1. Kocio rano nie spał pod drzwiami. Znalazłem do w trawie, gdzie najwyraźniej bardzo chciał być znaleziony, gdyż kiedy tylko mnie usłyszał, zaczął się wydzierać w niebogłosy.
Problem z „Siódmym dniem tygodnia” polega na tym, że prowadzący ma więcej do powiedzenia niż goście. Znaczy, że gdyby Stankiewicz mówił przez godzinę – mogłoby to być ciekawsze.
2. Zabrałem się za prądy w Lawinie. Najpierw sterowanie szybami i centralnym zamkiem. Udało mi się wyjąć cały element łamiąc tylko jedno mocowanie i to w taki sposób, że łatwo się udało je skleić. Swoją drogą nie jestem w stanie zrozumieć jak to się dzieje, że zawsze, gdy używam kleju typu cyjanopan, kropelka etc. muszę się do czegoś przykleić. Może chodzi o to, że nie byłem w wojsku?
Sterowanie centralnym zamkiem/szybami/lusterkami zrobiono w podobnej technologii jak pilot do telewizora. Czyli przycisk naciska na gumę, która dociska coś przewodzącego do płytki drukowanej. Umyłem płynem do odkażania (pozytywy z pandemii – nadmiar wysokoprocentowego alkoholu etylowego w domu), złożyłem, zaczęło działać. Pojawiła się też funkcja składania lusterek.
Rozebrałem drzwi, by się dostać do czujnika, przez który samochód uważa, że ma otwarte drzwi. Nie tyle do samego czujnika, co do kabli. Okazało się, że kowal-elektryk, który pozostawił niezatarty ślad w instalacji Lawiny, z niewiadomych przyczyn zwarł przewody prowadzące do czujnika. Czujnika uszkodzonego, który sam z siebie łączył te przewody. Wystarczyło czujnik wypiąć, przewody rozewrzeć i zaizolować. I samochód odżył. Po pierwsze przestał dzwonić, po drugie zaczęły działać rasistowskie patenty typu blokowanie drzwi w momencie wrzucenia biegu, żeby nikt nie otworzył drzwi i ukradł torebki. Zaczęło się zapalać światło, gdy się otworzy drzwi (wszystkie, poza tymi kierowcy, bo czujnik uszkodzony) No i zaczęło działać radio bez włączonego zapłonu. Znaczy – wielki sukces. Teraz muszę rozwiązać problem uszkodzonego czujnika. Co nie będzie proste.
No i się okazało, że podczas moich wczorajszych zabaw z masami nie przykręciłem masy przednich lamp. I przez chwilę było dziwnie. Udało się to naprawić.
3. Zadzwonił sąsiad Tomek, że sąsiad z domu przy dębniaku ma trawę, której mu szkoda wyrzucić. Był trawnik. Żona chciała rabatki, więc wyciął paski darni. Po jesiennym doświadczeniu z trawą sąsiada Tomka – przyjmiemy każdą ilość. Przywiózł ładowarką. Porozkładaliśmy. Teraz będę już musiał znaleźć zraszacze i uruchomić podlewanie. Nie będzie to łatwe, bo wszystkie oczywiste miejsca już przejrzałem.
Po drodze z Warszawy do Berlina wpadła Józka. Przywiozła mi moje pierwsze lego – jak sobie o nim przypomniałem, znalazłem je na ebay-u.
Nie pamiętałem, że na tylnych kołach są podwójne opony.
Kocio nie przyszedł na kolację. Czyżby czerwiec miał być nowym marcem?
poniedziałek, 31 maja 2021
30 maja 2021
sobota, 29 maja 2021
29 maja 2021
1. Spałem do dziewiątej. Pierwszy raz od czasu, kiedy trafiłem do szpitala. Wcale mnie nie cieszy. Gdyż się i tak nie wyspałem. Śniło mi się, że moja koleżanka Gośką Szumowska bierze ślub z celebrytą, który nazywa się zupełnie jak kolega mój z byłej pracy. Napewno nie jest to ten kolega – sprawdziłem. No i ja się zajmuję organizacją imprezy. Co nie jest łatwe, gdyż o organizowaniu ślubów znam się o tyle, o ile widziałem to w amerykańskich komediach romantycznych. Zajmuję się bezskutecznie. Nim zorganizowałem, to się obudziłem. Mam nadzieję, że Gośka jakoś mi to wybaczy.
2. Pogoda w tym maju została tak zaplanowana, żebym nic nie mógł zrobić. Nic z naciskiem na kosić. Kosiłem ekologiczną kosiarką. Trawa była wilgotna, więc się zapychało, opór większy, prąd potrzebny większy, akumulator się szybciej rozładował. Zacząłem go ładować. Gdy ładowanie zaczęło się zbliżać do końca – lunęło.
W międzyczasie skleiłem moduł ABS-u. Udało mi się go zamontować. Zająłem się mocowaniami masy. Trzeba było śrubę oczyścić, wykręcić, wkrętarką ze szczotką oczyścić, piknąć sprajem, który niby ma poprawiać przewodność, skręcić i na koniec prysnąć sprajem, który ma to niby zabezpieczyć. Mocowań było trzy. Kiedy skończyłem z pierwszym – lunęło. Musiałem więc przerwać. Kiedy robiłem następne – wyglądało na to, że lunie. Jednak nie lunęło. Ale i tak byłem mokry, gdyż wiatr strącał wodę z lipy, pod którą pracowałem.
W każdym razie, po wszystkim ABS przestał się awanturować. Zobaczymy na jak długo. Teraz czeka mnie rozebranie drzwi kierowcy. I odkrywanie dlaczego nie działa zamykanie lewej tylnej szyby, przesuwanie pedałów (tak, w Lawinie można sobie elektrycznie przesuwać pedały), sterowanie centralnym zamkiem i – przede wszystkim – czujnik zamknięcia drzwi.
Bożena postawiła wywar, ja buraki na barszcz – zwany również zakwasem lub kwasem.
3. Jednak to nie pani Lempart, ale profesor Grodzki został człowiekiem roku „Gazety Wyborczej”.
„Jednocześnie Tomasz Grodzki, i to go łączy ze Swiatłaną Cichanouską, stał się obiektem brutalnej nagonki organizowanej przez prorządowe media i aparat władzy” – napisał Adam Michnik. Nie napiszę z czym się trzeba na głowy wymienić, żeby sugerować, że profesor Grodzki ofiarą represji w białoruskim stylu.
28 maja 2021
1. Kazik u Mazurka. Bożena powiedziała, że nudno. Trudno się nie zgodzić. Ale to nic przy Stanowskim z Jasiem Kapelą. Interesujący jedynie był chyba moment, w którym Jaś zrozumiał, że wychodzi na idiotę. Wydawało mi się wcześniej, że nie jest do takiej konstatacji zdolny.
Dałem się namówić Kazikowi z Mazurkiem i przesłuchałem nową płytę „Kultu”. Piosenki przetykane są fragmentami pamiętnika Kazika z października 1979 roku. W październiku 1979 roku chodziłem do pierwszej klasy Szkoły Podstawowej nr 57. Na Piaskach. Zaczynałem być wtedy przekonany własnym geniuszu, gdyż wiedziałem wszystko, o czym mówiła nam pani. Niestety, z czasem wiedzy zaczęło nie stawać, a przekonanie zostało. Do dziś.
2. Proste rozwiązania rządzą. Znalazłem odpowiedni kawałek akacji i najechałem nań przednim, lewym kołem Lawiny. Dwadzieścia centymetrów zmieniło kąt w taki sposób, że leżąc pod autem łatwiej mi było między ramę, a kabinę wsadzić rękę z kluczem no i w końcu udało mi się odkręcić moduł ABS-u. Rozciąłem uszczelkę, żeby się dostać do środka. I poszedłem do sąsiada Tomka, by przelutował. Sąsiad Tomek najpierw obejrzał szkłem powiększającym, pomierzył miernikiem i powiedział, że wszystkie luty są w porządku. Problem musi być gdzie indziej. Teraz będę się zajmował masą. Ale najpierw muszę skleić moduł. I go przykręcić. Co będzie raczej łatwiejsze.
3. Zrobiliśmy szafkę. Najpierw się okazało, że płyty są niezupełnie tak przycięte jak chciałem. Niezupełnie w tym przypadku robią jakieś dwa milimetry. Niby mało, a widać. Później się okazało, że projektując źle zmierzyłem odległość do kranu. No i wyszło, że szafka wyszła za głęboka. Odpowiedzialność musiał wziąć na siebie kran. Używany był w ciągu ostatniej dekady ze dwa razy, więc bez żalu go zdemontowałem. By zdemontować, musiałem pojechać do Mrówki po półcalowy korek. Oświetlony słońcem Chrystus na tle chmur wyglądał dość płasko.
Kran nawet się dał odkręcić. Korek się dał wkręcić. Czyli sukces. Został mi do rozwiązania problem skrzynki z bezpiecznikami od pompy. Muszę ją przesunąć. Na razie odkręciłem od ściany i przywiązałem tyrtyrką tak, by nie przeszkadzała szafce.
piątek, 28 maja 2021
27 maja 2021
Z tego co słyszę dogadaliśmy się z Czechami. Znaczy umowa jest taka, że jeżeli spełnimy ustalone warunki, to Czesi wycofują wniosek. Z punktu widzenia Czechów – sprawa będzie załatwiona, gdy warunki będą spełnione. Z naszego punktu widzenia jest tak, że skoro mamy zamiar spełnić te warunki, to znaczy, że sprawa właściwie już jest załatwiona.
Zrobiłem drugą próbę odkręcania modułu ABS-u. Znów nieskuteczną. Muszę chyba poszukać lepszego TORX-a. Za to odkryłem, co jest powodem błędu czujnika spalania stukowego w audi. Otóż ktoś połamał kostkę. I tym razem nie ja. Kolejna umiejętność przede mną, to zarabianie Konzernowych kostek.
Chciałem trochę skosić. No i trochę skosiłem. Tylko trochę, bo lunęło. Nie pamiętam takiego maja.
2. Płyty miały być w piątek. Były w czwartek. Płyty na szafkę. Pojechaliśmy więc je odebrać. I kupić – w sklepie z meblowymi akcesoriami – akcesoria meblowe, dzięki którym powinno się udać szafkę z płyt zbudować. Na zakup mięliśmy jakieś pięć minut, bo się panu o równej godzinie system wyłączał. Ech, ten zastrzyk adrenaliny.
Z niewiadomych przyczyn, od pewnego czasu w Lidlach nie ma buraków. W dwóch Lidlach sprawdzaliśmy. Kupiliśmy więc buraki w Tesco. Były. Za to brzydkie. Jeśli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery (to Janerka) – ładność buraków nie ma dla mnie specjalnego znaczenia. Ważne, by się dało je obrać, pokroić, wsadzić do słoja, zalać przegotowaną wodą i zaczekać aż skisną.
