piątek, 31 grudnia 2021

31 grudnia 2021


1. Spałem do południa. Czyli dwie codzienne ostatnio dawki snu. Nic dziwnego, że się obudziłem nieco skołowany. O świcie próbował mnie obudzić kotek. Postanowił zapolować na prawy paluch. Znudził się jednak na tyle szybko, że budził mnie nieskutecznie. 

Pełen werwy zabrałem się za wymianę paska. Wielorowkowego. Niby proste, a bez youtubowej instrukcji bym sobie nie dał rady. Znaczy, pewnie bym sobie w końcu radę dał, ale to w końcu trwało by zdecydowanie zbyt długo. Przy okazji dowiedziałem się, o co chodzi z tym krótszym paskiem. Dwa już mam takie. Otóż kompresor klimatyzacji napędzany jest osobno. Było to oczywiście w opisie, ale jakś nie zwracałem na to uwagi. I to jest zła informacja, gdyż bycie uważnym przy kupowaniu części samochodowych jest wskazana. 

2. W paczkomacie czekały gumy stabilizatora. W Lidlu do czterech piw dodawali kolejne cztery. Zalałem Lawinę po korek. W Nowy Rok lepiej wjeżdżać z pełnym bakiem. Przed zmrokiem naprawiłem kabel łączący dekoder z anteną. Inaczej nieoglądanie Sylwestra Marzeń by się nie liczyło. 
Szybę w piecyku, którym ogrzewam mój gabinet pokrył rysunek sadzą przypominający roentgen płuc. 
Zaczęło lać. Kocio długo się nie mógł zdecydować, w końcu poszedł. I to jest zła informacja, bo nie wiadomo jak zniesie noworoczną palbę. 

3. Rok od reaktywacji Negatywów. Można by coś podsumować. 
Po pierwsze liczyłem na to, że się rozpiszę, w końcu wrócę do sprawności z 2015 roku. Nie wyszło. I to jest zła informacja.
Po drugie, zanim dotarło do mnie, że już nie pracuję w centralnej administracji, zachorowałem. Więc niezbyt dotkliwie przeszedłem spadek adrenaliny.

Po trzecie, jak bym ciężko nie chorował – przeżyłem. 
Po czwarte, dość szybko się po chorobie zebrałem. Nie jak przed chorobą, ale chyba się trzeba z tym pogodzić.
Po piąte, znalazła mnie praca. Gdyby mi ktoś wcześniej powiedział, że będę pracował w dzienniku, to bym nie uwierzył. 
Po szóste, nie pamiętam kiedy tak pracowałem. Ale to jest dłuższa historia.
A, no i jeszcze zostałem felietonistą. W szacownym krakowskim tytule. Największym sukcesem w tej działalności jest przemycenie na łamy słowa pierdoli. Nie jestem pewien, czy byłem pierwszy. Ale na razie się tym szczycę. 
Takich również przyjemności w 2022 roku Państwu życzę.  



 

30 grudnia 2021


1. Tydzień pod hasłem: jakże się cieszę, że już tam nie pracuję. W poniedziałek – poznańskie rocznicowe zimno. Dziś wpadł mi do ręki tekst „Polityki”. O moim poprzednim miejscu pracy. Gdybym pracował, to bym się natychmiast stał obiektem podejrzeń. Że na pewno maczałem w tym palce. Mnie od roku tam nie ma, a jak ciekło, tak cieknie. Moje poprzednie miejsce pracy. Jak durszlak cieknie. I ciec będzie. 
Kiedyś to bym miał poranną palpitację serca. A teraz mam zabawę, zgadując kto, co mógł puścić. 
Swoją drogą powinienem zacząć pisać sequel „Teraz już można”. Nie zacząłem, coraz mniej pamiętam. I to jest zła informacja. 

2. Koty bawią się w tłuczenie bombek. Zabawa dobra, jak każda inna. Bawią się kotki i małe. Kocio, z emigracji wewnętrznej, udał się na emigrację zewnętrzną. Zrobiło się cieplej, więc znika. Wraca zjeść i się zdrzemnąć. 
Ja tam cały boży dzień przy robocie. Zmarzłem, bo nie było kiedy do piecyka brykietów dokładać. Złą informacją jest, że nie było też kiedy nawiedzić sąsiada Gienka. Imieninowo nawiedzić. Wychodzi na to, że zanim się tu przeprowadziłem, miałem częstsze z sąsiadami kontakty. 

3. Zmarł – świeć Panie nad jego duszą – Dziadek, funkcjonariusz SOP-u z tzw. czasówek. Stary fachowiec. I to jest zła informacja. 


 

czwartek, 30 grudnia 2021

29 grudnia 2021


1. Redaktor Szułdrzyński napisał: Mało kto traktuje nasz kraj serio. Białorusini uznali za swego głównego partnera Litwę, Ukraińcy już dawno grają na Niemcy, wiedząc, że nie ma szans na to, by Polska wróciła do głównego stołu rozmów.
Zestawiłem to z fragmentem felietonu Jana Rokity z poprzedniego Magazynu „Dziennika Polskiego”: Ale to co mnie zdumiało, to skala mentalnego zwrotu Ukraińców, gdy idzie o Polskę. Pytani o to, z którymi krajami na świecie Ukraina winna przede wszystkim budować „głęboką więź i współpracę”, na pierwszym miejscu wskazują Polskę (aż 92%), przed Niemcami i Kanadą. Od XIX wieku patronem wszystkich niepodległościowych aspiracji Ukrainy były Niemcy, czy to wilhelmińskie, czy habsburskie (nazywające się Austrią), czy w końcu hitlerowskie. Z kolei Kanada - to wielki sentyment Ukraińców, jako kraj-opiekun ukraińskiej diaspory. A Polska? To Orlęta Lwowskie, kara śmierci dla Bandery, rzeź wołyńska i Akcja „Wisła”. Oto mamy więc całkiem nową postać ukraińskiej samoświadomości! Może się więc Czytelniku już domyślasz, jaki polityk zagraniczny jest dziś godzien najwyższego zaufania ludu ukraińskiego? Tak, tak… to Andrzej Duda, który w tej hierarchii wyprzedza Angelę Merkel i Joe Bidena. Zaś najbardziej niegodni zaufania są Putin, Łukaszenka i… (trzeba przyznać, że Ukraińcy mają niezłą intuicję) – Macron.

Od razu się pojawiły głosy, że to, co mówią Ukraińcy nie ma znaczenia, bo przecież wiadomo, że z Ukrainą mamy złe stosunki. Skąd wiadomo? No… wiadomo. Bo przecież nie możemy mieć dobrych. Dlaczego Ukraińcy większym zaufanem niż Markel darzą Dudę? Bo się nie znają. Bo co oni tam mogą wiedzieć.  
Nie to, co nasi celebryci publicystyki. Oni lepiej od Ukraińców wiedzą, jakie i z kim stosunki ma ukraiński Prezydent.

Ech, gdybym miał taką łatwość pisania głupot, to bym się wysypiał. Nie mam – więc się nie wysypiam. I to jest zła informacja. 

2. Przed domem lodowisko. Ziemia nie zdążyła odtajeć, a tu spadł deszcz. Ledwo udało mi się parę razy nie wywinąć orła. Odwieźliśmy dziewczyny na pociąg. Tym razem Szczecin–Rzeszów. Długi pociąg. Dłuższy wręcz niż peron. Kierownik pociągu się denerwował, że proces wsiadania trwał zbyt długo. Wszytko wyjaśnił mu odprowadzający kogoś człowiek, o wyglądzie burmistrza Świebodzina: ludzie stoją pod zadaszeniem. A zadaszenie jest w miejscu, gdzie staje ostatni wagon. Zanim dolecą do wagonu właściwego, chwilę zejdzie. Trudno się nie zgodzić. Najwyraźniej za Niemca, kiedy dworzec budowano, pociągi były krótsze. 
Nie chciało nam się wchodzić do żadnego sklepu, więc wróciliśmy prosto do domu.

Sprawdziłem. Kupiony w Świebodzinie pasek jest taki, jak trzeba. Proces zmiany też jest prosty. I krótkotrwały. W związku z tym, ze ślizgającym się będę jeździł do wiosny, bo nie będzie okazji na to, żeby go wymienić. I to jest raczej zła informacja. 

3. Obejrzeliśmy „1917”. Bardzo ładny film. U nas takich nie robią. I to jest zła informacja. 


 

środa, 29 grudnia 2021

28 grudnia 2021


1. Cały dzień jestem wściekły. Zupełnie, jakby był poniedziałek. I to jest zła informacja. 

2. Donald Tusk nabijał się z portugalskości Pereiry. Z pół roku temu, w nieopublikowanym felietonie, do nie napiszę jakiego medium, napisałem że Tusk kończy jako troll. Przestałem Tuska słuchać po tamtej konferencji prasowej. Tamtej po jego powrocie. Czasem zobaczę jakiegoś tweeta, ale zwykle docierają do mnie echa jego wypowiedzi. Z tego, co słychać, można wyciągnąć wniosek, że Tusk jest aktualnie na etapie z jednej strony ekscytacji aplauzem, z drugiej fascynacji przekraczaniem granic – tym, że czego by nie powiedział, zawsze się znajdzie jakiś Kolanko, który stwierdzi, że mu się żart udał. No i jakaś grupka KOD-owskich emerytek, które zapiszczą w ekstazie. 
Pamiętam, jak w ósmej klasie podstawówki, kolega nasz Grzela chciał, żeby na lekcję wychowawczą, na której miało być o wybieraniu zawodowej przyszłości, przyszedł leśniczy. Pani wychowawczyni, niesłusznie przekonana, że Grzela jaja sobie robi, opieprzyła go i leśniczy nie przyszedł. I to jest zła informacja, bo gdyby przyszedł, to może bym doznał objawienia i dzisiaj był leśniczym.  

3. Redaktor Wrona jedzie z dziećmi na Florydę. Szybkie rozwiązanie sprawy Lex TVN oddało mu resztkę urlopu. Wśród dziesiątek kretyńskich teorii, taka się nie pojawiła. Prezydent zawetował, żeby Wrona mógł pojechać na urlop. Są przecież z jednego liceum. Przypadek?
Obejrzałem dwa odcinki „The North Water”. „Taboo” to to nie jest. I to jest zła informacja.

