1. Przez cały dzień zasadniczo to nic się nie działo. Państwo profesorstwo Zybertowiczowie odjechało po śniadaniu, swoim nowym wyprodukowanym przez niemieckich katolików samochodem. I to jest zła informacja, bo liczyliśmy, że zostaną do obiadu.
2. Siedzieliśmy pod lipą, kiedy pojawiła się Rudzia. Siedziała w krzakach łypiąc na psa–suke nadreaktorstwa Muchów. Udało mi się ją z tych krzaków wyciągnąć, zanieść do kuchni i nakarmić. Kocięcia nie było. Rudzia pojawiła się jeszcze raz. Kocio był rano, był koło południa, był po południu. Wieczorem nie. Padało. I to była dla niego zła informacja.
3. Z nadredaktorem Muchą, przy jednym stole doglądaliśmy gazet z dwóch – o ile można tak powiedzieć – końców Polski. W Dzienniku i Krakowskiej będzie o tym, że Miasto nie chce odpowiedzieć, kto wpłacił dziesięć milionów na Centrum Muzyki (cokolwiek by to miało znaczyć).
W Gazecie będzie o Falubazie, który spadł z ekstraklasy, o autobusach, których nie ma kto w Zielonej Górze prowadzić, o tym, że w Gorzowie będzie można głosować na projekty obywatelskiego budżetu nie przez Internet, no i o tym, że parkach w Międzyrzeczu nie ma już pijaczków.
Wieczorem obejrzeliśmy „Clerks”. Z przerwą na szukanie kota Marka. Złą informacją jest, że nie zaczęliśmy oglądać wcześniej. Gdybyśmy zaczęli – może by mi się udało zmusić towarzystwo do obejrzenia „Mallrats”
niedziela, 22 sierpnia 2021
22 sierpnia 2021
sobota, 21 sierpnia 2021
21 sierpnia 2021
1. Kocio obudził mnie o siódmej. I już tak zostało. Pożytek taki, że poszedłem po jajka. Nie o siódmej. Później. Zrobiłem wielojajeczną jajecznicę. Nie wyszła najlepiej. I to jest zła informacja.
2. Pojechaliśmy na grzyby. Na siedem grzybów, mówiąc szczerze. Na odznakę zasłużonego grzybiarza zapracował nadredaktor Mucha. Profesor wręcz przeciwnie.
Grzyby (podgrzybki) rosną już od razu wysuszone. I bez robaków. W lesie sucho, jakbyśmy za sobą mieli dwa miesiące upałów. I to jest zła informacja.
Wpadł Mój Nowy Szef przywiózł Gazetę z początku lat siedemdziesiątych. Rozczulająca jakoś była rubryka: Odpowiedzi na krytykę, w której instytucje odnosiły się do tekstów na ich temat: Komunalne Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych odpowiadając na notatkę „Robota” informuje, że wszystkim pracownikom zatrudnionym przy modernizacji ulicy Batorego przypomniano przepis o zakazie spożywania napojów alkoholowych w czasie ustawowego czasu pracy.
3. Wieczorem po długiej debacie postanowiliśmy oglądać „Przekręt”. Ja się wykruszyłem pierwszy. Później kolejni widzowie. A wydawał się evergreenem.
Złą informacją jest, że od wczorajszego ranka nie było Rudzi. Najwyraźniej koleżanka nie lubi gości.
20 sierpnia 2021
1.Znowu promem do Zielonej. Na promie dwa auta. Dużo wody, więc prom szybko. Od początku Zielonej, od wczoraj oglądam powystawiane gabaryty. Przede wszystkim lodówki. Ale też połamane wiklinowe meble. Trochę klozetowych muszli. Czyli nic ciekawego. I to jest zła informacja. Człowiek liczy, że minie jakiegoś Thoneta. Albo kanister Wehrmachtu. A tu same śmieci.
2. W Zielonej utrwaliłem połączenie kropek: droga od Czerwieńska – Castorama – plac Bohaterów. Następnym razem muszę przećwiczyć prom w Pomorsku.
Z Moim Nowym Szefem byliśmy u Ordynariusza. Podano placek drożdżowy ze śliwką. Nie jadłem. Kawę wypiłem.
Później z nadredaktorem Muchą udaliśmy się do Bagietki. Złą informacją jest, że nie było szarlotki. Sernika też.
Zatankowałem na stacji z warzywniakiem.
