wtorek, 25 maja 2021

24 maja 2021


1. Snyder wczoraj, w kilku tweetach napisał, że Białoruś nie mogła porwać samolotu bez aprobaty Rosji, że porwanie mogło być nawet rosyjską inicjatywą, że Rosja mogłaby grać na europejskie sankcje, które wpychałyby Białoruś w rosyjskie objęcia. UE powinna rozważyć sankcje wobec zarówno Białorusi jak i Rosji. I, że Niemcy powinny zrezygnować z Nord Stream 2. Z powodu samolotu, Nawalnego, no i dlatego, że takie interesy z Rosją po inwazji na Ukrainę są oburzające. 
Jakoś nie wezwał administracji Bidena do zmiany zdania w sprawie rezygnacji z sankcji NS2. 
Ciekawe ile czasu upłynie, nim ludzie typu profesora Snydera zaczną po cichu przyznawać, że pewne elementy polityki zagranicznej Trumpa nie były tak złe, jak mówiono w CNN. 

U Mazurka – Zalewski. Specjalista od antyrasistowskiego jedzenia bananów. Człowiek, którego Platforma przez lata sprowadzała do roli twitterowego trolla, a na koniec wyrzuciła. Mam wrażenie, że zasugerował, że gdyby Mazurek zaprosił go w czasie awarii Czajki – to by na antenie przyznał, że Trzaskowski jest za tę awarię odpowiedzialny. 

Bożena zauważyła tweet Mężyka, w którym oburzał się na Rymanowskiego, że do programu nie zaprosił żadnej kobiety. Ale, że zamiast Schetyny miała być Nowacka? Kidawa? Czy może Renata Beger obecnej kadencji? Jakiś żart. Zamiast Czarzastego – Żukowska? Może by i mogła. Panie z peeselu jednak by się tak z Czarzastym nie mogły ścinać jak Zgorzelski. Ktoś pisał, że zamiast Fogla by mogła przyjść Beata Szydło. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Zamiast kolegi Błażeja – pani dr Fedyszak-Radziejowska. To byłoby interesujące. Niestety, pani Doktor parę lat temu zdecydowała, że szkoda jej czasu na telewizyjne przegadywanki. Zaś gdyby Krzysia Bosaka zastąpiła jakaś partyjna koleżanka – odebrane by to zostało jako policzek wobec progresywnych kobiet.
Niechże będzie mógł funkcjonować choć jeden program do którego dobór gości wynikać będzie z dziaderskiej merytoryki, nie poprawności. 

2. Koszenie. Uruchomiłem kosiarkę ekologiczną. W zeszłym roku dostała ją Bożena, ale jej nie pasuje, bo za duża. Woli swoją na kabel. Kosiarka ekologiczna jest na baterię, którą ładuję prądem z fotowoltaiki. Kosiłem słuchając przeglądu prasy, jaki codziennie na ClubHouse robi Paweł Łapiński z KJ. W pewnym momencie jakaś pani z Brukseli (brzmiała, jak związana z Komisją) zaczęła tłumaczyć, że nie ma co liczyć na cofnięcie zabezpieczenia TSUE w sprawie Turowa, bo UE odchodzi od węgla brunatnego. Takie rzeczy, to się zwykle czyta w komentarzach w GazPolu. 
Bateria starcza na jakieś czterdzieści minut koszenia. Później trzeba ją przez trzy godziny ładować. Uruchomiłem więc traktorek. Naprawiłem kosisko – jedna z rolek, na których kosisko się opiera, w niemożliwy sposób spadła z osi. Traktorkiem kosi się więcej, ale mniej dokładnie. 

3. Kocio lubi wywar z warzyw. Lubi, to mało powiedziane. Szaleje za nim. Kiedy jemy – musi mieć swoją miskę, bo inaczej próbuje wyjadać z naszych. Nie ma takiej determinacji przy żadnym innym jedzeniu. Jak już zje – ładuje się na kolana i natychmiast zasypia. 

Skończyła mi się kolekcja benzyny, którą Daniel Obajtek sprzedawał rok temu za mniej niż cztery złote. Jednak trzeba było zainwestować w cysternę. 


 

poniedziałek, 24 maja 2021

23 maja 2021


1. Kocio nocuje poza domem. Choć – raczej noce spędza niż nocuje. Bo jak wraca rano, to je i idzie spać. 


U Stankiewicza nudy. W Polsat News – Rymanowski. Zebrał niezły skład. U Piaseckiego dyskusja na temat definicji polityki. Zabawne. Politycy twierdzący, że określenie „polityczny” jest pejoratywne. 