 

wtorek, 28 grudnia 2021

27 grudnia 2021


1. Mróz. Listonosz przyniósł „Wszystko co Najważniejsze”. Grube. Idąc do furtki, ze trzy razy, o mały włos nie wywinąłem orła. Gdyż nikt nie posypał lodowiska, w które zmienił się wigilijny deszcz. 
Goście pojechali. Wcześniej – jako element historii o przerwanych łańcuchach dostaw – usłyszałem o nowa sprawa – diler proponuje dziesięć procent ceny za rezygnację z odbioru zamówionego samochodu. 
W międzyczasie Prezydent zawetował „Lex TVN”. 
Czyli zrobił coś, co zapowiedział 15 sierpnia. Otwartym tekstem zapowiedział. 
Co część ludzi zapomniała, część nie zauważyła, a część udała, że lepiej jej będzie nie zauważyć. Ci ostatni ogłosili swój sukces. Ci drudzy zajęli się tworzeniem – w sumie zazwyczaj nudnych – teorii spiskowych. A ci się ucieszyli. Przynajmniej niektórzy. Powinienem teraz wrzucać co lepsze tweety pewnych siebie pewnych publicystów. Ale nie ma to specjalnego sensu, bo i tak będą udawać, że to nie oni. Strasznie to wszystko jest głupie. I to jest zła informacja. 

2. Przyjechał Mój Nowy Szef, z którym pojechaliśmy reprezentować mieszkańców Lubuskiego na obchodach rocznicy wybuchu Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Znaczy, najpierw podjechałem na targ zwany rynkiem w Świebodzinie, by odebrać pasek klinowy. W końcu wygląda na ten, o który chodzi. 
Przy A2, bliżej Poznania, na pustym polu stały dwie ładowarki. I pan. Jedna coś podnosiła. Nie zauważyłem co. I to jest zła informacja. 

3. Wielkopolska to specyficzne miejsce. Podczas uroczystości, ze strony, w której stała grupa tzw. KOD-ziarzy, dochodziły okrzyki: „prezydent Polin”. 

Zmarzłem. I to jest zła informacja. Jak zacząłem marznąć, to mi się przypomniało, że zmarzłem trzy lata temu, na obchodach setnej rocznicy. Rzuciłem, że nic by się nie stało, gdyby powstanie zrobili wiosną. Moje westchnienie usłyszał stojący obok dyrektor Muzeum tego Powstania i zaczął mi tłumaczyć, że nie mogli, że to był optymalny termin, że gdyby zrobili później, to by się Niemcy zdążyli przygotować i nic by z tego nie wyszło. 

Przemawiał Marszałek Województwa. Marszałkowie województw to bardzo specyficzny typ. Niezależnie od przynależności partyjnej. Co jeden, to lepszy. Ten nie zauważył, że Prezydent zawetował, więc na koniec przydługiego przemówienia wezwał do zawetowania. W zawoalowany – co prawda – sposób. 
Później przemawiał Prezydent. Później stwierdziłem, że tak już zmarzłem, że nie dam rady oglądać składania wieńców. I pojechaliśmy do Urzędu Wojewódzkiego. 
Tam Mój Nowy Szef przeprowadził bardzo szybki wywiad z Prezydentem. O święcie. Nie zapytał o Mejzę, co na pewno jutro wytknie nam na Twitterze red. Jadczak. 
Dziś rano się red. Jadczak oburzał, że w tekście o dymisji najsłynniejszego Lubuszanina, jest dużo bardzo o marszałku Grodzkim. Problem polega na tym, że w oświadczeniu o dymisji, najsłynniejszy Lubuszanin pisze bardzo dużo o marszałku Grodzkim.
W każdym razie udało nam się wrócić do domu. I nie wybić zębów na lodzie. 







 

niedziela, 26 grudnia 2021

26 grudnia 2021


1. Kolejny słoneczny, mroźny dzień. Złą informacją jest, że nie mogę zobaczyć ile to słońce robi prądu, gdyż Chińczycy postanowili unowocześnić system. I unowocześniają. Zaczęli w Wigilię, skończyć mają we czwartek. I nie wiem, czy falownik zapamięta ile prądu zrobił. Bo jak nie zapamięta – grudzień będzie bardzo złym – jeśli chodzi o produkcję prądu – miesiącem. 

2. Obejrzałem film. I to jest zła informacja, bo filmem tym był „Pasażer nr 4”. Miałem przez chwilę ambicje, żeby napisać coś na temat tego filmu więcej. Jednak mi się nie chce. Mam tylko nadzieję, że ktoś mi wytłumaczy fizykę wspinania się po linie w kosmosie. 
Przypomniał mi się „Roger Odrzutowiec”. Nie mogąc dolecieć do statku kosmicznego strasznych obcych, którzy wielką soczewką podgrzewali ziemię – zapakował się do paczki i tam wysłał, bo amerykańska poczta zawsze dostarczy przesyłkę. Tam – w znaczeniu – na statek strasznych obcych. 

3. Przyjechali goście. Wśród nich Antoni. Antonii kończy prawo. A jak go poznawałem, to chyba jeszcze nie za bardzo mówił. I interesował się samochodami. Dzieci dorastają i to jest zła informacja, bo kiedyś szły spać, a teraz siedzą i trzeba o nich pamiętać kompletując zapasy alkoholu. A dalej chcą, żeby z nimi grać w „Ryzyko”.



 

25 grudnia 2021


1. Przyszedł mróz. Teraz jest minus dziesięć. Wbrew sugestiom niedowiarków, pompa ciepła działa. Mimo iż jest powietrzna, a nie gruntowa. Nie działa za to telewizja. Znaczy: dekoder stracił połączenie z anteną. I to jest zła informacja, bo będę musiał wymienić przewód. A przy mrozie słabo się to będzie robić. 

2. Pojechałem na wycieczkę. Za tamą w Ołoboku skręciłem na drogę do Mostek. Trafiłem na resztki zachodzącego nad Niesłyszem słońca. Do największego na świecie BP nie dotarły jeszcze informacje o obniżce akcyzy na paliwo. Kupiłem więc tylko butelkę Dictatora w promocji. Czerwonego.
Zatankowałem na Orlenie przy skrzyżowaniu starej Dwójki ze starą Trójką. Na stacji dwoje policjantów kupowało kawę. Byłem w Lubrzy, byłem na cmentarzu w Boryszynie. Do Lubrzy jechałem drogą z Rusinowa. Pierwszy raz w życiu. Całkiem porządna droga. Wracałem przez Wilkowo i Borów. 
Wentylator nawiewu znowu zaczął popiskiwać. I jest to zła informacja, bo – z niewiadomych przyczyn – zrobiony został tak, że wymienić go trzeba w całości. 

3. Jak chyba wszyscy w Polsce obejrzeliśmy „Don't look up” na Netfliksie. Nie zgadzam się z powszechną chyba opinią, że Kate Dibiasky to na być Greta. Greta jest celebrytką, Dibiasky jednak naukowcem. 
Inna rzecz mnie uderzyła. Niespełna rok prezydentury Bidena wystarczył, by skorumpowana–idiotka–prezydent, w filmie pochodziła z Partii Demokratycznej.
Syn – Chief of Staff – to bardziej było w stylu Trumpa, więc ciekawe, czy twórcy zmienili koncepcję w czasie produkcji. 
Wcześniej oglądaliśmy „Misia”. Ja chyba dwudziesty któryś raz. Złą informacją jest, że „Miś” nie wytrzymał próby czasu. Dla urodzonych w XXI wieku, powinna być wersja z komentarzem po każdej scenie. 


Koty siedzą w domu. Wychodzą tylko na chwilę. Zima. 




 

piątek, 24 grudnia 2021

24 grudnia 2021


1. Obudziło mnie wycie UPS-ów. Zacząłem się mentalnie przygotowywać do Wigilii bez prądu, ale zobaczyłem, że od strony zewnętrznej pompy ciepła zawiewa mgiełkę. Więc skoro pompa działa – prąd jest. A skoro wyją UPS-y musiało wywalić bezpiecznik. No i wywaliło. Trudno powiedzieć co, bo jak załączyłem, to nie wywaliło znowu. I to jest zła informacja, bo gdyby wywalało – łatwiej by było co coś, co wywala znaleźć. A tak nie wiadomo, że nie wywali kiedyś znowu.

Od rana lał deszcz. Lejąc zmywał śnieg. A że śniegu było sporo – chwilę to zmywanie zajęło. Ale i tak zamiast white Christmas mamy gray Christmas. 

2. Wyjeżdżając wczoraj wieczorem, wygniotłem w śniegu niezłą koronę. 
Pojechałem na dworzec po Milenę. Tym razem pociąg do Gdyni przyjechał o czasie. Koparka nie pracowała. Dziurę zasypała wczoraj. Pierwsza od niepamiętnych czasów Wigilia, w którą nie musiałem jechać do sklepu. Profesjonalizujemy się najwyraźniej. 
Jak co roku robiłem barszcz. Wywar z buraków + wywar z warzyw z suszonymi grybami+ kwas buraczany + czosnek + pieprz + sól + cukier. Mieszanie i szukanie smaku. Mieszałem, dolewałem, dosypywałem – i nie mogłem smaku znaleźć. I to jest zła informacja. Chyba mi się coś popsuło. Przez COVID pewnie. 

3. Święta – świętami, ale usłyszałem ciekawą historyjkę z Ameryki. Otóż ponoć istnieje plan, żeby Trump wystartował w wyborach do Kongresu. Kiedy do Kongresu trafi, a to akurat ma jak w banku, zostałby Speakerem. A jako Speaker od razu by uruchomił procedurę impeachmentu. Do codziennych problemów Bidena doszłaby konieczność tłumaczenia się. Na przykład z Afganistanu. Mój ulubiony specjalista od Ameryki powiedział, że do odwołania Bidena głosów by pewnie brakło, ale utoczone niego krew mogłaby jeszcze utrudnić i tak nie tak wcale pewną reelekcję. 