3. Prom nam uciekł. Miało to swoje plusy, gdyż mogliśmy kontemplować przypromową ciszę. Ciszę bardziej niż ja kontemplował nadredaktor Mucha. Ja kontemplowałem leżący słupek. Zastanawiając się czy z piaskowca on ci, czy z betonu kontemplowałem. Prom pełen.
W ostatniej chwili skręciliśmy do Świebodzina. Parkomaty przy Lidlu działają. Przejazd kolejowy otwarty.
Dojechaliśmy do domu. Czekali nas goście. Czyli pani nadredaktorowa Muchowa. No i państwo profesorstwo Zybertowiczowie.
Przy kolacji dyskusja o gender. Po kolacji zmusiłem gości do obejrzenia „Zabriskie Point”, po filmie zaś opowiadaliśmy sobie dowcipy. Jeden, z opowiedzianych przeze mnie Profesor określił jako rusofobiczny. I wezwał mnie, bym zaprzestał opowiadania takich dowcipów, bo nasi NATO-wscy sojusznicy będą się utwierdzać w przekonaniu, że Polacy nie są racjonalni w kwestii wschodniej flanki.
W jutrzejszej Gazecie – wywiad z ekspertem o Afganistanie, bar mleczny Agata w Gorzowie, Bociany, no i pałac w Zatoniu.
Państwo Redaktorstwo przywiozło psa z kotem. Kot – Marek – antyteza Kocia. Czarny jak węgiel. Kocio kulturalnie kolegę przyjął. Później, na górze, złoił mu skórę.
Złą informacją jest, że się strasznie objadłem, bo ugotowałem za dużo i za późno.
czwartek, 19 sierpnia 2021
19 sierpnia 2021
1. Wstałem chwilę przed tym, jak budzik zaczął się awanturować. Śpimy teraz na piętrze. No i na korytarzu na piętrze wpadłem na Rudzię. Z Kocięciem. Kocię próbowało się integrować, ze swoim odbiciem w stojącym na podłodze lustrze. Na parterze nie było Kocia. Jedzenie kocie wyżarte było do imentu. Miska z suchym, nie dość, że wyjedzona, to jeszcze przewrócona. Nowe – słowem – porządki.
Kocio przyszedł chwilę później. Trochę się od Rudzi i Kocięcia dystansował. Złą informacją jest, że musiałem się szybko zebrać i ruszyć do Zielonej. Nie mogę więc zrelacjonować późniejszych kocich sytuacji.
2. Autopilot skierował mnie na prom. Do Brodów. Przez Bródki. Na promie – nie licząc obsługi promu w kamizelkach z napiem obsługa promu – byłem sam. Do redakcji wjeżdżałem od zupełnie innej niż zwykle strony. Jeszcze parę lat i zrozumiem układ zielonogórskich ulic.
Z moim nowym szefem przeszliśmy deptakiem do hotelu za sądami. W hotelu odbywało się sympozjum przedstawicieli mojej nowej korporacji poświęcone nowej strukturze. Przysłuchując się prelegentom próbowałem napisać felieton do „Dziennika”, ciśnięty w tej sprawie przez siedzącego obok nadredaktora Muchę. Szło mi tak źle, że nie napisałem. I to jest zła informacja. Jestem na tyle odpowiedzialny, że zawczasu przygotowałem materiał rezerwowy. Na taką właśnie okazję. No i od razu wymyśliłem, że następny tekst będzie o nadwiślańskich siewcach insajderskich, waszyngtońskich niusów. Prześmiewczy.
3. Jutro w Gazecie będzie o proteście ratowników, gadających tablicach informacyjnych, kieszonkowych ogrodach, będzie też historia Antoniego Palucha, jednego z pierwszych poległych we wrześniu 1939 roku.
Pojechaliśmy wieczorem do winnicy pod Nową Sól. Miły właściciel niedobre wino. Za to drogie. A może dobre. Tyle, że się nie znam.
Urwałem się przed końcem imprezy, zabierając całe auto uciekinierów. Zawiozłem ich do Zielonej. Złą informacją jest, że się znowu nie wyśpię.
18 sierpnia 2021
1. Jesienność sierpnia wymogła decyzję o nocnym zamknięciu drzwi na taras. I to jest zła informacja, gdyż Kocio był w środku. I mu to nie pasowało. Awanturował się przed świtem. Awanturował się o świcie. Awanturował się później. Potem się niby poddał. Ale kiedy wstałem siedział naburmuszony w holu. Wyszedł na taras i zaczął wołać Rudzię. Nie przyszła.