Maciek Szymczak podrzucił mi tweeta z obrazkiem o tym, że w martwym polu robionym przez maskę SUV-a można zmieścić dwanaścioro dzieci. Wiem coś o tym. Kiedyś połamałem zderzak w Amarocu. Na pieńku, który stał pomiędzy czujnikami parkowania. Kiedy wysiadałem wcześniej z auta powiedziałem sobie, że muszę o pieńku pamiętać, bo połamię zderzak. Nie pamiętałem i połamałem. Czasem sprawdzają się moje prognozy. Dziś ruszając z parkingu przejechałem przez trawnik. Był w martwym polu. W dwóch właściwie. Jednym drobionym przez maskę, drugim w mojej pamięci. Pozostaje mi mieć nadzieję, że jak ktoś będzie sadzał dwanaścioro dzieci przed moim zderzakiem – nie będzie ich kneblował. Albo, że dzieci będą na tyle małe, że się zmieszczą w prześwicie. A poważniej: przyjdzie założyć czujniki.
3. Przyznać muszę, że nie przepadam za ministrem Wójcikiem. Wiceministrem Michałem. Pracowałem kiedyś z innym Michałem Wójcikiem, wtedy dziennikarzem, dziś raczej pisarzem. Miał specyficzną technikę pracy. Najpierw tłukł w klawiaturę, z prędkością kartaczownicy Gatlinga. Później, z namaszczeniem, myszką zaznaczał literówki, których było krocie. Tego Michała Wójcika jakoś lubię. Ministra (wice) od 2017 roku. Od wet. W – po których dyskusji – pozwalał sobie na zbyt dużo.
Gościł w „Kropce nad I”. I muszę przyznać, że jak go nie lubię, to mu jakoś sekundowałem. Pani Monika przechodziła samą siebie. Albo wcale nie przechodziła. Mogła być jak zwykle, tylko ja się odzwyczaiłem.
Swoją drogą któryś z gości by ją mógł strolować. Pani Monika wita w wolnych mediach, gość się oburza, że TVN24 to medium szybkie. Trzymające rękę na pulsie, więc nie można go wolnym nazywać. Obserwując stan, w jakim jest pani Monika, można przypuszczać, że dyskusja o wolności mediów by mogła potrwać parę minut.
Obejrzeliśmy „Mulan”. Na początku nawiązania do „Gwiezdnych wojen”. Końcówka jak z Potopu. Wszystko już było.
czwartek, 27 maja 2021
26 maja 2021
1. Przydacz ciekawszy u Piaseckiego, niż wczoraj u Mazurka. Może dlatego, że krócej, więc nie ma czasu na gwiazdorzenie prowadzącego. A może nie każdy prowadzący gwiazdorzy.
Goście i gospodarz „Minęła 8” zmartwili się, że sankcje wobec Białorusi mogą uderzyć w białoruskie społeczeństwo.
Przedstawiciel białoruskiego społeczeństwa , u Mazurka prosił, by Białoruś odciąć od SWIFT-u.
Zadzwonił kolega Kuba. Ten, którego niepokoiły wskazania czujnika płynu w S8. Jechał zmieniać termostat. Węgorzewo pełne samobieżnych haubic. Odradzałem mu zakup domu na Przesmyku Suwalskim. Nie wierzy w realność rosyjskiego zagrożenia. Naprawdę fajnie by było, gdyby miał rację.
Przez cały dzień próbowałem wysłuchać Mentzena u Stanowskiego. Bezskutecznie. Bo brakło i czasu i determinacji. Ze trzydzieści lat temu czytałem jakąś książkę Łysiaka. Nie pamiętam ani tytułu, ani treści. Poza motywem puczu. Na początku był bunt generałów, poźniej pułkowników. Schodziło coraz niżej. Za każdym razem przedstawiciel kolejnej rangi wygłaszał telewizyjne orędzie. Na końcu byli chyba kaprale. Ich przedstawiciel jedyne, co potrafił powiedzieć do kamery, to: kurwa wasza mać. Łysiak – straszny grafoman – mało kto wie, że specjalista od historii fortyfikacji. Ale nie o tym.
Mam wrażenie, że z kolejnymi pokoleniami polityków jest podobnie jak wojskowymi w tamtej książce. Korwin może pleść kocopoły, ale nie pozwalał sobie na to, co Mentzen – żeby głośno przyznać, że kocopoły, które plótł służyły wyłącznie pozyskaniu wyborców.
2. Pojechaliśmy najpierw do Świebodzina, zamówić materiał na półkę, która stanie obok pompy. Przygotują na piątek. Później pojechaliśmy do Bogdańca, który czasem mi się myli ze Spychowem. W Bogdańcu kupujemy AGD. Pan sprzedawca poczuł się w obowiązku i znalazł nam drzwiczki do piekarnika Miele. Za całe 150 złotych.
Przebiliśmy się przez Gorzów do Różanek, do sklepu z meblami skąd pochodzi mój zegar z bunkra Hitlera. Tym razem kupiliśmy tylko parę drobiazgów. Wśród nich porządny korkociąg z winnicy Chanson Pere et Fils. Za 5 złotych. Z Różanek drogą miejscami polną do Janczewa, gdzie skręciliśmy na starą drogę gorzowską.
W Santoku, przed mostem na Noteci, w budce w kształcie truskawki pani sprzedaje truskawki. Nie są zbyt duże, ale za to wyśmienite.
Później, żeby przejechać przez miejscowość Murzynowo zjechaliśmy z głównej drogi. Następnym razem może nie być takiej okazji. Rada Języka Polskiego nie próżnuje.
Później przez Skwierzynę, Stary Dworek, Bledzew, Chycinę, Kursko, Pieski, Boryszyn, Wilkowo i Borów wróciliśmy do domu. Z dziesięć lat temtędy nie jechałem. Nowe mosty, nowe drogi, nowe tynki na starych domach. Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej.
3. Rozebrałem nowe drzwiczki. Gruntownie je doczyściliśmy. Pan sprzedawca AGD miał rację. Dały się założyć bez żadnych problemów. Znowu mamy piekarnik.
Fotowoltaika w maju zrobiła już megawatogodzinę. Ciekawe ile by zrobiła, gdyby było słońce.
środa, 26 maja 2021
25 maja 2021
1. U Mazurka Marcin Przydacz. Spotkanie dwóch nieprzystających światów. Jeden chciał politycznie, drugi musiał dyplomatycznie.
Profesor Staniszkis udzieliła wywiadu „Newsweekowi”. W mojej bańce wywiad przeszedł bez echa. Nic właściwie dziwnego. Czytelnicy „Newsweeka” natychmiast go wyparli – nie mieścił się w ich rzeczywistości, gdyż na pytania o to jak zły jest Kaczyński, Staniszkis odpowiada, że niekoniecznie jest zły. Reszta świata „Newsweeka” nie czyta. Więc się o tym wywiadzie nie dowie.
W weekendowej „Gazecie”, Wojtek Czuchnowski napisał, że Pyjasa nie zabiła SB. Czyli, że po pijaku spadł ze schodów. I tak dobrze, że nie zacytował – z litości pominę czyjego autorstwa – dowcipu, że Pyjasa zabił Maleszka z zazdrości o Wildsteina. A może zacytował, tylko adiustator wyciął. Mówią, że ten adiustator już nie pracuje. Ale kiedyś też tak mówili. A pracował.
2. Przyjechał pan, który zalegalizował pompę. Właściwie, to dwóch panów. Dokładnie przejrzeli czy wcześniej pan od pompy wszystko dobrze popodłączał. Coś pomierzyli. Podłączono moduł internetowy, przybito pieczątki i gotowe. Prawie. Bo się jeszcze nie udało doprowadzić do tego, żeby pompę i kocioł gazowy ogarniał jeden sterownik. Jakiś pomysł na to jest. Ale jest bardziej w moim stylu, niż zgodny ze szkołą niemieckich inżynierów. Teraz mogę się bawić kolejną aplikacją.
Pan od legalizowania pompy zasugerował, żeby przed każdą zmianą nastaw fotografować ekran sterownika. Taka nić Ariadny.
3. Pojechaliśmy do miasta. Kupić materiał na szafkę, która stanie obok pompy. Niestety, tak to sprytnie zorganizowałem, że do sklepu dojechaliśmy w momencie jego zamknięcia. Pojedziemy więc też jutro.
Trafiliśmy więc do Lidla. Można kupić zestaw influencera. Skoro dotychczas nie udało mi się influencerem zostać – zestaw mi nie pomoże. Więc się nie zdecydowałem.
Podobnież na wino bezalkoholowe. Choć korciło mnie, żeby kupić na prezent.
wtorek, 25 maja 2021
24 maja 2021
1. Snyder wczoraj, w kilku tweetach napisał, że Białoruś nie mogła porwać samolotu bez aprobaty Rosji, że porwanie mogło być nawet rosyjską inicjatywą, że Rosja mogłaby grać na europejskie sankcje, które wpychałyby Białoruś w rosyjskie objęcia. UE powinna rozważyć sankcje wobec zarówno Białorusi jak i Rosji. I, że Niemcy powinny zrezygnować z Nord Stream 2. Z powodu samolotu, Nawalnego, no i dlatego, że takie interesy z Rosją po inwazji na Ukrainę są oburzające.
Jakoś nie wezwał administracji Bidena do zmiany zdania w sprawie rezygnacji z sankcji NS2.
Ciekawe ile czasu upłynie, nim ludzie typu profesora Snydera zaczną po cichu przyznawać, że pewne elementy polityki zagranicznej Trumpa nie były tak złe, jak mówiono w CNN.
U Mazurka – Zalewski. Specjalista od antyrasistowskiego jedzenia bananów. Człowiek, którego Platforma przez lata sprowadzała do roli twitterowego trolla, a na koniec wyrzuciła. Mam wrażenie, że zasugerował, że gdyby Mazurek zaprosił go w czasie awarii Czajki – to by na antenie przyznał, że Trzaskowski jest za tę awarię odpowiedzialny.
Bożena zauważyła tweet Mężyka, w którym oburzał się na Rymanowskiego, że do programu nie zaprosił żadnej kobiety. Ale, że zamiast Schetyny miała być Nowacka? Kidawa? Czy może Renata Beger obecnej kadencji? Jakiś żart. Zamiast Czarzastego – Żukowska? Może by i mogła. Panie z peeselu jednak by się tak z Czarzastym nie mogły ścinać jak Zgorzelski. Ktoś pisał, że zamiast Fogla by mogła przyjść Beata Szydło. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. Zamiast kolegi Błażeja – pani dr Fedyszak-Radziejowska. To byłoby interesujące. Niestety, pani Doktor parę lat temu zdecydowała, że szkoda jej czasu na telewizyjne przegadywanki. Zaś gdyby Krzysia Bosaka zastąpiła jakaś partyjna koleżanka – odebrane by to zostało jako policzek wobec progresywnych kobiet.
Niechże będzie mógł funkcjonować choć jeden program do którego dobór gości wynikać będzie z dziaderskiej merytoryki, nie poprawności.
2. Koszenie. Uruchomiłem kosiarkę ekologiczną. W zeszłym roku dostała ją Bożena, ale jej nie pasuje, bo za duża. Woli swoją na kabel. Kosiarka ekologiczna jest na baterię, którą ładuję prądem z fotowoltaiki. Kosiłem słuchając przeglądu prasy, jaki codziennie na ClubHouse robi Paweł Łapiński z KJ. W pewnym momencie jakaś pani z Brukseli (brzmiała, jak związana z Komisją) zaczęła tłumaczyć, że nie ma co liczyć na cofnięcie zabezpieczenia TSUE w sprawie Turowa, bo UE odchodzi od węgla brunatnego. Takie rzeczy, to się zwykle czyta w komentarzach w GazPolu.
