1. Dzień zaczął się od tego, że Kocio postanowił mnie wypchnąć z łóżka. A może zaczął wypychać bezwiednie? Trudno powiedzieć. Wstałem. Kocio wstał pól godziny później. Zjadł i poszedł. Chociaż padało. To, że padało, to zła informacja, gdyż od dwóch dni schnie na sznurku pranie. Znaczy raczej moknie.
2. Przyjechał pan od ustawiania satelitarnej anteny. Wziął drabinę, wylazł na maszt i zaczął anteną kręcić. Przestał. Ostrożnie zszedł z drabiny. Unikał nerwowych ruchów, gdyż odkrył, że w konstrukcji anteny zamieszkały pszczoły. Antenę ustawił. Nie pomogło. Trzeba było wymienić przewód. Ledwo starczyła resztka, którą miałem. Jest zrobione byle jak. Ale przez chwilę będzie działać. Gdy przestanie – muszę być przygotowany. Mieć przewód koncentryczny, żelowy w odpowiedniej długości i rurki najlepiej stalowe, by przewód przez nie puścić. I móc jeździć po nich samochodem.
Pan pojechał, telewizor zaczął działać. I to jest zła informacja. Trafiłem od razu na jakiegoś prawnika z Wolnych Sądów, który tłumaczył, że nie wolno wprowadzać stanu wyjątkowego. Gotów jestem się założyć, że jakiś czas temu twierdził, że należy wprowadzić stan wyjątkowy w związku z pandemią.
Póżniej z prowadzącym dziennikarzem się zgodzili, że wniosek Premiera do TK to wychodzenie z UE. No i wyłączyłem telewizor.
Mój ulubiony Michał Szułdrzyński napisał: Covid nie był powodem do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Ale trzy tuziny migrantów na granicy już tak.
Nie byłby sobą, gdyby pamiętał o przygotowanych i wprowadzonych przez Platformę z PSL-em przepisach o Stanie epidemicznym.
3. Z Moim Nowym Szefem pojechaliśmy do Gorzowa. Na uroczystości. Najpierw z mostu oglądaliśmy przelot iskier, później byliśmy w radio, później byliśmy na uroczystościach, później na obiedzie, później wróciłem do domu.
W domu pusto. Po godzinie przyszła Rudzia z Kocięciem, które najpierw zjadło, później zaczęło po całym domu gonić swój ogon. Niezbyt skutecznie.
Wieczorem oglądałem „Ostatniego Skauta”. Tytuł pamiętałem z wypożyczalni kaset wideo, tej na rogu Filareckiej i Salwatorskiej. Wtedy – z niewiadomych przyczyn – nie udało mi się kasety z nim wypożyczyć. Dziwny ten film. Dziwnymi samochodami jeżdżą. Złą informacją jest, że przespałem finał. Więc nie wiem, jak się kończy.
Jutro w Gazecie: o dzisiejszych uroczystościach, o tym, że Maryla Rodowicz jest honorową obywatelką Zielonej Góry, o zmianach w rozkładach gorzowskich autobusów, no i o tym, że Lubuskiem nie ma już Porozumienia, bo całe przechodzi do Adama Bielana.
wtorek, 31 sierpnia 2021
31 sierpnia 2021
30 sierpnia 2021
1. Pojechałem do miasta po kocie jedzenie. Lało. Jak z cebra. Kupiłem w Acion kilka niepotrzebnych rzeczy. W Rossmanie kocie jedzenie. Lało jak z cebra. Zalało dziurę pod wiaduktem. Nie na tyle, żeby nie była przejezdna. Pod Amazonem na parkingu stoją już samochody. Nie byłem w Lidlu. I to jest zła informacja.
2. Campus Polska przestał być transmitowany. I to jest zła informacja. Po panelu z Tuskiem i Trzaskowskim ktoś porównał ich do Bidena i Harris. Naszło mnie od razu, że w naszym przypadku odpowiednikiem Bidena jest Trzaskowski.
Koty wyszły rano. Kociątko w ślad za matką wykonało piękny skok z tarasu. Pierwszy wrócił Kocio. Przespał pół dnia na kanapie. Reszta wróciła, gdy się już ściemniło.