2. Pojechałem do Zielonej. Przez Sulechów. Złą informacją jest, że jechałem na autopilocie. Wracałem w bardziej świadomy sposób. Też przez Skąpe. Ale też Tesco. Był chleb. I piasek do piaskownic. W workach. Nie kupiłem.
Przejechałem przez kolejowy przejazd. Był otwarty.
Kiedy dojechałem do domu, dotarło do mnie, że poza pojedynczym wyjazdem na kurki, nie byłem w tym roku jeszcze na grzybach. I to jest zła informacja.
3. Jutro w Gazecie będzie o tym, że lubuska Platforma przygotowuje się do wewnętrznych wyborów. Jeszcze z pół roku i zapamiętam te nazwiska. O podwyżce dla gorzowskich ratowników, o kolejowych mostach w Kostrzynie. O martwym łabędziu i osiedlu, które się ponoć nazywa Europejskie.
Na koniec dnia obejrzeliśmy teatr telewizji pod tytułem „Ad astra”. Z Bradem Pittem, Le Jonesem i kimś tam jeszcze. Długi teatr telewizji.
środa, 18 sierpnia 2021
17 sierpnia 2021
1. Multitasking. Śniadanie, tzw. call (chyba, ludzie mówią „mam kola”, więc chyba o to chodzi”) a nawet trzy, do tego rozładowywanie auta, które z Berlina przywiozło likwidowane mieszkanie prababci tzw. dziewczynek. Mileny „dziewczynką” raczej nie należy nazywać. Złą informacją jest, że mnie za to można już nazywać dziadem.
Wcześniej. Dużo. O świcie. Kocio miał scysję z czarnobiałym kotem. Tym, co zwykle. Wyszedłem na balkon. Kot czarnobiały się wycofał. Kocio później wylazł na górę. Wbił się do łóżka i zasnął.
2. Lawiną do Zielonej. W Sulechowie, na Orlenie obok Shella, koło MacDonalda LPG w autostradowej cenie. W Tesco, można to było łączyć z widokiem na Chrystusa. Tu – nie wiem.
W Zielonej poznałem Parlamentarzystę. Kolejnego już. Porozmawialiśmy o geopolityce. Kiedy dorosnę, chciałbym zostać telewizyjnym specjalistą od geopolityki. Złą informacją jest, że będzie to trudne. Dorośnięcie. Bo – jak widać – zostanie telewizyjnym specjalistą od geopolityki, jest nawet zbyt proste.
3. W jutrzejszej Gazecie: ciąg dalszy protestu gorzowskich ratowników. Skarb sprzed czterech tysięcy lat znaleziony przez rolnika, któremu przeszkadzała kamieni kupa. Chciałem dać tytuł – „Kobiety wolą brąz”, ale nie pasował. Wszystkie skarby z epoki brązu znajdują u nas ostatnio mężczyźni. No i o tym, co zrobić, żeby nie stać pół godziny przed kolejowym przejazdem.
Przez dom przewinęła się Rudzia. Coś tam dziubnęła i poszła. Kocięcia nie było.
Dooglądaliśmy „Home before dark”. Pierwowzór bohaterki miał na nazwisko Lysiak. Złą informacją jest, że to jednak zły jest film.
wtorek, 17 sierpnia 2021
16 sierpnia 2021
1. Wstałem, odleżałem swoje w wannie i udałem się po nadredaktora Muchę. Złą informacją jest, że nie zjadłem śniadania. Z rzeczonym udaliśmy się do Mordoru. W Mordzorze przeżyłem mordorowe poszukiwanie miejsca parkingowego. Średnio skutecznie. Na koniec się okazało, że mój nowy pracodawca dysponuje miejscami w parkingu podziemnym. Parkingu w przeciwfazie do tych przed budynkiem – zupełnie pustym.
2. Śniadania nie zjadł również nadredaktor Mucha. Udaliśmy się więc z Mordoru do Beirutu. Nadredaktor zjadł hummus z chrzanem, moi haloumiburgera. Nie byliśmy jakoś specjalnie usatysfakcjonowani, więc przeszliśmy na Wilczą by zjeść po Pho. Tam się na chwilę rozstaliśmy. Wróciłem do domu, żeby się spakować. Skutecznie.