Bateria starcza na jakieś czterdzieści minut koszenia. Później trzeba ją przez trzy godziny ładować. Uruchomiłem więc traktorek. Naprawiłem kosisko – jedna z rolek, na których kosisko się opiera, w niemożliwy sposób spadła z osi. Traktorkiem kosi się więcej, ale mniej dokładnie.
3. Kocio lubi wywar z warzyw. Lubi, to mało powiedziane. Szaleje za nim. Kiedy jemy – musi mieć swoją miskę, bo inaczej próbuje wyjadać z naszych. Nie ma takiej determinacji przy żadnym innym jedzeniu. Jak już zje – ładuje się na kolana i natychmiast zasypia.
Skończyła mi się kolekcja benzyny, którą Daniel Obajtek sprzedawał rok temu za mniej niż cztery złote. Jednak trzeba było zainwestować w cysternę.
poniedziałek, 24 maja 2021
23 maja 2021
1. Kocio nocuje poza domem. Choć – raczej noce spędza niż nocuje. Bo jak wraca rano, to je i idzie spać.
U Stankiewicza nudy. W Polsat News – Rymanowski. Zebrał niezły skład. U Piaseckiego dyskusja na temat definicji polityki. Zabawne. Politycy twierdzący, że określenie „polityczny” jest pejoratywne.
2. Korzystając z nieokreślonej pogody – i lało, i świeciło słońce, i wiatr wiał (czasem wszystko naraz) – postanowiłem się zająć awanturującym audi. Awanturującym się w kwestii czujnika klocków i tylnego światła.
Okazało się, że moje lutowanie jednak dało radę. Urwał się przewód przy drugim kole.
Zlutowałem, wsadziłem w termokurczliwą rurkę i owinąłem samowulkanizującą taśmą. Zobaczymy czy wystarczy.
Drugim powodem awanturowania okazała się przepalona żarówka. Brak innej nie robił autu problemu.
Generalnie – udało mi się osiągnąć sukces. Podbudowany tym postanowiłem wleźć pod Lawinę i odkręcić moduł ABS. Przywiozłem w tym celu z Warszawy torx 20, który, z wiejskiego zestawu zgubili panowie, którzy rżnąc akację musieli rozkręcać pilarkę. Wlazłem pod auto odkręciłem dwie z czterech śrub. Dwie pozostałem odmówiły współpracy. Do tego przypomniało mi się, że mnie wszystko boli. Trzymanie pod dziwnym kątem grzechotki okazało się zbyt trudne. Będę sobie teraz wizualizował kanał. Albo podnośnik. Choć nie sądzę, żeby to pomogło.
3. Przy pracy słuchałem Radia357. Audycja o zagranicznej polityce. Ekspertem był kolega Kuba, który, gdy tylko przestał dzielić się w radio swoją wiedzą, zadzwonił do mnie, by się podzielić niepokojem związanym z temperaturą pracy silnika w jego S8. W większości samochodów wskazówka temperatury osiąga wartość, która zwykle jest w połowie skali i się nie rusza. A jeżeli się rusza, to źle. W A8 (czy S8) jest inaczej. Wskazówka się rusza, co – u ludzi, którym się kiedyś auto zagotowało – budzi niepokój. Pewnie dlatego wyboldowano w instrukcji że „nie ma to znaczenia, dopóki nie miga lampka ostrzegawcza temperatury płynu chłodzącego”.
Słucham Radia357, bo po pierwsze – jest, po drugie – Polskie Radio wciąż nie potrafi uaktualnić swojej aplikacji na iOS. Czyli słucham Radia357 dzięki działaniom i zaniechaniom pani Prezes Polskiego Radia.
(Jest jeszcze trzeci powód – nie mam siły na ideologiczne wzmożenie TokFM. Kiedyś mnie bawiło, dziś męczy).
Jeżeli do ramówki trafi jakaś wersja „Powtórki z rozrywki” chyba nawet wesprę ich finansowo.
Rację miał jakiś czas temu w „Drugim śniadaniu mistrzów” Rosiak. Mamy wolność mediów. Każdy dziś może założyć radio, jeżeli zainteresuje odbiorców – będzie miał finansowanie.
sobota, 22 maja 2021
22 maja 2021
1. Kocio rano drzemał na tarasie. Wczoraj nawet nie wpadł na kolację. Tyle czasu był w Warszawie, więc musi pewnie dokładnie sprawdzić, co go tu ominęło. Wyciągnąłem mu kleszcza. Najwyraźniej zajzajer za pięćdziesiąt złotych działa tak sobie.
W śniadaniu w Trójce, Gawkowski powiedział, że Lewica zawsze broniła klasy średniej. Coś w tym może być. Wszakże PZPR była największą partią chadecką w Europie.
2. Pojechaliśmy do Świebodzina na targ zwany rynkiem. Po sadzonki pomidorów. Dotychczas mi się wydawało, że pomidory to rośliny wieloletnie.
Na targu zwanym rynkiem spotkaliśmy pana wójta, który tradycyjnie ponarzekał na PiS. Konkretnie na niejasne kryteria przyznawania pieniędzy. Dostał na przykład pieniądze na stację uzdatniania wody w Kalinowie i nie wie dlaczego.
W Tesco w końcu zauważyłem, że 2x20 to nie jest pięćdziesiąt. Czyli, że kupując dwa dwudziestolitrowe worki ziemi 4,99 za sztukę zamiast jednego pięćdziesięciolitrowego za 9,99 tracę. Dwudziestolitrowymi łatwiej się operuje.
Magazyn Amazonu dominuje nad okolicą. Podobnie duży budynek powstaje przy S3 w Sulechowie. Przy Amazonie stanął przekreślony znak informujący o sygnalizacji świetlnej. Ciekawe, czy na chwilę, czy światła staną przy wjeździe do magazynu.
3. Wszystko mnie boli. To dobry znak – szczepionka działa. Ale jutro mogłaby działać nieco bardziej dyskretnie.
piątek, 21 maja 2021
21 maja 2021
1. Mazurek z niewiadomych przyczyn promuje eksperta Karonia. Ekspert Karoń zwykle nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Albo oczywistości, albo niezbyt trafione wnioski. „Wybory w Rzeszowie powiedzą nam, czy pomysł PiS jest akceptowalny i czy Podkarpacie jest nadal polską Bawarią”. Nie powiedzą.
Skończyłem książkę Wikły o kampanii prezydenckiej. Wolałbym chyba przeczytać to wszystko, co z książki wypadło.
2. Od poniedziałku mogłem się szczepić. Niestety mogłem wybierać. Wszystkie możliwości poza Johnsonem. (Barbara Piasecka-Johnson nie żyje od 2007 roku. Zmarła w Sobótce, pochowano ją we Wrocławiu.)
No i od poniedziałku się zastanawiałem w co pójść. Stanęło na pfizerze nazywanym w Niemczech biontechem. W Nowogrodzie Bobrzańskim, choć tak właściwie to raczej były Krzystkowice, włączone do Nowogrodu pod koniec lat osiemdziesiątych.
Sprawnie, szybko, bezboleśnie. Ubrany na pomarańczowo szczepiacz (szczepiciel?) mówił wszystkim, by przez trzy dni nie pili alkoholu. Mnie powiedział – trzy miesiące. Później się poprawił, że dni. Może to jednak znak?
3. Na dachu dworca kolejowego w Nowogrodzie Bobrzańskim rośnie brzoza. Słusznej wielkości. Dworzec chyba zamknięty. Kolej działa. Przynajmniej tyle. Nowogród Bobrzański musiał być przed wojną pięknym miastem. Podobnie jak Krosno Odrzańskie. Wojna to zmieniła. Powojnie ugruntowało.
Z godzinkę pokosiłem. Muszę zdjąć kosisko i zobaczyć w jakim stanie są noże, bo coś nie bardzo koszą. No i chyba pora na uruchomienie kosy. Spalinowej. Nie wszędzie da się kosiarką wjechać.
20 maja 2021
1. Rano zawyły syreny. Przez chwilę nawet myślałem, że to taka akcja – Warszawa solidarna z Tel Avivem. Prezydent Trzaskowski nie takie rzeczy już robił, ale do mnie dotarło, że solidaryzowanie się z Izraelem nie jest wśród postępowców specjalnie popularne.
Mazurek z Adamczykiem (ministrem) miał coś z pastwienia się nad niepełnosprawnym. W przeciwieństwie do Roberta, nie twierdzę, że Adamczyk (minister) jest niepełnosprawny. Chodzi mi o to, że jeżeli realizator nie zgra poziomów i gość jest zdecydowanie ciszej niż prowadzący. I gość mówi (cicho), a prowadzący w tym samym czasie to prześmiewczo komentuje (głośno) – tak, że nie można zrozumieć, co gość mówi. To zaczynamy mieć do czynienia z – w najlepszym razie – infotainmentem niezbyt wysokich lotów.
2. Zapakowaliśmy się do auta i dość – jak na nas – wcześnie ruszyliśmy na zachód. Tym razem nie było korka na warszawsko-łódzkim odcinku A2.
Na wysokości Poddębic zjechaliśmy z autostrady. Chciałem trafić do wielkiego sklepu z wożonymi chyba z Niemiec śmieciami. Sklep składający się z kilku dużych namiotów jest jednak przy DK72 przed Poddębicami, a nie – jak mi się wydawało – Uniejowem. Zamiast skręcić w lewo, skręciłem w prawo. I tyle było z zakupów. Rok temu kupiliśmy odkurzacz Miele. I lampę. Za grosze. Wydłubane z samochodu monety.
Za Turkiem, w Wielopolu odwiedziliśmy sklep z meblami. Kram-pol(są na Allegro). Dużo mebli. Porządnych. Za – delikatnie mówiąc – niewygórowane ceny. Duże meble tańsze niż małe. Ale to polska prawidłowość. Porządny kredens do mieszkania w bloku, przepraszam – apartamentowcu, raczej nie wejdzie.
Mam niestety ostatnio tak, że często zaczynam jechać na azymut. Więc zamiast jechać godzin trzy, jeździmy po dziesięć. Za to zwiedzamy dziwne miejsca. Przejeżdżaliśmy przez Tuliszków, Rychwał, Grodziec, Jarocin, Gostyń, Leszno. W Lesznie, w Lidlu w Centrum Handlowym Manhattan kupiliśmy precle. Tak paskudne, jak tylko mogą być paskudne lidlowe precle. I lidlowego dremela. Z tym akurat wiążę większe nadzieje niż z preclami. Obok CH Manhattan była hala sportowa z napisem „Trapez”, na której ścianie wypisano nazwiska leszczyńskich olimpijczyków. Było za daleko, bym mógł je przeczytać.
Z Leszna pojechaliśmy do Włoszakowic. Później były Brenno, Kaszczor, Mochy, Świętno i Kargowa. No i z Kargowej przez Sulechów i Skąpe, dojechaliśmy do domu.
3. Czekała na nas paczka z Ameryki. Z częściami do Lawiny. Z niewiadomych przyczyn w bonusie dostałem dwie przednie tarcze hamulcowe. Chyba bym wolał, żeby takie prezenty były lżejsze.