2. Korzystając z nieokreślonej pogody – i lało, i świeciło słońce, i wiatr wiał (czasem wszystko naraz) – postanowiłem się zająć awanturującym audi. Awanturującym się w kwestii czujnika klocków i tylnego światła. 
Okazało się, że moje lutowanie jednak dało radę. Urwał się przewód przy drugim kole.
Zlutowałem, wsadziłem w termokurczliwą rurkę i owinąłem samowulkanizującą taśmą. Zobaczymy czy wystarczy. 
Drugim powodem awanturowania okazała się przepalona żarówka. Brak innej nie robił autu problemu. 
Generalnie – udało mi się osiągnąć sukces. Podbudowany tym postanowiłem wleźć pod Lawinę i odkręcić moduł ABS. Przywiozłem w tym celu z Warszawy torx 20, który, z wiejskiego zestawu zgubili panowie, którzy rżnąc akację musieli rozkręcać pilarkę. Wlazłem pod auto odkręciłem dwie z czterech śrub. Dwie pozostałem odmówiły współpracy. Do tego przypomniało mi się, że mnie wszystko boli. Trzymanie pod dziwnym kątem grzechotki okazało się zbyt trudne. Będę sobie teraz wizualizował kanał. Albo podnośnik. Choć nie sądzę, żeby to pomogło. 

3. Przy pracy słuchałem Radia357. Audycja o zagranicznej polityce. Ekspertem był kolega Kuba, który, gdy tylko przestał dzielić się w radio swoją wiedzą, zadzwonił do mnie, by się podzielić niepokojem związanym z temperaturą pracy silnika w jego S8. W większości samochodów wskazówka temperatury osiąga wartość, która zwykle jest w połowie skali i się nie rusza. A jeżeli się rusza, to źle. W A8 (czy S8) jest inaczej. Wskazówka się rusza, co – u ludzi, którym się kiedyś auto zagotowało – budzi niepokój. Pewnie dlatego wyboldowano w instrukcji że „nie ma to znaczenia, dopóki nie miga lampka ostrzegawcza temperatury płynu chłodzącego”.

Słucham Radia357, bo po pierwsze – jest, po drugie – Polskie Radio wciąż nie potrafi uaktualnić swojej aplikacji na iOS. Czyli słucham Radia357 dzięki działaniom i zaniechaniom pani Prezes Polskiego Radia. 
(Jest jeszcze trzeci powód – nie mam siły na ideologiczne wzmożenie TokFM. Kiedyś mnie bawiło, dziś męczy).
Jeżeli do ramówki trafi jakaś wersja „Powtórki z rozrywki” chyba nawet wesprę ich finansowo. 

Rację miał jakiś czas temu w „Drugim śniadaniu mistrzów” Rosiak. Mamy wolność mediów. Każdy dziś może założyć radio, jeżeli zainteresuje odbiorców – będzie miał finansowanie. 


 

sobota, 22 maja 2021

22 maja 2021

 


1. Kocio rano drzemał na tarasie. Wczoraj nawet nie wpadł na kolację. Tyle czasu był w Warszawie, więc musi pewnie dokładnie sprawdzić, co go tu ominęło. Wyciągnąłem mu kleszcza. Najwyraźniej zajzajer za pięćdziesiąt złotych działa tak sobie. 

W śniadaniu w Trójce, Gawkowski powiedział, że Lewica zawsze broniła klasy średniej. Coś w tym może być. Wszakże PZPR była największą partią chadecką w Europie. 

2. Pojechaliśmy do Świebodzina na targ zwany rynkiem. Po sadzonki pomidorów. Dotychczas mi się wydawało, że pomidory to rośliny wieloletnie. 
Na targu zwanym rynkiem spotkaliśmy pana wójta, który tradycyjnie ponarzekał na PiS. Konkretnie na niejasne kryteria przyznawania pieniędzy. Dostał na przykład pieniądze na stację uzdatniania wody w Kalinowie i nie wie dlaczego.

W Tesco w końcu zauważyłem, że 2x20 to nie jest pięćdziesiąt. Czyli, że kupując dwa dwudziestolitrowe worki ziemi 4,99 za sztukę zamiast jednego pięćdziesięciolitrowego za 9,99 tracę. Dwudziestolitrowymi łatwiej się operuje. 
Magazyn Amazonu dominuje nad okolicą. Podobnie duży budynek powstaje przy S3 w Sulechowie. Przy Amazonie stanął przekreślony znak informujący o sygnalizacji świetlnej. Ciekawe, czy na chwilę, czy światła staną przy wjeździe do magazynu. 

3. Wszystko mnie boli. To dobry znak – szczepionka działa. Ale jutro mogłaby działać nieco bardziej dyskretnie. 

piątek, 21 maja 2021

21 maja 2021


1. Mazurek z niewiadomych przyczyn promuje eksperta Karonia. Ekspert Karoń zwykle nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Albo oczywistości, albo niezbyt trafione wnioski. „Wybory w Rzeszowie powiedzą nam, czy pomysł PiS jest akceptowalny i czy Podkarpacie jest nadal polską Bawarią”. Nie powiedzą. 

Skończyłem książkę Wikły o kampanii prezydenckiej. Wolałbym chyba przeczytać to wszystko, co z książki wypadło.

2. Od poniedziałku mogłem się szczepić. Niestety mogłem wybierać. Wszystkie możliwości poza Johnsonem. (Barbara Piasecka-Johnson nie żyje od 2007 roku. Zmarła w Sobótce, pochowano ją we Wrocławiu.) 
No i od poniedziałku się zastanawiałem w co pójść. Stanęło na pfizerze nazywanym w Niemczech biontechem. W Nowogrodzie Bobrzańskim, choć tak właściwie to raczej były Krzystkowice, włączone do Nowogrodu pod koniec lat osiemdziesiątych. 