3. Jutro w Gazecie: o tym, że serce z Zielonej do Zabrza leciało policyjnym bellem, o tym, że w potrzebie będą nas wspierać niemieckie karetki z ratownikami, o tym, że koparka w Świebodzinie naruszyła gazociąg. No i przede wszystkim o 39 rocznicy wielkiej demonstracji w Gorzowie.
Na koniec dnia zacząłem oglądać na Amazon Prime rosyjski film o obcym statku kosmicznym, który zestrzelony przez niezwyciężone rosyjskie lotnictwo, rozbił się na Czertanowie, zabijając dwieście osób. Jeszcze nie wiem, jak się to skończy. I to jest zła informacja. Na razie jest ciekawie. Młodzież szkolna żąda wykończenia obcych, młodzież zła jest w związku z ofiarami. Nikt nie wiąże ofiar z decyzją o zestrzeleniu.
niedziela, 29 sierpnia 2021
29 sierpnia 2021
1. Coś się tam mojej osobie śniło. Nie pamiętam co. I to jest zła informacja. Praga albo Budapeszt. I w tej Pradze albo Budapeszcie mieszkanie nasze przy Filareckiej.
2. Twitter nie ma sposobu na oznaczanie sarkazmu. I to jest zła informacja. Popularny ostatnio poseł z Wielkopolski napisał: Czeski dziennikarz pyta mnie: dlaczego polski rząd nie chce pomóc tym Afgańczykom? Odpowiadam, że sam chciałbym to wiedzieć. A on: my to byśmy dali im piwo i smažený sýr. Najwyraźniej nie zauważył, że piwo dla muzułmanów to coś, jak czarna polewka. Skomentowałem, że my w takim razie powinniśmy proponować wódkę i schabowe.
3. Z Moim Nowym Szefem pojechaliśmy na dożynki. Pod Koszalin. Kiedy ostatni raz jechałem od Szczecina na wschód nie było jeszcze S6. Teraz jest. Dożynki w deszczu. Nie byle jakim. Wręcz – nomen-omen – nawalnym. Kiedy się skończyła część oficjalna przestało padać. Znowu padało, gdy wracaliśmy. Rokitnicy nie spadła zaś ni kropla.
Nie ma zwyczaju włączania w deszczu tylnego przeciwmgielnego. I to jest zła informacja.
W jutrzejszej Gazecie: o tym, że gwiazda Falubazu najważniejsza jednak odchodzi, o tym, że się w zielonogórskim MZK dogadano i strajku nie będzie, o tym, że Maryla Rodowicz zostanie honorowe obywatelstwo.
Na HBO trzecia seria Brytanii. Trudno mi sobie wyobrazić w jakim języku się oni tam wszyscy dogadują. Bo łacina to raczej być nie mogła.
28 sierpnia 2021
1. Po śniadaniu zaczęliśmy sprzątać spadnięte gałęzie z lipy. Wyszły trzy kursy. W takich sytuacjach złą informacją jest, że nie kupiłem Silverado.
2. Przy wożeniu gałęzi wyszło, że z opony prawej tylnej duch uchodzi. Pojechałem szukać męczygumy. Najpierw do Mostek. Przez las. Później do Portu. Wulkanizator w Porcie przestał działać w soboty. I to jest zła informacja. Z Portu do Świebodzina. Trochę naokoło, bo do miasta wjeżdżałem Młyńską. Otwarty był dopiero zakład przy zwanym Rynkiem targu. Otwarty był przypadkiem, bo zwykle, w sobotę o tej porze był zamknięty. Wyciągnięto gwóźdź. Wepchnięto coś, co zatkało dziurę. I tyle. 60 zł.
Kiedy wracałem złapał mie przejazd przy Sobieskiego. W krzakach obok torów stał brodaty mężczyzna w okularach. Dziwnie podekscytowany. Z małą kamerą w ręce. Pomachał nadjeżdżającemu pociągowi i zaczął go filmować. Kiedy pociąg przejechał, wszedł na tory i filmował pociągu tył.