Przez trzy dni, kiedy nas nie było urosło strasznie dużo zielonego. Pewnie jutro coś skoszę.
czwartek, 20 maja 2021
19 maja 2021
1. Mazurek o pracownikach, Dworczyk o podatnikach. Nic dziwnego, że się nie mogli co do liczb dogadać. Mazurka zdziwienie, że siedem tysięcy na rękę można nazywać dobrą pensją, przypomina mi rozmowę z kolegą, którego nazwisko pominę. Rozmowa w 2015 roku na wiosnę. Kolega zajmował się badaniami opinii. I wtedy twierdził, że in vitro to najważniejszy temat w Polsce. W domyśle – temat, który zaważy na wyniku wyborów. W jego środowisku, wśród jego rówieśników, był to pewnie bardzo ważny temat. Ale jednak się nie przełożył na głosowanie ludzi, którzy nie należeli do tego środowiska. Podobnie może być z Mazurkiem. Istnieją ludzie, których nie zna. I dla większości z nich siedem tysięcy to naprawdę dobre pieniądze.
2. Audi zostało przejrzane przez dwóch innych diagnostów. Wymienić trzeba jeden wahacz, gdyż sworzeń jest nie tego. I łączniki stabilizatora z tyłu, gdyż popiskują. Reszta zawieszenia jest w porządku. I pewnie w porządku będzie też w przyszłym roku. Co mi wczorajszy diagnosta histeryk krwi napsuł – to jego.
3. Byliśmy w Ikei w Blue City. Pierwsza wizyta w centrum handlowym od ponad roku. Nie licząc pięciominutowej w Центральном Універмаге w Kijowie, na jesieni. Chyba mogę bez tego żyć.
Mielim wyjechać popołudniem. Nie wyjechalim. Wyjedziem rano. Jak Bóg da.
No i wyszedł z tego wieczór z kolegami z byłej pracy.
„Jestem bezwolny, bez swojego zdania. Nie mogę istnieć bez narzekania” – śpiewał Kazik.
„»Rusz głową!« – mi mówią
A ja nie mogę nawet ruszyć ręką
»Rusz głową!« – mi mówią
A mi się nie chce nawet ruszyć nogą
»Rusz głową!« – mi mówią
A mi się nie chce nawet ruszyć ręką
»Rusz głową!« – mi mówią
Nie mogę istnieć bez narzekania.”
środa, 19 maja 2021
18 maja 2021
1. Kocio urządził rano pobudkę. Chyba z nudów, bo i tak nie było go gdzie wypuścić.
Mazurek rozmawiał z Sonikiem. Sonik rozpoznał, że na koszulce Mazurka był Menachem Begin. Wymieniali później parę nazwisk twórców Izraela. Naszych. Mazurek powiedział, że naszych było kilku. Szewach Weiss wyliczył, że – bez chyba trzech – wszyscy.
Zamiast słuchać, co rozmów o polityce, przeprowadziłem kilka osobiście. Kiedy w Warszawie byłem poprzednim razem, większość rozmówców załamywała ręce nad Zjednoczoną Prawicą. Dziś wszyscy byli przekonani, że jest na dobrej drodze do zwycięstwa w następnych wyborach.
Dziennikarz jeden (z tych mądrzejszych) opowiadał, jak go fascynowała ekscytacja sejmowych kolegów projektem „rząd techniczny”. Przecież nie trzeba było być prorokiem, czy po prostu tytanem intelektu, żeby wiedzieć, że to nie ma szansy się udać.
2. Doroczna wizyta w stacji diagnostycznej. Rok temu, o tym, że nadchodzi, w przeddzień terminu, poinformował mnie funkcjonariusz SOP, który kontrolował audi przed dołączeniem do kolumny. Na mazowieckiej wsi. Jak jechałem na tę wieś google maps wyprowadziło mnie na manowce. Jakieś polne drogi, gdzie ze dwa razy o mały włos się nie powiesiłem. Dotarło do mnie, że z jakichś powodów szyby w audi tłumią sygnał GPS, i nawigacja nie wiedząc gdzie jest, robi dobrą minę do złej gry dając dość idiotyczne polecenia. Dlatego lepsza niż ta w iPhone jest nawigacja audi, której antena przymocowana jest do klapy bagażnika. Mapy, co prawda, nieaktualizowane od lat prawie dziesięciu, ale za to na porządnych faszystowskich podrysach.
Rok temu diagnosta, starszy, powiedział, by wymienić wahacz. Górny. Przedni. Jeden z czterech. Wymieniłem dwa, więc jechałem po przegląd, jak po swoje. Tym razem diagnosta był młodszy. Wciągnął mnie do kanału i zaczął histeryzować, że całe zawieszenie jest do wymiany. Zdziwiło mnie to o tyle, że jeździłem samochodami, których całe zawieszenie było do wymiany i prowadziły się jednak inaczej niż audi, które prowadzi się dobrze. Wczoraj zaliczyłem pełen przegląd dróg, od gminnych, po autostrady. Wolniej, szybciej, prosto i po zakrętach. Jedynym problemem było to, że coś z tyłu skrzypiało. (To coś, to jakiś drążek.)
Wyszło na to, że zawieszenie nie ma luzów, tylko mu się nie podobała jakość gum w tulejach. Jak zobaczyłem, to mi też się przestała podobać. Przyjdzie wymienić.
3. W ramach celebrowania powrotu normalności spożyliśmy rodzinną kolację w Beirucie. W kuluarach przeprowadziłem dwie interesujące rozmowy. Z producentem telewizyjno-imprezowo-muzycznym – o tym, jak pandemia przewróciła mu rynek, że problem nie tyle polega na tym, że ludzie się odzwyczaili od dużych imprez, co reklamodawcy zauważyli, że bez tych imprez mogą funkcjonować.
No i druga, z moim starszym kolegą z liceum – Grzegorzem, architektem. O tym, że siedemdziesięciometrowe domki to może być ciekawe wyzwanie dla architektów, świetny biznes dla producentów prefabrykowanych domów, duża oszczędność dla ludzi chcących kupić mieszkania i jeszcze większy kłopot dla deweloperów.
Swoją drogą, wszyscy, którzy uważają, że osiedla siedemdziesięciometrowych domków zniszczą krajobraz, powinni się wybrać na Jazdów. Fińskie domki są jeszcze mniejsze. A potem pojechać na któreś z nowych osiedli apartamentowców, które Patryk Jaki, nieopatrznie w swojej kampanio nazywał blokowiskami.
wtorek, 18 maja 2021
17 maja 2021
1. Tryb życia Kocia w końcu się ułożył. Chłopak wychodzi na noc. Wraca rano, nim go nie wpuszczę – śpi na tarasie.
Pojechałem Laguną wymienić opony. Do Portu2000. Za Mostki. W Świebodzinie u wulkanizatorów kolejki. W Porcie – jak zwykle – nie. Zostawiłem zimówki, żeby mnie nie kusiło, by je jeszcze raz zakładać. Letnie zasadniczo też powinienem zostawić.
Opłata recyklingowa to chyba było 12 złotych. Męczyguma opowiadał o człowieku, który nie chciał zapłacić tych 12 złotych, wyrzucił opony byle gdzie. Ale akurat to byle gdzie było monitorowane. I zapłacił 500 złotych mandatu.
Męczyguma był już drugim męczygumą namawiającym do tego, by kupować opony całoroczne. Na tym się pewnie skończy.
Czeka mnie wyciąganie sterownika ABS-u. Jest przymocowany do ramy. W bardzo zabłoconym miejscu. Nie chcąc, by mi się sypało do oczu, kiedy będę leżał pod samochodem – pojechałem do myjni na Orlen. Niby było napisane, że nie można myć pickupów. Wydawało mi się, że chodzi o to, żeby się woda w skrzyni nie zbierała, a Lawina ma skrzynię zakrytą. Do tego mam zwyczaj siedzieć w mytym aucie.
No i udało mi się zawiesić myjnię. Nie poradziła sobie z kształtem samochodu. Przez piętnaście minut szczotki myły trzydziesto centymetrowy odcinek zaraz za końcem kabiny. Ruszanie samochodem nie pomogło. Musiałem wyjść z auta i wyłączyć program. Udało mi się to zrobić i nie dać się zmiażdżyć czemuś, co ponoć nazywa się portal. No i oczywiście mycie podwozia miało być później.
2. Po drodze do Warszawy zwiedzaliśmy Wielkopolskę. Wolsztyn, Grodzisk, Mosinę, Rogalin, Kórnik, Środę, Miłosław, Pyzdry, Konin.
Za Koninem zaświeciło się żółte kółko objęte przez krzywe kreseczki. Tak, jak przewidywałem, mój lut wytrzymał ze dwieście pięćdziesiąt kilometrów.
3. Myślałem, że Warszawa będzie pełna ludzi nienasyconych knajpianym życiem. A tu cisza. Poniedziałek? Cóż, Warszawa to nie Kraków. W nieodżałowanym Free Pubie, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, w poniedziałki były prawie tak dobre jak piątki. Ludzie po szaleństwach piątkowo–sobotnich odpuszczali w niedziele, w poniedziałek szli do roboty, co musieli wieczorem odreagować.
poniedziałek, 17 maja 2021
16 maja 2021
1. Poranna publicystyka pod hasłem: biedni samozatrudnieni umrą z głodu. Idea samozatrudnienia pojawiła się dwadzieścia parę lat temu. Bardzo się spodobała pracodawcom, bo zamiast podwyższać płace, namawiali pracowników, by otwierali działalność i dzielili się z nimi pieniędzmi zaoszczędzonymi na składkach. Pracodawcy, przy okazji pozbywali się kagańców, jakie nakładało na nich prawo pracy. Pracownicy rzucali się na ten ochłap. Teraz – kiedy sporo z nich wchodzi w wiadomy wiek– jęczą, że emerytury będą mieć głodowe. Tak, jak wcześniej jęczeli, że dusi dusi ich ZUS, mimo iż składki, które płacili, w zestawieniu ze składkami etatowców, były śmieszne.
Drugi temat – składki zdrowotne. Żądamy podniesienia procentu PKB przeznaczonego na zdrowie, jesteśmy przeciw podnoszeniu składek. Logiczne.
Pare razy słyszałem: za pieniądze, które płacę na NFZ miałbym platynowy abonament w Luxmedzie. Już widzę jak platynowy abonament rozwiązuje problem poważnej choroby.
Polecam Internetowe Konto Pacjenta. Jest tam zakładka „Historia wizyt”, gdzie można zobaczyć ile NFZ zapłacił za nasze leczenie. Swoją drogą warto porównać z cenami jakie płaci się „prywatnie”.
2. Wczoraj trafiliśmy na końcówkę „Gier ulicznych”. Ze trzy lata temu obejrzałem film. I zrobił na mnie dużo większe wrażenie, niż w latach dziewięćdziesiątych. I nie chodzi o to, że wtedy nie wiedziałem, że Ketmanem był Maleszka, z którym przez chwilę pracowałem w „Gazecie Krakowskiej”. Choć już wtedy ś.p. Dorota Terakowska mówiła na mieście, że Maleszka był agentem. Chodzi o to, że Polska jest już zupełnie inna. I pewne rzeczy przestały być codziennością.
