie nie było ni chmurki. Wolałbym, żeby jutro było odwrotnie.  

2. Na zielonogórskiej elektrociepłowni wisi baner: Solidarni z Turowem. W czasach, gdy solidarność wyraża się zwykle modyfikacją fejsbukowego awatara, przygotowanie offlajnowego transparentu to nie lada zaangażowanie.
W Zielonej korki. Na rondzie Szpakowskiego (Mariana) stał radiowóz. Leżał też na ścieżce rower. Później przeczytałem, że rowerzysta chwilę po zderzeniu z samochodem miał półtora promila. Ciekawe ile miał przed zderzeniem. Pechowiec. Nie dość, że nie ze swojej winy wylądował w szpitalu, to jeszcze będą mu zarzuty stawiać. Szpakowski (Marian) musiał studiować z moją świętej pamięci babcią. 
Rzuciłem wcześniej okiem na Suburbana. Powoli zbliża się do momentu, w którym zacznie wyglądać coraz lepiej. Wracając do domu, wpadłem do Castoramy, żeby kupić rury, którymi przeprowadzę porządnie antenowy przewód. Złą informacją jest, że kupiłem ich za mało. Sześć metrów. Zamiast dwunastu. 

3. Na dzierżawionym przez Józka, gienkowym polu, ostatni akord żniw. Kombajn hałasował zbierając soję. Przyjdzie zawlec do domu zimujące tu rośliny. I to jest zła informacja, bo jeszcze nie pozwijałem węży. A robię to odo dobrych dwóch tygodni. 


 

poniedziałek, 11 października 2021

10 października 2021


1. Z całej porannej publicystyki został mi redaktor Stankiewicz, który się oburzał, że złoto NBP jest w Wielkiej Brytanii, a nie w Polsce, więc nie mamy z tego złota żadnego pożytku. Misiek się zastanawiał, jaki pożytek miałby redaktor Stankiewicz, gdyby to złoto było w Polsce. Nie mogliśmy wymyślić. I to jest zła informacja.
Reagując na wezwanie przewodniczącego Donalda Tuska, w ramach wyrażenia poparcia dla pozostania Polski w strukturach Unii Europejskiej, wynieśliśmy z Miśkiem na piętro szafkę, która ma się stać podumywalkową. Znaczy, ja wynosiłem ją w ramach wyrażania poparcia, Misiek mógł to robić wyłącznie z poczucia obowiązku. Łatwo, w każdym razie, nie było. Gdyż szafka była i za ciężka i za duża. 

2. Na sąsiadów można liczyć. Gienek odkręcił przejściówkę od swojej kuchenki, na której gotuje zanętę. Teraz nie chodzi na ryby, więc kuchenki tamtej  nie używa. Misiek bohatersko wyciął szlifierką kątową idealną wprost dziurę. Później zajęliśmy się elektryką. Były przygody. I to jest zła informacja. Przeciął się przewód od włącznika światła w kuchni. Udało się go załatać. Zrobiłem też, po piętnastu chyba latach gniazdko w kuchni. Więc można będzie zlikwidować przedłużacz, do którego podłączony był elektryczny czajnik. 
Płyta działa. I wygląda. 

3. Kocio z Kocięciem siedzą w domu. Rudzi nie ma. I to jest zła informacja.

Słuchałem wieczorem twitterowej wersji Clubhouse. Odpadłem, gdy jeden z dyskutantów powiedział, że Jan Olszewski był współpracownikiem. I że wie to od Adama Słomki. 



 

niedziela, 10 października 2021

9 października 2021


1. Tym razem nie zerwało mnie przed ósmą. I to jest zasadniczo dobra informacja. Złą jest, że się i tak nie wyspałem. Udałem się do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Z oponami. Tłumaczyłem tam panu, że poprzednim razem byłem z oponami w zeszłym roku, on mi, że w tym. Ja byłem pewny, że w zeszłym. Wracając dotarło do mnie, że nie mogłem być w zeszłym, gdyż opony wiozłem Lawiną. Cóż, ważne, że następnym razem z oponami przyjadę raczej nie wcześniej niż za jakieś cztery lata. 
Pojechaliśmy z Miśkiem do „Atelier u Iwonki”, odebrać lustro i lampę. Udało się je załadować. Udało się przewieźć i rozładować. Nie tłukąc. W „Atelier u Iwonki” można kupić drzwi do tabernakulum. Z pelikanem. Samicą.  


2. Później pojechałem za Poznań po płytę indukcyjno-gazową. Sympatyczna para z dzieckiem, stwierdziła, że nie są wielbicielami indukcji. Ja jestem. Tam jechałem A2, wracałem 92. Dla oszczędności 32 złotych poświęciłem 30 minut. 
Przejeżdżając przez Poznań słuchałem przez chwilę Jedynki. Pani Raczyńska z trójką profesorów załamywali ręce nad językiem dzisiejszych Polaków. Kiedy jedna z pań profesor powiedziała, że jej uczelnia mieści się na ulicy, przełączyłem się na Spotify. 
W Lidlu kupiłem dużo piwa i trzy mrożone pizze. Pani przy kasie życzyła mi miłego wieczoru. 
W Mrówce kupiłem zaprawę szamotową, w Actionie szpachelki. Parking przed Hosso był pełny. Ludzie poszli na „Bonda”? Może na „Wesele”? A może do Rossmanna? Uważam, że Świebodzin zasługuje na handlowe centrum w stylu tego z „Mallrats”. Swoją drogą kolejny kandydat na nagrodę w kategorii; debilne przetłumaczenie tytułu. 
Słońce zachodziło na Amazonie. Zdziwiło mnie, że promienie nie układają się w napis: pracuj u nas za co najmniej 22,50. 
Wróciłem, nakarmiłem koty wątróbką. Najwięcej zjadło kocie. I to jest zła informacja, gdyż to, że zjadło najwięcej, można było poznać po tym ile chwilę później wyrzygało.

3. Złą informacją jest, że nie kupiłem złączki, którą nakręca się na króciec wychodzący z płyty, by podłączyć wąż z gazem. Jeżeli sąsiedzi nie pomogą – płytę uruchomię dopiero w poniedziałek.