Znowu się pojechałem po nadredaktora Muchę i razem się udaliśmy na rozmowy na szczycie. Złą informacją jest, że nie pamiętam, czy osoba, z którą rozmawialiśmy życzy sobie występować w Negatywach, więc – na wszelki wypadek – pominę nazwisko.
Później, po rozstaniu z Nadredaktorem udałem się na kolejne rozmowy na szczycie. Tym razem – zgodnie z precedencją – szczycie wyższym. Skoro poprzednie nazwisko pominąłem. To pominę też.
3. Ruszyłem do Rokitnicy. Jeszcze w Warszawie dorwała mnie burza. Zlało mnie, gdy tankowałem na byłym Orlenie przy Łopuszańskiej. Potem lało jeszcze bardziej. Zjechałem na MOP koło zjazdu na Grodzisk. I czekając na to, aż przejdzie zajmowałem się Gazetą, w której: protest gorzowskich ratowników medycznych, bukszpanową ćmę, budowę Miejskiego Centrum Kultury w Gorzowie i o tym, gdzie mogła się dziać akcja „Szatana z siódmej klasy”.
Deszcz przeszedł. Jechało się nieźle. LPG na autostradzie tańsze niż przy świebodzińskim Tesco.
Prawie dojechałem do domu. Zatrzymały mnie w Świebodzinie rogatki przejazdu kolejowego. Trzymały chwilę. Przejechał towarowy. Dziwne wagony DB ciągnięte przez polski elektrowóz. Po pół godzinie stania zawróciłem i przejechałem objazdem koło Policji i Straży pożarnej. Ciekawe, czy gdybym się nie zdecydował na objazd, czy dalej bym tam stał. Nie wiem. I to jest zła informacja.
Kiedy podjechałem do bramy, z wiejskiej ciemności wyszedł Kocio. Konkretnie od strony dębów posadzonych z okazji urodzin Führera. Wszedł do domu. Pokręcił się chwilę i poszedł. Rudzi nie ma. Kocięcia nie ma od wczoraj. Rudzia rano wpadła zjeść.
poniedziałek, 16 sierpnia 2021
15 sierpnia 2021
1. U Rymanowskiego, Czarzasty powiedział coś, że wszystkim odwrócony dobrozmianowcom trzeba pamiętać ostatnich sześć lat. Jemu toutes proportions gardées pamiętamy siedem: 1983–1990. Dyskusja o Gowinie. Jak Prezydent mógł go tak potraktować. Zdarza mi się ostatnio podchodzić z rezerwą do zachowań Głowy Państwa. To jednak rozumiem. Gowin skończy jako kolejny Kazimierz Marcinkiewicz – cotygodniowy gość Moniki Olejnik do walenia w PiS. Nie przeszkodzą mu w tym nawet występy u Hołowni, w Polsce 2050.
Przez moment oglądałem Kawę na ławę. Odbiłem się, gdyż nie szło oglądać. Jeszcze chwila i przestanę oglądać cokolwiek. I to jest zła informacja, bo jednak powinni się cokolwiek oglądać.
2. Pod Zachętę zawiózł mnie Davit. Nie jest raczej chrześcijańskie imię. Toyotą, która dość nachalnie się dopominała zapięcia pasów. Mamy prawdopodobnie jeden z lepszych na świecie ceremoniałów wojskowych. W uroczystościach brała udział grupka amerykańskich żołnierzy. Jeden chyba nawet mial gwiazdkę. Znaczy generał. Jakoś nie wyjechali do Rumunii.
W Pałacu podano bardzo dobre risotto z kurkami. Następnym razem spróbuję przyjść z menażką. Przez te kurki dotarło do mnie, że w tym roku tylko raz byłem na grzybach. I to jest zła informacja.
Do domu dostarczony zostałem czerwonym Yarisem. Opowieść, że sekretarzem stanu zostaje się, by mieć kierowcę i by być wożonym czarnym samochodem klasy średniej najwyraźniej nie tyczy wszystkich.
W domu zdemontowałem łóżko. Działanie niby pozbawione sensu, gdyż na zdemontowanym łóżku miałem spać. Prześpię się na leżącym na ziemi materacu. Jak w liceum. Będzie super. Łóżko ma jechać do Łodzi. Jeszcze go tam nie było.