Złą informacją jest, że amerykańska polityka dużo mnie bardziej fascynuje niż polska. A pewnie, gdybym o amerykańskiej wiedział tyle, co wiem o polskiej, też by mnie przestała fascynować. A może jednak chodzi o konstytucję. A konkretnie o beznadziejność polskiej? 

Nie wiem, a chciałbym wiedzieć
W informacji też nie wiedzą
Dokąd zmierza świat

Nie wiem, a chciałbym wiedzieć

Wesołych Świąt!


 

23 grudnia 2021


1. Przyszedł pasek klinowy. Znowu nie taki. Poddałem się i pojechałem do sklepu motoryzacyjnego, na placu targowym, nazywanym Rynkiem. Pan sprawdził. I się okazało, że z niewiadomych przyczyn, pod jednym numerem są dwa rodzaje paska. Jeden taki, jakich mam już dwa. I drugi. Taki, jaki mi piszczy. No i taki drugi, jest jeden. W Bydgoszczu. I na jutro dojedzie na dziewiątą. I odebrać będzie można do pierwszej, bo Wigilia. 
W Atelier u Iwonki dostałem w świątecznym prezencie samolocik. Znaczy dostałem czekoladki i – że używaję tej godnej potępienia, archaicznej formy – wycyganiłem samolocik. Chciałem wejść do pań weterynarek, żeby wziąć coś kotom na odrobaczanie. Nie wszedłem, gdyż było zamknięte. I to jest zła informacja. 

2. Pojechałem na dworzec kolejowy w remoncie. Ustawiłem się na rampie i czekałem na pociąg do Gdyni. Bynajmniej nie w celu odbycia podróży do Gdyni. Bynajmniej. W okolicy bardzo popularne jest używanie słowa bynajmniej w znaczeniu słowa przynajmniej. W redakcji zaś wszyscy prawie nadużywają „tobie”. W znaczeniu: „mówią tobie”, zamiast „mówić ci”. To ponoć wielkopolskie. Ze dwie osoby wrzucają też po poznańsku „nie?” w dziwnych miejscach. Że to poznańskie, pamiętam z „Następnego do raju”. Była tam mowa o poznaniaku, który nawet Modlitwę Pańską zmawiał: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, nie?”
Bynajmniej nie chciałem jechać do Gdyni. Pociągiem tym z Berlina jechała Tośka. Pociąg miał być o 14:31. Wg infopasażera jechał jak trzeba. Na minutę przed planowym przyjazdem usłyszałem, że jest opóźniony o 20 minut. Pojechałem więc na pocztę. Na poczcie tłum. Wróciłem więc na dworzec. Na dworcu mini koparka nazywająca się jak klapki zasypywała jakąś dziurę. Pociąg przyjechał opóźniony o dobre pół godziny. Złą informacją jest, że tracę zaufanie do infopasażera. 

3. No i najsłynniejszy Lubuszanin podał się do dymisji. Zrobił to tak sprytnie, że nie zdążyliśmy wsadzić tej informacji do jutrzejszej gazety. 
Usłyszałem smutną historię: sprawa by była dużo wcześniej rozwiązana, niestety decydenci nie mieli przekonania co do wiarygodności autora tekstów. Ludzie lubią sobie ułatwiać życie. I to jest zła informacja, bo często to ułatwianie bokiem im wychodzi. 

Spadł śnieg. Dużo śniegu. Na tyle dużo, że aż pojechaliśmy na wycieczkę do Ołoboku. 
W takie wieczory chciałbym sobie kupić biegówki. Rano przychodzi otrzeźwienie – kupił bym je sobie i może raz spróbował. No i by wylądowały w stołówce. Przez pięćdziesiąt lat człowiek zdążył się na sobie poznać. 

 

czwartek, 23 grudnia 2021

22 grudnia 2021


1. Śniegu nie przybyło. Został ten z wczoraj. Złą informacją jest, że zapomniałem wystawić biodegradowalne. Następny raz przyjadą po nie dwudziestego stycznia. Zawartość kosza wylądowała więc na kompoście. Co nie było proste, gdyż do wytrząsania kubła zrobiono śmieciarkę. 

2. Świąteczne zakupy w Świebodzie. Targ zwany Rynkiem. Drogo. Przyjdzie bywać raz w tygodniu w Makro. Później Україночка. Później Mrówka i walka z bezcennymi doniczkami. Na koniec Lidl, w którym wciąż nic nie można znaleźć. Złą informacją jest, ze najprawdopodobniej trzeba będzie jeszcze raz na zakupy pojechać. 

3. Kocia kamera. Nie udało mi się znaleźć odgryzionego kawałka kabla. Nie jest powiedziane, że nawet gdybym ten znalazł, to by się udało na nowo zespolić go z resztą. Musiałem więc na zaśnieżony balkon wynieść drabinę i zdemontować z narażeniem życia powieszoną tam dwa lata temu kamerę. Z narażeniem powieszoną i z narażeniem zdemontować. Później zamontować nad tarasem. Złą informacją jest, że wyszło tak sobie, bo kabel przykrótki. Kąt też nie taki, jak wcześniej. Za to kamerą można zdalnie ruszać. I działa w niej mikrofon. Zanim dotarło do mnie, o co chodzi prześladowało mnie szczekanie wiejskich psów. Najpierw Rudzia, później Kocio zostali przez kamerę dostrzeżeni. Pojawiła się notyfikacja o wykryciu ruchu. Czyli działa. 

Zaczęliśmy oglądać nowego MacGyvera. Zanim zasnąłem, zdążyłem zauważyć, że autorzy bardzo starali się kultywować przaśność oryginału.




 

wtorek, 21 grudnia 2021

21 grudnia 2021

 


1. Spadł śnieg. Nie na tyle, żeby się było trzeba wykopywać, ale wystarczająco, bym mógł przez okno zobaczyć ciągnik holujący świeżo dachowanego Scenica. 
Rudzia została rano odstawiona do sterylizacji. Tak bardzo nie podobała jej się jazda samochodem, że z radością wskoczyła do klatki u weterynarza. 
Pojechałem przez las do choinkowni. Złą informacją jest, że Pan od choinek rozłożył ręce, gdyż nie wyposażono go w jutowe worki konieczne do zabezpieczania bryły korzeniowej. Bryłę trzeba zabezpieczyć, bo jak się rozsypie – z zasadzenia nici. Umówiliśmy się na marzec. Choinki na Wielkanoc. Dlaczego nie? Ostatnio zdarzały się śnieżne lane poniedziałki. 

2. Z Zawisza (bądź Zawiszy) pojechałem prosto na prom do Zielonej. Na Odrze ruch, jak na Marszałkowskiej. Kiedy dojechałem, prom był po zachodniej (południowej?) stronie. Pchacz przepychał barkę. W okolicy stały jeszcze dwie. Na brzegu operowały koparki. Po chińskim doświadczeniu – z okna szanghajskiego Kempinskiego widać jak przez całą dobę po Huangpu Jiang idą barki, niekiedy w czterech rzędach – wierzę w przyszłość transportu rzecznego. 
W Zielonej kupiłem pieczywo. Odstałem chwilę w kolejce do TK Maxksa, gdzie kupiłem coś, z czego niestety nie zdjęto zabezpieczenia. I do jakiego sklepu bym nie wchodził – wyło. W TK Maxksie nie kupiłem czerwonego, żeliwnego garnka. Bardzo podobnego, do tych z Lidla, tylko droższego o dziesięć złotych. Prześladują mnie te garnki. Może to jakiś znak? I wcale nie chodzi o to, żebym taki garnek kupił. Nie wiem. I to jest zła informacja.

3. Pies sąsiadów zjadł kamerę. Muszę jutro uruchomić jakiś inny system wykrywania powracającego z wojaży Kocia. Złą informacją jest, że przez świąteczne wariactwo, trudno jest już liczyć na dostawę w rozsądnym czasie. 

20 grudnia 2021


 

1. Do Gorzowa, do szpitala, do kontroli. Muszę przyznać, że tyle już czasu upłynęło od wyjścia ze szpitala, że znikła mi euforia związana z ozdrowieniem. I raczej tam obecność, zaczęła mi przypominać najmniej fajne momenty leczenia. I nie jest to dobra informacja, bo zawsze lubiłem szpitale. I wychodziło mi to na zdrowie. 

2. Benzyna poniżej sześciu złotych. Gaz zmierza w kierunku trzech. Tak, to można jeździć. Dziś, po raz pierwszy od ponad tygodnia świeciło słońce. Popołudniem pojawiły się chmury. Nad Gorzowem wyglądały jak łańcuch górski. 

Później był bardzo ładny zachód słońca. Za chwilę ma zacząć padać śnieg. I to jest zła informacja, bo mi się nie chciało chować samochodów.

3. 
Po niedzielnym oratorskim popisie Donalda Tuska pojawiły się już tłumaczenia, że wcale nie powiedział tego, co powiedział. A powiedział. 
Bardzo na temat cytat z Miłosza przytoczył Wojciech Stanisławski:

Unikaj tych, co w swoim gronie
Pograwszy w polityczne konie,
Gdy na kominku ogień trzaska,
Wołają: lud, a szepczą: miazga,
Wołają: naród, szepczą: gie.
Myślę, że robią bardzo źle

Jeśli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery, to muszę przyznać, że po głowie chodzi mi myśl, że Tuskowi bardzo zależy na tym, żeby lex-TVN weszło w życie. Miałby wtedy paliwa na dobre pół roku. 