Kiedy wchodziły w życie przepisy zmniejszające emerytury byłym esbekom, spotkałem się ze znajomym, którego ta ustawa dotknęła. Znajomym, który zawsze był dla mnie porządnym, łapiącym bandytów policjantem. Okazało się, że przez chwilę, na początku służby był w złej szkole. Kiedy już wylał z siebie część żalu, powiedział o czymś, na co mało kto zwrócił uwagę. Otóż słyszeliśmy o sile złych esbeków, o tym, że wciąż pociągają za sznurki, że rozdają karty etc. A tu przygotowywana jest taka ustawa, a żadne teczki nie wypływają, nikt nie ginie. Ustawa po prostu przechodzi. Czarna siła złych esbeków się gdzieś rozpłynęła.
Dwadzieścia pięć lat temu, kiedy film wchodził na ekrany było inaczej.
Tym razem w filmie zauważyłem jak bardzo pilnowano detali. Jadący przez Warszawę samochód – jedzie logiczną trasą. Zdjęcia z jego środka i z zewnątrz się zgadzają. No i od wczoraj się zastanawiam, czy Bartosz Obuchowicz (w słuchawkach oglądający telewizor syn Anny i Tadeusza) to ma być Dawid Wildstein. Bo niezbyt podobny.
3. Dzięki samozaparciu Bożeny udało nam się oprawić dzieło sztuki. Nie było to łatwe, gdyż to dzieło sztuki małe nie jest.
Psują mi humor pojawiające się znikąd kawałki piekarnikowego szkła.
niedziela, 16 maja 2021
15 maja 2021
1. Profesor Belka powiedział Ziemcowi – mniej-więcej – że Razem, to właściwie pozbawiona znaczenia partia. Profesora Belkę poznałem, jak jeszcze kierował NBP-em. Przyszedł na Foksal. Na mnie spadł obowiązek bawienia go rozmową. No i rozmowa, z takiej o pogodzie, szybko stała się szowinistyczną. O kobietach w polityce. Taką, za jakie dziś kamieniują. Na koniec pan Profesor koniecznie chciał sobie zrobić ze mną zdjęcie. I – wydaje mi się – to była druga w moim życiu taka sytuacja. Za pierwszym razem zdjęcie ze mną, parę lat wcześniej, chciała sobie zrobić jakaś pani, która z tego, że wcześniej długo rozmawiałem z Olivierem Janiakiem, wyniosła, że jestem kimś sławnym.
2. „Polski ład. Nowa nadzieja”. Zapytałem Fogla, czy ma coś z tym wspólnego. Zaprzeczył, było to dla niego miłe zaskoczenie. Mój niepokój, że następna część może się nazywać „Polski ład. Imperium kontratakuje”, skomentował: że póki nie będzie remake'u „The Rise od Skywalker” – jest spokojny.
W TVN24 po wszystkim komentowała jakaś pani profesor. Powiedziała, że w związku z tym, że dziś otwarto restauracje, nikt prezentacji nie oglądał. W takich sytuacjach przypomina mi się zdjęcie ś.p. Andrzeja Wajdy z wieczoru wyborczego w 2015 r.
Pojechaliśmy do paczkomatu. W Lidlu wciąż nie ma buraków. Kupiliśmy za to rybę pstrąg. A po buraki udaliśmy się do Tesco.
3. Sąsiad Tomek z drugim sąsiadem Tomkiem odkręcili reszki rur od hydroforu. Wymagało to grzania palnikiem. Do czerwoności. Chwilę to trwało, gdyż rury średnicy miały trzy cale. Odpowiednio zmodyfikowany hydrofor mógłby robić za miniaturową łódź podwodną. Najpierw by go trzeba wyszarpać z piwnicy, ale tego się nikomu nie chce. Zwłaszcza, że znowu ma być hydroforem.
Przy okazji grzania palnikiem uratowałem padalca, który wpadł do okiennej dziury i ledwo zipał.
Na kolację postanowiłem upiec rybę pstrąg. Wsadziłem ją do piekarnika Miele. Już prawie była gotowa, gdy nagle wewnętrzna szyba pękła z trzaskiem godnym lepszej sprawy i rozsypała się na kilkaset drobnych kawałeczków, które poleciały do ryby, jak i otwartej zmywarki, no i oczywiście na podłogę. Póki nie rozwiążę problemu – piekarnik będzie pełnił rolę kuchennego zegara.
piątek, 14 maja 2021
14 maja 2021
1. Od rana mnie boli głowa. I nie jest to sprawiedliwe, gdyż wciąż nie piję.
W Graffiti Gabriela Morawska-Stanecka. (ktoś, z takim nazwiskiem bardziej by pasował do nieboszczki Unii Wolności niż do szeroko rozumianej lewicy) Nikt mnie nie przekona do sensowności trzymania ustawy ratyfikacyjnej w Senacie. Nic pozytywnego nie można ugrać. Takie nie, bo nie.
Tadeusz Cymański u Mazurka polecał Tomasza Manna z takim zaangażowaniem, że chyba poszukam audiobooków.
2. Udało mi się usunąć denerwującą awarię Lawiny. Otóż po uruchomieniu dzwoniła pisząc „check oil level”. Wlazłem wcześniej pod auto, wyczyściłem kostkę czujnika w misce olejowej – nie pomogło. Dzisiaj wziąłem się na sposób. Dolałem litr oleju – jak ręką odjął.
Musieliśmy pojechać do Świebodzina. Po drodze zwiedziliśmy Chociule. Po remoncie drogi bardzo ładna się zrobiła miejscowość.
U innej niż ostatnio pani weterynarz kupiłem zajzajer na kleszcze dla Kocia. Zajzajer, który przy okazji odrobacza. Za całe pięćdziesiąt złotych. Była wersja tańsza na same kleszcze i droższa na same kleszcze. Z tym, że ta druga miała starczyć na dwa miesiące. Rano zdjąłem z Kocia dwa kleszcze. Wczoraj – podobnie. Na białym futrze widać nawet w nie do końca dobrych okularach.
3. Oglądamy co piątek, na Apple TV, dwa seriale. „Wybrzeże Moskitów” i „Mythic Quest”. Ten drugi nawet śmieszny. Ten pierwszy pełen bardzo estetycznych dłużyzn. Niestety, na żadnym z serwisów steamingowych nie ma „Wybrzeża Moskitów” z Harrisonem Fordem, którego to filmu serial jest remeakiem.
Posmarowany zajzajerem Kocio poleciał testować. Zobaczymy, czy zajzajer płoszy kleszcze, czy jedynie zniechęca je do tego, by się w Kocia wgryzały.
czwartek, 13 maja 2021
13 maja 2021
1. Rachoń mówi Stanowskim. Albo odwrotnie. Obserwowaliśmy kolejny odcinek walki Stanowskiego z opłatą reprograficzną. Bożena odpadła w połowie godzinnego odcinka „Dziennikarskiego Zera” – uważała, że wszystko, co miało być powiedziane – zostało powiedziane. Ja dotrwałem. Więc usłyszałem o pomyśle obywatelskiej kontrustawy. Wniosek o referendum byłby chyba lepszy.
Bożena powiedziała, że Stanowski – w związku z jednej strony, ze swoją społeczną wrażliwością, z drugiej: zasięgami – mógłby się zająć pszczołami. Wczoraj rozmawiała o pszczołach z panem od pompy, synem pszczelarza. Powiedział, że największe szkody pszczołom robi ludzka głupota. Ma sąsiada. Sąsiad ma rzepak. I ten rzepak pryska. A pryskając rzepak – pryska pszczoły. Przyszedł do niego kiedyś –Pryskaj po zachodzie słońca, wtedy nie ma pszczół. Mogę ci pomóc, pojedziemy w dwa traktory. Sąsiad odpowiedział, że po zachodzie słońca, to on piwko pije. Nie zdaje sobie sprawy, że bez pszczół to ani tego piwa by nie było, ani pożytku z jego rzepaku by nic nie wyszło.
2. Zająłem się audi. Najpierw naprawiłem przewód od czujnika klocków hamulcowych. Nawet użyłem lutownicy. Nieumiejętność lutowania to moja achillesowa pięta. Jakoś mi się udało dwa kawałki drutu połączyć. Zobaczymy na jak długo.
Później zabrałem się za wymianę czujnika parkowania. W tym celu musiałem zdjąć zderzak. Na Youtube młody Azjata z Kalifornii zrobił to w pięć minut. Mnie zeszło więcej czasu, gdyż okazało się, że nie mam imbusa 10. Poratował mnie Józek, ojciec sąsiada Tomka. Zdjęcie zderzaka faktycznie nie było specjalnie skomplikowane. Okazało się, że zepsuty czujnik jest za aluminiowym wzmocnieniem. Wzmocnienie zamocowane dwudziestoma spinkami. W założeniu. U mnie było osiem. Udało mi się je wydłubać. Wzmocnienie nie chciało współpracować. W końcu udało się je jakoś podważyć. Wymieniłem czujnik. Zadziałało. Przy okazji się okazało, że audi ma spryskiwacze reflektorów. Z niewiadomych przyczyn – odpięte. Złożyłem, pospinałem. Za obie naprawy zapłaciłbym przynajmniej trzy stówy. Teraz powinienem sobie zapłacić. Muszę sprawdzić, czy da się przelać na konto, z którego się wysyła przelew.
3. Pojechaliśmy do paczkomatu. W Lidlu wciąż nie ma buraków.
12 maja 2021
1. Kosiniak-Kamysz powiedział Piaseckiemu, że nie wierzy w ufoludki.
Mazurek pomylił DEA z FDA. To właściwie śmieszne. Ale pewnie nikt tego nie zauważył.
2. Pan od pompy nie przyjechał. Znaczy: o czasie nie przyjechał. Przyjechał później.
Zasylikonowałem zlew. Znaczy: wcisnąłem sylikon między zlew a blat. Nadmiar zlew wycisnął na blat. Teraz będę się zajmował urywaniem go po kawałku. Nadmiaru. Nie zlewu.
Przymocowałem deskę tarasową. Deskę, która się wygła. Wygła się tak, że aż wyrwała wkręt. Wydawać by się mogło, że deski, które leżały dziesięć lat na strychu nie bedą przejawiać wykrzywiających tendencji.
Trzeba było pojechać do Świebodzina po umyte audi. Myjnia przy Jeziorowej. Polecam tego allegrowicza. Umyte audi wyglądało jak obcy samochód. Przy okazji mysia odnalazła się moja karta do bankomatu. Karta, na której postawiłem krzyżyk z pół roku temu.
Wracając, wpadliśmy do Lidla po buraki. Buraków nie było. Kupiliśmy więc inne rzeczy. Nie były to testy na COVID, choć przy kasach zalegają ich już dwa rodzaje. Nowy parkomat drukuję większe karteczki. Poprzednie były na tyle małe, że się ich nie wyjmowało. Zalegały podszybie. Te są na tyle duże, że trudno o nich zapomnieć.
3. Pan od pompy przyjechał chwilę po tym, jak wróciliśmy z miasta. Wymienił kapiący element. Zafascynowały go nasze pszczoły (te, które mieszkają w ścianie domu, na pierwszym piętrze). Jest synem pszczelarza, więc nic dziwnego.
Przyjedzie za miesiąc, żeby uruchomić hydrofor. Hydrofor nie działa od ponad trzydziestu lat. Ponoć mu to jakoś specjalnie nie zaszkodziło.