Sprawnie, szybko, bezboleśnie. Ubrany na pomarańczowo szczepiacz (szczepiciel?) mówił wszystkim, by przez trzy dni nie pili alkoholu. Mnie powiedział – trzy miesiące. Później się poprawił, że dni. Może to jednak znak? 

3. Na dachu dworca kolejowego w Nowogrodzie Bobrzańskim rośnie brzoza. Słusznej wielkości. Dworzec chyba zamknięty. Kolej działa. Przynajmniej tyle. Nowogród Bobrzański musiał być przed wojną pięknym miastem. Podobnie jak Krosno Odrzańskie. Wojna to zmieniła. Powojnie ugruntowało. 

Z godzinkę pokosiłem. Muszę zdjąć kosisko i zobaczyć w jakim stanie są noże, bo coś nie bardzo koszą. No i chyba pora na uruchomienie kosy. Spalinowej. Nie wszędzie da się kosiarką wjechać.

 

20 maja 2021


1. Rano zawyły syreny. Przez chwilę nawet myślałem, że to taka akcja – Warszawa solidarna z Tel Avivem. Prezydent Trzaskowski nie takie rzeczy już robił, ale do mnie dotarło, że solidaryzowanie się z Izraelem nie jest wśród postępowców specjalnie popularne. 

Mazurek z Adamczykiem (ministrem) miał coś z pastwienia się nad niepełnosprawnym. W przeciwieństwie do Roberta, nie twierdzę, że Adamczyk (minister) jest niepełnosprawny. Chodzi mi o to, że jeżeli realizator nie zgra poziomów i gość jest zdecydowanie ciszej niż prowadzący. I gość mówi (cicho), a prowadzący w tym samym czasie to prześmiewczo komentuje (głośno) – tak, że nie można zrozumieć, co gość mówi. To zaczynamy mieć do czynienia z – w najlepszym razie – infotainmentem niezbyt wysokich lotów. 

2. Zapakowaliśmy się do auta i dość – jak na nas – wcześnie ruszyliśmy na zachód. Tym razem nie było korka na warszawsko-łódzkim odcinku A2. 
Na wysokości Poddębic zjechaliśmy z autostrady. Chciałem trafić do wielkiego sklepu z wożonymi chyba z Niemiec śmieciami. Sklep składający się z kilku dużych namiotów jest jednak przy DK72 przed Poddębicami, a nie – jak mi się wydawało – Uniejowem. Zamiast skręcić w lewo, skręciłem w prawo. I tyle było z zakupów. Rok temu kupiliśmy odkurzacz Miele. I lampę. Za grosze. Wydłubane z samochodu monety.
Za Turkiem, w Wielopolu odwiedziliśmy sklep z meblami. Kram-pol(są na Allegro). Dużo mebli. Porządnych. Za – delikatnie mówiąc – niewygórowane ceny. Duże meble tańsze niż małe. Ale to polska prawidłowość. Porządny kredens do mieszkania w bloku, przepraszam – apartamentowcu, raczej nie wejdzie.

Mam niestety ostatnio tak, że często zaczynam jechać na azymut. Więc zamiast jechać godzin trzy, jeździmy po dziesięć. Za to zwiedzamy dziwne miejsca. Przejeżdżaliśmy przez Tuliszków, Rychwał, Grodziec, Jarocin, Gostyń, Leszno. W Lesznie, w Lidlu w Centrum Handlowym Manhattan kupiliśmy precle. Tak paskudne, jak tylko mogą być paskudne lidlowe precle. I lidlowego dremela. Z tym akurat wiążę większe nadzieje niż z preclami. Obok CH Manhattan była hala sportowa z napisem „Trapez”, na której ścianie wypisano nazwiska leszczyńskich olimpijczyków. Było za daleko, bym mógł je przeczytać.
Z Leszna pojechaliśmy do Włoszakowic. Później były Brenno, Kaszczor, Mochy, Świętno i Kargowa. No i z Kargowej przez Sulechów i Skąpe, dojechaliśmy do domu. 

3. Czekała na nas paczka z Ameryki. Z częściami do Lawiny. Z niewiadomych przyczyn w bonusie dostałem dwie przednie tarcze hamulcowe. Chyba bym wolał, żeby takie prezenty były lżejsze. 
Przez trzy dni, kiedy nas nie było urosło strasznie dużo zielonego. Pewnie jutro coś skoszę. 

 

czwartek, 20 maja 2021

19 maja 2021


1. Mazurek o pracownikach, Dworczyk o podatnikach. Nic dziwnego, że się nie mogli co do liczb dogadać. Mazurka zdziwienie, że siedem tysięcy na rękę można nazywać dobrą pensją, przypomina mi rozmowę z kolegą, którego nazwisko pominę. Rozmowa w 2015 roku na wiosnę. Kolega zajmował się badaniami opinii. I wtedy twierdził, że in vitro to najważniejszy temat w Polsce. W domyśle – temat, który zaważy na wyniku wyborów. W jego środowisku, wśród jego rówieśników, był to pewnie bardzo ważny temat. Ale jednak się nie przełożył na głosowanie ludzi, którzy nie należeli do tego środowiska. Podobnie może być z Mazurkiem. Istnieją ludzie, których nie zna. I dla większości z nich siedem tysięcy to naprawdę dobre pieniądze. 