Złą informacją jest, że wiele lepszym od niego nie jestem, gdyż bym chciał, by ustawa trafiła do TK. A chodzi mi tylko o to, by posłuchać, jak w retoryce TVN24 trybunał Przyłębskiej zamienia się w Trybunał Konstytucyjny z przewodniczącą wielce szanowną panią sędzią Przyłębską

poniedziałek, 20 grudnia 2021

19 grudnia 2021


1. Przyśnił mi się diabeł. Pod postacią Władymira Putina. Wiadomo było, że to diabeł, bo mówił diabelskim językiem. Poza diabłem–Putinem we śnie występował Marcin Hyła, na trójkołowym rowerze. Wszystko się działo w jakimś rządowym obiekcie, gdzie były duże place i też podziemne korytarze z rurami. I o ile Hyła jeździł rowerem po placach, to Putina spotkałem w podziemnym korytarzu z rurami. 
Obudziłem się, już miałem biec, by zapisać, co szatan–Putin miał do powiedzenia, coś mnie zatrzymało, później jeszcze coś się wydarzyło, no i nie zapisałem. Słowa uleciały. I to jest zła informacja, bo może to był jakiś ważny znak. 
Kocio nie nocował. Pojawił się dopiero po szesnastej. Jakiś wczesny ten marzec. 

2. Mrówka i Lidl po choinki. W Mrówce Misiek zapalił w zewnętrznej części sklepu. 
My tu nie palimy – powiedział pracownik. 
No to nie palcie – odpowiedział Misiek. Mimo wszystko, przeszedł metr za ogrodzenie. Pracownik zasugerował Miśkowi, że powinien się udać do kierownika i wynegocjować zgodę – również dla pracowników – na palenie w zewnętrznej części sklepu. Powiedział też, że kierownik wszystko obserwuje na monitorach. Misiek wątpił. Wyjaśniłem, że prawdopodobnie kierownik ma swojego kierownika, który sprawdza na monitorze, czy kierownik – ten niższego rzędu – monitoruje monitory z odpowiednim zainteresowaniem. 
Jedna choinka z Mrówki, dwie z Lidla. W Lidlu zrestartowała się samoobsługowa kasa. Ciekawe doświadczenie. Po restarcie kasa pamiętała, co już skasowałem. Pani z obsługo była zdziwiona cierpliwością, z jaką przyjmowałem całą sytuację. Nie wiedziała, jak fascynujące były dla mnie komunikaty, jakie wydawała z siebie kasa w różnych językach. 

Misiek namówił mnie, byśmy wyjęli potwornie wyjący silnik dmuchawy. Nie było to proste, gdyż podczas kowalskiej przeróbki poprzedni właściciel przypalił obudowę. Udało się wyjąć. Złą informacją jest, że element jest nierozbieralny. Coś tam napsikałem smarem do łańcuchów. Jest niby cicho, ale nie wiadomo na jak długo starczy. 

3. Fundacja Stratpoints zwróciła się otwartym listem do Prezydenta w kwestii Lex TVN. List podpisał generał Różański. W liście pada sugestia, że przez Lex TVN może zostać zniweczona ofiara 121 poległych w misjach Polaków. 

Właściwie powinienem na tym skończyć. 

Cóż, złą informacją jest, że nie mogę sobie darować cytatu. Otóż generał broni rezerwy doktor Różański zwraca się do Zwierzchnika Sił Zbrojnych o „nie podpisywanie”. 



Powinienem sobie darować, bo sam po Covidzie błędy robię potworne. 




 

niedziela, 19 grudnia 2021

18 grudnia 2021


1. Pierwsza wizyta w Świebodzinie. Miejsce, gdzie szczepią było oznaczone w tak nieoczywisty sposób, że musiałem sprawdzić, czy termin był na pewno dzisiaj. 
Porzuciłem Bożenę z ankietą dla dorosłych druga i trzecia dawka i udałem się do Netto, gdzie kupiłem seler, kilka bułek, śmietanę i butelkę Jamesona. Agencja obsługująca Jamesona opowiadała, że to najczęściej pojawiająca się w amerykańskich filmach whisky. Jest to prawdopodobne. Kiedyś pan z Zippo opowiadał, że nie było oskarowego filmu, w którym by Zippo się nie pojawiło. 
Nie był do końca pewien, czy nie chodziło mu o filmy amerykańskie. 

Wracając wpadliśmy do Lidla. Wciąż się w nim trudno jest odnaleźć. Złą informacją jest, że nie kupiłem sobie czerwonego żeliwnego garnka, który – mniejszy niż kupiona w nieodżałowanym Tesco brytfanna – lepiej by się nadawał do majstrowania sosów. 

2. W paczkomacie czekały na mnie „Kmioty polskie” – najlepiej się ponoć sprzedający tomik poezji roku. A może i dekady. Bożena uważa, że to zło. Mnie się wydaję, że to naturalna reakcja na drukowanie wierszy Jasia Kapeli. Zresztą ze dwa utwory się mojej osobie spodobały. 

Misiek przywiózł Lawinę. Stary pasek na nowej pompie, z nową rolką napinacza, piszczy niemożebnie. I to jest zła informacja.
Pojechaliśmy do Zawisza (bądź Zawiszy – w redakcji leży słownik nazw geograficznych, będę musiał sprawdzić) obstalować choinki. Postanowiłem w zeszłym roku, że w tym się będę Rejtanem rzucał, gdy się pojawi pomysł ścinania jakiejś jodły. Weźmiemy wykopane. W zawiskiej choinkowni był szef z jednym pracownikiem. I klienci. Pracownik pilnował traktor, który napędzał maszynę do pakowania choinek w siatkowe rękawy. Szef miotał się trochę przypominając właściciela cypryjskiego burdelu z dowcipu z czasów poprzedniego kryzysu. Wykopie nam choinki w poniedziałek. Lub wtorek. Ale nie za duże. Bo się zbyt dużych nie da wykopać. 

3. Druga wizyta w Świebodzinie. W Mrówce nie było już doniczkowych choinek. Za to była kolejka na pół sklepu. Pilnowani przez Miśka – wykazaliśmy się dużą dozą zdrowego rozsądku i – nic nie kupując – wróciliśmy do domu.
Zamówiłem pasek do Lawiny. Może tym razem przyjdzie. Poprzednio zamówiony nie przyszedł, gdyż się okazało, że nie istnieje. 

Właśnie odkryłem, że Spotify znów ma funkcję wyświetlania tekstu. Zamiast iść spać więc będę śpiewał. I to jest zła informacja. 

Children are innocent
And teenagers fucked up in the head
Adults are only more fucked up
And elderlies are like children

 

sobota, 18 grudnia 2021

17 grudnia 2021


1. Zrobiło się cieplej, więc Kocio znów przestał nocować w domu. Wpada się przespać. Nawet zbyt wiele nie je. Rudzia też wychodzi. Na krócej. Dr – biegnie do drzewa i wraca. Małe pewnie by chciało wyjść, ale mu się to uniemożliwia. 

Byłem w Świebodzinie na targu zwanym Rynkiem. Po kapustę kiszoną. Kapusta droga. Z pięć razy droższa, niż ta, którą widziałem w Makro. Musi więc być wybitna. Kapusta droga, za to paliwo potaniało. Za gaz, w promocji zapłaciłem 3,09. Zabrałem Miśka i pojechaliśmy po Lawinę. Obniżona nie wygląda na obniżoną. Pompa nie cieknie. Wyczyszczona przepustnica i przepływomierz. Niestety wciąż jest coś nie tak z geometrią. Z nastawami, które znalazłem w sieci, coś jest nie tak. I to jest zła informacja. 

2. Kupiłem w Castoramie rurkę. I wiadro. Ostatnio kupuję wiadra. Zamiast toreb. Tym razem kupiłem wiadro z ocynkowanej blachy, na popiół. 
W Castoramie zaskoczyła mnie informacja o niespodziewanym głosowaniu w Sejmie. Zadziwiająco dużo ludzi wierzy, że wciąż jestem dobrze poinformowany. 
Po powrocie do domu, przez moment oglądałem TVN24. Wytrzymałem jakieś siedem sekund. Nie słuchałem. Wystarczył czarny pasek. 
Będzie histeria jak w sierpniu. Tylko bardziej. I to jest zła informacja. 

3. Odcinek „07 zgłoś się”. Ten z Izabellą Trojanowską. Borewicz w pewnym momencie mówi, że Bożenę Walterową poznał przy jakiejś okazji. Wychodzi później z Woro, gdzie w oknach wiszą plakaty Solidarności, a odcinek miał premierę w listopadzie 1982 roku. Wtedy, to musiało robić wrażenie. 

W środku nocy na TV4 idzie „Ucho prezesa”. Jakież to jest nudne. I zupełnie właściwie nieśmieszne. Człowiek się musiał wynieść z Warszawy, żeby zrozumieć, że się wcześniej „Uchem prezesa” ekscytował tylko dlatego, że wyśmiewani tam byli ludzie, których zna. Słabe to. I to jest zła informacja.


 

piątek, 17 grudnia 2021

16 grudnia 2021


1. Po pierwsze Lawina jest gotowa. W obniżonej wersji. Złą informacją jest, że się nie potrafię rozdwoić, bo bym z Zielonej wrócił dwoma autami naraz.
Na placu przed redakcją, kolega Rusinek rozdawał choinki od RMF-u. Nie widziałem go ze dwadzieścia lat. Wygląda dziś tak, jak powinien był wyglądać dwadzieścia lat temu. 

2. Wracając z Zielonej sfotografowałem wypadek. Dwa pojazdy spotkały się przy tej hali, w której oglądałem tenis. Udało mi się zrobić zdjęcie nie powodując, przy okazji, karambolu. Złą informacją jest, że się jeszcze nie nauczyłem prowadząc pisać, krótkich form dziennikarskich.

3. Wieczorem usłyszałem plotkę natury dyplomatycznej. Gruba rzecz. Złą informacją jest, że się nią nie mogę podzielić.


 

czwartek, 16 grudnia 2021

15 grudnia 2021



1. Podróż do Zielonej. Żądam otwarcia mostu w Cigacicach! Dużo bliżej nie będzie. Szybciej też nie. Ważne, że będzie inaczej. Złą informacją jest, że pojeżdżę trochę przez Cigacice i też się znudzę. Będę więc żądał otwarcia mostu w Pomorsku. Najpierw powinienem jednak sprawdzić przejezdność niemieckiej drogi łączącej Przetocznicę z Brodami. Jeżeli istnieje (droga i jej przejezdność) – miałbym bliżej o dobre parę kilometrów. 
Lawina ma już nową pompę. Jeszcze nie miała założonej wiskozy i można się było przyjrzeć przepustnicy. Mała nie jest. Co dziwne – nie pojawiła się informacja o konieczności pozyskania jakiejś innej nowej części. 