3. „Three Billboards Outside Ebbing, Missouri”. Bardzo dobrze wydane bez paru groszy dziesięć złotych. Tak dobrze, że aż odpaliłem później pierwszą serię „True Detective”. Złą informacją jest, że odpaliłem tak późno, że nie ma szans bym dooglądał.
sobota, 28 sierpnia 2021
27 sierpnia 2021
1. Nie spałem zbyt długo i to jest zła informacja. Nie spałem zbyt długo, gdyż obudziła mnie miaucząca w niebogłosy Rudzia. Otóż się okazało, że wieczorem musiała nie wiadomo kiedy wyjść. Kocię zostało. Stała więc przed drzwiami tarasu i się darła. Kocię siedziało w środku. Kiedy ją wpuściłem od razu podbiegła sprawdzać, czy wszystko z Kocięciem w porządku. Przyszedł z góry Kocio. Rudzia chciała się przywitać. Kocio udawał niezainteresowanego.
Później złapałem ich jak razem leżą wszyscy na łóżku na piętrze.
2. Pojechaliśmy do Frankfurtu odwieźć na pociąg Tośkę z koleżanką. Ceterum censeo droga z Węgrzynic do Toporowa powinna zostać wyremontowana. Parkowanie przy dworcu we Frankfurcie kosztuje 25 centów za godzinę. Pół euro za dwie. Frankfurt nad Odrą ma jednak jakieś plusy. Na latarni za mostem wisi plakat AFD. Napisano na nim, że zamknięte granice to coś normalnego. Ustaliliśmy, że te plakaty nie mogą dotyczyć Bundesratu, bo do Bundesratu nie ma bezpośrednich wyborów.
Po słubickiej stronie wzmacniane są wały. Te przeciwpowodziowe. Ważne byśmy ich za bardzo nie wzmocnili, bo wielka woda wtedy by mogła lunąć na naszych niemieckich przyjaciół.
Przejazd kolejowy na Transportowej w połączeniu z wyjazdami z parkingów dla TIR-ów może zabrać człowiekowi dobre pół godziny. I to jest zła informacja.
3. Dojechaliśmy do Boczowa na pół godziny przed zamknięciem. Nie było zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Ja tam znalazłem odkurzacz Miele. Z elektroszczotką. Za całe 80 złotych. Wygląda na to, że nie działa regulacja mocy silnika. Ale co to dla mnie. Ważne, że działa elektroszczotka. Złą informacją jest, że nie zdążyłem zapytać o cenę granicznego słupa z tablicą Freistaat Bayern.
Od przyjazdu do Boczowa nieskutecznie próbuję sobie przypomnieć piosenki, jaką „Lamus” reklamował się w lokalnej telewizji. Jeśli chcesz się coś tam i się wyposażyć, to coś tam, coś tam, coś tam u Zbyszka w Boczowie.
Wracaliśmy naokoło. Przez Świebodzin. W Wilkowie złapał nas korek. Czy korek nieruchomy ma jakąś specjalną nazwę? Wyrwaliśmy się z niego i przez Borów i jakieś nowe osiedla w Rozłogach dojechaliśmy po wąskim bruku do miasta.
Wieczorem z przerwami oglądaliśmy „Biga Lebowskiego”. Dziś takich filmów nie robią.
Jutro w Gazecie: o Falubazie, o niewybuchach. Więcej nie pamiętam. Traumatyczne przeżycia mogą powodować wypieranie wspomnień.
piątek, 27 sierpnia 2021
26 sierpnia 2021
1. Rudzia z Kocięciem nocowała w domu, Kocio krążył. Razem rano przyszli zjeść. Kocię je wszystko. Rudzia zaczęła wybrzydzać. Kocio niby nie je, ale kiedy reszta je, on też zaczyna. Złą informacją jest, że trzeba będzie Rudzię z Kocięciem do weterynarza zawieźć. A nie bardzo wiadomo, jak to zrobić.
2. Dzień – excusez le mot – się posrał, gdy próbowaliśmy skręcić z drogi nr 277, czyli tej przez Kije ze Skąpego na starą trójkę. Otóż był korek. I do skrętu, i na starej trójce. Byliśmy spóźnieni. Już wcześniej byliśmy spóźnieni. Zanim wjechaliśmy na S3 byliśmy spóźnieni jeszcze bardziej. I to się do Zielonej nie zmieniło. Z Zielonej z Moim Nowy Szefem pojechaliśmy do Gorzowa. W Gorzowie nawiedziliśmy Szpital. Później pojechaliśmy oglądać jak prezes Kurski wbija łopatę.