Czynny hydrofor zwiększy efektywność podlewania.
środa, 12 maja 2021
11 maja 2021
1. Z piętnaście lat temu, a raczej nawet siedemnaście, byłem redaktorem serii książek o II wojnie światowej. Przy okazji jednej o generale Maczku wyświetlił mi się generał Ferdinand Čatloš. Który dowodził siłami słowackimi, które najechały nas w 1939 roku. Pan generał był za ks. Tiso ministrem obrony i głównodowodzącym słowackich sił zbrojnych. Ferdinand Čatloš zmarl w 1972 roku. Pochowano go na Narodowym Cmentarzu w Martinie – takich słowackich Wojskowych Powązkach. Jak to się stało, że odznaczony Żelaznym Krzyżem minister faszystowskiego rządu leży na cmentarzu obok slowackich bohaterów? Otóż równolegle przewodził podziemnej organizacji w dowodzonym przez siebie wojsku.
Przypomniało mi się to, gdy Piasecki czołgał Arłukowicza, wypominając mu że będąc prominentnym członkiem władz Platformy tak właściwie podpisał list do samego siebie.
Później Mazurek czołgał Rasia. –Jestem patriotą PO – powiedział Raś. –Byli też księża patrioci – odpowiedział Mazurek. Raś mówił też o „pomarańczowej kartce”, jaką z innymi sygnatariuszami listu wystawił kierownictwu Platformy.
Obawiam się, że „Pomarańczowa kartka” raczej nie wejdzie raczej do polszczyzny.
2. Pojechałem do Wilkowa nabić klimatyzację w audi. Tym razem skutecznie. Z Wilkowa do Świebodzina, po Lawinę. U gazownika się okazało, że jednak nie uda mi się wrócić dwoma autami naraz. Zostawiłem więc audi w myjni. Jutro je odbierzemy.
Wczoraj, kiedy jechałem do gazownika, wziąłem autostopowicza. Między Skąpem a Świebodzinem opowiedział mi sporą część życia. Wracał z detoksu w psychiatryku w Ciborzu. Jechał do pracy pod Gorzów. Konkretnie do miejscowości, gdzie kupiłem zmywarkę, piekarnik a wcześniej pralkę. Poszedł w tango, bo poprzedni pracodawca mu nie płacił. A wszystko przez czekoladowe baryłeczki z whisky, którymi częstowała jakaś pani, u której robił fuchę. Zjadł ich z sześć. No i poszło. Teraz ma dostawać dwadzieścia złotych za godzinę. Na budowie. Bo murarzem jest.
Wysadziłem go na dworcu PKS. Jechał do Zielonej Góry, żeby wsiąść do pociągu do Gorzowa. Niezbyt to było logiczne. Ale może w związku z tym, że przez ostatnich lat trzydzieści ogołocono okolicę z linii kolejowych – inaczej się nie da.
3. W związku z pogodą Kocio wyprowadził się z domu. Wpada tylko coś zjeść. Schudł. I jakby zmężniał. Jego koleżanka pojawia się coraz bliżej domu.
Jutro przyjeżdża pan od pompy. Uszczelnić nieszczelność. I może przywiezie ze sobą innego pana, który formalnie pompę uruchomi.
Miał być dzisiaj, ale mu samochód odmówił posłuszeństwa.
Po pól roku zadzwoniłem do miejscowości Borki-Kosiorki (pod Siedlcami). Do mechanika, u którego stoi Suburban. Usłyszałem to samo, co pół roku temu. Że się na dniach za Suburbana zabierze. Wygląda na to, że to mi przyjdzie zabrać. Suburbana stamtąd.
wtorek, 11 maja 2021
10 maja 2021
1. Od rana upał. Pojechałem odwieźć audi do gazownika. Powiedział, że raczej nic poważnego. I że oddzwoni jak będzie gotowe. Ruszyłem piechotą w stronę domu. Wędrując odkryłem, gdzie w Świebodzinie jest lądowisko śmigłowców LPR. No i że w Świebodzinie jest gabinet medycyny chińskiej. W bardzo ciekawym budynku.
Na skrzyżowaniu Piłsudskiego z Kolejową Policja kierowała ruchem. Z jakiegoś auta spadły wiaderka z jakąś farbą. Farba się wylała. Strasznie dużo ludzi zajmowało tym, żeby tę farbę usunąć, lub chyba czymś zasypać, żeby się po niej samochody nie ślizgały. Z daleka wyglądało to dużo poważniej. Przez moment się zastanawiałem, czy aby ktoś się nie próbował zamachnąć na stojące przy tym skrzyżowaniu Starostwo Powiatowe.
Nim Bożena zdążyła dojechać z Rokitnicy – przeszedłem przez całe miasto. Zabrała mnie spod Lidla. Pod który wrócił parkometr. Muszę przyznać, że parkometr mnie irytuje. Człowiek przyjeżdża na zakupy. Wychodzi z auta, pobiera kwitek, wraca do auta, zostawia kwitek, idzie po wózek, wchodzi do sklepu. A jak kwitka nie zostawi za szybą, tylko trzyma w kieszeni – może mieć do czynienia z panem, który ściga za brak kwitków. Panem w stylu emerytowanego milicjanta. Takiego, co nie lubi swojej nowej pracy. A przede wszystkim to ludzi nie lubi.
2. Śniadanie sponsorowała literka Ł. Jak Łepkowska. Najpierw jako bohaterka programu Stanowskiego, później rozmówczyni Mazurka. Najdłuższa to była rozmowa Mazurka – z tego, co pamiętam. Trwała prawie pięćdziesiąt cztery minuty. Chodziła o opłatę reprograficzną, której to wprowadzenia pani Łepkowska jest orędownikiem. A cały świat jest przeciwko niej. W pewnej chwili zarzuciła Stanowskiemu. Że jest sponsorowany przez producentów elektroniki, którzy nie chcą się swoimi zyskami dzielić z biednymi artystami. Słuchając wywiadów z panią Łepkowską można odnieść wrażenie, że to ona jest sponsorowana przez producentów elektroniki. Każda jej wypowiedź mobilizuje kolejnych przeciwników tej opłaty.
Ledwo skończyłem odsłuchiwanie Mazurka, zadzwonił gazownik, że audi zrobione. Nie było nic poważnego. Zostawiłem u niego Lawinę, żeby przejrzał instalację i przesiadłem się do audi. Wjechałem do myjni, która jest po drugiej stronie ulicy. Kolejka. Pojechałem do Wilkowa, żeby dobić klimatyzację. Nie udało się, gdyż brakowało króćca (cokolwiek by to miało znaczyć). Wróciłem do domu i wymieniem w audi koła na letnie. Chwilę mi zeszło. Przestała działać aplikacja Polskiego Radia. Prawdopodobnie nie zdążyli z wersją dostosowaną do nowej polityki Apple. Jakoś nie jest to dla mnie zaskoczenie. Przeszła nawet kiedyś mi przez głowę idea, że Polskie Radio to spisek Kury, który może odpowiadać hejterom – mnie przynajmniej wzrasta oglądalność, czego o radio mnie można powiedzieć. I nie chodzi o to, że radia się nie ogląda. Chodzi o to, że coraz mniej ludzi jest tym radiem zainteresowanych.
Ale przez to, że nie działała aplikacja Polskiego Radia posłuchałem TokFM. Trafiłem na audycję, w której Najsztub czyta dziwnym głosem fragmenty z „Sieci”. Wydawało mi się, że po doświadczeniach motoryzacyjnych Najsztub raczej miejsca w mediach nie znajdzie. A jednak.
3. Urodziny miał prof. Żerko. Przypomniało mi się pierwsze z nim spotkanie. Na oglądaniu meczu z Beatą Szydło w kampanii parlamentarnej w 2015 roku. –Więc jednak pan istnieje – powiedział, gdy mnie zobaczył. Nie wymyśliłem chyba żadnej na to błyskotliwej odpowiedzi. Wolałem nie cytować Kartezjusza, bo jeszcze bym znikł, jak bohater dowcipu o zomowcu.
niedziela, 9 maja 2021
9 maja 2021
1. Z okazji moich urodzin urządzono pierwszy dzień wiosny. Dwadzieścia parę stopni znienacka. To miło, że ktoś pamiętał,ale następnym razem proszę z wiosną jednak nie czekać na moje urodziny.
Z poranka zapamiętałem dwa cytaty.
Stankiewicz (Andrzej): a u was biją murzynów. Odważniak.
I Żukowska (Anna Maria): nie wiem kto jest Ribbentropem, a kto Mołotowem. Jeżeli w przyszłym tygodniu głównym tematem wciąż będzie zdrada lewicy to się chyba zabiję własną pięścią.
Był jeszcze nie znany mi z nazwiska poseł PO, który zasugerował, że covidowe paszporty to efekt strachu Europy przed Polakami. Sprawdziłem. Urbaniak się on nazywa. Jarosław.
Bożena wyraziła pretensję, że przeze mnie musiała słuchać tych programów, a nie miała na to ochoty. Jest to jednak potworne marnotrastwo czasu.
2. Panowie od pompy zrobili dziurę w betonie koło domu, by poprowadzić nią rury z czynnikiem. Rury, które łączną obie jednostki. Pojechali. Została dziura z rurami. W peszlu rurami. Zaspałem dziurę piaskiem. Na wierzch dałem tłuczeń. Od sąsiada Tomka. Miało być wiaderko, wyszły trzy.
Naprawiłem dwa koła w zielonym wózku Bożeny. Trzeba było wymienić opony i dętki. Opony zrobione były z jakiegoś dziwnego tworzywa, które po roku zaczęło się rozwarstwiać. Wiejskie życie nauczyło mnie, że większość rzeczy da się naprawić. Trzeba tylko znaleźć części, które – jak się je już znajdzie – okazują się lepsze od oryginalnych.
Odwieźliśmy sąsiada Tomka nad kanał. Ma tam pomost, z którego łowi. Czterdziestometrowy. Dla siedzenia nad wodą w lesie mógłbym nawet zostać wędkarzem. Wieczorem przywiozłem siada Tomka z powrotem. Nic nie złowił, ale opowiadał, że kiedy przestało wiać, nagrzany słońcem las zaczął pachnieć.
W międzyczasie z Darkiem, szwagrem sąsiada Gienka wywieźliśmy piec. Na korytarz. Po drodze dwa progi, których się udało nie uszkodzić. Więc sukces. Teraz, po drobnym tuningu, piec trafi do pokoju, w którym zwykle nocujemy gości. Będzie to idealne miejsce dla ludzi, którzy marzną, gdy temperatura jest poniżej dwudziestu jeden stopni.
3. Po chorobie wciąż nie piję. Kiedyś nie rozumiałem, jak się można bawić bez alkoholu. Dziś też nie rozumiem.
sobota, 8 maja 2021
8 maja 2021
1. W nocy były jakieś trzy stopnie. Rano się okazało, że pompa nagrzała dom. Równomiernie. Przy grzaniu kominkami ciepło było miejscami, więc trzeba się będzie przyzwyczaić.
W RMF, u Ziemca Joachim Brudziński. Rzadki ostatnio gość. Szkoda, bo lubię go słuchać. Mam wrażenie, że prawie tak, jak on siebie.