2. Dzień poznawania samorządowców. 
Najpierw w Zielonej Górze. Smutne, że w tak ładnym w sumie mieście, jego urząd mieści się w tak – nie bójmy się tego słowa – brzydkim budynku. 
Później w Świebodzinie. Spóźniliśmy się na ogłaszanie wyniku rankingu na najlepszą gminę. (Wygrał Kostrzyn). Dojechaliśmy pod koniec uroczystości. Nagradzani śpiewali kolędy. Najwyraźniej konferansjer wywarł na nich wcześniej presję. Wszyscy bawili się tak świetnie, że przez chwilę mylnie podejrzewałem, że są – mimo wczesnej pory – zrobieni. Nie byli. Jednak da się bawić bez alkoholu. 

Korzystając z okazji przeszedłem się po Świebodzinie w poszukiwaniu chleba. Sprawdziłem dwie piekarnie. Na razie bez rewelacji. I to jest zła wiadomość. 
Było po piętnastej. Wszystko stało. Gdyby odpowiednio skalować, to by się mogło okazać, że Świebodzin jest bardziej zakorkowany niż Warszawa, po pierwszym śniegu za rządów HGW. 



3. Redaktor Jadczak dokonał internetowego linczu na moim nowym szefie. Rano wrzucił Tweet, na którym zamieścił zdjęcia uśmiechniętego Janusza i chorego dziecka w wózku. 

Podpisał: 
Zdjęcie 1. Janusz Zyczkowski. Pracownik gazety Orlenu, kolega Mejzy i prezydenta Kubickiego który Mejzę wymyślił. Od wielu dni atakuje i kłamie na mój temat.

Zdjęcie 2 Michał, jego matkę próbowała oszukać firma Mejzy. Zyczkowski do dziś tego nie opisał.

Co zrobić z takim gościem?

W komentarzach, jak to w dzisiejszych czasach, poza klasycznymi potokami gówna były i życzenia śmierci. Normalka. Taki mamy klimat. 

Ja tam parę dni temu przestałem odpowiadać na zaczepki redaktora Jadczaka. 
On uważa, że nie pisaliśmy o Mejzie. Ja widzę to inaczej. Można nam zarzucać, że teksty są słabe, że wydźwięk jest nie taki, ale po co pisać, że ich nie ma skoro są? I dość łatwo to można sprawdzić.
Częstym problemem naszych dziennikarzy śledczych jest, dość elastyczny stosunek do faktów. Może to korzenie ma w „polskiej szkole reportażu”? Nie wiem. 

Zastanawiałem, co mogło na tyle wyprowadzić redaktora Jadczaka z równowagi, że postanowił użyć chorego dziecka do ataku na Janusza. (Bo jak to inaczej nazwać?) 
Może to, że parę dni temu Janusz zapytał redaktora Jadczaka, czy udzielając wywiadu do facebookowego wideocastu urzędu marszałkowskiego, zdawał sobie sprawę, że to ten urząd nadzorował wypłacanie Mejzie pieniędzy na szkolenia? 
Urząd teraz na głowie staje, że udowadniać, że nic z Mejzą wspólnego nie miał. Zasadniczo – wszyscy to teraz robią. Pomysłem Platformy jest tłumaczenie, że Mejzie to nie marszałek Polak dała pieniądze, tylko prezydent Zielonej Góry Kubicki – wystarczy posłuchać ostatniej Kidawy u Mazurka. Kubicki dał. Ale tak ze trzydzieści razy mniej. 
Kubicki z Mejzą politycznie współpracował. Ale uwierzyć, że jest człowiekiem, który Mejzę wymyślił jest dość trudno, gdy się widziało film, na którym do głosowania na dużo młodszego niż dziś Mejzę namawia Wadim Tyszkiewicz. 

Cóż, chwała redaktorowi Jadczakowi za wyciągnięcie spraw Mejzy. Zasługa to wielka. 
Wielka, ale nie tak duża, żeby usprawiedliwiać taki – jak w wyżej zamieszczonym tweecie – rodzaj internetowego hejtu. 

Nie powinienem moralizować. A robię to. I to jest zła informacja. 


















środa, 15 grudnia 2021

14 grudnia 2021


1. Wróciłem do poszukiwań skrzyni biegów do Suburbana. W Sulechowie jest człowiek, który sprowadza amerykańskie klasyki. Dzwonię. Nie handluje częściami. Nie ma serwisu. Znaczy – ma, ale serwisuje tylko samochody, które sam sprzedał. Nie zna nikogo w okolicy, kto się zajmuje skrzyniami. Złą informacją jest, że nie wpadłem na pomysł, żeby mu zaproponować, że mu Suburbana sprzedam, a potem go od niego kupię i wtedy będzie mógł mi go naprawić. 

2. Byliśmy w Zielonej. W TK Maxksie – chyba tak się to deklinuje. Sklep taki mnie kiedyś nerwowo rozstrajał. Dziś mnie rozśmieszył. Półką z notatnikami od Hugo Bossa po trzysta złotych. To trzeci taki sklep, który zwiedzałem. Pierwszy był w Warszawie, drugi w Houston. Ten drugi się inaczej nazywał chyba. I był pełen grubych murzynek. Ciekawe, co dziś jest większym grzechem – napisać o grubej murzynce, że jest gruba, czy że jest murzynką? Nie wiem. I to może być zła informacja. 

3. Dla równowagi, w poszukiwaniu mięsa dla kotów, trafiłem do Makro. Było tam też kilka grubych osób. I kolejka. I piwo Noteckie. 
Korzystając z pretekstu, jaki dała mi trzecia dawka, zarzuciłem picie. Tylko kolekcjonuję. 
Wracaliśmy przez mgły. Następne auto kupię z noktowizją. 

Po pracy ostatnie dwa i pół odcinka „Narcos”. Złą informacją jest, że końcówkę ostatniego przespałem. Budziło mnie, gdy ktoś ginął. Będę musiał jutro pooglądać. 


wtorek, 14 grudnia 2021

13 grudnia 2021


1. Mały kot odkrył, gdzie śpimy. I to jest zła informacja. Ciężko się śpi, gdy coś wbija ci zęby w paluch. 

2. Przez noc spłynęło większość śniegu. Jest mokro i mglisto. I to jest zła informacja. Lubię mgły, choć chyba w grudniu bym wolał śnieżyce. Przez te mgły pojechaliśmy do Gorzowa, na spotkanie z Prezydentem Miasta. Ciekawa postać. Generalnie wybierani przez kilka kadencji, w jednomandatowych okręgach, samorządowcy są zwykle ciekawymi postaciami. Gdyby byli nieciekawi – to by ich nie wybierano. W wyborach samorządowych włodarzy ludzie głosują kierując się własnym interesem. Wyjątkiem jest Warszawa, tam głosują, by ratować Polskę przed Kaczyńskim. A jak już zagłosują, to się dziwią, że miasto jest tak, a nie inaczej zarządzane. 
No więc ciekawa postać. Znana z tego, że będąc na urlopie wynajmuje się jako kierowca ciężarówki. I jedzie w trasę. Tłumaczył, że w kabinie, przez parę dni jest sam. Nie każdy zrozumie o co chodzi, ci którzy zrozumieją – zaczną się zastanawiać, dlaczego jeszcze nie zrobili C+E.

3. Prezydent Miasta Gorzowa, który to Gorzów, Wielkopolski jest zasadniczo tylko z nazwy, powiedział coś bardzo interesującego. Otóż popularność instalacji fotowoltaicznych powoduje wielki wzrost zużycia prądu. Człowiek zakłada panele. Ma prąd za darmo, więc przestaje ten prąd oszczędzać. Przestawia sobie ogrzewanie na elektryczne. Panele narobiły mu prądu w lecie. Ale to nie jest tak, że ten prąd schowany został w jakimś wielkim akumulatorze. Teraz jest zima. Panele robią tyle, co nic, a prądu do ogrzania trzeba. Mnie wyjdzie w grudniu ze dwie megawatogodziny. Ktoś ten prąd musi zrobić. Z czego? Z węgla oczywiście, bo z czego innego? Innymi słowy: gdybym nie inwestował w zieloną energię i ekologiczne ogrzewanie, to bym mniej energii elektrycznej zużywał. Ogrzewałbym biomasą, która zasadniczo jest prawie neutralna klimatycznie. A tak, zużyty przeze mnie zimą prąd zostawi z pięć ton CO2. Złą informacją jest, że mnie to chyba nie rusza. A może to nie jest zła informacja. Może gorszą jest to, ilu ludzi bezrefleksyjnie łyka te opowieści o zielonej energii. 


W Lawinie, przy zdjęciu pompy wody się okazało, że rolka napinacza się kończy. Kolejny dwa dni czekania. Tym razem na część wartą czterdzieści złotych. 


 

poniedziałek, 13 grudnia 2021

12 grudnia 2021


1. Nie chciało się mojej osobie wstawać, więc nie wziąłem pasywnie udziału w niedzielnych politycznych nawalankach. Swoją drogą, ciekawe, czy krzyczenie na telewizor nie zmienia sytuacji. Czy już nie jest to udział aktywny. 
W ogóle dziwny dzień, gdyż i od Twitterów sobie wziąłem wolne. Więc nie wiem, co się na świecie dzieje. I nawet nie wiem, czy mi to przeszkadza, a to jest akurat zła informacja.