Doświadczenie interesujące, gdyż po raz pierwszy nie pamiętam od kiedy prezes Kurski na imprezę się nie spóźnił. Że się Kura zawsze na wszystko spóźnia to secret de Polichinelle. Ostatnio obserwowałem to 1 sierpnia przy Gloria Victis.
Najbardziej widowiskowe spóźnienie Kury uniemożliwił wtedy chyba jeszcze BOR-owik z Czasówek. Miało to miejsce na Jasnej Górze. Otóż Franciszek (papież) zaczął odprawiać mszę na wałach. No i ta msza już chwilę trwała. Pod wałami ludzi tysięcy setki, transmisja pewnie nie tylko do polskich telewizorów. Wpada Kura. No i zamierza przejść między Franciszkiem a światem. Widzi to BOR-owik z Czasówek. Nie wierzy własnym oczom. W ostatniej chwili szczupakiem się rzuca i blokuje Kurę, mówiąc, że może jednak przejdzie inną drogą.
W każdym razie wystąpiłem w telewizji. Jako tło przebitki do przemówienia Kury. Złą informacją jest, że byłem niezbyt ostry. Zauważył mnie waszyngtoński Stańczyk.
3. Po powrocie do Zielonej, dzień – excusez le mot – posrał się do imentu. I to jest zła informacja, bo zakładałem, że się – excusez le mot – posra tylko trochę. Skończyło się na tym, żeśmy spóźnili Gazetę o dwie godziny. I na takie spóźnienie korporacja już raczej nie miała procedur. Pikanterii dodaje fakt, że spóźniliśmy Gazetę pojutrzejszą.
A w jutrzejszej: O referendum w sprawie odwołania lekarza w gminie Zabór, o oświetleniu gorzowskiego żużlowego stadionu, o wypadku na S3, przez który się spóźniliśmy do Zielonej i o tym, że się remontują kolejowe dworce.
czwartek, 26 sierpnia 2021
25 sierpnia 2021
1. Obudził mnie Kocio. Złą informacją jest, że było to przez szóstą. Obudził mnie zawodząc. Tak po kociemu. Jak w sytuacji, gdy się przegaduje z innym kotem. Wstałem myśląc, że jakiś inny kot jest w domu. Żeby Kocia wesprzeć w ewentualnej walce. Innego kota nie było. Nie wiem, czy aby nie chodziło o odbicie, w stojącym na korytarzu lustrze.
2. Kocio gdzieś znikł, ja się przeniosłem do kuchni. Przyszła Rudzia z Kocięciem. Zaczęły wyjadać Kociowi suche. Wyjadły prawie całe. Wrócił kocio. Zobaczył pustą miskę, popatrzył spode łba na Rudzię z Kocięciem. Wszystko było w tym spojrzeniu widać. Podszedł do nich i zaczął im obwąchiwać pyszczki. Wyglądało, że szuka sprawcy. Przerwał śledztwo, gdy mu Bożena suchego dosypała.
Zapomniałem napisać, że w poniedziałek wiatr urwał konar przydomowej lipy. I to jest zła informacja. To, że urwał. Nie to, że zapomniałem. Będzie trzeba sprzątnąć. A tu robota mnie wciąga w jakiś irracjonalny sposób.
3. Pojechałem do Zielonej. Przez Pomorsko czyli inny prom. W Pomorsku ma powstać most. W przyszłości. W redakcji poznałem kolejnego czytelnika Negatywów. Wyglądało na to, że nie ściemnia, tylko naprawdę czyta. Z Zielonej pojechałem po Miśka na dworzec w Świebodzinie. Pociąg się nieco spóźnił. I do tego nie było go widać, bo zasłonięty był towarowym. Towarowy miał osprejowane wagony.
Wieczorem Bożena próbowała wymóc na Kociu, by ten został w domu na noc. Brakło jej determinacji. W przeciwieństwie do Kocia, który to zdeterminowany był bardziej. Jesienność końca tego sierpnia przypomina, że trzeba będzie wprowadzić zimowe zwyczaje – zamykać balkon na noc. I to jest zła informacja. Dla Kocia przede wszystkim.