2. Audi zostało przejrzane przez dwóch innych diagnostów. Wymienić trzeba jeden wahacz, gdyż sworzeń jest nie tego. I łączniki stabilizatora z tyłu, gdyż popiskują. Reszta zawieszenia jest w porządku. I pewnie w porządku będzie też w przyszłym roku. Co mi wczorajszy diagnosta histeryk krwi napsuł – to jego. 

3. Byliśmy w Ikei w Blue City. Pierwsza wizyta w centrum handlowym od ponad roku. Nie licząc pięciominutowej w Центральном Універмаге w Kijowie, na jesieni. Chyba mogę bez tego żyć. 

Mielim wyjechać popołudniem. Nie wyjechalim. Wyjedziem rano. Jak Bóg da. 

No i wyszedł z tego wieczór z kolegami z byłej pracy. 
Jestem bezwolny, bez swojego zdania. Nie mogę istnieć bez narzekania” – śpiewał Kazik. 



»Rusz głową!« – mi mówią 
A ja nie mogę nawet ruszyć ręką 
»Rusz głową!« – mi mówią 
A mi się nie chce nawet ruszyć nogą 

»Rusz głową!« – mi mówią 
A mi się nie chce nawet ruszyć ręką 
»Rusz głową!« – mi mówią 
Nie mogę istnieć bez narzekania.




 

środa, 19 maja 2021

18 maja 2021


 

1. Kocio urządził rano pobudkę. Chyba z nudów, bo i tak nie było go gdzie wypuścić. 
Mazurek rozmawiał z Sonikiem. Sonik rozpoznał, że na koszulce Mazurka był Menachem Begin. Wymieniali później parę nazwisk twórców Izraela. Naszych. Mazurek powiedział, że naszych było kilku. Szewach Weiss wyliczył, że – bez chyba trzech – wszyscy. 

Zamiast słuchać, co rozmów o polityce, przeprowadziłem kilka osobiście. Kiedy w Warszawie byłem poprzednim razem, większość rozmówców załamywała ręce nad Zjednoczoną Prawicą. Dziś wszyscy byli przekonani, że jest na dobrej drodze do zwycięstwa w następnych wyborach. 
Dziennikarz jeden (z tych mądrzejszych) opowiadał, jak go fascynowała ekscytacja sejmowych kolegów projektem „rząd techniczny”. Przecież nie trzeba było być prorokiem, czy po prostu tytanem intelektu, żeby wiedzieć, że to nie ma szansy się udać. 

2. Doroczna wizyta w stacji diagnostycznej. Rok temu, o tym, że nadchodzi, w przeddzień terminu, poinformował mnie funkcjonariusz SOP, który kontrolował audi przed dołączeniem do kolumny. Na mazowieckiej wsi. Jak jechałem na tę wieś google maps wyprowadziło mnie na manowce. Jakieś polne drogi, gdzie ze dwa razy o mały włos się nie powiesiłem. Dotarło do mnie, że z jakichś powodów szyby w audi tłumią sygnał GPS, i nawigacja nie wiedząc gdzie jest, robi dobrą minę do złej gry dając dość idiotyczne polecenia. Dlatego lepsza niż ta w iPhone jest nawigacja audi, której antena przymocowana jest do klapy bagażnika. Mapy, co prawda, nieaktualizowane od lat prawie dziesięciu, ale za to na porządnych faszystowskich podrysach.
Rok temu diagnosta, starszy, powiedział, by wymienić wahacz. Górny. Przedni. Jeden z czterech. Wymieniłem dwa, więc jechałem po przegląd, jak po swoje. Tym razem diagnosta był młodszy. Wciągnął mnie do kanału i zaczął histeryzować, że całe zawieszenie jest do wymiany. Zdziwiło mnie to o tyle, że jeździłem samochodami, których całe zawieszenie było do wymiany i prowadziły się jednak inaczej niż audi, które prowadzi się dobrze. Wczoraj zaliczyłem pełen przegląd dróg, od gminnych, po autostrady. Wolniej, szybciej, prosto i po zakrętach. Jedynym problemem było to, że coś z tyłu skrzypiało. (To coś, to jakiś drążek.)
Wyszło na to, że zawieszenie nie ma luzów, tylko mu się nie podobała jakość gum w tulejach. Jak zobaczyłem, to mi też się przestała podobać. Przyjdzie wymienić.  

3. W ramach celebrowania powrotu normalności spożyliśmy rodzinną kolację w Beirucie. W kuluarach przeprowadziłem dwie interesujące rozmowy. Z producentem telewizyjno-imprezowo-muzycznym – o tym, jak pandemia przewróciła mu rynek, że problem nie tyle polega na tym, że ludzie się odzwyczaili od dużych imprez, co reklamodawcy zauważyli, że bez tych imprez mogą funkcjonować. 
No i druga, z moim starszym kolegą z liceum – Grzegorzem, architektem. O tym, że siedemdziesięciometrowe domki to może być ciekawe wyzwanie dla architektów, świetny biznes dla producentów prefabrykowanych domów, duża oszczędność dla ludzi chcących kupić mieszkania i jeszcze większy kłopot dla deweloperów. 