2. Zawieźliśmy Józkę na dworzec. Pociąg spóźniony był tylko o cztery minuty. 
Na dworcu stoją kosze na śmieci. Z pleksi. Jak urny. Wyborcze urny. Logicznym uzasadnieniem przeźroczystości śmietników jest zagrożenie terrorystyczne. 
–Wrzucił pan ładunek wybuchowy do śmietnika?
–Tak
–Dlaczego pan to zrobił?
–Bo go już nie potrzebowałem.
Albo: Sprawcę ukarano mandatem karnym, w kwocie 250 złotych. Wrzucił bombę biologiczną do zmieszanych. 
Na dworcu, spod farby, wyszło parę liter, z których można wnioskować, że Świebodzin był przez chwilę Świebodzinem Wielkopolskim. Wydaje mi się, że historycznie powinien raczej być Śląskim. W 1945 najwyraźniej inaczej na to patrzono. 
Na stacji stał pociąg. Elektrowóz Deutsche Bahn, czerwony. Richtung: Niemcy. Za nim, po horyzont (w związku z zamgleniem, nie było to zbyt daleko) wagony z volkswagenami. Z tym, że te volkswageny przodem w stronę Poznania. 
Opowieści o tym, że w związku z przerwaniem łańcuchów dostaw zatrzymano w Europie produkcję samochodów są najwyraźniej przesadzone. 
Znikły tabliczki zabraniające przechodzenia przez tory. Pojawiły się nowe, sugerujące, by się strzec pociągu. Polska w coraz większym stopniu staje się oazą wolności. 
Piszę te wszystkie rzeczy, bo liczę na to, że mi się przypomni coś, co koniecznie miałem napisać. Raczej mi się nie przypomni. I to jest zła informacja. 

3. Z niewiadomych przyczyn doznałem przypływu energii. Zdjąłem drzwi z górnej łazienki i zestrugałem je od spodu. Przez ostatnich z dziesięć lat się zamykając, wydawały w związku z podłogą denerwujący dźwięk. (Najwyraźniej nie aż tak denerwujący). Udało mi się je również założyć. Nie dostrugałem ich wystarczająco. Znaczy słychać ich związki z podłogą bezpośrednio przed samym zamknięciem. Do tego bardzo cicho. Porównując sytuacje sprzed i po struganiu, obawiam się, że energia, by dostrugać do końca zbierze się we mnie za jakieś tysiąc lat. I to jest zła informacja, gdyż nie jest powiedziane, że elektryczny strug z Lidla wcześniej się nie popsuje.  

Kupiony w nieodżałowanym Tesco żeliwny garnek świetnie się sprawdza w duszeniu pieczarek.


 

niedziela, 12 grudnia 2021

11 grudnia 2021


1. Rano wyszło słońce. Śnieg na gałęziach, delikatna mgiełka, żeby słońca było trochę więcej, to by było jak na zimowych zdjęciach, które między programami w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych wrzucało TVP. Profesor Żerko na pewno pamięta. 
Pożyczyłem volvo i pojechałem do Zielonej Góry. Tenis jednak potrafi być interesujący. Złą informacją jest, że Polska przegrała z Czechami, choć Janowicz wygrał z Czechem. 

2. Wracając wpadłem do Lidla. Po remoncie przestał to być nasz Lidl. Trwa oswajanie automatycznych kas. Coś jest z nimi nie tak. Zbyt blisko są ustawione. Albo chodzi o coś innego. Zasadniczo miałem kupić buraki, by je przedwigilijnie kisić. Było buraków mało. Wziąłem więc wino. Nie po to, by je kisić. Wino węgierskie. Balatoni Kekfrankos. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny. W międzyczasie się zrobiło się ciemno. Wcześniej, między Sulechowem a Świebodzinem na polach kładł się tuman. Trudno było właściwie poznać, czy to mgła, czy to podniesiony wiatrem śnieżny pył. 

3. Mazurek ze Stanowskim. Jakże przyjemna dawka dziaderskiego zdrowego rozsądku. Robertowi się wymsknęło, że się rozpoczęła wysyła „Kmiotów Polskich”. A już postawiłem na nich krzyżyk. 

Jutro ma pojechać pierwszy po dwunastu latach, osobowy pociąg z Końskich. Te Końskie, to była ostatnia podróż E32. Nowy właściciel dzwonił jakiś czas temu, że zrobił silnik – wymienił pękniętą głowicę. Beemka znowu zaczęła świetnie ponoć jeździć. Właściwie nie ma się czemu dziwić. To porządny samochód. Teraz już takich nie robią. I to jest zła informacja. 






 

sobota, 11 grudnia 2021

10 grudnia 2021


1. Misiek, który generalnie polityką się nie interesuje, ma regularne uczulenie na paru polityków lewicy. Konkretnie na Leszka Millera i Włodzimierza Czarzastego. Na Czarzastego bardziej. Uczulenia tego się nabawił śledząc sprawę Rywina. Szczerze mówiąc nie wiem, w jakim trybie – jako człowiek niezainteresowany polityką – sprawę Rywina śledził. W każdym razie uważa, że Czarzastego nie powinno być w życiu publicznym. Ja podobne uczulenie mam na Bogdana Klicha. Z różnicą taką, że jako człowiek interesujący się polityką, wiem, że Klichowi prawo do funkcjonowania w życiu publicznym dają głosy dziesiątek tysięcy krakowian, którzy chcą, by był reprezentującym ich senatorem. Ja nie mogę zdzierżyć, gdy Klich się bierze za moralizowanie. I to jest zła informacja. Zwłaszcza nie mogę zdzierżyć, gdy używa słów: odpowiedzialność polityczna. 
Za Wikipedią: „Okres kierowania MON przez Bogdana Klicha był krytykowany przez część prasy fachowej i określany wręcz jako najgorszy do tej pory w III RP.” Któryś z emerytowanych generałów zauważył, że w ciągu niecałych czterech lat Klicha ministrowania, zginęło więcej polskich generałów, niż podczas którejkolwiek z wojen. 
No więc kiedy Klich pisze o politycznej odpowiedzialności – mnie krew oczy zalewa. Dałem dziś temu upust na Twitterze. Jak tylko dałem ten upust, zaczepił redaktor Jadczak. Sugerując, że mam ograniczone prawo do ocen, skoro moja gazeta milczy na temat najsłynniejszego Lubuszanina. Gdy wrzuciłem zrzuty kilku tekstów z ostatnich dwóch chyba tygodni, to przeczytałem, że są nie takie, jakie być powinny. 
W świecie redaktora Jadczaka, należę do obrońców najsłynniejszego Lubuszanina. Jakoś to przeżyję. 
Mam nadzieję, że niedługo przeczytam, iż ta moja obrona nie była skuteczna. 

2. Rzeczony najsłynniejszy Lubuszanin poszedł na bezpłatny urlop. Mam wrażenie, że nikt nie zauważył drugiej części jego oświadczenia – poprosił o zwolnienie z poselskich obowiązków. Podstawowym poselskim obowiązkiem jest udział w głosowaniach. Czyży to był sygnał: nie chcecie mnie jako ministra, to nie będę glosował. I zobaczycie? No i zobaczą. Mam nadzieję, że niedługo już on też zobaczy. 
Polsat podał, że firma najsłynniejszego lubuszanina ma oddać 660 tys. złotych. Pani Marszałek tak powiedziała. Koledzy miejscowi mówią, że nie jest to takie proste, bo pani Marszalek kontrolować mogła tylko tzw. operatora. Firmę powołaną do obsługi funduszu. I w związku z niedopełnieniem warunków, to tej od operatora może chcieć zwrotu pieniędzy, a tak się składa, że sama (jako urząd) tę firmę założyła. Złą informacją jest, że nie mam na tyle wiedzy prawno-administracyjnej, żeby to zweryfikować. 

3. Byłem w Zielonej na wielkim tenisie. Piękny sport, ale nie dla mnie. I chodzi też o oglądanie. I to jest zła informacja, bo kulturalny człowiek powinien się tym sportem fascynować. Pojadę też jutro. Może do jutra dojrzeję. 



PS.
Piszę „najsłynniejszy Lubuszanin” nie dlatego, by nie używać nazwiska „Mejza”, tylko jakoś tak mi wyszło. 


 

piątek, 10 grudnia 2021

9 grudnia 2021


 

1. Zmarzłem w nocy. Przez tę szczepionkę pewnie. Rano przyszedł Kocio. Myślałem przez chwilę, że chodziło mu o wywarcie presji celem doprowadzenia do otwarcia drzwi na taras. Jednak nie. Przyszedł. Pomiauczał. Wskoczył do łóżka i zasnął. 
Ja, niestety, musiałem wstać. Kocio spał do popołudnia. Później wyszedł na mróz. 
Mały kot sprawia wrażenie, jakby dotarło do niego ile czasu zmarnował nim zaczął biegać po domu. Wszędzie go pełno. Uwielbia też chodzić po człowieku, i to nie jest dobra informacja, gdyż pazurki ma ostre. 

2. Oglądanie z zewnątrz prezydenckich aktywności to wciąż ciekawe doświadczenie. Przyprowadzenie pani Ciechanowskiej na imprezę Bidena – mocna rzecz. U nas pewnie do mało kogo to dotrze. Ale dla Białorusinów to naprawdę coś.
Potem, wieczorem jeszcze rozmowa Biden–B9. I sygnał Białego Domu, że Biden nie poczynił żadnych ustępstw podczas rozmowy z Putinem. 
Polityka zagraniczna to bardzo ciekawa jest rzecz. Złą informacją jest, że w Polsce rozmowy o niej sprowadzają się do politycznej nawalanki. 

3. „Narcos – Meksyk”. Odcinek trzeci. Amatorska strzelanina przy dźwiękach „Enjoy the silence”. Teraz mnie prześladuje: all I ever wanted, all I ever needed is here in my arms. I to jest zła informacja, bo w młodości nie byłem depeszem. 

czwartek, 9 grudnia 2021

8 grudnia 2021

 


1. Znowu mi się coś śniło. Miałem nawet zapisać co. Nie było czasu, gdyż musiałem, bladym świtem, zawieźć Tośkę na Bahnhof. Udało się przed czasem. Zug przyjechał. Wsiadła. Pojechał. Moja osoba zaś udała się do Zielonej Góry, gdzie się okazało, że panowie mechanicy, nie tyle nie zrozumieli naszej z sąsiadem Tomkiem koncepcji, co chcieli wyrazić wątpliwość, co do jakości spawu. Że zamiast obspawać wkoło, heftnięto tylko dwa razy. Udało się w końcu porozumieć, w kwestii tego, że jeżeli się ma amortyzator urwać, to się urwie niezależnie od tego, czy wróci samochód do swojej fabrycznej wysokości, czy dalej będzie podniesiony.
Okazało się też, że stuki, przez które wymieniłem pół zawieszenia generował aftermarketowy stopień założony najprawdopodobniej przez poprzedniego właściciela. Generował, gdyż się był urwał. Teraz, po zamocowaniu, się nie nie tłucze. Znaczy – nie generuje. 
Przy okazji odkryto powód ubytku płynu chłodzącego. Otóż leje się z pompy wody. I to jest zła informacja, gdyż miałem nadzieję, że pompa ta jest podobnie niezniszczalna jak jej odpowiedniczka w Suburbanie. 