Jutro w Gazecie – o tworzonym właśnie na poligonie w Wędrzynie ośrodku, w którym nielegalnie przekraczający granicę czekać będą na decyzję w sprawie azylu, o młodym człowieku, któremu wybuchł niewybuch, wciąż o Falubazie. I o psie, który kogoś podrapał w Niesulicach.
środa, 25 sierpnia 2021
24 sierpnia 2021
1. Kocia rodzina spała w domu. Nie miała wyjścia, gdyż zamknęliśmy drzwi. Przyszli przed ósmą zwartą grupą i urządzili pobudkę. Znaczy – pobudczył Kocio. Reszta asystowała. Kocio chciał wyjść, reszcie chodziło o puste miseczki.
Złą informacją jest, że Rudzia zaczęła wybrzydzać. Je przede wszystkim żółty ser. Ale nie może być zbyt suchy.
2. Ruszyliśmy do Berlina. Droga Węgrzynice–Toporów jest straszna. I to jest zła informacja. Piętnaście lat temu się już wydawała straszna, ale wtedy nie była. Dziś jest.
Przed granicą kolejka TIR-ów. Na granicy nikt paszportów nie sprawdzał. W Berlinie korki. I wybory. Do Bundesratu. Zawsze, kiedy przyjeżdżam do Niemiec są jakieś wybory. Mam wrażenie, że poprzednim razem w Berlinie byłem na opisanym przez Wirtualną Polskę wyjeździe. Wirtualna Polska napisała, że byłem po zamknięciu granicy. Byłem przed. Właściwie powinienem być im wdzięczny, gdyż od tego czasu nie traktuję poważnie tego, co można tam przeczytać.
Gdybym wciąż był kimś ważnym i ktoś z WP się dowiedział, że Lawina stała przez godzinę zaparkowana przy koszarach strzelców gwardii – tych, co je teraz ma BND, pewnie bym mógł przeczytać interesujące z tego faktu wnioski.
Za nazywanym zamkiem byłym ratuszem Steglitz na środku ulicy stali kowidosceptycy. Każda nacja ma swoich excusez le mot zjebów.
Wracając zjechałem z autostrady, by przejechać przez kilka wiosek Odrzańsko-Sprewskiego Powiatu. Nie jest dobrze. Drogi dziurawe. Tylko pociągi jeżdżą. Frankfurt sprawia wrażenie umierającego miasta. Nie to, co Słubice. Nad Odrą ławeczki, na ławeczkach ludzie. Patrzą za Odrę na Niemcy.
Dawno, dawno temu zabrałem moją świętej pamięci babcię na wycieczkę. Toyotą Suprą. Targą. Ze zdjętym dachem. Dojechaliśmy do Frankfurtu. Babcia zauważyła, że poprzednio, na terenie Rzeszy była w 1939. Kiedy Rzesza przyszła do Torunia. Zrobiliśmy po mieście kółko. Babcia stwierdziła, że RFN jest przereklamowany. No i wróciliśmy. Chyba jeszcze były kontrole na granicy.
3. Jutro w Gazecie: o przyszłości Falubazu; o tym, dlaczego Zielona Góra jest rozkopywana i o nowych gorzowskich autobusach.
W Dzienniku o wyburzonym niedoszłym zabytku z ulicy Piastowskiej. Przy Błoniach, obok niegdysiejszej piwiarni, nazywanej „Pod Blachą” bądź „Pod Płachtą”.
Lodówka wciąż działa. Choć zdarza jej się mieć dziwne różnice temperatury pomiędzy półkami. Przez chwilę. Później się temperatura wyrównuje. Nie rozumiem o co chodzi. I to jest zła informacja.
wtorek, 24 sierpnia 2021
23 sierpnia 2021
1. Nie będę pisał o Frasyniuku. Powinienem raczej napisać o Kajdanowiczu. Ale mi się nie chce. Zresztą, czy komukolwiek by się chciało na ten temat czytać?