Swoją drogą, wszyscy, którzy uważają, że osiedla siedemdziesięciometrowych domków zniszczą krajobraz, powinni się wybrać na Jazdów. Fińskie domki są jeszcze mniejsze. A potem pojechać na któreś z nowych osiedli apartamentowców, które Patryk Jaki, nieopatrznie w swojej kampanio nazywał blokowiskami. 

wtorek, 18 maja 2021

17 maja 2021


 

1. Tryb życia Kocia w końcu się ułożył. Chłopak wychodzi na noc. Wraca rano, nim go nie wpuszczę – śpi na tarasie. 

Pojechałem Laguną wymienić opony. Do Portu2000. Za Mostki. W Świebodzinie u wulkanizatorów kolejki. W Porcie – jak zwykle – nie. Zostawiłem zimówki, żeby mnie nie kusiło, by je jeszcze raz zakładać. Letnie zasadniczo też powinienem zostawić. 
Opłata recyklingowa to chyba było 12 złotych. Męczyguma opowiadał o człowieku, który nie chciał zapłacić tych 12 złotych, wyrzucił opony byle gdzie. Ale akurat to byle gdzie było monitorowane. I zapłacił 500 złotych mandatu. 
Męczyguma był już drugim męczygumą namawiającym do tego, by kupować opony całoroczne. Na tym się pewnie skończy. 

Czeka mnie wyciąganie sterownika ABS-u. Jest przymocowany do ramy. W bardzo zabłoconym miejscu. Nie chcąc, by mi się sypało do oczu, kiedy będę leżał pod samochodem – pojechałem do myjni na Orlen. Niby było napisane, że nie można myć pickupów. Wydawało mi się, że chodzi o to, żeby się woda w skrzyni nie zbierała, a Lawina ma skrzynię zakrytą. Do tego mam zwyczaj siedzieć w mytym aucie. 
No i udało mi się zawiesić myjnię. Nie poradziła sobie z kształtem samochodu. Przez piętnaście minut szczotki myły trzydziesto centymetrowy odcinek zaraz za końcem kabiny. Ruszanie samochodem nie pomogło. Musiałem wyjść z auta i wyłączyć program. Udało mi się to zrobić i nie dać się zmiażdżyć czemuś, co ponoć nazywa się portal. No i oczywiście mycie podwozia miało być później. 

2. Po drodze do Warszawy zwiedzaliśmy Wielkopolskę. Wolsztyn, Grodzisk, Mosinę, Rogalin, Kórnik, Środę, Miłosław, Pyzdry, Konin. 
Za Koninem zaświeciło się żółte kółko objęte przez krzywe kreseczki. Tak, jak przewidywałem, mój lut wytrzymał ze dwieście pięćdziesiąt kilometrów. 

3. Myślałem, że Warszawa będzie pełna ludzi nienasyconych knajpianym życiem. A tu cisza. Poniedziałek? Cóż, Warszawa to nie Kraków. W nieodżałowanym Free Pubie, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, w poniedziałki były prawie tak dobre jak piątki. Ludzie po szaleństwach piątkowo–sobotnich odpuszczali w niedziele, w poniedziałek szli do roboty, co musieli wieczorem odreagować.


poniedziałek, 17 maja 2021

16 maja 2021


1. Poranna publicystyka pod hasłem: biedni samozatrudnieni umrą z głodu. Idea samozatrudnienia pojawiła się dwadzieścia parę lat temu. Bardzo się spodobała pracodawcom, bo zamiast podwyższać płace, namawiali pracowników, by otwierali działalność i dzielili się z nimi pieniędzmi zaoszczędzonymi na składkach. Pracodawcy, przy okazji pozbywali się kagańców, jakie nakładało na nich prawo pracy. Pracownicy rzucali się na ten ochłap. Teraz – kiedy sporo z nich wchodzi w wiadomy wiek– jęczą, że emerytury będą mieć głodowe. Tak, jak wcześniej jęczeli, że dusi dusi ich ZUS, mimo iż składki, które płacili, w zestawieniu ze składkami etatowców, były śmieszne. 

Drugi temat – składki zdrowotne. Żądamy podniesienia procentu PKB przeznaczonego na zdrowie, jesteśmy przeciw podnoszeniu składek. Logiczne. 
Pare razy słyszałem: za pieniądze, które płacę na NFZ miałbym platynowy abonament w Luxmedzie. Już widzę jak platynowy abonament rozwiązuje problem poważnej choroby. 
Polecam Internetowe Konto Pacjenta. Jest tam zakładka „Historia wizyt”, gdzie można zobaczyć ile NFZ zapłacił za nasze leczenie. Swoją drogą warto porównać z cenami jakie płaci się „prywatnie”. 