2. Będąc o niechrześcijańskiej porze w Zielonej, zarejestrowałem się na szczepienie. Punk szczepień mieścił się w auli byłej siedziby PZPR. Wypisałem kwestionariusz, pominąłem punkt dotyczący ewentualnej ciąży, choć mógłbym się poawanturować, że sugerowanie, by odpowiadały na pytanie tylko kobiety jest seksistowskie. 
Odczekałem swoje w kolejce. Pan na pomarańczowo zaczął mnie wbijać w system. System nie chciał mnie przyjąć. Pan na pomarańczowo doszedł do wniosku, że wzięło się to z tego, że nie ma pięćdziesięciu ukończonych lat jak również od drugiej dawki minęło pięć miesięcy, więc się nie kwalifikuję, choć z drugiej strony system wystawił mi skierowanie i umówił na szczepienie. Pan na pomarańczowo już wcześniej spotkał się z taką sytuacją. Wysłał mnie na szczepienie i powiedział, że wbije to w system po Świętach, kiedy minie pół roku. 
Jestem więc zaczepiony po trzykroć. I to się dobrze składa, gdyż Pfizer ogłosił, że trzy dawki Pfizera chronią przed Omikronem. Złą informacją jest, że mimo tych trzech dawek teamsy wciąż mulą. A są niby Microsoftu. 

3. Nie słyszałem początku konferencji Łukasza Mejzy, więc nie dane mi było słyszeć odważnej tezy, że jest ofiarą największej politycznej nagonki od 1989 roku. Widziałem za to całość przemowy jego niedoszłego wspólnika. Jako człowiek gruntownie zcynizowany, zamiast pochylić się nad jego nieszczęściem i ucieczyć z cudu uzdrowienia, zwróciłem uwagę na nieumiejętne przekładanie kartek, z których to swoje wzruszające przemówienie czytał. 
Usłyszałem dziś, że w tutejszym Sejmiku istniała umowa, że się o historiach Mejzy nie opowiada, gdyż z każdym się kiedyś fotografował. Teraz, po tekstach Wirtualnej Polski, każdy coś chce opowiedzieć. Zwłaszcza o tym, że to ci inni różne interesy z Mejzą mieli. Bardziej mieli. 
A sam Mejza, gdyby mu tak zależało na dobru Zjednoczonej Prawicy jak twierdzi, to przecież mógłby ją wspierać z ław poselskich. Mógłby się chłopak oddać do dyspozycji. I zaczekać, aż jego prawda wyjdzie na jaw. Śledztwa się zakończą. Przecież jest uczciwy i to wszystko, o czym słyszymy jest nieprawdą. 

Dyrektor Zydel podesłał mi tweeta Janusza Piechocińskiego, z którego wynika, że w Lubuskiem jest najmniej w Polsce stad świń. Tylko 643 z 87801. Tu powinna być jakaś pointa. Ale jakoś nic wartego zapisania nie przychodzi mi do głowy. I to jest zła informacja. 


środa, 8 grudnia 2021

7 grudnia 2021


 

1. Wtorek. Dzień zebrań. I kolejny wyjazd do Gorzowa. Prezydenci obu stolic gorzowskiego opowiadali o pieniądzach, które dostali na transport publiczny. 
Później powrót. W grach komputerowych zwykle jest coś, co służy do szybkich podróży. Podróż w grze niby trwa, gracz zaś tego nie widzi. Znałem człowieka, który potrafił zasnąć na nawet pięć minut między przystankami. Byłby to sposób. Udało mi się sprowadzić ośmiogodzinny lot C-130 (na bliski wschód) do półtora odcinka nie pamiętam nawet jakiego serialu. Zasnąłem nad Czechami, obudziłem się pod koniec Iraku. Tak można podróżować. Złą informacją jest, że ciężko jest przez sen prowadzić. 

2. Kupiłem sobie obudowę FireWire 800. Kupiłem, żeby wsadzić w nią dysk SSD, na którym mam system, bo wewnętrzny dysk iMaca strasznie się powoli kręci. Dysku używam po USB 2. Takie porty ma komputer. Wsadziłem do obudowy, odpalam. Nie robi. Catalina się okazało, nie potrafi wystartować z FireWire. Teraz będę się downgrade'ował do Mojave. Żeby się bootowało. Skończy się na tym, że właduję SSD do środka. Z tym, że najpierw będę musiał zrozumieć na czym polega i jak obejść problem z czujnikiem temperatury. Mam wrażenie, że mógłbym tu dowolne słowa wstawić. I tak nikt nie zrozumie, o czym piszę. 

Panowie mechanicy nie zrozumieli mojej – z sąsiadem Tomkiem – koncepcji regulowania wysokości amortyzatorów. Będę więc musiał jutro, o świcie pojechać do Zielonej. I to jest zła informacja. Okazuje się, że nie jestem aż takim wielbicielem codziennych podróży. 


3. Wieczór zszedł mojej osobie na oczekiwaniu konferencji Białego Domu po rozmowie Biden-Putin. Konferencja się opóźniła prawie godzinę. W międzyczasie, dwóch kolegów, takich, co to się znają, wytłumaczyło mi, że to wszystko pic na wodę. Że Putin buduje Bidena. Że całe to zgromadzanie wojsk przy ukraińskich granicach służy wyłącznie temu, żeby Biden – w kwestiach międzynarodowych człowiek-porażka, mógł opowiedzieć, jak uratował świat przed wojną. 
Odwdzięczy się za to Putinowi znosząc sankcje NS2. 
Efekty rozmowy: Biden – mąż stanu, Putin – mimo wszystko odpowiedzialny światowy polityk, więc niech sobie ten gaz pompuje. Za moment się przekonamy, czy tak będzie. A raczej się przekonamy. I to jest zła informacja. 

wtorek, 7 grudnia 2021

6 grudnia 2021


1. Śnił mi się generał Różański. I świętej pamięci babcia. I jakieś moje koleżanki z poprzedniej pracy z tłumem dzieco. Wszystko działo się nad jakimś kanałem w Wielkiej Brytanii. I nad tym kanałem graliśmy w coś, co przypominało curling. Tyle, że nie na lodzie. Budziłem się w przekonaniu, że sen ten miał sens. Teraz nie jestem sobie w stanie przypomnieć jakiż ten sens był. I to jest zła informacja. 

2. Pojechałem do Zielonej. Promem. Pierwszy raz w historii prom czekał tylko na mnie. I tylko ze mną płynął na zachodnią stronę. Koło promu budują rzekę. Znaczy rzece wały. Stoją barki i w ogóle. 
W Czerwieńsku zamknięta droga. Naprawiali chyba kolejowy przejazd. Zrobili objazd. Najpierw po betonowych płytach, później po szutrze. Kręta szutrowa droga. Nawet nie aż tak dziurawa. Choć właściwie dziurawa. Tyle, że Lawinie te dziury nie robiły. 
Lawina została porzucona w Zielonej. Miejmy nadzieje, że tym razem uda się ją obniżyć. Ja trafiłem na chwilę do pracy. Zebranie czworga żywych ludzi. Nie na teamsach. Nie pamiętam, kiedy ostatnio w czymś takim brałem udział. Ze trzy miesiące temu?
Przez pół dnia prześladowała mnie postać wiceministra Mejzy. I to jest zła informacja. 
Jeżeli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery – gdybym miał w zasięgu ręki sznurek do dymisjonowania wiceministrów sportu – natychmiast bym za ten sznurek pociągnął. 
Swoją drogą pani Marszałek Województwa by mogła mu dać jakiś medal, bo dzięki niemu mniej ludzi mylić będzie lubuskie z lubelskim. 

3. Żeby było sprawiedliwie – byłem też dzisiaj w Gorzowie. Gorzowskie arterie przypominają te z warszawskich osiedli. Zielonej Górze bliżej do Krakowa. 
Jeżdżenie S3 zaczyna mnie nudzić. I to jest zła informacja, bo całkiem fajna droga jest. 
W Lidlu rozdawali książkę – kompendium wiedzy o zasadach zdrowego żywienia dla każdego, kto chce się odżywiać zdrowo, stworzone pod kierunkiem prof. Mirosława Jarosza. Oprawa twarda. Książka gruba. A mówią, że nie ma papieru. Zafoliowana, więc nie wiem czy pod kierunkiem profesora Jarosza poleca się jakiekolwiek dania mięsne. Nie wiem. I to jest zła informacja. 

Od czterech dni, kiedy wieczorem coś piszę, śpi na mnie kot. I wygląda na to, że to dziecię Kocia, gdyż gdy Kocio śpi, to też śpi tak, że go można ukraść. 


 

niedziela, 5 grudnia 2021

5 grudnia 2021


1. W nocy spadł kolejny ładunek śniegu. Słusznej wielkości. Wczoraj miało miejsce pierwsze spotkanie Dr ze śniegiem. Biel Kocia też nabrała sensu. 

Nie dałem się wciągnąć niedzielnej publicystyce. Nie słyszałem więc, co w którymś z programów powiedział Andrzej Zybertowicz. Z echa, które do mnie dotarło mogę się domyślać, że powiedział – jak to zwykle bywa – prawdę. W najmniej pożądanej przez słuchaczy wersji. 

Gdy ktoś mówił, że na Kremlu strzelają korki szampana – tłumaczyłem, że tam, to raczej wódkę piją. Znudziło mi się, gdyż wzbudzenie jakiejkolwiek refleksji wśród powtarzających ten banał nie było chyba możliwe. 