Rano pojechaliśmy z Moim Nowym Szefem do Gorzowa, gdzie spóźniliśmy się na spotkanie u Wojewody. Lało, więc można było odnieść wrażenie, że droga zrobiła się ze dwa razy dłuższa. Im bliżej Gorzowa, tym lało mniej. W Urzędzie Wojewódzkim podano do kawy ciasto. Później byliśmy w gorzowskiej redakcji. I się okazało, że pracuję z człowiekiem, który w „Echu Krakowa” pracował, kiedy kupowałem w kiosku na ówczesnym placu Wolności wracając ze szkoły. Podstawowej. Numer 33. Imienia Janka Krasickiego. Kto dziś wie, kim był Janek Krasicki… Tak właściwie, to nienawidzę trzykropków. Złą informacją jest, że to ulubiony znak interpunkcyjny moich nowych kolegów.
2. Stał się cud. Innymi słowy korporacja stwierdziła, że mogę się jej przydać. Mogę więc pracować w systemie wydawniczym na moim Macbooku.
Dziś w Gazecie będzie o spadniętym Falubazie. Również o tym, co na ten temat sądzą w Gorzowie, o tym, gdzie w Lubuskiem się najsłabiej szczepią. No i o tym, kto wystąpi na Winobraniu. Nie byłem jeszcze na winobraniu. I to jest zła informacja.
W „Dzienniku Polskim” piszą o Szkieletorze.
3. Lodówka się wzięła i zepsuła. A konkretnie zaczęła nierównomiernie chłodzić. U góry piętnaście stopni, na dole stopni pięć. Mieliśmy wcześniej tu lodówkę, która się zaczęła psuć. Mam wrażenie, że spora część jej psucia wynikała z działań serwisanta. Wymieniliśmy sprężarkę. Może nawet dwa razy. Naprawialiśmy wymiennik. Wymienialiśmy jakieś czujniki. W końcu wymieniliśmy lodówkę. Została po tym – pełniąca rolę szafki w stołówce – stara. I fragmentaryczna wiedza o tym, jak lodówka działa. Mając w pamięci niesmak wzbudzany przez ostatniego serwisanta, postanowiłem spróbować naprawić lodówkę. Najpierw musiałem ją wybebeszyć. Później rozkręcić. No i się okazało, że parownik jest zamrożony. Rozmroziłem nagrzewnicą z Lidla. Skręciłem. Lodówka zaczęła działać. Mam nadzieję, że chodziło o to, że ktoś jej wczoraj nie domknął i przez noc działała w jakimś dziwnym trybie.
Na rozbebeszoną lodówkę przyszła kocia rodzina. W całości. Znaczy Rudzia z Kocięciem. No i był też Kocio. Rudzia zjadła resztki psiego jedzenia pozostałego po nadredaktorstwie Muchach. Zjadła też ze dwie saszetki z Rossmanna.
Wieczorem oglądaliśmy „The Chair”. „Nie jestem członkiem społeczności żydowskiej, więc nie mogę wam mówić co jest obraźliwe”. I to jest zła informacja.
niedziela, 22 sierpnia 2021
22 sierpnia 2021
1. Przez cały dzień zasadniczo to nic się nie działo. Państwo profesorstwo Zybertowiczowie odjechało po śniadaniu, swoim nowym wyprodukowanym przez niemieckich katolików samochodem. I to jest zła informacja, bo liczyliśmy, że zostaną do obiadu.
2. Siedzieliśmy pod lipą, kiedy pojawiła się Rudzia. Siedziała w krzakach łypiąc na psa–suke nadreaktorstwa Muchów. Udało mi się ją z tych krzaków wyciągnąć, zanieść do kuchni i nakarmić. Kocięcia nie było. Rudzia pojawiła się jeszcze raz. Kocio był rano, był koło południa, był po południu. Wieczorem nie. Padało. I to była dla niego zła informacja.
3. Z nadredaktorem Muchą, przy jednym stole doglądaliśmy gazet z dwóch – o ile można tak powiedzieć – końców Polski. W Dzienniku i Krakowskiej będzie o tym, że Miasto nie chce odpowiedzieć, kto wpłacił dziesięć milionów na Centrum Muzyki (cokolwiek by to miało znaczyć).
W Gazecie będzie o Falubazie, który spadł z ekstraklasy, o autobusach, których nie ma kto w Zielonej Górze prowadzić, o tym, że w Gorzowie będzie można głosować na projekty obywatelskiego budżetu nie przez Internet, no i o tym, że parkach w Międzyrzeczu nie ma już pijaczków.