2. Wczoraj trafiliśmy na końcówkę „Gier ulicznych”. Ze trzy lata temu obejrzałem film. I zrobił na mnie dużo większe wrażenie, niż w latach dziewięćdziesiątych. I nie chodzi o to, że wtedy nie wiedziałem, że Ketmanem był Maleszka, z którym przez chwilę pracowałem w „Gazecie Krakowskiej”. Choć już wtedy ś.p. Dorota Terakowska mówiła na mieście, że Maleszka był agentem. Chodzi o to, że Polska jest już zupełnie inna. I pewne rzeczy przestały być codziennością. 
Kiedy wchodziły w życie przepisy zmniejszające emerytury byłym esbekom, spotkałem się ze znajomym, którego ta ustawa dotknęła. Znajomym, który zawsze był dla mnie porządnym, łapiącym bandytów policjantem. Okazało się, że przez chwilę, na początku służby był w złej szkole. Kiedy już wylał z siebie część żalu, powiedział o czymś, na co mało kto zwrócił uwagę. Otóż słyszeliśmy o sile złych esbeków, o tym, że wciąż pociągają za sznurki, że rozdają karty etc. A tu przygotowywana jest taka ustawa, a żadne teczki nie wypływają, nikt nie ginie. Ustawa po prostu przechodzi. Czarna siła złych esbeków się gdzieś rozpłynęła. 
Dwadzieścia pięć lat temu, kiedy film wchodził na ekrany było inaczej. 
Tym razem w filmie zauważyłem jak bardzo pilnowano detali. Jadący przez Warszawę samochód – jedzie logiczną trasą. Zdjęcia z jego środka i z zewnątrz się zgadzają. No i od wczoraj się zastanawiam, czy Bartosz Obuchowicz (w słuchawkach oglądający telewizor syn Anny i Tadeusza) to ma być Dawid Wildstein. Bo niezbyt podobny. 

3. Dzięki samozaparciu Bożeny udało nam się oprawić dzieło sztuki. Nie było to łatwe, gdyż to dzieło sztuki małe nie jest. 

Psują mi humor pojawiające się znikąd kawałki piekarnikowego szkła. 

niedziela, 16 maja 2021

15 maja 2021


1. Profesor Belka powiedział Ziemcowi – mniej-więcej – że Razem, to właściwie pozbawiona znaczenia partia. Profesora Belkę poznałem, jak jeszcze kierował NBP-em. Przyszedł na Foksal. Na mnie spadł obowiązek bawienia go rozmową. No i rozmowa, z takiej o pogodzie, szybko stała się szowinistyczną. O kobietach w polityce. Taką, za jakie dziś kamieniują. Na koniec pan Profesor koniecznie chciał sobie zrobić ze mną zdjęcie. I – wydaje mi się – to była druga w moim życiu taka sytuacja. Za pierwszym razem zdjęcie ze mną, parę lat wcześniej, chciała sobie zrobić jakaś pani, która z tego, że wcześniej długo rozmawiałem z Olivierem Janiakiem, wyniosła, że jestem kimś sławnym. 

2. „Polski ład. Nowa nadzieja”. Zapytałem Fogla, czy ma coś z tym wspólnego. Zaprzeczył, było to dla niego miłe zaskoczenie. Mój niepokój, że następna część może się nazywać „Polski ład. Imperium kontratakuje”, skomentował: że póki nie będzie remake'u „The Rise od Skywalker” – jest spokojny. 
W TVN24 po wszystkim komentowała jakaś pani profesor. Powiedziała, że w związku z tym, że dziś otwarto restauracje, nikt prezentacji nie oglądał. W takich sytuacjach przypomina mi się zdjęcie ś.p. Andrzeja Wajdy z wieczoru wyborczego w 2015 r. 
Pojechaliśmy do paczkomatu. W Lidlu wciąż nie ma buraków. Kupiliśmy za to rybę pstrąg. A po buraki udaliśmy się do Tesco. 

3. Sąsiad Tomek z drugim sąsiadem Tomkiem odkręcili reszki rur od hydroforu. Wymagało to grzania palnikiem. Do czerwoności. Chwilę to trwało, gdyż rury średnicy miały trzy cale. Odpowiednio zmodyfikowany hydrofor mógłby robić za miniaturową łódź podwodną. Najpierw by go trzeba wyszarpać z piwnicy, ale tego się nikomu nie chce. Zwłaszcza, że znowu ma być hydroforem. 
Przy okazji grzania palnikiem uratowałem padalca, który wpadł do okiennej dziury i ledwo zipał. 

Na kolację postanowiłem upiec rybę pstrąg. Wsadziłem ją do piekarnika Miele. Już prawie była gotowa, gdy nagle wewnętrzna szyba pękła z trzaskiem godnym lepszej sprawy i rozsypała się na kilkaset drobnych kawałeczków, które poleciały do ryby, jak i otwartej zmywarki, no i oczywiście na podłogę. Póki nie rozwiążę problemu – piekarnik będzie pełnił rolę kuchennego zegara. 


 

piątek, 14 maja 2021

14 maja 2021


1. Od rana mnie boli głowa. I nie jest to sprawiedliwe, gdyż wciąż nie piję. 
W Graffiti Gabriela Morawska-Stanecka. (ktoś, z takim nazwiskiem bardziej by pasował do nieboszczki Unii Wolności niż do szeroko rozumianej lewicy) Nikt mnie nie przekona do sensowności trzymania ustawy ratyfikacyjnej w Senacie. Nic pozytywnego nie można ugrać. Takie nie, bo nie. 
Tadeusz Cymański u Mazurka polecał Tomasza Manna z takim zaangażowaniem, że chyba poszukam audiobooków. 