3. W jutrzejszej Gazecie o rodzicach z gminy Santok, którym nie pasuje plan likwidacji przedszkolnych kuchni. O tym, że paraolimpijczycy dostaną wyrównanie. Wcześniej pisaliśmy o tym, że Urząd Marszałkowski wypłacił premie olimpijczykom i paraolimpijczykom. Tym pierwszym po 10 tysięcy. Tym drugim po 5 tysięcy. Tłumacząc, że tych drugich jest zbyt wielu. Jak co numer – o remontach gorzowskich ulic. No i o tym, że rośnie liczba zakażonych. I nie chodzi, że jest coraz więcej chorych, tylko, że ich coraz szybciej przybywa.
Byłem w Krakenie z państwem redaktorostwem Pawlak-Muchostwem. Stalker wciąż na wakacjach, ale i tak koło 23:00 wyciągnięto spod nas krzesła.
Wcześniej, przez chwilę słuchałem debaty o wolności mediów w TVN24. Ktoś powinien to nagrać i za jakiś czas puścić gościom, żeby usłyszeli, co mówili. Złą informacją jest, że większość by nie zauważyła problemu.
Tymczasem w Rokitnicy Rudzia wprowadziła się z Kocięciem na piętro.
niedziela, 15 sierpnia 2021
14 sierpnia 2021
1. Śniło mi się – mniejsza z tym, co. Ważny wniosek – na starość stałem się państwowcem. Przynajmniej we śnie.
Po roku z okładem wróciłem do skręcania półek. Z Miśkiem. Skręciliśmy dwie. I, że tylko tyle, to zła jest informacja. Wyszło 30 minut na jedną. Klapa paki Lawiny świetnie robi za stół montażowy.
Kocia nie było przez całe przedpołudnie. W końcu przyszedł. Zjadł i zasnął. Kiedy spał, Rudzia przyprowadziła Kocię.
2. Ktoś musiał rzucić akumulatorową klątwę, gdyż gdy mieliśmy ruszyć z Miśkiem do Warszawy się okazało, że akumulator w Audim odmówił współpracy. Został Audi odpalony Lawiną. Pojechaliśmy bojkotując Kulczyka. Zagęściło się przed Tarnowem Podgórnym. Przez Poznań jechało się zbyt długo. Później było jako-tako. Września by night nie jest zbyt interesująca. Zatankowałem na Orlenie w Słupcy. No i przez Wacławów wjechaliśmy na A2.
Na A2 ciągle ktoś mi zajeżdżał drogę. Misiek sugerował, że powinienem obtrąbiać. A na pewno błyskać światłami. Przed jednym i drugim mam wewnętrzny opór. I to jest zła informacja. W każdym razie dojechaliśmy przed północą. Odstawiłem Miśka na zupełnie mi nieznaną część Białołęki i dojechałem na Wilczą.
3. Kraken/Beirut z poluźnionym reżimem. Znaczy: po północy można wyjść na zewnątrz ze szklanką. Prawdopodobnie stalker pojechał na wakacje. Złą informacją jest, że kiedyś wróci.
Usiadłem w Noli (naprzeciw domu), żeby napisać Negatywy. Obok siedzi para. Pan podrywa panią na samolot. Że własny. Czteroosobowy. Ale z tyłu jest mało miejsca. Widok mam na 911. Szare. Pan od samolotu ma syna w Zurychu. Nie rozróżniam modeli 911. Ten nie jest może najładniejszy. Ale i tak miło popatrzeć. Pan od samolotu mówi, że kobietom jest łatwiej. Pani pyta: dlaczego jest łatwiej (już się wkurwiłam). Przez żółte na ulicy światło nie jestem pewien, czy porsche aby nie ma złotych felg.
–To nie mój issue – powiedziała pani od pana z samolotem. Ale nie wiem à propos czego.
–Ale nie chcę na koniec drugiej randki, żebyś swoich decyzji życiowych uzależniał ode mnie – powiedziała pani. Podjechał samochód opel. Na śląskich numerach bez świateł. SLU. Z Lublińca. Strasznie wyje silnik wentylatora chłodnicy.