Sukcesem bezdyskusyjnym rosyjskich specjalistów od informacji jest doprowadzenie do tego, że dziś wszyscy są nazywani sojusznikami Kremla. W tym szumie trudno zauważyć, kto takim jest naprawdę. 
Nikt już nie pamięta, że Trump był przecież marionetką Putina. A współpraca z Trumpem miała być narażaniem bezpieczeństwa Polski. Ci, którzy to wtedy opowiadali, dalej są nie wychodzą z mediów. I to jest zła informacja. 

2. Wbrew własnym zasadom udaliśmy się do placówki pocztowej Lidl i placówki pocztowej Biedronka. W placówce pocztowej Lidl, po remoncie, niczego nie można znaleźć. I to jest zła informacja. Pojawiły się automatyczne kasy. Ustawione za blisko. 
W placówce pocztowej Biedronka kolejki. Jak to na poczcie. Pokazałem pani w kasie, że zamiast żonglować dziewięciokilowym sześciopakiem mineralnej, wystarczy oderwać kod paskowy z opakowania. Ciekawe, czy ziarno innowacji trafi na odpowiedni grunt. 

3. Nowe odcinki „Narcos”. Naszła mnie myśl, że meksykańskie wesela przypominają jakoś te nasze. Ale może wszystkie wesela są podobne?

Lawina zaliczyła próbę zimnej nocy – nic nie rozładowuje już akumulatora. Złą informacją jest, że prawdopodobnie tak dostał w skórę, że pewnie zaraz będzie trzeba go wymienić. 



 

4 grudnia 2021


1. Dziś rano słońca nie było. Za to był śnieg. Biało. Jak w grudniu. 
Przyjechał pan po pełen gruzu kontener. Kontener stał od sierpnia. Pan o nim zapomniał. Narzekał, że mu bardzo kontenera tego brakowało we wrześniu. A później w październiku mu brakowało. Przez te miesiące kontener zebrał sporo deszczówki, więc ledwo się go udało wciągnąć na multicara, na którym wcześniej przyjechał. 

Pojechałem na wielki tenis do Zielonej Góry. Zaparkowałem pod halą CRS i spokojnym krokiem udałem się do środka. Jak na międzynarodowy turniej – było zadziwiająco spokojnie. Nie wiedząc, co robić zapytałem ochroniarza, gdzie ten tenis. Odpowiedział, że tu. Ale – co jest w sumie złą informacją – za tydzień. Powiedział też, żebym się nie przejmował, bo nie mnie pierwszemu się taka pomyłka zdarzyła.


2. Zatankowawszy po korek wróciłem do domu. Złożyłem Lawinę. Złą informacją jest, że próby załadowania nowego firmware nie spowodowały, że urządzenie do przesyłania muzyki z iPhone przestało zawieszać samochód. Jakoś to w sumie fascynujące samochód szwankuje nie przez to, że mechanicznie się coś zużyło, czy się kabelek jakiś od masy urwał, tylko urządzenie peryferyjne wysyła sygnał, który blokuje szynę danych kategorii drugiej. A wszystko w siedemnastoletnim aucie. 

3. W piątek przyszła wanna. Wytargaliśmy ją z Bożeną na piętro. Łatwo nie było. Ważne, że skutecznie i bezstratnie. Teraz pora na baterię. No i ogrzewanie. 

Byłem się wczoraj gotów zakładać o spore pieniądze, że twitterowe konto @BiuroNbp to dobrze przygotowany trolling. Awatar, puszczanie dalej oficjalnych komunikatów, 

a między nimi treści, które walą w organizację – w tym przypadku NBP. Widziałem wcześniej parę takich akcji. W tym jedną prowadząc przez petersburżan. Okazało się, że nie mam racji. I to jest zła informacja. Okazało się, że konto jest jak najbardziej prawdziwe. I żeby jeszcze odpowiadał za nie jakiś z niekoniecznie merytorycznych powodów praktykant, a tu nie. Prawdziwy fachowiec. Doktor. 
Istnieje oczywiście szansa, że to trolling wewnątrzorganizacyjny. Wtedy by mi się to chyba nawet podobało. 

Zdjęcie z wczoraj. To, w miejsce którego pojawił się znak zapytania. 

 

sobota, 4 grudnia 2021

3 grudnia 2021

 





1. No i znów słoneczny ranek. Zawodowe obowiązki odcięły mnie od porannej publicystyki. Jeszcze chwilę i nic już nie będę wiedział., bo teraz, coraz częściej nie wiem, o co zapytać.  


2. No i mam oba przywrócone do normalności amortyzatory. Sąsiad Tomek przywiózł drugi. Założyłem. Muszę sprawdzić, czy wymiana tylnych też jest taka prosta. 
Z rozpędu zacząłem się bawić bezpiecznikami. Po wyjęciu tego od radia choinka zgasła. Wyjąłem radio. Okazało się, że problem robi wpięte między auto a radio urządzenie, które umożliwia odtwarzanie przez bluetooth muzyki z iphone. Wypiąłem – jak ręką odjął. Złą informacją jest, że bez urządzenia – Spotify nie działa. 

3. Mały kot jest na tym etapie życia, w którym się zmienia z dnia na dzień. Dziś, na przykład, przestał się bać wysokości. Ma to dobra i złe strony, Złą jest to, że zaraz pełno go będzie nie tylko pod nogami. 

piątek, 3 grudnia 2021

2 grudnia 2021


1. Obudziło mnie słońce. W listopadzie, tak słonecznych dni było trzy. I to jest zła informacja. 
Jerzy Materna u Mazurka. Nie pamiętam, kiedy była ostatnio taka rozmowa. 

2. Kocio nocował poza domem. Czekał rano na tarasie zły, że czekać musiał tak długo. Zjadł i poszedł spać. Spał do 21, zjadł, po czym zażądał, bym go wypuścił. Wypuściłem. I tyle go widzieli. Tak przynajmniej się wydawało. Jednak wrócił. 
Najmniejszy kot odkrył, że lubi siedzieć na klawiaturze. Zwłaszcza, gdy próbuję używać jej do pisania. 

Od trzech miesięcy miałem zadzwonić do pana, który w sierpniu podstawił kontener na gruz. Kiedy sobie o tym przypominałem, nie miałem numeru telefonu. Później zapominałem. W końcu udało mi się połączyć kropki. Dodzwoniłem się. Pan się ucieszył, bo chyba miał podobnie. Powiedział, że przyjedzie po kontener. Nie przyjechał. I to jest zła informacja. 

3. Po zakończonej pracy odebrałem od sąsiada Tomka przerobiony amortyzator. Udało mi się go zamontować, założyć koło, opuścić auto, przenieść podnośnik, podnieść auto, zdjąć koło, demontować drugi amortyzator, zanieść do sąsiada Tomka. Wcześniej obejrzałem na youtube jak pewien niezbyt wyraźnie mówiący Amerykanin sprawdzał, co w cadillacu jego żony wysysa prąd z akumulatora. Metoda prosta, lecz wymagająca cierpliwości. Chciałem spróbować. Okazało się, że zdechła bateria w mierniku. Złą informacją jest, że nowa przyjdzie pewnie we wtorek. 


czwartek, 2 grudnia 2021

1 grudnia 2021


1. Znowu zbyt krótko spałem, ale nawet, gdybym spał dłużej – dzień dalej by był podobny do wczorajszego. #nofuture. I to jest zła informacja. 

2. Odpaliłem Lawinę i wjechałem do stołówki. Przez chwilę miałem ambicje sprawdzić połączenia masy. Poddałem się przy drugim. Urwanym. Ale łączącym zupełnie niepotrzebnie klapę z przegrodą z angielska nazywaną firewallem.
Zająłem się więc amortyzatorami. Konkretnie lewym. Zdjąłem koło. Odkręciłem –śruby poszły. Wyjąłem. Zaniosłem do sąsiada Tomka. Obejrzał. Powiedział, że zrobi. 
Złą informacją jest, że z powodu braku drugiego podnośnika, a bardziej nawet kobyłek, operację zakończę dopiero w piątek. 

3. Przyszedł SMS od RCB. Będzie wiało. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Zaczęło wiać. I zabrali prąd. Podłączyłem UPS do lodówki, znalazłem lampę naftową, zapałki, zapaliłem. W kominku też zapaliłem, że by się dom nie wyziębił bez pompy ciepła. Siadłem. Oddali prąd. Przez ostatnie lata, tyle się nasłuchałem, że każde chwilowe wyłączenie prądu traktuję jak początek blackoutu. I to jest zła informacja. 

 

środa, 1 grudnia 2021

30 listopada 2021


1. Jak zwykle, gdy się położę zbyt późno – obudziło mnie zbyt wcześnie. I to jest zła informacja. Miałem jechać do Zielonej odstawić Lawinę. Okazało się, że przyjdzie na to pora w przyszłym tygodniu. Jak znajdę chwilę, może mi się uda coś jeszcze zrobić samemu. 

2. Pojechaliśmy z moim nowym szefem do Gorzowa. Złą informacją jest, że właściwie nic optymistycznego o tej wyprawie nie mogę powiedzieć. 
Zresztą wydźwięk całego dnia nie był zbyt optymistyczny. Przyjdzie kupić sobie kurtkę z teksasu i napisać na niej czarnym długopisem nofuture.

3. Wróciłem do domu, rozpaliłem w piecu i siadłem do roboty. Po jakiejś godzinie przyszła do mnie Rudzia. Myślałem, że chce jeść. Tymczasem chodziło jej o to, żebym wpuścił Kocia, który moknął na tarasie. 
Kiedy skończyłem pracę, kocią zażądał, by go wypuścić. No i sobie poszedł. 
Mały kot mnie podgryza z uporem wartym lepszej sprawy. 
A teraz ćwiczy zapasy z Dr. Dwa ponad razy od niego większą. 
Zaraz będzie trzecia. I to jest zła informacja, gdyż po raz pierwszy w życiu funkcjonuję z ustawionym na stałe budzikiem. I nie dzwoni on raczej o dziesiątej.