2. Udało mi się usunąć denerwującą awarię Lawiny. Otóż po uruchomieniu dzwoniła pisząc „check oil level”. Wlazłem wcześniej pod auto, wyczyściłem kostkę czujnika w misce olejowej – nie pomogło. Dzisiaj wziąłem się na sposób. Dolałem litr oleju – jak ręką odjął. 

Musieliśmy pojechać do Świebodzina. Po drodze zwiedziliśmy Chociule. Po remoncie drogi bardzo ładna się zrobiła miejscowość.
U innej niż ostatnio pani weterynarz kupiłem zajzajer na kleszcze dla Kocia. Zajzajer, który przy okazji odrobacza. Za całe pięćdziesiąt złotych. Była wersja tańsza na same kleszcze i droższa na same kleszcze. Z tym, że ta druga miała starczyć na dwa miesiące. Rano zdjąłem z Kocia dwa kleszcze. Wczoraj – podobnie. Na białym futrze widać nawet w nie do końca dobrych okularach. 

3. Oglądamy co piątek, na Apple TV, dwa seriale. „Wybrzeże Moskitów” i „Mythic Quest”. Ten drugi nawet śmieszny. Ten pierwszy pełen bardzo estetycznych dłużyzn. Niestety, na żadnym z serwisów steamingowych nie ma „Wybrzeża Moskitów” z Harrisonem Fordem, którego to filmu serial jest remeakiem.

Posmarowany zajzajerem Kocio poleciał testować. Zobaczymy, czy zajzajer płoszy kleszcze, czy jedynie zniechęca je do tego, by się w Kocia wgryzały.


 

czwartek, 13 maja 2021

13 maja 2021


1. Rachoń mówi Stanowskim. Albo odwrotnie. Obserwowaliśmy kolejny odcinek walki Stanowskiego z opłatą reprograficzną. Bożena odpadła w połowie godzinnego odcinka „Dziennikarskiego Zera” – uważała, że wszystko, co miało być powiedziane – zostało powiedziane. Ja dotrwałem. Więc usłyszałem o pomyśle obywatelskiej kontrustawy. Wniosek o referendum byłby chyba lepszy. 
Bożena powiedziała, że Stanowski – w związku z jednej strony, ze swoją społeczną wrażliwością, z drugiej: zasięgami – mógłby się zająć pszczołami. Wczoraj rozmawiała o pszczołach z panem od pompy, synem pszczelarza. Powiedział, że największe szkody pszczołom robi ludzka głupota. Ma sąsiada. Sąsiad ma rzepak. I ten rzepak pryska. A pryskając rzepak – pryska pszczoły. Przyszedł do niego kiedyś –Pryskaj po zachodzie słońca, wtedy nie ma pszczół. Mogę ci pomóc, pojedziemy w dwa traktory. Sąsiad odpowiedział, że po zachodzie słońca, to on piwko pije. Nie zdaje sobie sprawy, że bez pszczół to ani tego piwa by nie było, ani pożytku z jego rzepaku by nic nie wyszło. 

2. Zająłem się audi. Najpierw naprawiłem przewód od czujnika klocków hamulcowych. Nawet użyłem lutownicy. Nieumiejętność lutowania to moja achillesowa pięta. Jakoś mi się udało dwa kawałki drutu połączyć. Zobaczymy na jak długo. 
Później zabrałem się za wymianę czujnika parkowania. W tym celu musiałem zdjąć zderzak. Na Youtube młody Azjata z Kalifornii zrobił to w pięć minut. Mnie zeszło więcej czasu, gdyż okazało się, że nie mam imbusa 10. Poratował mnie Józek, ojciec sąsiada Tomka. Zdjęcie zderzaka faktycznie nie było specjalnie skomplikowane. Okazało się, że zepsuty czujnik jest za aluminiowym wzmocnieniem. Wzmocnienie zamocowane dwudziestoma spinkami. W założeniu. U mnie było osiem. Udało mi się je wydłubać. Wzmocnienie nie chciało współpracować. W końcu udało się je jakoś podważyć. Wymieniłem czujnik. Zadziałało. Przy okazji się okazało, że audi ma spryskiwacze reflektorów. Z niewiadomych przyczyn – odpięte. Złożyłem, pospinałem. Za obie naprawy zapłaciłbym przynajmniej trzy stówy. Teraz powinienem sobie zapłacić. Muszę sprawdzić, czy da się przelać na konto, z którego się wysyła przelew. 

3. Pojechaliśmy do paczkomatu. W Lidlu wciąż nie ma buraków. 


 

12 maja 2021


 

1. Kosiniak-Kamysz powiedział Piaseckiemu, że nie wierzy w ufoludki.
Mazurek pomylił DEA z FDA. To właściwie śmieszne. Ale pewnie nikt tego nie zauważył. 