–Po to ja kupiłem samolot, żeby móc wozić psa – powiedział pan od samolotu. Pani ma problem ekologiczny, z samolotem. Lubliniecki opel odjechał. Bez świateł. Pan od samolotu opowiadając o Szwajcarii mówi „retroromański”. Czyli historia przestaje być interesująca. Później przyszedł fotograf Laska i by było na tyle.
sobota, 14 sierpnia 2021
13 sierpnia 2021
1. Wczoraj miałem jechać do Zielonej Lawiną. Akumulator odmówił współpracy. Nie wiedzieć czemu. Wróciłem, przyniosłem lidlowski superpreostownik. Podłączyłem. Nie przyjrzałem się co tam wyświetlił. Wstałem rano, patrzę, pięć voltów, ładuje. Akumulator tak był rozładowany, że superprostownik wszedł w tryb 6V. Przyniosłem drugi akumulator, spiąłem równolegle (plus z plusem, minus z minusem) podłączyłem superprostownik, podładował godzinę. Lawina odpaliła. Wrzuciłem na wszelki wypadek drugi akumulator na pakę. Nie był potrzebny. Złą informacją jest, że nie wiem o co lawinowemu akumulatorowi z tym rozładowaniem chodziło.
2. Pojechaliśmy przez Kije i Sulechów. Na S3 mijaliśmy Suburbana. Miał led bar. Poprzedni właściciel Lawiny pewnie marzył o led barze. Dobrze, że marzeń nie spełnił, bo bym jej nie kupił.
W Zielonej, w Bagietce prawie nie było szarlotki. I to jest zła informacja.
Wracaliśmy promem. Pełnym. Całe sześć pojazdów. Nie pamiętam takiej sytuacji.
W Bródkach Misiek się zdziwił, że nie ma tam Barbera. W Podłej Górze się z kolei dziwił, jak można tak miejscowość nazwać.
3. W jutrzejszej Gazecie – Magazyn. Wywiad z prezesem Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Tekst o covidowych ozdrowieńcach. Poszerzona historia o ojcu z synem, którzy znaleźli skarb koło Gorzowa.
Wydałem rodzinną kolację. Złą informacją jest, że moja tolerancja papryczek chili już dawno odjechała średniej krajowej.
piątek, 13 sierpnia 2021
12 sierpnia 2021
1. Kocio znowu rano przeżywał nieobecność Rudzi. A jak przyszła, był agresywny. Kocio normalnie wygląda i się zachowuje jak dorosły. Przy Rudzi jak nieokrzesany młodzieniec. Z drugiej strony – Rudzia się z nim jakoś droczy. Najwyraźniej życie uczuciowe kotów odbiega od standardów wyznaczonych przez filmy Disneya.
2. Pojechaliśmy z Miśkiem do Świebodzina, gdzie miał przeprowadzić wywiad z ubraną na różowo panią. Ja musiałem skończyć felieton do „Dziennika Polskiego”, więc usiadłem sobie w cieniu ratusza. Na rynku postawiono kurtyny wodne, które dostarczały radości dzieciom i niemieckim turystom. Tych drugich było zdecydowanie mniej niż tych pierwszych. Radość też była mniej entuzjastyczna.
Poprzednim razem na świebodzińskim rynku byłem chyba z rok temu. Od tego czasu przybyła kawiarnia.
Do Tesco, po chleb. Usłyszałem, że chleb będzie tylko do października. Czyli, że pewnie Tesco będzie do października. I to jest zła informacja. Mamy teraz dwie możliwości. Kupić dużą zamrażarkę. I zrobić zapasy mrożonego chleba. Znaleźć jakąś piekarnię, która sobie z pieczeniem chleba radzi.
3. Gaz na Tesco po prawie trzy złote. Pan w kolejce do dystrybutora wzdychał, że podczas pierwszej fali pandemii niewiele droższa była benzyna.
Złą informacją jest, że nie pamiętam ile najwięcej za LPG kiedykolwiek płaciłem. 3,50`? Bo najmniej to 0,95. W Radomiu. Ze dwadzieścia lat temu.
W jutrzejszej Gazecie będzie o tym, że nie zdążono wyremontować jakiejś gorzowskiej podstawówki, o pielgrzymce, o remoncie kąpieliska w Ochli, o tym, że miejscowe Porozumienie chce dalej z PiS-em. Ciekawiej zapowiada się sobotni Magazyn.
czwartek, 12 sierpnia 2021
11 sierpnia 2021
1. Kocio rano przyszedł podzielić się emocjami wynikłymi z nieobecności Rudzi. Zjadł i dalej się niepokoił. Wylazł na taras. Czekał. Wołał ją. W końcu się zmęczył i poszedł spać. Wtedy przyszła Rudzia. Żal mi się go zrobiło, więc go obudziłem. Ucieszył się na jej widok. Ona na jego widok jakby też. Kocięcia nie przyprowadziła. I to jest zła informacja, bo Kocię w domu poprawia nastrój.