Wieczorem obejrzeliśmy „Clerks”. Z przerwą na szukanie kota Marka. Złą informacją jest, że nie zaczęliśmy oglądać wcześniej. Gdybyśmy zaczęli – może by mi się udało zmusić towarzystwo do obejrzenia „Mallrats”
sobota, 21 sierpnia 2021
21 sierpnia 2021
1. Kocio obudził mnie o siódmej. I już tak zostało. Pożytek taki, że poszedłem po jajka. Nie o siódmej. Później. Zrobiłem wielojajeczną jajecznicę. Nie wyszła najlepiej. I to jest zła informacja.
2. Pojechaliśmy na grzyby. Na siedem grzybów, mówiąc szczerze. Na odznakę zasłużonego grzybiarza zapracował nadredaktor Mucha. Profesor wręcz przeciwnie.
Grzyby (podgrzybki) rosną już od razu wysuszone. I bez robaków. W lesie sucho, jakbyśmy za sobą mieli dwa miesiące upałów. I to jest zła informacja.
Wpadł Mój Nowy Szef przywiózł Gazetę z początku lat siedemdziesiątych. Rozczulająca jakoś była rubryka: Odpowiedzi na krytykę, w której instytucje odnosiły się do tekstów na ich temat: Komunalne Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjnych odpowiadając na notatkę „Robota” informuje, że wszystkim pracownikom zatrudnionym przy modernizacji ulicy Batorego przypomniano przepis o zakazie spożywania napojów alkoholowych w czasie ustawowego czasu pracy.
3. Wieczorem po długiej debacie postanowiliśmy oglądać „Przekręt”. Ja się wykruszyłem pierwszy. Później kolejni widzowie. A wydawał się evergreenem.
Złą informacją jest, że od wczorajszego ranka nie było Rudzi. Najwyraźniej koleżanka nie lubi gości.
20 sierpnia 2021
1.Znowu promem do Zielonej. Na promie dwa auta. Dużo wody, więc prom szybko. Od początku Zielonej, od wczoraj oglądam powystawiane gabaryty. Przede wszystkim lodówki. Ale też połamane wiklinowe meble. Trochę klozetowych muszli. Czyli nic ciekawego. I to jest zła informacja. Człowiek liczy, że minie jakiegoś Thoneta. Albo kanister Wehrmachtu. A tu same śmieci.
2. W Zielonej utrwaliłem połączenie kropek: droga od Czerwieńska – Castorama – plac Bohaterów. Następnym razem muszę przećwiczyć prom w Pomorsku.
Z Moim Nowym Szefem byliśmy u Ordynariusza. Podano placek drożdżowy ze śliwką. Nie jadłem. Kawę wypiłem.
Później z nadredaktorem Muchą udaliśmy się do Bagietki. Złą informacją jest, że nie było szarlotki. Sernika też.
Zatankowałem na stacji z warzywniakiem.
3. Prom nam uciekł. Miało to swoje plusy, gdyż mogliśmy kontemplować przypromową ciszę. Ciszę bardziej niż ja kontemplował nadredaktor Mucha. Ja kontemplowałem leżący słupek. Zastanawiając się czy z piaskowca on ci, czy z betonu kontemplowałem. Prom pełen.
W ostatniej chwili skręciliśmy do Świebodzina. Parkomaty przy Lidlu działają. Przejazd kolejowy otwarty.
Dojechaliśmy do domu. Czekali nas goście. Czyli pani nadredaktorowa Muchowa. No i państwo profesorstwo Zybertowiczowie.
Przy kolacji dyskusja o gender. Po kolacji zmusiłem gości do obejrzenia „Zabriskie Point”, po filmie zaś opowiadaliśmy sobie dowcipy. Jeden, z opowiedzianych przeze mnie Profesor określił jako rusofobiczny. I wezwał mnie, bym zaprzestał opowiadania takich dowcipów, bo nasi NATO-wscy sojusznicy będą się utwierdzać w przekonaniu, że Polacy nie są racjonalni w kwestii wschodniej flanki.
W jutrzejszej Gazecie – wywiad z ekspertem o Afganistanie, bar mleczny Agata w Gorzowie, Bociany, no i pałac w Zatoniu.