2. Pan od pompy nie przyjechał. Znaczy: o czasie nie przyjechał. Przyjechał później. 
Zasylikonowałem zlew. Znaczy: wcisnąłem sylikon między zlew a blat. Nadmiar zlew wycisnął na blat. Teraz będę się zajmował urywaniem go po kawałku. Nadmiaru. Nie zlewu. 
Przymocowałem deskę tarasową. Deskę, która się wygła. Wygła się tak, że aż wyrwała wkręt. Wydawać by się mogło, że deski, które leżały dziesięć lat na strychu nie bedą przejawiać wykrzywiających tendencji. 

Trzeba było pojechać do Świebodzina po umyte audi. Myjnia przy Jeziorowej. Polecam tego allegrowicza. Umyte audi wyglądało jak obcy samochód. Przy okazji mysia odnalazła się moja karta do bankomatu. Karta, na której postawiłem krzyżyk z pół roku temu. 

Wracając, wpadliśmy do Lidla po buraki. Buraków nie było. Kupiliśmy więc inne rzeczy. Nie były to testy na COVID, choć przy kasach zalegają ich już dwa rodzaje. Nowy parkomat drukuję większe karteczki. Poprzednie były na tyle małe, że się ich nie wyjmowało. Zalegały podszybie. Te są na tyle duże, że trudno o nich zapomnieć. 

3. Pan od pompy przyjechał chwilę po tym, jak wróciliśmy z miasta. Wymienił kapiący element. Zafascynowały go nasze pszczoły (te, które mieszkają w ścianie domu, na pierwszym piętrze). Jest synem pszczelarza, więc nic dziwnego. 
Przyjedzie za miesiąc, żeby uruchomić hydrofor. Hydrofor nie działa od ponad trzydziestu lat. Ponoć mu to jakoś specjalnie nie zaszkodziło. 
Czynny hydrofor zwiększy efektywność podlewania. 


środa, 12 maja 2021

11 maja 2021


1. Z piętnaście lat temu, a raczej nawet siedemnaście, byłem redaktorem serii książek o II wojnie światowej. Przy okazji jednej o generale Maczku wyświetlił mi się generał Ferdinand Čatloš. Który dowodził siłami słowackimi, które najechały nas w 1939 roku. Pan generał był za ks. Tiso ministrem obrony i głównodowodzącym słowackich sił zbrojnych. Ferdinand Čatloš zmarl w 1972 roku. Pochowano go na Narodowym Cmentarzu w Martinie – takich słowackich Wojskowych Powązkach. Jak to się stało, że odznaczony Żelaznym Krzyżem minister faszystowskiego rządu leży na cmentarzu obok slowackich bohaterów? Otóż równolegle przewodził podziemnej organizacji w dowodzonym przez siebie wojsku. 
Przypomniało mi się to, gdy 
Piasecki czołgał Arłukowicza, wypominając mu że będąc prominentnym członkiem władz Platformy tak właściwie podpisał list do samego siebie. 
Później Mazurek czołgał Rasia. –Jestem patriotą PO – powiedział Raś. –Byli też księża patrioci – odpowiedział Mazurek. Raś mówił też o „pomarańczowej kartce”, jaką z innymi sygnatariuszami listu wystawił kierownictwu Platformy. 

Obawiam się, że „Pomarańczowa kartka” raczej nie wejdzie raczej do polszczyzny. 

2. Pojechałem do Wilkowa nabić klimatyzację w audi. Tym razem skutecznie. Z Wilkowa do Świebodzina, po Lawinę. U gazownika się okazało, że jednak nie uda mi się wrócić dwoma autami naraz. Zostawiłem więc audi w myjni. Jutro je odbierzemy. 
Wczoraj, kiedy jechałem do gazownika, wziąłem autostopowicza. Między Skąpem a Świebodzinem opowiedział mi sporą część życia. Wracał z detoksu w psychiatryku w Ciborzu. Jechał do pracy pod Gorzów. Konkretnie do miejscowości, gdzie kupiłem zmywarkę, piekarnik a wcześniej pralkę. Poszedł w tango, bo poprzedni pracodawca mu nie płacił. A wszystko przez czekoladowe baryłeczki z whisky, którymi częstowała jakaś pani, u której robił fuchę. Zjadł ich z sześć. No i poszło. Teraz ma dostawać dwadzieścia złotych za godzinę. Na budowie. Bo murarzem jest. 
Wysadziłem go na dworcu PKS. Jechał do Zielonej Góry, żeby wsiąść do pociągu do Gorzowa. Niezbyt to było logiczne. Ale może w związku z tym, że przez ostatnich lat trzydzieści ogołocono okolicę z linii kolejowych – inaczej się nie da. 

3. W związku z pogodą Kocio wyprowadził się z domu. Wpada tylko coś zjeść. Schudł. I jakby zmężniał. Jego koleżanka pojawia się coraz bliżej domu. 
Jutro przyjeżdża pan od pompy. Uszczelnić nieszczelność. I może przywiezie ze sobą innego pana, który formalnie pompę uruchomi. 
Miał być dzisiaj, ale mu samochód odmówił posłuszeństwa. 

Po pól roku zadzwoniłem do miejscowości Borki-Kosiorki (pod Siedlcami). Do mechanika, u którego stoi Suburban. Usłyszałem to samo, co pół roku temu. Że się na dniach za Suburbana zabierze. Wygląda na to, że to mi przyjdzie zabrać. Suburbana stamtąd.