2. Kurier przywiózł dokumenty od T-Mobile. –Pan wyraźnie podpisze, bo jak pan podpisze niewyraźnie, to sześć stów mam płacić. Podpisałem więc najwyraźniej jak mogłem. Zupełnie to nie przypominało mojego podpisu, ale wartość legalną pewnie miało.
Cały dzień prawie podglądałem Sejm. Prawie w tym przypadku ma znaczenie. Muszę przyznać, że podglądanie Sejmu przeszkadzało mi w pracy. I to jest zła informacja. Jeszcze mi chwilę zejdzie, nim się przyzwyczaję do zdalnego zamykania wydania gazety. I do tego cholernego peceta. Jak można przez dwadzieścia lat się nie nauczyć jak zrobić działający trackpad?
Zamykając Gazetę pojechałem po Miśka do Świebodzina. No i pracę kończyłem na parkingu przed Lidlem. No i przegłosowali kwadrans chyba po tym, jak poszło do drukarni.
3. Jutro w Gazecie będzie o rowerowej ścieżce, której się nie da zrobić, bo – nie wiem dlaczego, bo nie doczytałem. O dzielnicowym, który pomógł pani odzyskać pieniądze, które pożyczyła sąsiadce, a ta gdzieś znikła, o konferencji na której mówiono, żeby nieprawomyślnych dziennikarzy wyrzucać. O tym, że prokuratura wszczyna śledztwo w mojej ulubionej babimojskiej sprawie i o kolejnym koszykarzu. Tym razem – z urodzenia – kanadyjskim.
Wieczór mi zszedł na oglądaniu jak elita kulturalna i intelektualna Polski na fejsie wiesza na Kukizie excusez le mot chuje. Nie zdając sobie sprawy, że każdy taki powieszony będzie utwierdzał rzeczonego Kukiza w przekonaniu iż zrobił dobrze.
To nie jest kraj dla starych ludzi. I to jest zła informacja.
środa, 11 sierpnia 2021
10 sierpnia 2021
1. Wstałem znów bezsensownie wcześnie. I to jest tradycyjnie już zła informacja. Napisałem, wczoraj, że nie oglądam TVN24 no i wychodzi na to, że skłamałem. Od czasu, gdy tuner przestał się dogadywać z anteną telewizje oglądam na telefonie. No i zawsze jakoś tak wychodzi, że zaczynam od TVN24. Dziś odrzuciło mnie od sędziego Tuleyi, choć lubię Wita. Ale to wszystko właściwie jest bez znaczenia, bo cala kocia rodzina nocowała w domu.
Kocię swawoliło jak to kocię. Rudzia miała na nie oko. Kocio zaś był nieco wycofany. Nie będę opisywał kocich swawoli, gdyż każdy, kto miał z jakimś kocięciem do czynienia wie o co chodzi. Kocię do człowieka podchodziło z rezerwą. Choć czasem w swawolach zapamiętałe potrafiło na człowieka wręcz wpaść.
2. Chwilę po południu koty znikły. Potem przyszła burza. Z piorunami. I zabrali prąd. I oddali. I zabrali. I oddali. Na wszelki wypadek wyłączyłem bezpieczniki od pompy ciepła. I podłączyłem lodówkę do UPS-a. UPS lodówki jest duży i wieloakumulatorowy. Złą informacją jest, że ma wentylator i strasznie hałasuje gdy jest włączony. Wymyśliłem, żeby go wynieść do piwnicy i poprowadzić przewód. Nawet kupiłem przewód. Na razie na tym stanęło. I uruchamiam UPS gdy prądu nie ma.
Później lunęło. Wcześniej Kocio wrócił. Położył się na kanapie i zasnął. Spał nic sobie z gromów nie robiąc. Przestało lać. Wzeszło nawet słońce. Kocio wstał. I się najwyraźniej brakiem Rudzi zmartwił. Siadł na tarasie i zaczął jej wyglądać. Wyglądał bezskutecznie. Poszedł. Przyszła Rudzia. Bez kocięcia. Zjadła parówkę. Poszła. Wrócił Kocio. Spotkali się przy schodach na taras. Zaczął ją namawiać, żeby poszła z nim do domu. Skutecznie. Weszli. Zjedli. Poszli. Teraz ich nie ma.