Zabrałem się za koszenie parku. Odzyskana w zeszłym roku część pełna jest niestety gruzu. I sterczących na jakieś dziesięć centymetrów obrzynków dzikiego bzu. Przyjdzie wrócić tam z kosą. Spalinową. Klasyczną nie potrafię.
Poźniej zabrałem się za montowanie anteny w audi. Oryginalna się nie dawała odkręcić, co robiło w myjni pewien problem. Chwilę mi zajęło, nim dotarło do mnie, że ktoś, kto auto projektował musiał zostawić jakieś dojście. No i zostawił. W zupełnie innym miejscu, niż szukałem.
2. Bożena chce utwardzić drogę przez park. Przyjechał pan drogowiec, żeby się sprawie przyjrzeć. Przyjechał A8. Nowszą niż nasza. Utwardzenie drogi będzie kosztowne. Pojechaliśmy kawałek za wieś, żeby zobaczyć dwa rodzaje tłucznia, jakim utwardzał drogę do farmy fotowoltaicznej.
Kiedy wyjeżdżaliśmy przez otwartą bramę wparowały dwie panie i zaczęły robić zdjęcia domu. Zwiedzały okolicę. Sprawiały wrażenie zdziwionych, gdy je wyprosiliśmy.
Później pojechaliśmy do paczkomatu. Ech, chciałbym, żeby paczkomat był koło sklepu w Ołoboku. Tylko nie koło Dino. Koło sklepu przy kanale. Opowieść, że korzystanie z paczkomatu jest bardziej ekologiczne niż z kuriera, w sytuacji, kiedy do paczkomatu jest 15 kilometrów, a kurier i tak w okolicy bywa – jak mawia Zbigniew Ziobro – nie polega na prawdzie.
Dostałem wczoraj prezent na jutrzejsze urodziny. Lusterko wsteczne do Lawiny. W oryginalne przestało wyświetlać temperaturę i kierunek jazdy. Wymieniłem. Teraz wiem, gdzie jest zachód, co – jak uczy historia – może być wiedzą przydatną.
3. Siadłem na chwilę przed telewizorem. Mignął mi „Robin Hood” z Gladiatorem. Desant francuskiego wojska. Wcześniej nie zwróciłem chyba uwago na to, że francuscy rycerze desantowali się z łodzi Higginsa. Łódź dobija, opada rampa, po rampie schodzi koń. Śmieszne.
Później zobaczyłem Nowacką u Witwickiego. Nowacka w oczach ma to samo, co Arłukowicz. Mówiła i mówiła. Odniosłem wrażenie, że Witwickiemu od pewnego momentu odechciało się rozmawiać.
Komu by się chciało.
piątek, 7 maja 2021
7 maja 2021
1. „Jak poradzić sobie z Robertem Mazurkiem”. Strategia druga: być wieloletnim eseldowcem, znać się z Mazurkiem od pewnie ćwierćwiecza. Też działa.
2. Nasze życie z pompą ciepła. Zużyła 9kWh. 7 na CO, 2 na CWU. Panele zrobiły dziś 17 kWh, a cały dzień lało. Więc na razie wygląda to obiecująco. Ze złych informacji – kapie. Nie dolutowało się coś między zaworem zwrotnym a kotłem gazowym. Kapie: kropla na dwadzieścia pięć sekund. Pan od pompy ma przyjechać w przyszłym tygodniu. W tym temie nie zakapie do pełna podstawionej przeze mnie miednicy.
Byliśmy w Świebodzinie. Niby na zakupach, ale bardziej, żeby coś odebrać z paczkomatu. Najpierw odebraliśmy jedną przesyłkę, później gubiliśmy czas, żeby zdążyła do paczkomatu trafić druga. Trafiła. No i jeszcze się okazało, że na poczcie czeka trzecia. Więc pełen sukces.
Gubienie czasu przypomniało mi Watykan. Kiedy kolumna dojeżdża zbyt wcześnie, zaczyna meandrować po watykańskich ogrodach. Jest tam oczywiście ładnie, lecz sytuacja wygląda idiotycznie. Rządek czarnych samochodów jeździ – wydawać by się mogło – bez celu, z prędkością niezbyt zdeterminowanego psa. Wydawać by się mogło, że bez celu – a tak naprawdę, by zgubić parę minut.
Kupiłem natynkową skrzynkę. Będę modyfikował tę, którą w pomieszczeniu przed łazienką – szumnie nazywanym kotłownią, powiesili panowie od pompy. Są tam dwa trzyfazowe bezpieczniki. Jeden od jednostki zewnętrznej, drugi od jednostki wewnętrznej. Dołożę tam trzeci od pieca gazowego i sterowanie pompą obiegową.
Ech, gdyby nie moja niechęć do egzaminów, to może bym sobie zrobił uprawnienia elektryczne.
3. Drogie dzieci, uchwyty do szafek lepiej montować przed szafek złożeniem. Na złożonych też się da, ale może wyjść krzywo. Montaż uchwytów zakończył pewien etap prac nad kuchnią.
Muszę na piętrze przenieść piec. Kaflowy. Taki w ramie, więc dający się przenieść – takim, którzy te trzysta kilo potrafią dźwignąć. Mnie do tego potrzebny jest paleciak. Wyszarpałem go na piętro. Nie było łatwo. Okazało się, że jego widły nie mieszczą się między nogami pieca. Zacząłem podnosić piec na wideł połowie. Niby nie mógł się przewrócić, ale bardzo to było ryzykowne. Poprosiłem sąsiada Tomka, żeby mnie asekurował. Przyszedł. Popatrzył. –Trzeba na skos podnosić – powiedział. Mądrego warto posłuchać. Wystarczyło paleciakiem podjechać pod kątem czterdziestu pięciu stopni. Widły mieściły się między nogami i można było podnosić piec bez ryzyka wywrotki. Wyjeżdżać z piecem będziemy jutro. Trzeba będzie opracować jeszcze metodę pokonywania progów.
6 maja 2021
1. Może napiszę podręcznik „Jak poradzić sobie z Robertem Mazurkiem”. Na razie analizuję strategie. Dzisiaj „Na Kidawę-Błońską” – najpierw nie słyszymy pytań, gdy powtórzy je trzy razy – odpowiadamy, jakbyśmy ich nie rozumieli. Skuteczne.
Mazurek nabijał się z kampusu Trzaskowskiego. Trudno nie.
Po czterdziestce panowie wchodzą w kryzys wieku średniego. Jedni kupują sobie rower, inni – porsche, jeszcze inni zaczynają prowadzić bujne życie towarzyskie. Trzaskowski – mój rówieśnik, czyli człowiek prawie pięćdziesięcioletni – ma inny pomysł. Postanowił, że jest nowym pokoleniem. I że teraz będzie zmieniał Polskę.
To już bardziej wiarygodny jest Hołownia. Nie jest od dwudziestu lat w polityce.
W spocie Trzaskowski mówi, że praca, nie daje ani lepszego życia ani satysfakcji. Cóż, nikt mu nie kazał być prezydentem Warszawy.
2. Panowie od pompy ciepła tym razem przyjechali przed czasem. Wyjechali za to później niż zakładali, bo się chyba układ dłużej odpowietrzał. W każdym razie mamy pompę. Na razie nieoficjalnie, bo jeszcze musi przyjechać rewizor.
Vaillant. Porządna niemiecka technika. Pierwszy piec – przepraszam: kocioł – gazowy montowaliśmy w 2005 roku. Po dwunastu latach na brak prądu nałożył się zimny wiatr ze złej strony. Kocioł zamarzł i z tego zamarznięcia pękł. Został po nim czujnik temperatury zewnętrznej, który okazał się identycznym z tym do pompy. Więc odpadło przewiercanie się przez elewację. Podobnież było z kołkami rozporowymi, które mocowały sterownik. Identyczny rozstaw, jak w sterowniku nowym. Miło zabaczyć, że w dzisiejszych czasach komuś chce się myśleć o tym, by ułatwić innym pracę.
Pompa się teraz będzie uczyć domu. Cokolwiek by to miało znaczyć.
Szef panów od pompy rozwiązał mi problem z wężykami w kuchni. Leciała tylko zimna woda. Poradził, by nie używać zaworków. Są zwykle byle jakie i się psują. A jak się coś z wodą robi, to się i tak zwykle zakręca w całym domu. Więc zamiast zaworków – trzeba montować kolanka.
3. Finał „Homelandu” słaby. Szkoda.
czwartek, 6 maja 2021
5 maja 2021
1. Ekipa montująca pompę ciepła miała przyjechać o ósmej. Więc się nie wyspałem. Ekipa o ósmej nie przyjechała. Przyjechała przed dziesiątą. Okazało się później, że czekali na zbiornik buforowy, bez którego ciężko by im było zacząć pracę.
Jesteśmy jak Warszawa zarządzana przez Hannę Gronkiewicz-Waltz. Nałożyły się dwa remonty. Kuchni, który promieniuje na salon i hol, oraz pomieszczenia przed łazienką, który zablokował łazienkę, korytarz i boczne wejście. Nałożyła się na to jeszcze pogoda – wiało i przywiewało to deszcz, to słońce. Generalnie dzień do łatwych nie należał.
2. Ekipa od pompy miała wśród chyba tony elementów hydraulicznych wężyk, którego brakowało mi do skończenia kuchni. Niestety trzeba było odciąć wodę, więc nie mogłem sprawdzić szczelności. Czyli kuchnia gotowa będzie później. Założyłem tylko drzwi do szafki pod zlewem. Muszę jeszcze zrozumieć jak działa tych drzwi rychtowanie [może jestem pionierem w używaniu tego słowa w znaczeniu ustawiania drzwi tak, żeby były równo – ale jakoś mi ono pasuje].
W kościele był pogrzeb. Między samochody żałobników wbił się kurier DHL, który przywiózł mi owiewkę do szyberdachu Lawiny. Parę dni temu odkryłem, że urwany jest element, który po otwarciu dachu powinien się podnosić, żeby tak kierować powietrze, żeby nie robiło hałasu. Nie udało mi się znaleźć tej części. Znalazłem za to, za całe trzydzieści złotych owiewkę montowaną na dachu. Kupiłem. Założyłem. Bardzo dobrze wydane trzydzieści złotych.
Miałem dziś jeszcze jeden sukces elektryczny – przeniosłem sterowanie ogrzewaniem podłogi w łazience. Bez wyłączania prądu.
Dom miał kiedyś osobne wejście do piwnicy. Z zewnątrz. W połowie lat siedemdziesiątych, podczas remontu wejście zamurowano i zasypano gruzem. Pompa ciepła składa się z dwóch elementów. Jeden stoi na zewnątrz, drugi w środku – przed łazienką. Połączone są one przewodami. No do wprowadzenia do domu tych przewodów panowie wykorzystali to zaspane wejście do piwnicy. Teraz przyjdzie je odgruzować, zrobić drzwi, przebić na nowo zamurowane okno. Jak to się uda – będzie pięknie. Z tym, że najpierw będę musiał ogarnąć kontener na gruz. I ekipę, która ten gruz wyciągnie.
3. W każdym razie pompa powinna zacząć działać jutro. To powinno oznaczać koniec zimnych dni. Skoro będziemy mieć tanie w eksploatacji ogrzewanie – to na pewno przestanie być ono potrzebne.