Państwo Redaktorstwo przywiozło psa z kotem. Kot – Marek – antyteza Kocia. Czarny jak węgiel. Kocio kulturalnie kolegę przyjął. Później, na górze, złoił mu skórę.
Złą informacją jest, że się strasznie objadłem, bo ugotowałem za dużo i za późno.
czwartek, 19 sierpnia 2021
19 sierpnia 2021
1. Wstałem chwilę przed tym, jak budzik zaczął się awanturować. Śpimy teraz na piętrze. No i na korytarzu na piętrze wpadłem na Rudzię. Z Kocięciem. Kocię próbowało się integrować, ze swoim odbiciem w stojącym na podłodze lustrze. Na parterze nie było Kocia. Jedzenie kocie wyżarte było do imentu. Miska z suchym, nie dość, że wyjedzona, to jeszcze przewrócona. Nowe – słowem – porządki.
Kocio przyszedł chwilę później. Trochę się od Rudzi i Kocięcia dystansował. Złą informacją jest, że musiałem się szybko zebrać i ruszyć do Zielonej. Nie mogę więc zrelacjonować późniejszych kocich sytuacji.
2. Autopilot skierował mnie na prom. Do Brodów. Przez Bródki. Na promie – nie licząc obsługi promu w kamizelkach z napiem obsługa promu – byłem sam. Do redakcji wjeżdżałem od zupełnie innej niż zwykle strony. Jeszcze parę lat i zrozumiem układ zielonogórskich ulic.
Z moim nowym szefem przeszliśmy deptakiem do hotelu za sądami. W hotelu odbywało się sympozjum przedstawicieli mojej nowej korporacji poświęcone nowej strukturze. Przysłuchując się prelegentom próbowałem napisać felieton do „Dziennika”, ciśnięty w tej sprawie przez siedzącego obok nadredaktora Muchę. Szło mi tak źle, że nie napisałem. I to jest zła informacja. Jestem na tyle odpowiedzialny, że zawczasu przygotowałem materiał rezerwowy. Na taką właśnie okazję. No i od razu wymyśliłem, że następny tekst będzie o nadwiślańskich siewcach insajderskich, waszyngtońskich niusów. Prześmiewczy.
3. Jutro w Gazecie będzie o proteście ratowników, gadających tablicach informacyjnych, kieszonkowych ogrodach, będzie też historia Antoniego Palucha, jednego z pierwszych poległych we wrześniu 1939 roku.
Pojechaliśmy wieczorem do winnicy pod Nową Sól. Miły właściciel niedobre wino. Za to drogie. A może dobre. Tyle, że się nie znam.
Urwałem się przed końcem imprezy, zabierając całe auto uciekinierów. Zawiozłem ich do Zielonej. Złą informacją jest, że się znowu nie wyśpię.
18 sierpnia 2021
1. Jesienność sierpnia wymogła decyzję o nocnym zamknięciu drzwi na taras. I to jest zła informacja, gdyż Kocio był w środku. I mu to nie pasowało. Awanturował się przed świtem. Awanturował się o świcie. Awanturował się później. Potem się niby poddał. Ale kiedy wstałem siedział naburmuszony w holu. Wyszedł na taras i zaczął wołać Rudzię. Nie przyszła.
2. Pojechałem do Zielonej. Przez Sulechów. Złą informacją jest, że jechałem na autopilocie. Wracałem w bardziej świadomy sposób. Też przez Skąpe. Ale też Tesco. Był chleb. I piasek do piaskownic. W workach. Nie kupiłem.
Przejechałem przez kolejowy przejazd. Był otwarty.
Kiedy dojechałem do domu, dotarło do mnie, że poza pojedynczym wyjazdem na kurki, nie byłem w tym roku jeszcze na grzybach. I to jest zła informacja.
3. Jutro w Gazecie będzie o tym, że lubuska Platforma przygotowuje się do wewnętrznych wyborów. Jeszcze z pół roku i zapamiętam te nazwiska. O podwyżce dla gorzowskich ratowników, o kolejowych mostach w Kostrzynie. O martwym łabędziu i osiedlu, które się ponoć nazywa Europejskie.
Na koniec dnia obejrzeliśmy teatr telewizji pod tytułem „Ad astra”. Z Bradem Pittem, Le Jonesem i kimś tam jeszcze. Długi teatr telewizji.