3. A tymczasem w naszej Gazecie: miejscowy klub koszykarski ma nowego zawodnika. Z Ameryki. Gwiazda żużla, która złamała obojczyk jest dobrej myśli. Ojciec z synem znaleźli skarb. Porządny. Prasłowiański.
Wieczorem wpadłem w media społecznościowe. Albo wszyscy powariowali. Albo ze mną jest coś nie tam. Cóż, to nie jest kraj dla starych ludzi.
W Ameryce ponad 200 tys. zachorowań na dobę. Tnie po nieposzczepionych stanach. Złą informacją jest, że u nas raczej nikt nie wyciągnie z tego wniosków. W Arkansas (całym stanie) zostało kilka wolnych łóżek intensywnej terapii.
wtorek, 10 sierpnia 2021
9 sierpnia 2021
1. Wstałem o jakiejś abstrakcyjnej porze. I to jest zła informacja. Było niby jasno, ale to nie miało specjalnego znaczenia, gdyż w lecie jest jasno już o jakiejś abstrakcyjnej porze. Kocio spał na szezlongu. Czyli w nietypowym dla niego miejscu. Wstał i dał się nakarmić. Później przyszła Rudzia. Też się dała nakarmić. Również żółtym serem.
TVN24 świętował dwudziestolecie. O ile mnie pamięć nie myli – zacząłem ich oglądać po WTC. Chyba jak wszyscy. No i oglądałem przez następne dwadzieścia lat. Prawie. Bo im więcej czasu upływało, tym mniej. Duże w tym znaczenie miała poprzednia moja praca. A konkretnie telewizory naprzeciw biurka, na których, na okrągło szły trzy informacyjne stacje. No i wtedy do mnie dotarło, że jest to najgorzej robiona stacja informacyjna. W znaczeniu – reagująca z największym opóźnieniem. Monika Olejnik powtarzająca witamy w wolnych mediach najwyraźniej wie co mówi.
Dziś oglądam właściwie tylko Piaseckiego. Znaczy: nie oglądam, bo jest na urlopie. Ale będę oglądał, gdy z urlopu wróci. A – tak w ogóle – jakoś jestem spokojny o przyszłość stacji. Będzie mnie raczej wyprowadzać z równowagi przez kolejne dwadzieścia lat.
2. Po śniadaniu pojechałem do Zielonej. Poszło mi nawet sprawnie. W Redakcji czekała na mnie historia o poszukiwanym przez prokuraturę dwudziestolatku z sądowym zakazem prowadzenia pojazdów, który z prędkością 250 km/godz. uciekał policji chyba A6 po S3. Całkiem sprawnie uciekał. W Sulechowie zjechał na starą trójkę i tam już szło mu gorzej. W znaczeniu: zaczął stwarzać realne zagrożenie. W końcu zjechał z drogi do jakiegoś lasu, zostawił w aucie pochodzącą z Wielkopolski dziewczynę i zaczął uciekać piechotą. Nieskutecznie uciekać. Były też inne historie, ale wszystkie przykryły wieści z Rokitnicy. Otóż Rudzia przyprowadziła kocię. Kocię trójkolorowe, co – według ludowej mądrości – świadczy o płci jego żeńskiej. Kocię podobne do Rudzi. Co nie wyklucza związku jego z Kociem. Ten sprawia wrażenie sytuacją nieco podirytowanego. Kocie baraszkuje po domu zachowując od nas (ludzi) bezpieczną odległość. Rudzia zdecydowanie czuje się jak u siebie. Kocio ogląda wszystko z pewnego dystansu. Złą informacją jest, że na własne oczy sytuację widziałem dopiero od pewnego momentu.
3. Wracałem do domu z ciastami z Bagietki, gdyż nawiedził nas kolega Kapla z Panią Profesor. Cały dzień bolała mnie głowa i to jest zła informacja. Mam wrażenie, że jadąc półprzytomny większe zagrożenie stwarzałem, niż wzmiankowany wyżej dwudziestolatek. A jako, że jechałem zdecydowanie niż tamten wolniej – zagrożenie stwarzałem dłużej. W każdym razie dojechałem. Kolega Kapla wygląda na nowego człowieka. Mam na ten temat teorię, ale zaczekam z jej ujawnieniem. Aż przyjdzie na to pora.