środa, 5 maja 2021
4 maja 2021
1. Myślałem, że dam jakąś mądrą radę tegorocznym maturzystom. Chyba już jednak nie zdążę. W każdym razie – może się komuś przyda na przyszły rok – na maturę lepiej przyjść trzeźwym. Lepiej nie brać ze mnie przykładu i nie iść na piwo przed pisemną matematyką, zwłaszcza, kiedy to nie będzie jedno piwo i w efekcie człowiek przez pierwszą godzinę egzaminu zastanawia się, jak się nazywa.
Inna sprawa, że Francuz, z którym na tym piwie byłem powiedział później mojej matce, że jak on miał egzaminy na koniec liceum, to przez dwa tygodnie z domu nie wychodził, tylko kuł. Więc że przy nim, to ja jestem arystokracja intelektualna.
I tego się będę trzymał.
Schetyna powiedział u Piaseckiego, że nie wyobraża sobie by głosować przeciw. Więc się wstrzyma, choć nie lubi. No i jak się wieczorem okazało – się wstrzymał. Choć nie lubi.
Arleta Zalewska powiedziała, że jest dziennikarzem. Konserwatystka. Tak właściwie, to TVN-ie sporo jest konserwatystów. W pewnym wieku konserwatyzm zaczyna wynikać z majątku. Muszą tam więc nieźle zarabiać.
2. Pojechałem do Międzyrzecza po blat z INOX-u. Czekał gotowy. Od mojej ostatniej wizyty, w firmie sąsiada Tomka przybyły kolejne maszyny do robienia różnych rzeczy z blachy. Muszę go kiedyś namówić, żeby opancerzyć jakiś samochód. Można by zawstydzić Kubusia.
Materiał – w znaczeniu blachy – od zeszłego roku nie dość, że podrożał, to jeszcze go nie ma. Podrożał niekiedy nawet dwa razy. Ponoć to wynika z opłat za dwutlenek węgla. Muszę ogarnąć gdzie te pieniądze trafiają. Dziś przeczytałem – chyba w DGP – że za pieniądze, które przez dziesięć najbliższych lat nasza energetyka zapłaci za CO2 można by postawić elektrownię atomową.
3. Wracając wpadłem do składu budowlanego, by kupić dociętą płytę osb pod blat z INOX-u. Wróciłem do domu, przymierzyłem płytę do blatu i jeszcze raz pojechałem – tym razem z Bożeną – do składu budowlanego, by kupić dociętą płytę osb pod blat z INOX-u.
W Lidlu tłum i pustawe półki. Tłum też w Mrówce.
Obejrzeliśmy kolejny odcinek „Homeland”. Polecam Państwa uwadze postać wiceprezydenta, który się staje prezydentem i źli ludzie robią z nim, co chcą.
No i zabraliśmy się za montaż kuchni. Przyszedł sąsiad Tomek wesprzeć nas moralnie. Nie doczekał do finału. Poddaliśmy się po drugiej. Brakło wężyka, by podłączyć ciepłą wodę. I sił. Trudno powiedzieć czego bardziej.
wtorek, 4 maja 2021
3 maja 2021
1. Coś mi się śniło, już nie pamiętam co. Sen przerwał oczywiście Kocio. Wypuściłem go. Kiedy dwie godziny później wstałem – czekał pod drzwiami na taras. Mokry. Wcześniej na tarasie stała choinka, pod którą się chował przed deszczem. Teraz jej już nie ma. Będę mu musiał jakąś poczekalnię wyrychtować. Buda dla kota. To może być wyzwanie.
2. Szukając filmu do późnego śniadania trafiłem na końcówkę „Soli ziemi czarnej” i później „Perłę w koronie”. Niebieska policja z „Perły” ma te same hełmy, co Freikorps w „Soli”. Tyle, że z domalowanymi wielkimi orłami. W dzień po rocznicy wybuchu III Powstania warto było obejrzeć. Oba filmy naraz.
Chwaliłem „Homeland”. – UWAGA, BĘDĘ SPOJLEROWAŁ – Moja była praca odebrała mi nieco przyjemności w oglądaniu filmów. Jeżeli widzę jakieś oderwane od rzeczywistości sprawy bezpieczeństwa, to wiem, że zaraz w filmie będzie zamach. Prezydent USA przylatujący do Bagram Herculesem (jednym). Wsiadający do Black Hawka. Black Hawki na front lecą dwa. Żadnej dodatkowej osłony. Wiadomo było jak się to skończy.
Za to bardzo ładnie pokazani bohaterowie. I reakcja na śmierć prezydentów.
3. Jutro chyba będzie cieplej. W porywach piętnaście stopni. Ale tylko w porywach.
niedziela, 2 maja 2021
2 maja 2021
1. Niedzielne cytaty:
–Morawiecki jest nuworyszem, który musi płacić wpisowe – Leszczyna.
–Byliśmy wszyscy, postępowi Polacy, dumni – Kamiński (Michał) (o Biedroniu w PE)
Tomasza Lisa potępiającego ataki na dzieci cytował już nie będę.
Kolejny dzień najważniejszym problemem Polski jest to, że Wojtek Mucha został naczelnym „Krakowskiej”. Swoją drogą mam wrażenie, że wszyscy, którzy bezwiednie powtarzają, że niemiecki właściciel Polska Press gwarantował niezależność gazet, zapomnieli o tym, że „Wakacje z agentem” to nie tylko „Życie”, to też „Dziennik Bałtycki” – gdzie po tekście wyleciał naczelny.
Franz Hirtreiter napisał później z Pasawy, w liście do Aleksandra Kwaśniewskiego: „zamiarem naszym jest zapewnienie możliwości redagowania polskich gazet przez polskich dziennikarzy oraz to, aby zagraniczni właściciele nie wywierali wpływu na polską prasę. Sprawa »Dziennika Bałtyckiego« zmusza nas do przemyślenia tej zasady.”
2. Kocio nocował poza domem. Wrócił brudny i zmoknięty. Trzeba go będzie zawieźć do weterynarza, by ten go posmarował antykleszczowo, gdyż kleszcze zaczęły się w Kocia wgryzać. Nie tylko łażą mu we futrze.
3. Obejrzeliśmy na Amazonie „Bez skrupułów Toma Clancy'ego”. Robienie takich filmów powinno być zabronione.
Pamiętam miny dwojga zdecydowanie demokratycznych pracowników Departamentu Stanu, którym powiedziałem, że lubię Clancy'ego.
Literatura dla rednecków. Filmowana w ten sposób uchroni następne pokolenia od sięgania po książki o Jacku Ryanie.
Dziś za to zabraliśmy się za ósmą serię „Homeland”. Należę do mniejszości, która wyżej niż części z Brodym woli serie pakistańską i berlińską. W najnowszej znowu jest Pakistan i Afganistan. I dobrze to wygląda.
Zapytałem kiedyś o „Homeland” ambasadora Mulla. O pakistańską serię. Odesłał mnie do recenzji, w której były pracownik CIA napisał, że w serialu praca agencji jest pokazana świetnie. Wszystko mu pasowało. Poza jednym – choroba psychiczna jednak przekreśla w tej firmie karierę.
Jest zimno i pada.
sobota, 1 maja 2021
1 maja 2021
1. Coś mi się śniło. Pamiętam końcówkę. Jechałem we Francji miejskim autobusem. Tyle, że na Kleparz. Nowy Kleparz. Musiałem kupić u kierowcy bilet. No i występował problem językowy. No i kierowca zajmował się sprzedażą biletów tylko podczas jazdy. Kiedy autobus stawał na przystanku – przerywał.
Zamontowałem w kuchennym piecu podnoszony ruszt. Czekaliśmy na ten wynalazek od grudnia. Bardzo mądry patent. Palenisko jest duże. Z szybą. Kiedy trzeba, ładuje się tam dużo drzewa (w obecnej naszej sytuacji – brykietu) i piec przez tę szybę grzeje. W lecie – znaczy, kiedy nie trzeba grzać szybą – kręcąc korbą, podnosi się ruszt. Wchodzi mniej opału, płomienie szybciej ogrzewają płytę. Usuwanie popiołu będzie teraz trudniejsze. Może nie aż tak. Zobaczymy.
2. –Czy to pani w paski, czy pan w paski? – zapytała Bożena, gdy podczas przerzucania kanałów mignął jej przez moment Marcin Meller w marynarskim podkoszulku.
Do śniadania oglądaliśmy „Ucieczkę na wieś”. Zwykle para chce kupić dom na brytyjskiej prowincji, oglądają trzy propozycje. Do tego jakiegoś interesującego człowieka, z którym coś robią. Na przykład młynarza, z którym pieką chleb, jakby był piekarzem. Albo panią, która za pomocą jakiejś archaicznej techniki robi monochromatyczne obrazki z przykładanych do światłoczułego papieru kwiatów.
Oglądając, można sobie poprawić nastrój, bo trzy/czwarte prezentowanych nieruchomości jest ciasna, niska, ciemna, dziwnie urządzona i droga.
Dziś jedną z par byli kalifornijczycy, którzy do prezentowanych nieruchomości mieli niezbyt ukrywany stosunek zbliżony do mojego. Na koniec pokazano im dom, który nie był ciasny, nie był wysoki, był jasny i bez mebli. Miałem wrażenie, że nietypowość tej nieruchomości napawała prowadzącego niepokojem.
Jakiś czas temu przestałem oglądać „Drugie Śniadanie Mistrzów”. Zrobiło się z tego niegdyś interesującego programu pretensjonalne „Szkło kontaktowe”. Dziś kawałek obejrzałem. Rigamonti, Rosiak, antypisowska adwokat, niegdysiejszy spin doktor Ryszarda Petru i przysypiający Meller w paski. Fascynujące było, że nikt nie rozumiał Rosiaka, który mówił o tym, że można robić niezależne media. Sam robi, więc wie. O ile dyskusja Rosiaka z Rigamonti miała sens, to jeśli odzywały się pozostałe dwie osoby, to już sens oglądania znikał. Coż może powiedzieć antypisowska adwokat związana z FOR? To samo co zwykle. Niegdysiejszy spin doktor Ryszarda Petru naobrażał Rosiaka i miał psa, który szczekał.
Symetryzm Rosiaka był interesujący. Powiedział coś w stylu –Mamy wolne media, TVN całą dobę zajmuje się waleniem w PiS.
W sumie ciekawe, czy się jeszcze w „Śniadaniu…” będzie pojawiał.
Pytałem kiedyś Mellera, czemu nie dobiera gości w sposób bardziej zróżnicowany. Odpowiedział, że mu Stacja się krzywi, bo gdy ludzie mają różne zdanie, to oglądalność spada.
Wieczorem, w TV24 byli Trudnowski z Michalskim. Największym aktualnie problemem Polski jest to, że Wojtek Mucha został naczelnym „Gazety Krakowskiej”. W tej samej sprawie wygłaszano też oświadczenia u Mellera.
3. Sąsiedzi – Gienek z Jolą będą się za tydzień z kawałkiem szczepić. Wątpliwości przecięła ich córka Kamila – po prostu ich na szczepienie zapisała.
W Warszawie skoczyło mi ciśnienie. Wróciliśmy – wraca do normy. Wniosek jest jeden. Dać sobie spokój z tą Warszawą.